Chciałbym Państwa poprosić o modlitwę o znalezienie dla mnie nowej pracy, bądź takiego zajęcia, który przyniesie utrzymanie dla mnie, a tym samym dla mojej rodziny. Mam już pewien pomysł, pewien plan, ale bez błogosławieństwa Bożego nic z tego nie będzie. Chciałbym robić coś dobrego i wartościowego, a zarazem żeby jakoś moc egzystować.
Moja sytuacja jest bardzo ciężka. Jestem sfrustrowany moją dotychczasową pracą. Żona także tym, że ja jestem sfrustrowany, a także marnymi zarobkami. Na wszystkim trzeba oszczędzać, myśleć co kupić, a czego nie, starać się odkładać, naprawiać, a nie wyrzucać. Nie jest to do końca złe, ale ile można tak żyć. Oczywiście, mogę usłyszeć, że jestem farciarz, bo w ogóle mam pracę. Ale proszę mi wierzyć, że za takie pieniądze, takiej pracy mało kto by się podjął. Obowiązki wykraczają poza to, co mogę wykonywać. Tracę na tym zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. W dodatku nie jestem dziabnięty. Możecie sobie sami Państwo dopowiedzieć z czym to się je.
Byłem u psychiatry. Nie pomógł. Mówi zmieniać pracę i szukać darmowej terapii psychologicznej. Okazuje się, że trzeba czekać w kolejce ponad dwa lata, bądź może uda się trafić na listę rezerwową i czas się skróci do niecałych dwóch lat. A Pan psychiatra mówił o tym, jakby to było takie proste, jak iść do sklepu po bułki. Jak powiedziałem ile zarabiam, to tylko przewrócił oczami i stwierdził, że faktycznie to bardzo słabe zarobki i nie stać mnie na prywatne spotkania z psychologiem. Ale jak wiemy, spotkania takie nie są potrzebne, bo najlepszym psychologiem jest Jezus, niestety czasem człowiek gdzieś upada i wątpi w to, potem poszukuje, a na końcu i tak zostaje niesmak, bo od ludzi o dobrą pomoc ciężko.
Jeszcze ciężej teraz znaleźć pracę. Opowiem przykład. Jak wspominałem nie dziabnąłem się, jestem tego zła przeciwnikiem. Byłem na rozmowie o pracę. Wszystko pięknie. Już chcieli mnie przyjąć. Nieźle warunki. Byłem przeszczęśliwy. I co się okazało? Nie jestem dziabnięty, więc mi dziękują. Muszę mieć chociaż jedną dawkę. Ja pytam jakim prawem? Mówią ich wewnętrznym. Pytam czy u Was wszyscy dziabnięci? Mówią, że nie, ale od nowych wymagają dziabnieęcia. Bez tego nie mam szans na pracę. Mówią, żebym szybko poszedł po jednodawkową. Nie chcę. Jestem w ich oczach jakimś oszołomem. Mówią, że się nie nadaję do tej pracy, bo ma się kontakt z ludźmi i mogę zarazić. Inna praca. Zarabiałbym najniższą, a więc 500 zł mniej niż mam obecnie. Dojazd 15 km więcej w jedną stronę. Okres próbny 3 miesiące. W czasie okresu próbnego jest wymagane dziabnięcie, bo nie zostanie przedłużony okres próbny. What? Fikcja literacka! Gdzie ja żyję? To jakiś sen! Muszę się uszczypnąć (w policzek), bo to chyba się nie dzieje na prawdę? Na prawdę nie potrzebuję wiele. Normalnie żyć, mieć normalne, jak to mówią średnie zarobki, a przede wszystkim moc samemu decydować o sobie, a nie żeby pracować i żyć musieć przyjmować preparaty, które są eksperymentem medycznym
Pozdrawiam Was, którzy trwacie w prawdzie. Niech Bóg Nas chroni i błogosławi,
Niedziobany.