“Służcie Panu, Bogu waszemu, a On pobłogosławi chleb twój i wodę twoją. Oddalę też choroby spośród ciebie.” Wyjścia 23.
Obserwuje ludzi i ich życie pod kątem biblijnym. Często widzę wiele nieszczęść i wtedy zadaje sobie pytanie: jaki grzech to spowodował. Część protestantów uważa, że w tych czasach nie działa już ani przekleństwo ani błogosławieństwo. Powiadam na to tak: jeśli nie istnieje przekleństwo, to bez znaczenia jest oddanie Polski królowej niebios w roku 1655, kiedy król polski, Jan II Kazimierz ogłosił Marię Królową Polski i od tego momentu Polska doświadczyła wielu klęsk, jak trzy rozbiory, dwie wojny światowe oraz prześladowania przez zbrodniarzy stalinowskich, dogadanie się sbeków przy okrągłym stole..Jakość życia jest widoczna. Dwa miliony Polaków na emigracji.
Jeśli nie ma przekleństw, to chore dzieci to przypadek, serie samobójstw w rodzinie to przypadek.
Przykro mi, ale nie wierzę w przypadki. Bóg nie jest Bogiem przypadku, ale Bogiem porządku. Przypadkowy byl tzw Wielki Wybuch.
Nie słuchajcie protestantów nauczających jakoby błogosławieństw już nie było. Oczywiście zgoda, jeśli ktoś oddał swe życie Jezusowi to jest obmyty Jego krwią, ale najpierw trzeba oddać swe życie całkowicie, a nie częściowo. To z kolei oznacza, że grzech nie powinien rządzić w Twoim życiu. Jeśli rządzi to uwierz mi, Bóg Cię postawi do pionu gdyż “kogo kocha tego karze i chłoszcze”. Mnie karał, więc wiem co pisze. Jeśli oddasz swe życie Jezusowi częściowo, to i On częściowo Ci zapewni ochronę. Przecież sam/a przez grzech dajesz furtkę demonom.
Prawo grzechu i smierci działa. Problem jednak jest w tym, że nie działa ono jak prąd. Gdyby tak działało, to nikt by się nie tknął grzechu, gdyż ten by go poraził. Niestety kara za grzech działa z opóźnieniem i nikt tego nie zauważa.
W kolejnym wersie księgi wyjścia 23 czytamy:
” Nie będzie roniącej ani niepłodnej w twoim kraju. Liczbę dni twoich uczynię pełną.”
Znam kilka osób, które miały w swej rodzinie poronienia, ale w ich życiu było wiele zła.
Zwodziciele powiadają: Prawo Boga już nie obowiązuje, to było w Starym testamencie. Ja powiadam: grawitacja nie działa bo była za czasów Starego testamentu a nie Nowego Przymierza.
Metaforą demonów w poniższym cytacie są bogowie:
Nie będą mieszkać w twojej ziemi, by cię nie zwiedli do grzechu przeciwko mnie; bo jeśli będziesz służył bogom ich, będzie to dla ciebie sidłem.
Chcesz wpaść w sidło przez grzech? Twój wybór. Nasze życie przypomina grę komputerową, w której czekają na nas pułapki, są kolejne poziomy i kiedyś będzie game over. Grzech jest wejściem w pułapki, a my mamy wytrwale dojść do końca.
Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. (8) Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Jakuba 4
Dziękuje Piotrze 🙂 Krótki ale wartościowy tekst. Chwała naszemu Bogu za bloga i Twoją pracę. Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus Pan nasz i Zbawiciel, Jemu cześć i chwała po wszystkie wieki wieków. Amen
Pokój wam wszystkim. Pozdrawiam.
Dziekuję w imię Jezusa.
wow jaki super maluch. Gratuluję 🙂
Te rozważania Piotrze są jak dla mnie kontynuacją wczorajszych:
Przyjdzie czas, kiedy ludzie nie zechcą przyjąć zdrowej nauki, ale według własnych upodobań dobiorą sobie nauczycieli, spragnieni tego, co miłe dla ucha,
http://detektywprawdy.pl/2017/01/30/bo-przyjdzie-czas-kiedy-ludzie-nie-zechca-przyjac-zdrowej-nauki-ale-wedlug-wlasnych-upodoban-dobiora-sobie-nauczycieli-spragnieni-tego-co-mile-dla-ucha/
Odniosłeś się tam do wyników ankiety pt. „Jak długo od momentu narodzenia na nowo można żyć w stałym grzechu?”. Wnioski nie były budujące, bo prawie 40% tych, którzy zajęli stanowisko wypowiedziało się, że można żyć w stałym grzechu aż do śmierci.
Dzisiaj od rana rozważałem treść 1 Listu do Koryntian i moją uwagę przykuł następujący fragment z dziewiątego rozdziału:
„(27) Ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.”
Trudno w tej wypowiedzi Apostoła Pawła dopatrzeć się tolerancji dla grzechu, a wręcz przeciwnie. Słowa te ewidentnie rozbijają w pył nauczanie pt. „raz zbawiony na zawsze zbawiony”.
W innym liście skierowanym do Filipian (rodz.2.) Apostoł Paweł napisał:
„(12) Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni: z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie.”
Sprawujcie, pielęgnujcie, otaczajcie opieką, troszczcie się czyli bądźcie tym zajęci i krzątajcie wokół tego. Cóż to innego może oznaczać jak nie wysiłek? A po co się wysilać kiedy mam to samo nie wysilając się?
Dlatego te słowa są dowodem na to, że wysiłek z naszej strony jest konieczny do zbawienia i jest on składową procesu uświęcenia, „bez którego nikt nie ujrzy Pana” (Hebr.12.14.).
Wysiłek nie może być daremny, a musi być skierowany przeciwko grzechowi. Jeśli umiłujemy grzech to nie będziemy chcieli się z nim rozstać, a więc zajmie on miejsce w naszym sercu, które powinien zająć Chrystus. Jeśli zaś Chrystus w nas nie zamieszka to jakże możemy nazywać się dziećmi Bożymi?
Rodzenie się na nowo do życia w Chrystusie podobnie jak i rodzenie się z ciała kobiety musi trwać i nie odbywa się w mgnieniu oka. Jednak jest to proces określony czasowo i zakończony owocem. Jeśli proces się nie zakończy to i owoc nie zostanie wydany.
„(19) Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, wycina się i rzuca w ogień (20) Tak więc po owocach poznacie ich.” (Mat.7.).
Dziękuję za Twój obszerny wpis Krzysiu. Tak, zazwyczaj wpisy moje sa kontynuacją logiczną, poszukiwaniem prawdy biblijnej.
Tak, widzę, że tworzymy tutaj niewidzialną zbiorowość gdzie Pan Jezus jest krzewem winnym, a my latoroślą i widzę, że jesteśmy jakby połączeni niewidzialną nicią wszyscy, którzy szukamy prawdy nie dla siebie wygodnej a prawdy w Jezusie, a pisze to ponieważ podesłałeś mi bodajże z idzpodprad nauczanie o nieutracalności zbawienia jeśli dobrze pamiętam. Dostałeś odpowiedź od Boga, a ja nie musiałem nic tłumaczyć.
Chwała Bogu, za nasz wirtualny zbór.
Temat nieutracalności zbawienia jest dla teologii fundamentalny. Po wysłuchaniu nauczania pastora Chojeckiego znalazłem w sieci mnóstwo rozważań temu poświęconych. Spędziłem sporo czasu aby się w niektóre zagłębić i zrozumieć argumenty. Stąd i ten obszerny wpis. Łaska i moc jest od Boga i jest absolutnie czymś niezbędnym dla grzesznika aby go podźwignąć. Jednak uświęcenie nie może dokonać się wbrew woli człowieka.
Po cóż byłyby na kartach Pisma np. takie słowa, że szatan jak lew ryczący krąży wokół i patrzy kogo by pożreć? Są to słowa ostrzeżenia przed realnym zagrożeniem. Znaczy, że szatan może nas wyrwać z miejsca, gdzie jest bezpiecznie. Jeśli by przeciwnik wiedział, że nic nie może zrobić to na cóż by się trudził?
Nasz Pan Jezus też był wystawiony na próby i musiał przeciwstawić się szatanowi. Skąd czerpał moc? Oczywiście od Ojca.
Z nami jest podobnie. Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Jeśli by dane było raz na zawsze to po co takie środki jak słowo Boże, modlitwa, trwanie we wspólnocie, łamanie chleba?
Mamy zapewnienie Bożej wierności, ale jeśli będziemy oporni /wydający niegodny owoc/ lub leniwi przez całe życie /zakopiemy talent/ to czy Bóg nie powie nam gdy przed nim staniemy – “nie znam Cię”?
“Z nami jest podobnie. Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Jeśli by dane było raz na zawsze to po co takie środki jak słowo Boże, modlitwa, trwanie we wspólnocie, łamanie chleba?”
dokładnie.Nic dodac nic ująć
Dodam jeszcze, że gdyby nasze zabiegi o trwanie w Chrystusie były nieważne to nie byłoby listów do siedmiu zborów. Są w nich pochwały, zachęty ale i ostrzeżenia. Po cóż by Pan Jezus nas ostrzegał gdyby nam nic nie groziło mówiąc:
“(15) Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! (16) A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich.” (Ap.3.)
Czy słowa “wypluję cię z ust moich” nie mówią wprost, że zbawienie można utracić?
Dla mnie to jest coś jak wydarzenie z Apostołem Piotrem, gdy stąpał po wodzie. Gdy wierzył to szedł pewnie i nic mu nie groziło, ale gdy się zachwiał to zaczął tonąć.
Po co też słowa skierowane prze Ap. Pawła do Tymoteusza: “(2) Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem.”?
Skoro raz zbawiony to na zawsze zbawiony to po co gromić, karcić, napominać?
Ewangelia tonie w gąszczu mitów i przesądów. Jakże Bóg karze wszelakich zabobonników!
Bardzo smutne,że tak wielkie jest odstępstwo od nauczaniach Chrystusa.
Stosowana wybiórczość Słowa Bożego,nielogiczność.wszystko po to,żeby można żyć trochę światem i trochę Bogiem.My wiemy,ze nie ma takiej możliwości,żeby tak żyć.
Bo albo jesteśmy z Bogiem,albo rozmieniamy się na drobne i idziemy na ustępstwa ze złym.
Kochani zachęcam was,abyśmy wspierali się modlitwą,żebyśmy wytrwali w Prawdzie.Prosząc naszego Pana Jezusa Chrystusa,aby otwierał oczy naszym braciom i siostrą,którzy pobłądzili i odeszli do nauk ludzkich.W imieniu Pana Jezusa Chrystusa niech tak się stanie.
Gdyby Bóg dziś nie karał za nieposłuszeństwa, i w ogóle nie interweniował w naszym życiu, to po 1 również nie błogosławił by tym którzy Go szukają, a po 2 nie byłby sprawiedliwy i wiarygodny.
Powiedział przecież wyraźnie jakie konsekwencje czekają tych którzy się Mu sprzeciwiają. I nie ma równie wyraźnie nigdzie napisane, żeby te słowa odwołał.
Andrzej Cyrikas – Ten który zanurza w Duchu Świętym – 30.01.2005
https://www.youtube.com/watch?v=Ikwrt7IigMg
Witam szkoda, że posty które zamieściłem na temat nieutracalności zbawienia nie zostały w pełni opublikowane. Cenzura? Co do tego tematu nie można generalizować, że jeśli komuś coś złego się przytrafia, lub choroba to jest wina grzechu, chociażby mamy Joba, mamy także Pawła który nosił, miał pewien “cierń” aby nie wbijał się w pychę. Bóg doświadcza człowieka także w różne sposoby, podobnie znam kobiety wierzące które są niepłodne czy to z powodu grzechu? Osobiście wątpię z persepktywy czasu miało to cel. Bóg się nimi posłużył w inny sposób niż bycia matką. Oczywiście ja też nie chcę generalizować, bo Bóg doświadcza i karci też poprzez choroby, a gdyby sięgając podstaw to choroby są skutkiem grzechu naszych pierwszych rodziców. Często przechodzimy różne doświadczenia czy to choroby czy jakieś przykre sprawy i nie wszystkie są skutkiem naszego grzechu, ale chociażby w drugą stronę są po to by nasza wiara była wypróbowana właśnie czy w tych trudnych chwilach trzymamy się Pana. Chrześcijanie też umierają na raka i tak jak wcześniej napisałem choroba skutek grzechu rodziców, ale czy zawsze przychodzi bo my popełniliśmy jakiś grzech i jest to kara ? nie zawsze. Chciałem napisać komentarz, bo artykuł zabrzmiał w jedną stronę i skojrzayło mi się to właśnie z trzema przyjaciółmi Joba którzy probowali mu udowodnić że wszystko to na niego spadło bo popełnił grzech i Bóg go kara.
Twój komentarz nadal jest w tym wątku i był.
“Co do tego tematu nie można generalizować, że jeśli komuś coś złego się przytrafia, lub choroba to jest wina grzechu”
Oczywiście, że nie gdyż Bóg nas również testuje jest tym, który sprawdza nerki.
Tak, może to tak zabrzmiało i może powinienem dopisać o mądrości bo gro chrześcijan prowadzi może niegrzeszne,, ale niemądre życie np kupując często chipsy i mięso wieprzowe. Nie wspomnę o braku ruchu…Dlatego równiez należy modlić sie o mądrość..
Temat jest szeroki, a ja chciałem w tym wątku pokazac tylko to co wyżej.
Narod postepujacy wbrew Bogu i jego prawom nie zmieni swego fatalnego polozenia np. na drodze protestow jak np. Solidarnosc 1980-81, Pomaranczowa rewolucja, ktorej dogrywka byl EuroMajdan. Czy one zmienily cos w zyciu prostych, nie uprzywilejowanych ludzi?
Dziękuję za zamieszczenie tego materiału 🙂