Jest taka grupa pośród niezadźganych, którzy uważają, że osoby, które dały sobie wstrzyknąć mRNA same są sobie winne.
Tak to prawda ale częściowa. Pytanie tylko, czy my kiedy grzeszyliśmy i nadal grzeszymy nie jesteśmy sami sobie winni?
Uważam, że osoby piętnujące zadźganych to osoby bez miłosierdzia, które nigdy nie poznały Jezusa.
Tak, ciężko jest nie widzieć poddanie się bożkowi TV i bożkom jakimi są autorytety. Jednak co innego widzieć grzech, a co innego dowartościowywać się kogoś głupotą.
“Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. 11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. 12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”” Łk
Od momentu startu propagandy technologii mRNA poznałem wiele osób, które uwierzyły kłamstwu systemu bestii.
Duża część z nich to bardzo sympatyczni, wartościowi ludzie.
Poznałem także wielu potomków Chama z tych, którzy nie uwierzyli kłamstwu.
Nawet tych świętujących szabat. Szabat nie zbawia od grzechu.
Jak wiecie modlę się o przypadkowo napotkane osoby. Prostytutki, alkoholików, agresywnych ludzi.
Nie wiem dlaczego miałbym nie modlić się o zadźganych?
Nie wiem dlaczego miałbym się nie modlić np o antysystemowych księży, którzy tkwią w kulcie maryjnym?
Biblia jasno mówi, że:
“ Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; 12 a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. 13 Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. 14 A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom. I wtedy nadejdzie koniec.”
Mt 24
W wyniku nauczania ludzi bez miłosierdzia miłość wierzących jest oziębiona.
Nacisk położony w tych czasach jest na formę, religijność, a nie na miłosierdzie.
Druga rzecz to edukacja. Truizmem jest informowanie innych, podsyłanie linków, opinii lekarzy mających odmienne od systemu bestii zdanie nt plandemi.
Natomiast tutaj zwracam uwagę na walkę o ludzi.
Niedawno rozmawiałem z kilkoma katolikami. Przesympatyczni ludzie. Zwiedzeni, ale pełni miłości i oszukani przez system.
Zrobiło mi się przykro i czułem niemoc ponieważ infantylnie dali się zadźgać.
Dlaczego mamy mieć pretensje do ofiar, a nie do bandytów?
Dlaczego w chrześcijaństwie tak mało jest empatii, współczucia, wstawienia się w kogoś sytuację?
Ja wiem, że czasem jest to niczym walka Don Kichota.
Ale jeśli nie my, to kto, jeśli nie teraz to kiedy?
Jezus cały czas wstawia się za nami, ale czy my wstawiamy się cały czas za innymi?
Jesteśmy bardziej biorcami czy dawcami?
Dlaczego nie jesteśmy namolni w modlitwach, a podajemy się godząc na wszystko? Czy tak walczył Izrael?
Zastanówcie się nad tym i głowa do góry, a raczej ręce do nieba i cała naprzód.
Walczmy o ludzi!
Jeszcze na koniec.
Dlaczego mamy nie modlić się mimo posiadanej wiedzy o konsekwencjach dźgania o tych, którzy już się zadźgali?
Czy nasz Bóg jest wszechmogący czy nie?