Mateusz z Irlandii przesłał mi poniższe świadectwo:
Będąc niedawno z synem w Dublinskim szpitalu na rentgenie kolana ( piłkarz rekreacyjny;), zostawiłem czekająca na nas w samochodzie żonę i dwojke dzieci, Znudzone czekaniem słuchały radia,nie ostrzeżone przeze mnie,iz mamy słaby akumulator. Po powrocie i próbie odpalenia,reakcja była tylko jedna,a raczej jej brak…Popatrzylem na żonę i mówię dziekuj Bogu że nie jestem już tym samym czlowiekiem co rok temu bo krzyczal bym na Ciebie;) Chwała Jezusowi za przemianę mojego serca.Szybka kalkulacja trzeba poszukać kogoś z kablami.Wychodząc z samochodu pomodlilem się ” Jezu spraw proszę by pierwszy napotkany człowiek umiał mi pomóc “. Podszedlem do pewnego stojacego mężczyzny z pytaniem ” Do you maybe have any jumping jacks?”( w tej sytuacji zamiast jump leads , pomieszałem nazewnictwo.jumping jacks to nasze wuefowe ” pajacyki”.) Zmierzył mnie wzrokiem i odpowiedzial ,że nie..wrocilem zrezygnowany do samochodu po czym podjeżdża ten sam czlowiek z kablami w rekach i pyta czy o to mi chodzilo.okazal sie mechanikiem z całym osprzetem w bagażniku. Wesoła, wdzięczna Bogu za tego człowieka rodzina wróciła do domu.:)
Króciutka a jakże wspaniała historia 🙏💐