„Szokujące przesłanie papieża Franciszka podczas kazania w nowojorskiej katedrze św. Patryka”

Tłumaczył Jacek. Dziękuję 😉

 

Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia.” 1 List do Koryntian 1:18

 

Jak wielu ludzi, tak i ja przegapiłem orędzie, które papież wygłosił w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku, ponieważ, o ile mi wiadomo, nie było ono transmitowane na żywo. Szczerze, to z perspektywy proroctw biblijnych dużo bardziej interesowało mnie, co będzie mówił w Waszyngtonie i ONZ. Tak więc nie zadałem sobie trudu, by rzucić okiem na to, co głosił w katedrze św. Patryka. Gdy to zrobiłem, prawie spadłem z krzesła.

 

Po pierwsze, papież Franciszek podziękował swoim „muzułmańskim braciom i siostrom”, mówiąc, że chce „przedstawić dwie krótkie refleksje muzułmańskim braciom i siostrom: Po pierwsze, chciałbym wyrazić moje podziękowania, gdy obchodzą oni Święto Ofiar”. Na wypadek, gdyby papież tego nie wiedział, Islam jasno naucza, że ich bóg, Allach, nie ma syna. Ani jednego. Niemożliwym jest więc dla chrześcijanina być duchowym bratem lub siostrą z muzułmaninem. Koran jawnie oświadcza, że Allach nie ma syna (Sura 19:35,36).

 

Już od pewnego czasu papież Franciszek zabiega o względy muzułmanów. W listopadzie ubiegłego roku modlił się w meczecie w Stambule, w grudniu bronił islamu nazywając go „religią pokoju”, a zaledwie kilka tygodni temu wydał nakaz dla wszystkich katolików w Europie, by przyjęli muzułmańskich koczowników do swoich domów i z nimi żyli.

 

Ale na tym się nie skończyło, absolutnie nie. Papież Franciszek ogłosił, że dzieło Jezusa na krzyżu było porażką.

 

Być może najbardziej szokujące, zadziwiające słowa, jakie kiedykolwiek wyszły z ust papieża odnosiły się do „klęski krzyża”. Jak to??? Przecież to dzięki Jezusowi na krzyżu mamy zbawienie. To dzięki krzyżowi mamy dostęp do Ojca i PEŁNE odpuszczenie naszych grzechów. To dzięki krzyżowi Niebo, a nie piekło jest naszym miejscem przeznaczenia. A oto, co powiedział papież:

 

„Krzyż ukazuje nam inny sposób mierzenia sukcesu. Do nas należy rzucanie ziaren: Bóg dostrzega owoce naszego trudu. A jeśli czasem nasze wysiłki i prace wydają się niepowodzeniem i nie rodzą owoców, to musimy pamiętać, że jesteśmy naśladowcami Jezusa … a Jego życie, mówiąc po ludzku, zakończyło się niepowodzeniem, klęską krzyża.”

 

Właśnie tak to ujął. Należałoby oczekiwać, że powie coś w stylu „podczas, gdy dla Jego uczniów wydawało się to być klęską, krzyż tak naprawdę był zwycięstwem…”. Wiele razy słyszałem kazanie na ten temat w kościele. Chodzi o to, że on tego nie powiedział. Oświadczył po prostu, że życie Jezusa „zakończyło się klęską” na krzyżu, co jest totalnym kłamstwem. To przekracza wyobrażenie, że poprzestał właśnie na tym stwierdzeniu o porażce, oświadczywszy bez jakiegokolwiek wytłumaczenia, że ofiara krzyża to KLĘSKA. Papież, samozwańczy „Wikariusz Chrystusa” głosi poselstwo PORAŻKI JEZUSA na krzyżu. Szczerze mówiąc, naprawdę brak mi w tym momencie słów.

 

W jakiż to inny, lepszy sposób mógł papież Franciszek zakończyć „kazanie”, które otwierały uwagi określające odrzucających Chrystusa, zmierzających do piekła muzułmanów naszymi „braćmi i siostrami”, a którego głównym punktem jest stwierdzenie o „klęsce Jezusa na krzyżu”, niż modlitwą do Marii o jej błogosławieństwo:

 

„Drodzy bracia i siostry, za chwilę będziemy śpiewali Magnificat. Powierzmy Matce Bożej powierzone nam dzieło. Wraz z nią dziękujmy bogu za wielkie rzeczy, które on uczynił, i za wielkie rzeczy, jakie będzie on nadal w nas działał oraz w tych, którym mamy zaszczyt służyć.”

 

Pełen zapis tego kazania z piekła rodem przeczytacie pod adresem: http://tinyurl.com/ogldvxx , ale szczerze mówiąc, dlaczego mielibyście chcieć to zrobić?

 

Jeżeli chodzi o mnie, to papież Franciszek nadal zachowuje swój tytuł Fałszywego Proroka… i nie tylko.