” Zważaj więc na dobroć i surowość Boga: wobec upadłych Bóg kieruje się surowością, wobec ciebie zaś dobrocią. Jeśli nie wytrwasz w dobroci, wówczas i ty będziesz wycięty.”.
Człowiek opierający swą wiarę TYLKO na uczynkach, nie dostąpi zbawienia ze względu na swą ZUCHWAŁOŚĆ i poleganie na własnej pobożności. Idę do kościoła, modlę się, czasem czynię dobrze, jestem zbawiony. To błędne myślenie tak samo jak myśl o braku zbawienia dobrego łotra lub Dawida grzeszących. Zostali oni zbawieni z łaski w skrusze.
W tym przypadku najstosowniejsza jest trzecia droga.
Bóg dał łaskę i odpuszczenie, ale przykład Saula i Judasza pokazuje, że zbawienie można stracić. Odrzucić łaskę.
“ Jeśli nie wytrwasz w dobroci, wówczas i ty będziesz wycięty”
Sposobem na dobre życie jest więc bojaźń Boża i zarazem brak zwątpienia, czego brakowało zwiadowcom Jozuego.
Ludzie traktuja nas jako bande oszolomow. A wiem dlaczego. Rozumowanie niebios jest nie do pojecia dla twardo stapajacego po ziemii zwiedzionego letniaka, czym oplaca popadaniem w postepujacy obled.
Rozumowanie kościoła Rzymu też jest nie do pojęcia, a jednak ludzie idą za nimi tłumem 🙂
Nikt nie przychodzi do Jezusa, jeśli go Ojciec nie pociągnie. Trzeba się po prostu modlić o tych ludzi, tak jak nakazał nam Jezus 😉
rzym rozumuje przez grzeszne ciało, a wspólnota Jezusa Chrystusa poprzez Bożego ducha. Taka subtelna różnica 😉 .
Bede obrazoburczy. Jesli nie ma Boga i ludzmi rzadzi tylko biologia, to skad w pelni swiadome czyny bohaterskie ( dowolnego typu ) niektorych jednostek czlowieczych, tak obce zwierzetom ?
Ludzie “oswieceni i racjonalni” maja wierzacych za stuknietych i porabanych. Spora w tym “zasluga” ludzi pokroju Joli Rutowicz plci obojga, ktorzy w swoim mniemaniu uwazaja sie za slugi Boga, a nimi nie sa.
Czlowieka Boga oprocz radosci ducha, serdecznosci, rzutkosci itd. cechuje trzezwosc rozumowania.
Ewangelizowanie to przede wszystkim nie narzucanie wlasnego zdania, a umiejetnosc wspolodczuwania doli drugiego czlowieka ( oczywiscie normalnego duchowo ) i zdolnosc zrozumienia go.
Mamy byc cierpliwi i milosierni wobec zwiedzionych letniakow, a nie wzgledem plemienia zmijowego. To nie sa nasi blizni. Jeszcze jedno. Mamy zlo dobrem zwyciezac. Czasem cholernie trudne, ale wykonalne.
Madry to nie ten co duzo wie, a ten ktory umie sie z ludzmi na roznym poziomie duchowym dogadac ( mieszczacych sie rzecz jasna w psychicznej normie ). Z glupcami, a raczej ignorantami natomiast nie wolno prowadzic dialogu. Czy zbiera sie winogrona z ciernia, a z ostu figi?
Ciekawy tekst, podoba mi się 🙂
Bycie dobrym czlowiekiem wymaga czesto wiecej wiecej zaangazowania duchowego niz bycie zlym. Taki paradoks tego upadlego, kontrolowanego przez sily zla, swiata.
Bycie zolnierzem Boga to nieustanny, trwajacy 24/7, stan alarmu bojowego/starcia zbrojnego, od ktorego nie ma wolnego czy innego okresu urlopowego. To wyczerpujacy fizycznie, ale zarazem bardzo porywajacy duchowo stan. Oby Jezus Chrystus wam blogoslawil.