Jak wiecie zorganizowałem wydarzenie na facebooku pt “Nie obchodzę kłamstwa mikołajkowego”
https://www.facebook.com/events/1499184676775103/
Jednakże tak sobie pomyślałem o tym, jak w niezręcznej sytuacji będzie wiele osób dotychczas lub do niedawna biorących udział w tym powszechnym bo katolickim kłamstwie. Dzieci pomyślą “zawsze dostawałem/am prezenty, a teraz nie..” Jesteśmy w tej sytuacji postawieni pod ścianą, lub raczej zapędzeni do narożnika. Jesteśmy tymi szajbniętymi złymi świrami, żyjącymi na bakier z taką przecież fajną zabawą. Nie dajmy się zapędzić w szufladę przeznaczoną dla religijnych świrów.
Bądźmy roztropni jak węże, a niewinni jak gołębie i proponuję zatem w zamian za tzw mikołajki zrobić akcję “Jezus błogosławi do dzisiaj”
https://www.facebook.com/events/372978779760088/
To dzięki Jezusowi mamy wszystko cokolwiek posiadamy. Jeśli stać nas na prezenty, to tylko dlatego, że Jezus nam błogosławi.
Zatem proponuję dla przekory i wyjścia z sytuacji, uczynić symbolicznie dzień 3 grudnia “Dniem Błogosławieństw od Jezusa”.
Akurat 3 grudnia wypada w sobotę i jest przed oszustwem Mikołajowym. 😀
Obdarzając dzieci, rodzinę, prezentami, dnia 3 grudnia możemy powiedzieć, że mam dla Ciebie podarunek, na który stać mnie dzięki błogosławieństwu Jezusa. Można załączyć do tego np gedeonitkę, gratisową biblię kolportowaną przez gedeonitów.
Jak to mówią będzie i wilk syty i owca cała :-). Zawsze można poinformować obdarowywanych, że nie obchodzimy już Mikołaja, ponieważ obchodzimy wymyślony w internecie Dzień Błogosławieństw Jezusa. 🙂
Ewentualnie można zacząć świętować dni, które nakazał nam świętować sam Bóg 🙂
I wtedy wiadomo cieszymy się, dajemy sobie prezenty i ogólny klimat świąt. I to… samego Boga!
I nie ważne czy są one blisko czy daleko dni wymyślonych przez ten świat 😉
Ale co do dat nie wypowiadam się, bo dopiero zaczynam zgłębiać temat moe`dim 😉
tutaj chodzi o antidotum a i ukazanie sprawcy blogosławieństw
Masz Piotrek głowę na karku 🙂
Bardzo ciekawy pomysł?
To prawda,ze wszystko mamy od Pana Jezusa,bo nam błogosławi.
U mnie w rodzinie nie ma prezentów na tzw.mikołajki dobrych już kilku lat.Tak po prawdzie nigdy nie było w tym czasie.Zawsze dużo prędzej były prezenty,moje dziecko od maleńkość uczyłam,że niema żadnych Mikołajów.W tamtym czasie twierdziłam,ze mama i tata muszą na to zapracować.Teraz też muszą zapracować,ale dzięki błogosławieństwu Boga mamy my pod dostatkiem,a możemy dzielić się jeszcze z innymi.
Good idea 🙂 Moja córka też już wie ze nie ma mikołaja ale właśnie ze ma te 5 latek to jednak planowaliśmy z mężem coś jej dać. A tu proszę taki pomysł. .:)
bardzo dobra inicjatywa, nigdy nie wierzyłam w mikołaja i nie żałuję.jako dziecko wiedziałam że prezenty dostawałam od najbliższych i to mi sprawiało wielką przyjemność że o mnie pamiętają, a nie od kogoś obcego.zastanawiam się czasem jak to jest: Rodzice karcą dzieci gdy te próbują skłamać, a sami im kłamstwo wciskają i nakręcają.dla mnie niepojęte.może mi ktoś to wytłumaczy dlaczego tak robią?
Mnie też to zawsze dziwiło…przez pewien czas “wierzyłam” w “mikołaja”, póki nie “oświeciła” mnie koleżanka bodaj w 4-5 kl. podstawówki, jak zaczęłam coś mówić o prezentach, to ona do mnie “Przecież Mikołaj nie istnieje, prezenty dają rodzice” 🙂 i tak o…
Niemniej jednak zawsze sprawia mi radość dawanie prezentów ziemskim najbliższym i ich przyjmowanie od nich, bo w pierwszym wypadku ja im sprawiam radość, a w tym drugim oni o mnie pamiętają 🙂
A z gedeonitkami- genialny pomysł! 😀
Jest tak dlatego, aby kłamstwo stało się dla nas czym normalnym już od dziecka. Ale wiadomo, tylko takie “dobre kłamstwo” – czyli tak naprawdę każde, bo pokażcie mi kogoś kto skłamał by dla czegoś złego a nie czegoś dobrego 🙂
Po drugie chodzi też o to, żeby od dziecka odwrócić nasze myśli od Jezusa, a skierować na tajemniczego kogoś, kto jest podobno dobry, i daje nam różne rzeczy materialne – kojarzy się wam z kimś oprócz Mikołaja? 🙂
Zauważcie jedną prawidłowość. Rodzice w większości przypadków raczej nigdy nie mówią dziecku o Jezusie, bo to takie wstydliwe i staroświeckie, poza tym nie wiadomo jak to tak naprawdę było (przerażające podejście i to u ludzi którzy często chodzą do kościoła). Natomiast godzinami mogą opowiadać z fascynacją o tajemniczym człowieku w czerwonej pelerynie który na biegunie składa zabawki, lata po niebie saniami i inne nieracjonalne bzdury 🙂 I to już mówią jako pewnik.
Podsumowując chodzi o to, żeby podczas świąt które nie mają nic wspólnego z datą urodzin Jezusa, ale niestety w nazwie oraz kolędach pojawia się imię Jezus… No i koniecznie trzeba coś z tym zrobić – odwrócić od Niego uwagę podstawiając w Jego miejsce kogoś kto daje prezenty, na kogo się wyczekuje, i kto jest w centrum tych pogańskich wydarzeń 🙂
W jednym z filmów Waltera Veitha podaje on nawet imię tego pogańskiego demona który oczywiście jak każdy szanujący się demon solarny rodził się 25 grudnia i właśnie tego dnia podróżował po niebie z zaprzęgiem i sprawdzał czy od momentu jego ostatniej wizyty ludzie czasem nie zasłużyli na karę.
Pewnie stąd wzięła się taka “piękna chrześcijańska tradycja” 🙂
Ja nie mogłam przekonać młodszego syna, że Mikołaj nie istnieje – bo przecież do przedszkola przychodzi. Nie wierzył, kiedy mówiłam, że to zwykły pan się przebiera. Przestawiło mu się dopiero latem, na zjeździe nad morzem (ktokolwiek mu to wytłumaczył – dziękuję). Od tej pory Filip twierdzi, że Mikołaj to szatan.
Super pomysł z tym dniem błogosławieństw od Jezusa :-).
Brzmi tajemniczo 🙂
“ktokolwiek mu to wytłumaczył”, “twierdzi, że Mikołaj to szatan”.
Zgadzam się w zupełności z jego wytłumaczeniem, tylko może nie tłumaczył mu tego żaden człowiek, po prostu to poznał poprzez dar od Boga 🙂
Tak czy inaczej, na naszych zjazdach dzieją się cuda 🙂
czuję się wezwany do zorganizowania 🙂
Jak na razie pogoda sprzyja 🙂
fajny pomysł!