Mieszkańcy Los Angeles ostatnio zaintrygowali się tajemniczymi białymi plakatami rozwieszonymi w różnych miejscach miasta, na których wyraźnie widniał napis „KUPUJEMY DUSZE!”, a obok znajdował się numer telefonu.
Te zagadkowe znaki wzbudziły ciekawość i stały się tematem rozmów wśród mieszkańców, sprawiając, że wielu z nich zaczęło kwestionować ich pochodzenie i przeznaczenie.
Po wybraniu podanego numeru telefonu dzwoniący są witani automatyczną wiadomością od „Rabi Towing”, wyrażającą zainteresowanie zakupem dusz wszelkiego rodzaju.
Jednakże Rabi Towing nie jest legalną firmą; to fikcyjna jednostka stworzona przez Rabiego, lokalnego artystę konceptualnego, znanego z prowokacyjnych i skłaniających do myślenia prac.
Zamiarem Rabiego w tym projekcie jest zaangażowanie publiczności w dialog na temat wartości i koncepcji duszy. Artysta wykorzystuje absurdalną sztukę, aby kwestionować percepcje i pobudzać do refleksji.
https://www.sfgate.com/la/article/we-buy-souls-signs-los-angeles-20020803.php
Mój komentarz.
Faktycznie trzeba prowokacji aby ludzie zaczęli się zastanawiać nad istotą duszy: czym ona jest, co się z nią stanie po śmierci?
Problem jest jednak bardziej głęboki niż ignorancja.
Tak zwany artysta ma pseudonim Rabi nawiązujący do żydowskich rabinów. W związku z tym ogłoszenie Rabiego “kupuje dusze” pokazuje problem ogólnoświatowy…
Ludzie reagowali nie tylko z chęci poznania zleceniodawcy. Z artykułu wynika, że ów artysta chciał zobaczyć “ile osób będzie zainteresowanych sprzedaniem swoich dusz w zamian za zdobycie tego, czego naprawdę pragną”.
W zasadzie cały ten system religijno-polityczny jaki mamy jest sprzedawaniem i kupowaniem dusz. Ileż to osób za stanowisko, za pieniądze dopuściło się sprzedaży swojej duszy? Lekarze, pracownicy sanepidu, o politykach nie wspomnę…
Co ciekawe Rabi Torres częściowo jest pochodzenia polskiego, a jak wiemy znaczna część Chazarów wyemigrowała do USA.
Jego prawdziwe nazwisko to David Emanuel Mordechai….Jest to żydowskie nazwisko z aramejskiego oznaczające „Przynależący do Marduka”….
Kto wie, czy owa akcja pod pretekstem artyzmu nie była badaniem sondażowym Kalifornuijczyków?