„Osądzanie – obowiązek chrześcijanina”
Przedmowa
Nauczyciel muzyki w lokalnej państwowej szkole średniej, który poślubił swojego homoseksualnego kochanka był na ustach wszystkich w Byron Center, MI w roku szkolnym 1996/1997. Małżeństwo to nie przekonało zbytnio do siebie ludzi z Byron Center; wielu z nich uważało, że taki człowiek nie powinien uczyć ich dzieci i z powodzeniem dążyło do jego zwolnienia. Postawa tychże rodziców z kolei sprowadziła na ludzi Byron Center wściekłość ze strony wielu przedstawicieli szerszej społeczności. Wypowiadając się w rubryce Impuls Publiczny na łamach Grand Rapid Press, wielu określiło ludzi z Byron Center jako osoby nietolerancyjne, łatwo ferujące wyroki, obłudne, nadęte, przekonane o swojej nieomylności, aroganckie, sfanatyzowane, zgryźliwe i pełne nienawiści. Przesłanie szerszej społeczności do mieszkańców miasta było wyraźne – nie wolno nam wydawać osądów w kwestii działań i poglądów innych ludzi.
Owo myślenie, że nie możemy osądzać czynów i wierzeń innych to duch czasów. Jest ono także błędne. Aby przeciwdziałać temu sposobowi myślenia, społeczność ewangelicka reformowanego kościoła protestanckiego Byron Center publikuje niniejszą broszurę wyrażając pragnienie, by Bóg był chwalony, a Jego święci zachęceni do właściwego sądzenia. Nasza modlitwa o czytelnika jest taka, jak Pawła z Listu do Filipian: „I o to się modlę, aby wasza miłość coraz bardziej obfitowała w poznanie i we wszelkie zrozumienie; abyście mogli rozpoznać to, co lepsze, żebyście byli szczerzy i bez zarzutu na dzień Chrystusa; napełnieni owocami sprawiedliwości, które przynosicie przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga” (1:9-11, UBG).
Wstęp
Tolerancja jest dziś słowem modnym. Mówi się nam, że musimy tolerować pomysły, słowa i czyny każdej jednej grupy społecznej. Nie możemy formułować sądów o charakterze innych ludzi, lecz musimy akceptować ich takimi, jakimi są. To, co wybrani przez nas urzędnicy robią w życiu prywatnym nie może wpływać na to, jak postrzegamy ich kwalifikacje do sprawowania urzędu publicznego. Musimy akceptować styl życia homoseksualistów jako (realną!) alternatywę dla naszego. Musimy spełniać zachcianki i życzenia feministek. Nie wolno nam mówić o Bogu, aby nie rozzłościć ateistów.
Tę postawę tolerancji znaleźć można dziś nawet w świecie kościoła. Wielu ludzi mieniących się chrześcijanami szybko przypomni nam słowa Jezusa o tym, żebyśmy nie sądzili (Mt 7:1) i że nie możemy rzucić kamieniem, ponieważ nie jesteśmy lepsi od drugiej osoby (J 8:7). Zachowanie to ma fatalny wpływ na kościół chrześcijański, w tym kościoły reformowane. Herezji już dłużej się nie potępia, a heretyków się nie dyscyplinuje. Zaprzecza się podstawowej nauce chrześcijaństwa, że Jezus Chrystus, Syn Boży, który przybył w ciele jest naszym jedynym i pełnym Zbawicielem. Każe się nam tolerować religijne myślenie ludzi niebędących chrześcijanami, bo każda religia zawiera w sobie element prawdy i dlatego, że zbawienie nie jest zarezerwowane wyłącznie dla chrześcijan. Musimy również tolerować grzeszne działania innych osób w naszych zborach. To nie nasza sprawa, że para niemałżeńska mieszka razem! To nie nasza sprawa, że członek naszego zgromadzenia praktykuje homoseksualizm! Nie wolno nam ich osądzać.
Wziąwszy pod uwagę ów stan rzeczy w świecie kościelnym, nie dziwi, gdy dowiadujemy się, że najczęściej cytowanym dziś tekstem z Pisma Świętego nie jest już dłużej Ewangelia wg św. Jana 3:16, lecz Ewangelia wg św. Mateusza 7:1, jak niedawno usłyszałem od spikera radiowego. W przeszłości przypominano nam: „Albowiem Bóg tak umiłował świat…”. Werset ten, nieprawidłowo interpretowany jako nauczający kłamstwa arminianizmu, że Bóg kocha każdą osobę, miał za zadanie pocieszać wszystkich, którzy w to wierzyli. Bóg mnie kocha! Wszystko jest ze mną w porządku. Dziś mówi się nam: Nie osądzaj! Zmiana ta wydaje się być logiczna. Skoro Bóg kocha mnie i każda inną osobę, to w takim razie nie czyni On zarzutów nam, naszym działaniom albo ideałom. A jeśli nie wysuwa zarzutów przeciwko nam, to i my nie powinniśmy czynić tego względem siebie nawzajem. Logika ta jednak zawodzi. Wynika ona z błędnej przesłanki, że Bóg kocha każdego człowieka, a także z nieprawidłowego założenia, że Bóg, który kocha osobę, ignoruje lub toleruje grzechy tej osoby. Wniosek jest zatem również niewłaściwy. W rzeczywistości, ta zmiana w kwestii najczęściej cytowanego wersetu biblijnego wskazuje na rosnącą bezbożność naszego społeczeństwa. W przeszłości nacisk kładziono na Boga, choć niewłaściwie Go rozumiano. Teraz akcentuje się człowieka to tego stopnia, że w pewnych sytuacjach musimy uważać, by nie wspomnieć Bożego imienia! Człowiek jest bogiem, wolnym, by tworzyć swoje własne pojęcie moralności. A podstawą moralności człowieka jest jego myślenie – jestem dobry. Ty jesteś dobry. Umówmy się, że nie będziemy doszukiwać się w nikim żadnego zła.
Istnieje jednakże pewna grupa ludzi, względem której społeczeństwo zezwala na osądzanie i wobec której możemy być nietolerancyjni – to ci, którzy osądzają współczesną moralność jako błędną i jej nie tolerują! W tej to grupie muszą znaleźć się chrześcijanie i prawdziwy kościół Jezusa Chrystusa. Musimy osądzić dominujący pogląd o tolerancji jako błędny, gdyż jest nie jest biblijny. Pismo Święte jest jedyną podstawą naszej moralności.
W niniejszej broszurze zbadamy w sposób bardziej szczegółowy to, jak ów pogląd jest niebezpieczny, bezbożny i niebiblijny. Następnie dość szczegółowo przeanalizujemy fragmenty Pisma mające największy związek z tym zagadnieniem. Na podstawie tych fragmentów zobaczymy, że osądzanie jest chrześcijańskim powołaniem od Boga. Choć Bóg nakłada pewne restrykcje na to, jak osądzamy i okazujemy nietolerancję, to jej On nie zabrania.
Dominujący pogląd o tolerancji
Wyjaśnienie tego poglądu
Ów przeważający dziś pogląd może być szerzej wyjaśniony zarówno z negatywnego jak i pozytywnego punktu widzenia.
Z negatywnego punktu widzenia, pogląd ten polega na tym, że nasza postawa względem pomysłów lub działań innych ludzi nigdy nie może cechować się nietolerancją. Mówi się nam, że postawa nietolerancyjna jest niewłaściwa z kilku powodów. Po pierwsze manifestuje nienawiść, a zatem jest moralnie naganna. Sam Bóg potępia nietolerancję poprzez zakazanie nam osądzania (Mt 7:1) i przez nakaz, by kochać siebie nawzajem. Tolerancja jest jednym z wyrazów miłości. Po drugie, postawa ta ujawnia arogancję z naszej strony w myśleniu, że jesteśmy lepsi od drugiej osoby, że nasz pogląd to jedyny słuszny pogląd i że sposób, w jaki my postępujemy jest jedynym właściwym. To aroganckie myślenie przeczy wrodzonej dobroci osób, z których każda jest stworzona na obraz Boży (według głosicieli tolerancji). Postawa nietolerancyjna jest niewłaściwa po trzecie dlatego, że przyjmując ją, osądzamy osobę bez próby zrozumienia jej lub tego, co sprawia, że postępuje albo myśli w dany sposób.
Jako że postawa nietolerancyjna jest błędna, to nie wolno nam przejawiać jej poprzez krytykowanie idei lub praktyk innych. Nie wolno nam potępiać tych, którzy popierają i praktykują aborcję, gdyż nie rozumiemy trudów, jakie znosi ciężarna kobieta i jakie znosić będzie, jeśli urodzi dziecko. Nie wolno nam potępiać homoseksualności, ponieważ Bóg stworzył homoseksualistów na Swój obraz, a ich orientacja seksualna stanowi część tego stworzenia. Poza tym, homoseksualiści są w równym, co heteroseksualiści stopniu zdolni do przestrzegania Bożego prawa miłości poprzez bycie wiernymi swoim partnerom. Nie wolno nam potępiać tych, których poglądy teologiczne, społeczne czy polityczne są odmienne od naszych, albowiem Bóg każdemu z nas daje umysł i każda osoba w wymiarze indywidualnym ma wolność, by używać tego umysłu tak, jak sobie życzy. Przy okazji fakt, iż Biblia została zinterpretowana na wiele różnych sposobów przez wielu różnych ludzi, kościołów i denominacji wskazuje, że nie istnieje jedno poprawne spojrzenie na Biblię i jej nauki.
W ujęciu pozytywnym, ów przeważający pogląd jest taki, że musimy tolerować tych, którzy różnią się od nas jeśli chodzi o myślenie i praktykę. Taka tolerancja wskazywałaby na miłość, współczucie i zrozumienie innych. Poza tolerowaniem takich ludzi, powinniśmy aprobować ich poglądy i praktyki, uznając je za zasadne. Być może nasze poglądy i praktyki wciąż różnić się będą od tych charakterystycznych dla drugiej osoby, ale nie dlatego, że nasze są inherentnie właściwe, a tamtej osoby inherentnie niewłaściwe, gdyż wszyscy ludzie, niezależnie od własnych poglądów czy praktyk, są ludźmi dobrymi.
To spojrzenie na tolerancję ma konkretne konsekwencje dla kościoła Chrystusa. Po pierwsze, nie wolno nam głosić ewangelii wyłączności zbawienia tylko poprzez Chrystusa. Nie wolno nam postrzegać nauk religii jak judaizm, mormonizm, buddyzm itd. jako inherentnie błędnych. Nie wolno nam mówić Żydom, mormonom czy buddystom, że muszą pokutować za swoje grzechy przeciwko pierwszym czterem przykazaniom prawa Bożego i dojść do poznania prawdziwego Boga, którzy objawił Siebie w Chrystusie. Powinniśmy raczej aprobować nauki judaizmu, mormonizmu, buddyzmu i innych religii, przedstawiać je jako stosowne alternatywy dla wiary chrześcijańskiej i zachęcać członków naszych zborów, by uwzględniali w swoim życiu wszystkie dobre rzeczy, jakie znajdują się w tych naukach.
Po drugie, wpływa to naszą pracę misyjną. Nasza działalność misyjna nie powinna polegać na wzywaniu innych do wiary i pokuty, ale na pomocy ubogim, chorym i innym ludziom, potrzebującym pomocy fizycznej i finansowej. Powinniśmy również być bardziej ambitni w rozwijaniu kontaktów z religiami, znajdując dobre aspekty ich nauk i praktyk i wcielając je do własnych nauk i praktyk.
Po trzecie, nie wolno nam dyscyplinować tych, co do których uważamy, iż żyją w grzechu, albo nauczają tego, co jest sprzeczne z naszym rozumieniem fundamentalnych prawd Pisma Świętego. Pamiętając, że wszyscy grzeszymy, musimy raczej umożliwić członkom zboru żyjącym w grzechu pozostanie częścią zgromadzenia i zachowanie dobrej reputacji, pozwalając, by swobodnie uczestniczyli w Stole Pańskim. Powinniśmy nawet odnajdywać pewne dobro w ich działaniach i polecić innym członkom, by poszli za dobrym przykładem, jaki ów członek w jakiś sposób dał. Osoba, która jak najbardziej naśladuje Jezusa będzie patrzeć na tę osobę jak na brata; będzie przypominać mu, że jest dobrym człowiekiem, popierać tę osobę w jej grzechu i przypominać jej, że Bóg jest zadowolony.
Skąd bierze się taki pogląd?
Z pewnością jednym z wyjaśnień jest naturalne zepsucie człowieka. Człowiek z natury zdolny jest czynić i myśleć tylko o tym, co złe. Pogląd ten stanowi kolejny przykład lekceważenia przez człowieka Słowa Bożego i Samego Boga. Słowo Boże mówi człowiekowi, że z natury jest niewolnikiem grzechu. On jednak twierdzi, że jest wolny i nalega na to, by mógł manifestować tę swobodę poprzez robienie tego, co chce. Kobieta ciężarna domaga się swojej wolności, by móc wybrać własne życie poprzez dokonanie aborcji na własnym dziecku. Mężczyzna domaga się swojej wolności poprzez wybór, by kochać innych mężczyzn.
Wyjaśnienie to nie tłumaczy w sposób wystarczający, dlaczego świat kościelny w ogólnym ujęciu przyjął ten pogląd. Wyjaśnia to fakt, że kościół, co do zasady, dostosował się do świata w każdej sferze życia, nie żyjąc w sposób autentyczny. U podstaw tego niepowodzenia leży fakt, że kościół stracił swoją świadomość Bożej świętości. Jego wielkim przesłaniem jest miłość Boża, ale on rozdzielił Jego miłość od Jego świętości. Jeżeli kościół może raz jeszcze zrozumieć, co oznacza to, że Bóg jest święty, zrozumie potrzebę oddzielenia się od idei i praktyk świata, potępienia grzechu nazywając go grzechem i głoszenia, że kochający Bóg nienawidzi grzechu i karze grzeszników powodu ich grzechu.
Nasza ocena tego poglądu
Chrześcijanie muszą ocenić ten pogląd jako niebezpieczny, bezbożny i niebiblijny.
Pogląd ten jest niebezpieczny, ponieważ prowadzi do dalszych ustępstw kościoła względem świata, co jest pogwałceniem jego powołania. Bóg wzywa kościół do życia w sposób autentyczny, tj. do życia w opozycji do grzechu i świata, a w poświęceniu się Bogu. Kościół żyje autentycznie nie poprzez udawanie, że grzech jest dobry, lecz przez oznajmianie, iż grzech jest grzechem i dyscyplinowanie tych, którzy bez skruchy dalej wiodą grzeszne życie. Żyje on w sposób autentyczny także poprzez głoszenie prawdy Bożej, wytykając kłamstwo szatana, które sprzeciwia się prawdzie i dyscyplinując tych w kościele, którzy świadomie i bez skruchy promują to kłamstwo.
Nie żyjąc autentycznie, kościołowi zagraża upodobnienie się do świata i nie bycie już dłużej kościołem Bożym. Poprzez życie i myślenie jak świat pokazuje on, że nie jest zasadniczo różny od świata, do czego powołuje go Bóg. W ten sposób jego atrybut świętości zostaje zatracony. Nauczając tego, co jest sprzeczne z Biblią, pokazuje on, że nie jest mocno ugruntowany w doktrynie apostołów i proroków z Samym Jezusem Chrystusem jako kamieniem węgielnym, do czego powołuje go Bóg. Tym samym kolejny atrybut – apostolskość – jest utracony. Nie będąc świętym ani apostolskim, nie ma prawa nazywać się kościołem, gdyż nie różni się od świata.
Niebezpieczeństwo związane z tym poglądem jest zatem takie samo jak niebezpieczeństwo trucizny. Może ona wyglądać nieszkodliwie, a nawet apetycznie, ale spożywa się ją ku własnemu zniszczeniu. Światowe idee i praktyki są trucizną, która niektórym jawić się może jako atrakcyjna, ale gdy kościół toleruje je i aprobuje, czyni to ku własnej destrukcji. Owa destrukcja nie jest po prostu kwestią niepowodzenia kościoła w odróżnianiu się od świata w tym życiu, ale wiecznego zniszczenia. Bóg, który sądzi sprawiedliwie, osądzi tych, którzy bez skruchy nauczają fałszywej doktryny i żyją niemoralnie bez pokuty. Biorąc sobie z tego pouczenie, kościołowi nie wolno stawać się podobnym do świata, lecz musi on się przemienić (Rz 12:2)!
Nasza druga ocena tego poglądu na temat tolerancji jest taka, że pomimo całej jego pozornej bogobojności, jest on w rzeczywistości bezbożny. Różnorakie odniesienie do Pisma i do atrybutu miłości Bożej w obronie tegoż poglądu mogą sprawić, że wydawać się będzie pobożny. Jest wzmianka o bogu, który aprobuje tolerancję i który dba o tych, którzy są ofiarami nietolerancji, nienawiści, bigoterii i małoduszności. Wspomina się również o niebie – miejscu, do którego sprowadzane są ofiary takiego braku tolerancji, gdy ich prześladowania zakończyły się śmiercią.
Pomimo tej pozornej pobożności, pogląd ten jest bezbożny w tym, iż odrzuca Boga, którego Słowo jest standardem dla doktryny i życia. To, że musimy tolerować, aprobować i przyjmować idee oraz praktyki innych to nie Słowo Boże, a ludzkie! Człowiek ustanowił samego siebie sędzią dobra i zła. I człowiek mówi: Tolerancja jest właściwa! Nietolerancja jest błędna!
To, że jest to naprawdę tym, co zrobił człowiek jest ewidentne, gdy weźmie się pod uwagę, iż to społeczeństwo samo w sobie, a nie Słowo Boże, decyduje, w których sytuacjach tolerancja jest odpowiednia, a w których nieco nietolerancji jest dopuszczalne. Słowo Boże wyraźnie zabrania morderstwa w szóstym przykazaniu: „Nie będziesz zabijał” (Wj 20:13, BG). O ile jednak społeczeństwo potępia morderstwo dwulatka albo czterdziestolatka, to będzie tolerować zabijanie nienarodzonych dzieci i w wielu przypadkach zabijanie osób nieuleczalnie chorych, pragnących godnej śmierci. Słowo Boga wyraźnie zakazuje cudzołóstwa oraz wszelkich perwersji seksualnych, oznajmiając, iż seks dozwolony jest wyłącznie pomiędzy mężem i żoną. Jest tak napisane w siódmym przykazaniu: „Nie będziesz cudzołożył” (Wj 20:14, BG) jak również w innych ustępach (por. 1 Kor 5:1-5 i Hbr 13:4). Społeczeństwo nie toleruje dziecięcej pornografii i molestowania, niemniej jednak pozwala na stosunki pozamałżeńskie i wszelkiego rodzaju rozwiązłość i krzyczy o tolerancji w sprawie homoseksualizmu. Gdy przychodzi do postawienia pytania „Co jest prawdą?”, społeczeństwo usiłuje wysunąć swoją własną definicję, ignorując Jezusa Chrystusa i Pismo Święte jako Prawdę.
Taki brak konsekwencji ukazuje, że człowiek odsunął od siebie Pana Boga i Jego Słowo jako standard dobra i zła. Ludzie nie chcą, by Bóg mówił im, co mają robić! To człowiek będzie sędzią dobra i zła. Jakiekolwiek odwołanie się do Pisma Świętego, by podeprzeć dominujący pogląd na temat tolerancji nie wynika ze spojrzenia na Pismo jako Słowo Boże, lecz z postrzegania go jako zapisu myślenia społeczeństwa w przeszłości. W Biblii dany tekst można znaleźć tu czy tam, by pokazać, że społeczeństwo w przeszłości najwyraźniej także potępiało brak tolerancji.
Prowadzi to nas do trzeciej i fundamentalnej oceny tego poglądu – jest on niebiblijny. Być może słychać, jak ktoś pyta: Co masz na myśli, mówiąc „niebiblijny”? Czy nie spojrzałeś do Mt 7, J 8:11 i 13:34? Faktem jednak jest, że wielu ludzi nieprawidłowo interpretuje te fragmenty. Nie nauczają one tego, co ci, którzy posługują się nimi celem promowania poglądu o tolerancji mówią, że nauczają!
Musimy przeanalizować powyższe, jak i inne związane z tym tematem fragmenty Pisma Świętego, by pokazać, że zamiast nakazywać tolerancji i praktyk wszystkich innych ludzi, Biblia tego zakazuje i wymaga od nas, abyśmy osądzali.
Analiza adekwatnych fragmentów Biblii
Reguły interpretacji biblijnej
Na początku pomocnym będzie nakreślenie kilku zasad, które muszą prowadzić nas w naszej interpretacji Pisma Świętego. Znajomość oraz zastosowanie tychże reguł powinno uniemożliwić nam dojście do błędnego rozumienia nauk biblijnych w tej kwestii.
Najbardziej fundamentalną regułą jest to, że Biblia to Słowo Boga. Całe Pismo jest Słowem Boga zgodnie z 2 Tym 3:16. Oznacza to, że nie znajdziemy w Biblii żadnych sprzeczności, ale jedynie prawdę, gdyż Pan jest Bogiem prawdy i Jego Słowo jest prawdą (J 17:17). Możemy więc mieć pewność, że nie doszukamy się w Piśmie Świętym jakichś tekstów, które, jeżeli są poprawnie zrozumiane, przyzwalają na nietolerancję i innych, które ją potępiają. Znajdziemy raczej jedną, spójną prawdę w tej sprawie. Ponadto, jako że Bóg czyni swoją Prawdę jasno określoną, to spodziewamy się, że Biblia wyrazi tę prawdę w sposób jasny.
Drugą fundamentalną zasadą jest ta mówiąca, iż Pismo interpretuje Pismo. Oznacza to, że by badamy Pismo Święte, by zobaczyć, co mówi ono w jakiejś sprawie, to musimy przeanalizować wszystkie odpowiednie fragmenty. Gdy w trakcie tej analizy znajdziemy wersety, które wydają się stać z innymi w sprzeczności, musimy najpierw dojść do zrozumienia łatwiejszego wersetu, a następnie będziemy w stanie wyjaśnić w jego świetle werset trudniejszy.
Po trzecie, musimy pamiętać, że w celu poprawnego zrozumienia tekstu biblijnego musimy rozważyć go w świetle jego kontekstu. Część Pisma – czy to cały werset, kilka wersetów, czy część jednego wersetu – nie może zostać użyty w sposób właściwy, by podeprzeć własne idee czy działania, jeżeli tekst ten nie jest wyjaśniony w świetle swojego kontekstu. Kontekst często będzie precyzować nauczanie danego tekstu poprzez bardziej szczegółowe wykazanie w jakich sytuacjach dany nakaz ma zastosowanie, albo w jaki sposób nakaz ma być wykonany.
Nasza analiza różnych wersetów biblijnych, które mają związek z tematem osądzania i tolerancji nastąpi dalej na podstawie tychże reguł. Ponieważ słowo „osądzać” i powiązane z nimi formy rzeczownikowe i czasownikowe są użyte w Biblii wielokrotnie, nie będziemy silić się na analizę każdego tekstu, w którym się znajdują. Skupimy się raczej na głównych ustępach, których używa się, by podeprzeć ideę tolerancji i zwięźle objaśnimy kilka fragmentów, które w wyraźny sposób wymagają, by dzieci Boga rozróżniały pomiędzy dobrem a złem.
Fragmenty, które wydają się popierać tolerancję
Mateusza 7:1
Z fragmentów, których używa się na poparcie idei tolerancji, Ewangelia Mateusza 7:1 jest być może cytowanym najczęściej. Tekst mówi: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Jasnym jest tu, że Jezus zakazuje sądzenia. Pytanie jednak jest takie, czy Jezus zakazuje wszelkiego sądzenia, czy tylko pewnego rodzaju sądzenia. Werset 1 sam w sobie nie daje nam odpowiedzi na to pytanie. Ci, którzy cytują tylko werset pierwszy celem potępienia nietolerancji, ignorują kontekst, wersety 2-5, i tym samym zakładają, że ów wers zakazuje wszelkiego sądzenia i nietolerancji. Ten, który przeczyta jednakże wersety 2-5 widzi, że Jezus nie zakazuje wszelakiego sądzenia, ale tylko obłudnego sądzenia. W kontekście tekst ten brzmi:
„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Jakim bowiem sądem sądzicie, takim będziecie sądzeni, i jaka miarą mierzycie, taką będzie wam odmierzone. A czemu widzisz źdźbło w oku swego brata, a na belkę, która jest w twoim oku, nie zwracasz uwagi? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z twojego oka, gdy belka jest w twoim oku? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka twego brata” (7:1-5, UBG).
Jezus mówi Żydom w wersecie pierwszym, by nie sądzili. W wersie drugim, podaje On powód, dla którego nie wolno im sądzić: standard, którego używają, by sądzić innych będzie dokładnie tym samym standardem, którego inni użyją, by ich osądzić. Nie wolno im ignorować swoich własnych grzechów, gdy potępiają te same grzechy u innych. Jest to sądzenie ze stosowaniem podwójnych standardów, osąd obłudny. Czy nie jest czymś obłudnym potępiać brata za małe przewinienie, albo nawet pomóc mu sobie z nim poradzić, gdy samemu jest się winnym wielkiego przewinienia? Oto, jakie pytanie wysuwał przed ludźmi Jezus.
Zwróćmy uwagę, że grzech tych dwóch grzeszników (owej osoby i jego brata) jest taki sam w dwojaki sposób. Po pierwsze, jest taki sam w swojej naturze – w obu przypadkach kawałek drewna był w oku jakiejś osoby. Po drugie, jest taki sam w tym, że obaj wówczas grzeszyli – kawałki drewna były w tamtym momencie w ich oczach. Różnica pomiędzy oboma przewinieniami polegała jedynie na ich rozmiarze – jedno jest małe, a drugie wielkie. Jest rzeczną obłudną dla tego, którego grzech jest wielki, potępiać tego, którego grzech jest niewielki, nawet jeśli jest to ten sam grzech (por. w. 5). Innymi słowy, kobieta dokonująca aborcji ośmiomiesięcznego płodu nie ma prawa ganić człowieka, który zabił kasjera w banku, a homoseksualiście nie wolno krytykować niewierności w małżeństwie heteroseksualnym!
Odczytany w swoim kontekście fragment Ewangelii Mateusza (7:1) nie zakazuje wszelkiego osądzania i nietolerancji, lecz jedynie sądzenia w obłudzie i braku tolerancji z niej wynikającego. W rzeczywistości ustęp ten wymaga od nas, byśmy po pokucie za własne grzechy potępiali grzech brata nazywając go grzechem i pomogli mu się od niego odwrócić. Wyjmij wpierw belkę ze swojego oka, mówi Jezus, a potem przejrzysz, by wyjąć drzazgę z oka brata (w. 5). Jezus nakazuje niekłamaną, a nie obłudną nietolerancję grzechu, który popełnia brat.
Jana 8:7, 11
Fragmenty Ewangelii Jana 8:7 i 11 także są ważne. Kontekstem jest tu historia kobiety przyłapanej na akcie cudzołóstwa i przyprowadzonej do Jezusa przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy. W wersecie 7 Jezus mówi do owych uczonych i faryzeuszy, by jako pierwszy kamieniem rzucił ten z nich, który jest bez grzechu. W wersie 11 mówi do kobiety, że On też jej nie potępia i by poszła i już więcej nie grzeszyła. Orędownicy tolerancji posługują się tymi słowy, by argumentować, że nie powinno się potępiać braci, ponieważ nie jest się od nich lepszym.
Choć później w sposób bardziej szczegółowy wyjaśnimy, co oznacza sądzenie, to na tę chwilę trzeba zrozumieć, że kiedy się osądza, wydaje się werdykt: winny albo niewinny. Po byciu osądzonym, otrzymuje się wyrok – osoba winna zostaje potępiona (skazana na karę), a niewinna zostaje wypuszczona na wolność. Chodzi o to, że osądzania i potępianie to dwie różne czynności, związane ze sobą, ale nie identyczne.
Mając to na uwadze, zauważmy, że Jezus tak naprawdę osądził tę kobietę, ale jej nie potępił. Mówiąc jej, by poszła i więcej nie grzeszyła, Jezus wskazuje, że faktycznie zgrzeszyła. Oskarżenie faryzeuszy samo w sobie było właściwe, a Jezus osądził grzech jako grzech. Ukazuje to brak tolerancji względem grzesznego czynu! Naśladując przykład Jezusa, musimy mówić grzesznikom, by przejawiali dowód prawdziwej pokuty poprzez dalsze niepopełnianie danego grzechu.
Podczas gdy Jezus osądził tę kobietę, to jej nie potępił. Mogła odejść wolna, nie została uśmiercona. Dobra nowina dla pokutujących grzeszników jest taka: „Dlatego teraz żadnego potępienia nie ma dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie, którzy nie postępują według ciała, ale według Ducha” (Rz 8:1, UBG). To przesłanie daje kobiecie Jezus – On Sam będzie za nią potępiony! On odbierze jej karę tak, by mogła pójść wolno!
Odpowiedź Jezusa dla faryzeuszy obnaża ich obłudny osąd w tej sprawie. (Ich nadrzędny cel, oczywiście, nie miał nic wspólnego z tą kobietą; chodziło o złapanie Jezusa w pułapkę Jego własnych słów, jednak Jezus wiedział, że chlubili się oni swoim przekonaniem o własnej nieomylności i odpowiedział im w świetle tego faktu). Jezus przypomniał im, że także oni byli winni grzechu, w szczególności cudzołóstwa, czy to w czynie czy w sercu. Jako że również oni nie byli wolni od grzechu, zasługiwali na śmierć w tym samym stopniu, co ta kobieta. A zatem poprzez zastanawianie się, z jaką karą powinna była się spotkać, odkryli oni swoją własną hipokryzję i złą motywację.
Ewangelia Jana 8:7 i 11 uczy nas, jak obchodzić się z innymi, którzy grzeszą. Werset 11 naucza, że musimy pragnąć pokuty grzesznika. Werset 7 z kolei poucza, że nie wolno czynić tego w sposób obłudny, ze złymi intencjami albo w sposób niestosowny. Fragment ten nie mówi jednak o tym, że nigdy nie wolno pociągać się wzajemnie do odpowiedzialności za nasze grzechy (tj. osądzać grzech jako grzech).
Jana 13:34
Jeszcze jeden ustęp, który często cytuje się jest tym, w którym nakazuje się nam, by kochać się nawzajem. Właściwie to wiele fragmentów w Piśmie Świętym daje to polecenie. Ewangelia Jana 13:34 jest jednym z nich. Czytamy tam: „Daję wam nowe przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali; tak jak ja was umiłowałem, abyście i wy wzajemnie się miłowali” (UBG).
Czym jest miłość i co za sobą pociąga? Miłość jest więzią przyjaźni, która manifestuje się w dążeniu do dobra drugiej osoby. Może to oznaczać dążenie do dobra cielesnego drugiej osoby – jeśli jest głodna, spragniona, zmarznięta albo naga, to musimy zatroszczyć się o jej fizyczne potrzeby. Może to też obejmować dążenie do duchowego dobra tejże osoby. Jeśli on lub ona chodzi w sposób sprzeczny z prawem Boga i tym samym nie podobający się Panu, musimy dążyć do zawrócenia jego lub jej z tej grzesznej drogi z miłości do tej osoby.
W Ewangelii Jana 13:34 Jezus nie nakazuje wszystkim, by kochali. Polecenie to skierowane jest do Jego uczniów – dwunastu mężczyzn, których On w sposób specjalny wybrał, by podążali za Nim przez okres Jego ziemskiej służby. Nakaz ów nakaz nie trafił nawet do całej dwunastki, lecz tylko do jedenastu z nich. Jeden, Judasz Iskariota, który później zdradził Jezusa w swej nienawiści do Niego, był nieobecny. Znaczącym jest, że jedenastu uczniów było tymi, do których mówił Jezus. Jako że On kochał tę jedenastkę, to musieli oni miłować siebie nawzajem! Polecenie to nie oznacza, że wszyscy ludzie muszą kochać wszystkich ludzi, lecz raczej, że w kościele (reprezentowanym przez jedenastu uczniów) święci muszą kochać się wzajemnie, tak jak Jezus kochał kościół, wydając zań Samego siebie.
Taka miłość nie wyklucza braku tolerancji względem błędnych idei albo czynów popełnionych przez innych świętych. Prawdziwa miłość szuka zbawienia innego świętego, a tym samym dąży do odwrócenia świętego od jego grzechów (Jk 5:20).
Rzymian 2:1-3
Następny fragment który, choć najwidoczniej nie jest używany przez zwolenników tolerancji, może sprawiać wrażenie, że popiera ich stanowisko to List do Rzymian 2:1-3: „Dlatego jesteś bez wymówki, człowieku, kimkolwiek jesteś, który osądzasz. W czym bowiem osądzasz drugiego, osądzasz samego siebie, ponieważ ty, który osądzasz drugiego, robisz to samo. Lecz wiemy, że sąd Boży jest według prawdy przeciwko tym, którzy robią takie rzeczy. Czy myślisz, człowieku, który osądzasz tych, którzy robią takie rzeczy, a sam je robisz, że ty unikniesz sądu Bożego?” (UBG).
Człowiek, do którego zwraca się Paweł musi być rozumiany jako każda jedna osoba. Wyjaśniwszy w ostatniej części rozdziału 1 grzechy, którym oddaje się świat (zwróćmy uwagę na kontekst!), Paweł mówi teraz, że każdy jeden człowiek, który te grzechy potępia, jednocześnie się ich dopuszczając, jest bez wymówki. Możemy spodziewać się sądu Boga, jeśli żyjemy w tych samych grzechach, które potępiamy u innych. Uwaga Pawła ma na celu również ostrzeżenie przed osądem obłudnym – ostrzeżeniem, którego nam wszystkim trzeba. Tekst ten jednak nie zakazuje nam osądzania słusznego!
Ustępy, które nakazują nam sądzenie
Jana 7:24
Inne fragmenty Pisma Świętego stanowczo nakazują nam osądzać. Jednym z nich, który mówi o tym wyraźnie, jest Ewangelia Jana 7:24. Kontekstem jest tu dyskusja Jezusa z Żydami, którzy kwestionują Jego doktrynę i oskarżyli Go o posiadanie diabła (J 7:20) i złamanie szabatu poprzez uleczenie w tym dniu człowieka (J 5:1-16). Odpowiada On im, by nie sądzili po pozorach, lecz sądem sprawiedliwym. Mówiąc, by nie sądzić, Jezus nie ma na myśli zakazu jako takiego, ale zakaz pewnego sposobu sądzenia, co jasno wyraża twierdząca część tego wersetu. Możemy osądzać, ale kiedy to czynimy, musimy sądzić sprawiedliwie.
Oparty na pozorach, powierzchowny osąd to sądzenie po prostu w oparciu o to, jak wydaje się, że sprawy się mają, bez zaznajomienia się ze wszystkimi faktami. Jest on niesprawiedliwy i nieprzenikliwy, sprzeczny z dziewiątym przykazaniem Bożego prawa. Bóg takiego osądzania nienawidzi. Sprawiedliwy osąd wydaje się posłużywszy się prawem Boga jako standardem do rozpoznawania, czy to, jak się nam wydaje, że sprawy się mają jest zgodne z rzeczywistością.
1 List do Koryntian 5
Jest to ważny rozdział jeśli chodzi o wyraźny obowiązek osądzania. Po pierwsze, w wersecie 3, Paweł pod natchnieniem Ducha oznajmia, że wydał osąd w sprawie członka zboru w Koryncie żyjącego w grzechu cudzołóstwa. Jego osąd był taki: „Wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, żeby duch był zbawiony w dniu Pana Jezusa” (UBG). Z jego strony jest to śmiały osąd.
Po drugie, w wersetach 9-13, Paweł przypomina świętym o ich obowiązku osądzania ludzi wewnątrz zboru, co do tego, czy są przestrzegają prawa Boga. Ci, którzy mienią się chrześcijanami i należą do zboru, ale których osądzono też jako nie okazujących skruchy i nieposłusznych względem któregokolwiek przykazania prawa Bożego (por. w. 9-10, nie jest to wyczerpująca lista), muszą zostać wykluczeni ze społeczności zboru. Pod natchnieniem Ducha Paweł nakazuje zborowi, by nie tolerował nieokazujących skruchy grzeszników.
Inne fragmenty
Inne ustępy również wskazują, że osądzanie to nasz obowiązek. Jezus zapytuje ludzi w Ewangelii Łukasza 12:57: „Dlaczego sami z siebie nie umiecie osądzić, co jest sprawiedliwe?” (UBG). Gani On uczonych w Piśmie i faryzeuszy w Ewangelii Mateusza 23:23 i Łukasza 11:23, mówiąc: „Dajecie dziesięcinę z mięty, anyżu i kminku, a opuszczacie to, co ważniejsze w prawie: sąd, miłosierdzie i wiarę. To należało czynić i tamtego nie zaniedbywać” (UBG). Zgodnie z prawem ich obowiązkiem było osądzanie, w którym to obowiązku oni zawiedli. Paweł modlił się, by miłość Filipian „coraz bardziej obfitowała w poznanie i wszelkie zrozumienie” (Flp 1:9, UBG). Mówi Koryntianom: „Mówię jak do mądrych. Osądźcie sami to, co mówię” (1 Kor 10:15, UBG).
Wniosek
Niektóre z ustępów Pisma Świętego wydają się zakazywać osądzania, podczas gdy inne w wyraźny sposób tego wymagają. Studiując konteksty tych wersetów, które sprawiają wrażenie, jakoby zakazywały sądzenia odkrywamy, iż tym, co jest zabronione nie jest tak naprawdę osądzanie samo w sobie, ale zły rodzaj osądzania. Bóg nienawidzi sądu obłudnego! Ale Bóg kocha sprawiedliwy sąd ze strony Swoich dzieci. To, że On to kocha jest jasne na podstawie faktu, że to nakazuje i dał Swoje prawo jako standard, względem którego trzeba to czynić.
Osądzanie jest zatem obowiązkiem chrześcijanina.
Pozytywne wyjaśnienie tego obowiązku
Czym jest osądzanie?
Osądzanie wiąże się dwoma głównymi czynnikami. Po pierwsze, związane jest z orzeczeniem odnośnie tego, czy coś jest dobre albo złe. Ma ono być krytyczne. W rzeczywistości rzeczownik „sędzia” w Nowym Testamencie Biblii Króla Jakuba jest, w większości przypadków, tłumaczeniem greckiego rzeczownika „kritees”, z którego pochodzi angielskie słowo „krytyk”.
Będąc krytycznym, robi się szereg rzeczy. Po pierwsze, obserwuje się działanie lub wysłuchuje opinii innej osoby. Po drugie, ocenia się to, co się zaobserwowało, biorąc pod uwagę pozytywne oraz negatywne aspekty oraz implikacje działania lub opinii. Po trzecie, dochodzi się do wniosku i wyraża opinię co do tego, czy to, co zaobserwowano jest dobre albo złe. Posłużywszy się przykładem sędziego, który musi rozsądzić sprawę kryminalną, powiedzielibyśmy, że najpierw otrzymuje on dowody przeciwko oskarżonemu, następnie je ocenia i wreszcie przedstawia swoją konkluzję odnośnie niewinności lub winy oskarżonego.
Drugim głównym czynnikiem powiązanym z osądzaniem jest wydawanie wyroku. Jeśli arbiter uznaje, że oskarżony winny jest przestępstwa, wymierza mu stosowną karę. Jeżeli oskarżony uznany jest za niewinnego, jest puszczany wolno bez kary. Nakazanie wypuszczenia tego, który został uniewinniony również stanowi wyrok: osoba niewinna zasługuje na życie.
Mówiąc, że chrześcijanin musi osądzać, na myśli mamy głównie pierwszy sens znaczenia tego słowa – decydowanie o tym, co jest dobre, a co złe. Z takim określeniem wiąże się wszelki osąd chrześcijański, jednak tylko w niektórych przypadkach nasz obowiązek osądzania pociągać będzie za sobą także wydanie wyroku. Przykładowo, kiedy konsystorz ekskomunikuje niepokutującego grzesznika ze zboru, wydany zostaje wyrok śmierci – życia z dala od Boga jak również wykluczenia z nieba (Mt 16:19). Nawet w takim wypadku, wyrok ten uwarunkowany jest ciągłym brakiem pokuty grzesznika. Konsystorz nigdy nie wydaje tego wyroku w sposób absolutny, ponieważ Bóg jest sędzią ostatecznym, który ogłasza wyrok. We wielu sytuacjach chrześcijanin osądzający to, czy działania innej osoby są dobre lub złe musi pozostawić wydanie wyroku Bogu. Jest tak dlatego, że choć wszyscy grzeszymy i sami z siebie zasługujemy na śmierć wskutek naszych grzechów, to Chrystus przyjął na Siebie wyrok śmierci za grzechy Bożych dzieci, przy czym nie uczynił tego dla tych, którzy Bożymi dziećmi nie są. Bóg skaże tych, którzy nie są Jego dziećmi na wieczną karę, a tym, których odkupił Chrystus, da życie wieczne.
Co musimy osądzać?
Pewnych rzeczy osądzać nie możemy. To, czy inna osoba jest wybrana, albo to, czy wiara, którą wyznaje, że ma jest prawdziwa, czy nie, wiadome jest tylko Bogu, nam zaś nie jest wyjawione (1 Tym 2:19). Niektórzy mogą wyrazić sprzeciw mówiąc, że w istocie możemy określić prawdziwość wiary innej osoby, ponieważ możemy osądzać na podstawie uczynków, jakie robi ta osoba, albowiem prawdziwa wiara przynosi dobre uczynki (Jk 2:18, 26), a dobre drzewa nie mogą dawać złych owoców, tak jak złe drzewa dobrych (Mt 7:18). Mówiąc tak, trzeba być jednak pewnym, że szuka się owoców, a nie po prostu owoców do pewnego stopnia, w którym nie każde Boże dziecko zawsze je wydaje. Gdyż o ile każde Boże dziecko rzeczywiście wydaje dobre owoce, to niezmiennym zostaje fakt, że każde Boże dziecko daje również dowody zepsucia swojej grzesznej natury, pozostającej w nim do śmierci.
Jako że nie znamy serc innych, nie wolno nam osądzać skrywanych motywacji (1 Kor 4:5). Bóg je osądzi.
Zabrania się nam osądzać innych także w przypadku rzeczy obojętnych (Rz 14). Gdyby ktoś czuł się zobowiązany przez sumienie, by zrobić coś, czego ja bym nie robił, nie mogę osądzić, że jest w błędzie tak długo jak jego działania nie są w sposób wyraźny sprzeczne z prawem Bożym. To, czy jemy, czy nie, czy pijemy, czy nie, czy uważamy dzień za święty, czy nie – nasz wybór – musi być umotywowany wiarą i miłością do Pana i nie wolno nam potępiać działań innych ludzi w kwestiach, które są obojętne. W związku z tym Paweł mówi w Liście do Rzymian 14:13: „A tak już nie osądzajmy jedni drugich, ale raczej uważajcie na to, aby nie dawać bratu powodu do potknięcia się lub upadku” (UBG). Paweł pragnie powiedzieć, że nie możemy potępiać praktyki brata-chrześcijanina jako niewłaściwej tylko dlatego, że sami nie robilibyśmy tej samej rzeczy w taki sposób.
Niewątpliwie musimy osądzać, czy praktyki albo nauczanie innych są zgodne z prawem i Słowem Bożym.
To, że musimy strzec się fałszywych proroków zostało już zaznaczone (Mt 7:15). „Umiłowani, nie wierzcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat” (1 J 4:1, UBG). Musimy wystrzegać się tych zwodzicieli i antychrystów, którzy nie wyznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, ani nie wolno przyjmować nam do domów tych, którzy uczą fałszywej doktryny (2 J 1:7-10). Wszystkie te teksty mówią o naszym obowiązku odróżniania prawdy od kłamstwa. W tym względzie naszym standardem jest Chrystus i Pismo Święte, albowiem Chrystus jest prawdą (J 14:6) i Boże Słowo jest prawdą (J 17:17). Gdy chrześcijanin jasno rozumie co jest prawdą, a co nią nie jest, musi wyznać prawdę i sprzeciwić się kłamstwu, jak również sprzymierzyć się z innymi wierzącymi oraz odseparować się od zwodzicieli.
Dziękuję Jackowi w imię Jezusa Chrystusa za tłumaczenie tego tekstu.
Osądzać wolno i od dawna tak myślałem a więc nie jestem jak chorągiewka. Rok temu już umieszczałem film Mazura o osądzaniu.
Ty czytasz Biblię a nie rozumiesz.
Przykład. Zgadzam się z Tobą i z tym co napisałeś o osobach łamiących Prawo Boże.
Jednakże nie postepujesz biblijnie. Zrobiles show. A jaka jest procedura?
“5 Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.”
Karmisz się Rafale jadem.
Wyjątkowo publikuje Twoj komentarz.
Nie chce z Tobą sie szarpac bo zamiast pisac teksty to będę sie z Toba klocil.
To tyle.
ps
o DRANSKIm pisal ale do mnie obywatel O.
Osądzać jak najbardziej nam wolno \osądziłem, że ktoś robi źle\, ale sądzić i potępiać nam nie wolno, gdyż nie znamy wszystkich aspektów jakie pchnęły daną osobę do tego złego czynu. To wie tylko Bóg i On może wydać wyrok.
Czyli jeśli przy nas znajoma np. wyraża się wulgarnie, to możemy ją upomnieć, by tego nie robiła, byleby to zrobić stanowczo, ale łagodnie?
Tak pytam…
A sądzić i potępiać nam nie wolno, bo w końcu tylko Bóg może osądzać 🙂
*by tego nie robiła przy nas- zapomniałam dodać 🙂
Panie,Rafale,robi Pan na swoim blogu to,co zarzuca Pan adminowi.
Mówię to z autopsji.
To było tak załosne,że nie chcę do tego wracać ale Pan Bóg wie.
“choc pewnie i tak sie nie ukarze lub ukazesz jego marna czesc ktora tobie bedzie pasowala w agendzie by mnie zdyskredytowac.”
Rafale, mam Ci przypomnieć, jak swego czasu napisałeś artykuł o “agendzie Starotestamentowej” że każdy kto przestrzega nawet szabatu, jest zwodzicielem/zwiedzionym? Pamiętasz jak dałem pod tym artykułem komentarz, w którym przedstawiłem kontrargumenty? PAMIĘTASZ JAK TEN KOMENTARZ PO PROSTU SKASOWAŁEŚ, ZAMIAST SIĘ DO TEGO ODNIEŚĆ? A teraz przychodzisz na nasze podwórko, i zarzucasz Piotrowi DOKŁADNIE TO SAMO co sam czynisz? Nie będę rzucał epitetami, bo chce by ten komentarz przeszedł przez sito moderacji, więc posłużę się tylko cytatem z Biblii, zapisanym przez apostoła, o którym składasz fałszywe świadectwo…
(1): Dlatego jesteś bez wymówki, człowieku, kimkolwiek jesteś, który osądzasz. W czym bowiem osądzasz drugiego, osądzasz samego siebie, ponieważ ty, który osądzasz drugiego, robisz to samo. (2): Lecz wiemy, że sąd Boży jest według prawdy przeciwko tym, którzy robią takie rzeczy. (3): Czy myślisz, człowieku, który osądzasz tych, którzy robią takie rzeczy, a sam je robisz, że ty unikniesz sądu Bożego? (4): Czy gardzisz bogactwem jego dobroci, cierpliwości i nieskwapliwości, nie wiedząc, że dobroć Boga prowadzi cię do pokuty? (5): Ty jednak przez swoją zatwardziałość i niepokutujące serce gromadzisz sobie samemu gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga; (6): Który odda każdemu według jego uczynków: (17): Oto ty się nazywasz Żydem, polegasz na prawie, chlubisz się Bogiem; (18): Znasz jego wolę, rozpoznajesz to, co lepsze, będąc pouczony przez prawo; (19): I uważasz się za przewodnika ślepych, za światłość tych, którzy są w ciemności; (20): Wychowawcę bezrozumnych, nauczyciela niemowląt, mając w prawie kształt wiedzy i prawdy. (21): Ty więc, który uczysz drugiego, samego siebie nie uczysz? Ty, który głosisz, że nie wolno kraść, kradniesz? (22): Ty, który mówisz, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz? Ty, który się brzydzisz bożkami, dopuszczasz się świętokradztwa? (23): Ty, który się chlubisz prawem, przez przekraczanie prawa znieważasz Boga? (24): Ponieważ z waszego powodu, jak jest napisane, poganie bluźnią imieniu Boga. [Uwspółcześniona Biblia Gdańska, Rz 2]
Cóż, to Bóg jest Mądrością, a Jego Słowo Prawdą.
Tego musimy się trzymać.
Skoro Słowo wskazuje nam czym jest grzech, mamy w Nim wyznacznik, wskazówkę co robić, aby nie chodzić w ciemności.
Jak Słowo mówi, chodzenie w grzechu jest chodzeniem w ciemności.
Zatem nie tylko sami powinniśmy iść za tymi wyznacznikami, ale też informować naszych bliźnich wyraźnie jakie są wytyczne naszego Boga oraz nazywać łamanie wskazówek Boga grzechem – złem – chodzeniem w ciemności.
Zatem miłowanie naszego wroga też powinno na tym się opierać, aby wskazać mu Słowo Boga, że to jest Droga, wskazówka, aby mógł chodzić w światłości Jedynej Drogi jaką jest Słowo – Pan Jezus.
Grzech musimy nazywać złem, a posłuszeństwo Bogu, dobrem.
Nienawiść i potępianie drugiego człowieka nic tu nie da, ponieważ to są złe owoce, które pójdą na spalenie.
Skoro mamy być świadkami Jezusa musimy postępować jak On. Tego właśnie uczył i tylko w ten sposób powiększać królestwo Boże.
On stał się żywym przykładem jak mamy żyć i co mamy robić.
Słowo – Droga, Prawda i Życie
Ps. Bardzo dobry artykuł 🙂
“Jak młodzieniec zachowa ścieżkę swą w czystości?
– Przestrzegając słów Twoich.
Z całego serca swego szukam Ciebie;
nie daj mi zboczyć od Twoich przykazań!
W sercu swym przechowuję Twą mowę,
by nie grzeszyć przeciw Tobie.
Błogosławiony jesteś, Panie,
naucz mnie Twoich ustaw!
Opowiadam swoimi wargami
wszystkie wyroki ust Twoich.
Cieszę się z drogi Twych upomnień
jak z wszelkiego bogactwa.
Będę rozmyślał o Twych postanowieniach
i ścieżki Twoje rozważał.
Będę się radował z Twych ustaw:
słów Twoich nie zapomnę.” Ps.119,9
Dziękuję Jacuś ? za twoją ciężką pracę na chwałę Boga.
Świetnie,że znalazłeś ten tekst.Niech Cię Bóg Ojciec błogosławi w imię Jezusa Chrystusa.
?
Dziękuję i ja w imię Jezusa 🙂 Pokój Tobie i Twojej rodzinie!
jest zasadnicza różnica w osadzaniu jakie powinniśmy wykonywać a jakiego nie wolno nam a które należy tylko do Boga.
jeśli ktoś źle postępuje, to złym osądem było by powiedzieć tej osobie “pójdziesz do piekła, nie jesteś zbawiony”…. itp.
prawidłowym zaś osądem jest użycie sądu Bożego. tzn. “pismo mówi że ludzie którzy postępują w taki sposób, nie odziedziczą krolestwa Bożego”
powiedziałeś prawdę i nie osądziłeś potępiająco.
pozdrawiam 😉
Przepraszam, że aż o tej porze, ale dopiero to zauważyłam…pół biedy skaczące delfiny, zobaczcie to: https://lp.a2mobile.pl/?utm_source=Wp&utm_medium=1366×667&utm_campaign=a2mobile_iP&utm_term=1366x667_a2mobile_wp_full_page_szop&utm_content=wp_1366x667_fullpage_102016
czy to na głowie szopa (?) wam się z czymś nie kojarzy?
Grafika ze zwierzakami pół biedy, ale akurat z tym nie trafili… :/
*w reklamie startera, na głowie szopa… wcięło mi :/
i jeszcze hasło promujące: “Ruszaj z nami w trip* życia. Bierz dziewczynę, chłopaka, psa, rybki i jeża. Bez majtek i zobowiązań.”
*trip-wycieczka, podróż (dla tych, co nie czują się mocni z języków obcych)
hasło hasłem, tylko ta ostatnia część do gustu mi nie przypadła… :/
Trip się mówi też na stan po zażyciu LSD
a no tak… o tym zapomniałam… :/