Ucieszyłem się przed chwilą bardzo z tego, że znalazłem na amerykańskiej stronie komentarz definiujący moje odczucia i emocje, a brzmi on tak:
Jak nie chorować i nie męczyć się ostrzegając głuche uszy. Nawet gdy umieszczasz wszystkie dowody przed ludźmi, oni głusi są… Naprawdę zaczynam się po prostu zatrzymywać. Nadal mi zależy, ale to tak, jakbym spisywał ich na straty. Przepraszam, że mówię tak dosadnie, ale to tak, jakby dzień po dniu przenosić się na ścianę.
Pisząc teksty prawie codziennie lecz nie widząc masowego otrzeźwienia, czuję się używając języka Pisma głosem wołającym na pustyni, a może bardziej adekwatnie będzie głosem wołającym w dżungli.
Tak, mam świadomość, że tutaj na blogu razem się uświadamiamy i podążamy za prawdą szukając ją za każdym rogiem, ale rozglądając się w realu wokół czy w internecie nie zauważam masowych nawróceń, tej tęsknoty za Bogiem i wzruszenia jakich doświadczałem poznając Bożą miłość.
Chyba musi być jeszcze gorzej aby było lepiej. Ludzkość musi upaść aby się zmienić. Musi zapłakać i skomleć tak, jak wielu z nas zapłakało padając na kolana w momencie przyjścia do Boga.
Jesteśmy strasznie zepsuci jako ludzkość i potrzebujemy Zbawiciela. Jezus chce nam wszystkim pomóc, chce nas wyciągnąć z tego złudnego stanu szczęśliwości, z tego cukierkowego więzienia.
Modlimy się więc, aby Polacy padli na kolana przed Bogiem w imię Jezusa Chrystusa, aby zobaczyli, że potrzebują Zbawcy, a nie sakramentów czy drzwi do budynku instytucji jaką jest jakikolwiek kościół.
Jezus ma eklezję (zgromadzenie) a instytucje mają kościoły. Bóg nie mieszka w świątyniach budowanych ręką ludzką.
Nie ma innej recepty na ratunek dla ludzi jak padnięcie na kolana.
Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? Mt 16
Może ta stabilizacja w życiu osobistym jest przeszkodą w przyjściu do Boga, który zbawia. Może nawet w niektórych przypadkach ludzie jeszcze za mało upadli, aby zwrócić się do Boga?
Musimy ocenić, co jest bardziej ważne: zachowanie status quo czy ratunek od śmierci drugiej.
Módlmy się więc o to, by Polacy padli przed Bogiem na kolana. Nie przed nami, ale przed Królem Królów i Panem Panów.
Chwałą Jezusowi Chrystusowi.
Mam podobne odczucia. Czasami czuję się bezradny, rozmawiając ze swoimi bliskimi. Na całe szczęscie moja żona po mału zaczyna dostrzegac prawdę. Mamy 8 miesiecznego syna który daje dużo radości razem przezyciężymy ten cięzki okres.
Niestety, dalsza część mojej rodziny ma zupełnie inne podejście. żadne argumenty nie docierają. Po ponad roku dyskususji najlepsze co możemy zrobic to być z nimi w trudnych momentach, pocieszac ich i nakierowywać na drogę Jezusa, bez nacisku. Staram się dawać sam przykład podsyłając teksty biblijne adekwatne do sytuacji. aaa, i modlitwa, też pomaga.
Hej Bracie . Ludzi prawda nie interesuje nie wiem czym jest , to spowodowane brakiem łaski ? Pamiętam jak z 4 lata temu trafiłem na twój blog i była duża rotacja osób przynajmniej komentujących i poszukujących czegoś nowego . Teraz tak jakby ludzie już obrali swój kierunek .
Witam wszystkich, ja też ubolewam nad moim ojcem, którego edukowalam co się dzieje,niby wszystko wiedział, potakiwał, zgadzal się ze wszystkim a ostatecznie poszedł się zaszczepić – po szczepieniu dostał zakrzepicy – a najlepsze jest to, że już nie pamięta tego co mówiłam- ma mnie za antyszczepionkowca 😔 i pójdzie po kolejną dawkę … dramat
Pozdrawiam serdecznie
Nie jesteś sama . Mam tak w domu , tłumaczyłem rodzicom , że to jest eksperyment , że nie zostało to przebadane itd… Poszli potajemnie i się za szprycowali tym jednodawkowym , ale jest jeden plus , że nie naciskają na mnie i moją żonę . Natomiast moi teściowie też nie chcieli słuchać i przyjęli ten na literę P tak samo jak rodzice mojej mamy też są tym na P i jedni i drudzy wręcz natarczywie nalegają abyśmy też dali się zakłuć . W klasie u mojego syna też rodzice się podźgali Pfizerem i tak ostatnio rozmawiałem z żoną , że ci co przyjęli Pfizera są natarczywi do osób niezadźganych.