W związku z tym, że część osób mimo tragizmu i strachu płynącego z tego świadectwa, chce poznać dalsze części.
Osoby czujące strach niechaj po prostu nie czytają. Dla pozostałych niech będzie to modelowym przykładem procesu jak powstaje zło, a jak ciężko z tego wyjść.
Monika opisuje pobyt u chłopaka poznanego przez internet..
___________
Na ścianie w jego pokoju było pełno rysunków, które przedstawiały bohaterów z różnych komiksów i japońskich filmów animowanych. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że jak tam zostałam sama to zaczęłam płakać. Pierwszy raz w życiu ogarnęła mną wielka melancholia jakaś rozpacz. Nie wiem jak to opisać po prostu czułam tam śmierć, smutek i wszystko co najgorsze. . Kolejne dni mijały naprawdę miło. Sebastian nie był zboczeńcem. Dni nam miło upływały. Najczęściej na spacerach bo do lasu miał bardzo blisko. Czasem coś obejrzeliśmy. Pierwszemu wyjazdowi do niego nie mogę nic zarzucić. Poznawaliśmy się. Opowiadaliśmy sobie różne chwile w naszym życiu. Jedyne co było negatywne to zachowanie jego ojca. Nie próbował ze mną nawiązać jakiegoś kontaktu. Mówił dzień dobry i na tym koniec. To mi się jedynie nie podobało i powodowało czasem złe samopoczucie w obcym miejscu. Moja rodzina bardzo się o mnie martwiła. Chcieli dzwonić na policję bądź przyjechać na miejsce. Napisałam im tylko wiadomość, że jest dobrze i żeby się nie martwili. Po około miesiącu czasu wróciłam do swojego miasta. Była to końcówka lipca. Od Sebastiana często dostawałam listy i telefony. Pod koniec sierpnia zadzwonił do mnie i powiedział, że miał wypadek i ma złamania. Bardzo chciał żebym do niego przyjechała. Zostało mi trzy dni do końca wakacji ale czego się nie robi dla bliskiej osoby. Pojechałam i po dwóch dniach wróciłam do swego miasta oddalonego o 500km. W październiku zdarzyło się, że on milczał. Jeśli dostaję się masę telefonów w ciągu dnia zaczyna to rodzić pewne obawy. Byłam zła. Każdy z mego otoczenia mi mówił bym dała sobie spokój bo nie skontroluje przecież tego co on robi będąc tak daleko. Kiedyś napisał do mnie smsa od kolegi. Miałam jeszcze zachowany ten numer i napisałam. Otrzymałam smsa z treścią, że powinnam dać sobie spokój bo on jest dziwny i często tak robi. Siedzi w domu i się po prostu nie odzywa. To był dla mnie szok. On dziwny? On jest zły? On robi to specjalnie mi? Kpi ze mnie ?. Myśli były miliony. Oczywiście w złości już mu tam napisałam masę wiadomości na telefon jaki jest i żeby dał mi spokój. Byłam wściekła na siebie za swoją głupotę. Wciąż mnie to zastanawiało. Czy to było ostrzeżenie od Boga? On się odezwał po paru dniach był przerażony moimi wiadomościami. Tłumaczył się ,że był gdzieś z wujkiem i nie mógł się odezwać. Nie chciałam tego słuchać. Wybrałam się do szkoły po paru dniach. I ogarnął mnie szok. On był na mojej ulicy. Jechał całą noc byle by wyjaśnić całą sytuację. W ręce miał list. Poszliśmy do parku na spacer. Byłam rozdarta. W liście było napisane, że beze mnie nie ma sensu jego życie i inne tego typu słowa. Wybaczyłam a jego podróż jeszcze bardziej mnie upewniła w jego szczerość uczuć. Następny okres oczywiście dalej polegał na wymianie listów i rozmów. Dzwonił do mnie czasami w nocy i nad wczesnym rankiem. Tłumaczył się problemami z bezsennością. Raz podczas jednej z nocnych rozmów nazwał mnie Perełka. Dziwnie się poczułam. Przecież tak mówił na mnie mój ojciec i tylko on. Poczułam, że to dziwne. Sebastian zapytał mnie czy bym chciała mieć postawione karty z tarota. Zaprzeczyłam odpowiedziałam mu , że nie chce mieć z tym nic wspólnego. Po tej rozmowie miałam masę myśli. Miałam jakąś pewność ,że za tym wszystkim coś stoi. W tym czasie rzadziej chodziłam do kościoła. Modliłam się i czytałam jednak spotkania w kościele straciły dla mnie na wartości. Pustka samotności była wypełniona choć na odległość. Nie czułam potrzeby przebywania z innymi ludźmi. Miałam pragnienie by Sebastian również wierzył w to co ja. Nie chciałam go jednak naciskać w tej kwestii. Uznałam, że mam na to czas i może powoli uda mi się go zbliżyć do Boga. On nie atakował moich poglądów. Czasem tajemniczo dodawał, że prawda jest inna niż myślę. Nie ciągnął tematu. W ciągu paru miesięcy opowiadał mi o swoich koleżankach i kolegach. Z jego opowieści wynikało, że jedna z jego koleżanek o imieniu Emilia nie prowadzi się najlepiej. Innej Karolinie dużo młodszej pomagał z informatyki. Będąc w jego mieście nie poznałam nikogo innego poza jego kolegą z bloku. Gdy byłam z nim sama. Kolega podkreślał jaki jego przyjaciel jest szczęśliwy, że mnie ma. Będąc u niego w mieszkaniu dziwiły mnie jego relację z ojcem. Jego ojciec był zupełnie bez własnego zdania. Poddawał się synowi we wszystkim. Płacił jego rachunki, dawał mu pieniądze i nie miał pretensji, że syn zupełnie nic ze sobą nie robi. Bardzo mnie to dziwiło, ale nie chciałam się do tego wtrącać. Jego kolega pomimo tego, że był starszy wykonywał jego polecenia bardziej jakby był jego sługą aniżeli przyjacielem. Nie rozumiałam tego. Po zdaniu matury wybrałam się do niego na jedne z najdłuższych wakacji w moim życiu. Wszystko wydawało mi się normalne. Raz z nim siedziałam i usłyszałam dziwny głos wydobywający się z jego ust. On nie poruszał ustami i wyglądał jakby spał. Myślałam, że mówi przez sen.
– Cieszę się – usłyszałam
Przez ciało przeszły mi ciarki. Nigdy wcześniej nic takiego nie czułam. Działo się to w czerwcu około 23 dnia tego miesiąca. Kolejne słowa brzmiały : Jestem tu.
– Gdzie jesteś ?
– Jestem, jestem tu córeczko…
Byłam przerażona. Zaczęłam panikować. Ogarnęło mnie dziwne uczucie.
– Zostaw go jesteś demonem ! Zostaw go !
Pamiętałam wersety z Biblii odnośnie tego ,że anioły ciemności podszywają się pod anioły światłości i innych. Sebastian się obudził i nie uwierzył w moje słowa. Byłam rozdarta. Kościół nauczał mnie, że demony mogą się podszywać pod zmarłych. Ale ja nie widziałam żadnego związku Sebastiana ze złymi siłami. Byłam przekonana ,że jest dobrym człowiekiem. Głos powtórzył się następnego dnia. Postanowiłam wszystko nagrać na dyktafon w telefonie. Po raz kolejny to coś przemawiało przez Sebastiana.
– Jestem tu córeczko nie bój się, nie bój się cieszę się z was
Pytałam gdzie jest i czy należy się za niego modlić.
– Nie martw się jestem szczęśliwy nic mi nie trzeba
Nie wierzyłam w to tak spokojnie.
– Jesteś demonem ! płakałam a to coś wyszło.
Puściłam Sebastianowi nagranie z telefonu. Był przerażony kazał mi go skasować. Chciałam o tym natychmiast porozmawiać z kimś z kościoła. Jednak moja karta sim z numerem do ewangelisty zawieruszyła mi się i już nigdy więcej jej nie odnalazłam. Gdy wróciłam do swojego miasta postanowiłam o tym porozmawiać z kimś z kościoła. Wszyscy mnie ostrzegali. Jednak nie jestem pewna do dziś czy ktokolwiek mi tak naprawdę do końca uwierzył. Dostałam ostrzeżenie i książkę pod tytułem : ,,Zwycięstwo nad demonami”. Próbowałam Sebastiana skontaktować z egzorcystą ale on nie odbierał telefonów. Dalej nie widziałam jego związku z siłami ciemności. On unikał pomocy. Twierdził ,że jest bardziej oświecony. Ta sytuacja wywołała u mnie całkowitą obsesję. Kim on jest ? Ta myśl nie wychodziła mi z głowy. Rodziły się u mnie wątpliwości. A co jeśli to naprawdę był głos mojego ojca ? Opowiedziałam o tym wydarzeniu koleżance i pewnej osobie również sympatyzującej z kościołem. Koleżanka się bała i nie chciała dalej kontynuować tematu a osoba ta zupełnie mi nie uwierzyła. Nie udało mi się dostać na studia. Chciałam odkryć o co chodzi. Chciałam mu pomóc. Pomimo tego ,że czytałam książki o demonach nie mogłam do końca być pewna, że jest on opętany. Choć z pytań jakie tam znalazłam i odpowiadałam na nie jako on wyszło mi, że jest opętany. Gdy czasem u niego byłam a nie było to często Sebastian opowiadał mi o księdze, która jest obłożona ludzką skórą, o legendzie związanej z włócznią, którą był przebity Chrystus. To jeszcze bardziej rozbudzało moją ciekawość. Jednak, gdy ja próbowałam mówić o Bogu Sebastian nie był zainteresowany. Za to dużo opowiadał mi o swoich dwóch koleżankach Emilii i Karolinie w dalszym ciągu. Raz poinformował mnie ,że Emilia zginęła w wypadku samochodowym. Współczułam mu. W niedługim odstępie czasu doszły mnie wieści ,że jego młodsza koleżanka zachorowała na zapalenie wątroby. Groziła jej śmierć. Uwierzyłam to i uznałam, że jest bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Moja rodzina i znajomi nie dowierzali w to. Gdy rzekomo Karolina była w szpitalu i ja z nim rozmawiałam przez telefon usłyszałam w słuchawce zamiast jego głosu jakiś inny głos. Podawało się to za Karolinę. Kazała mi podziękować mu za wszystko. Powiedziała byśmy o niej nie zapomnieli oraz rzekła ,że on jest posłańcem od Boga. Byłam w szoku. Już nikogo nie informowałam o tym wydarzeniu. Ciekawość we mnie rosła i nie czułam obaw. Za to moja wiara zaczęła przeżywać kryzys. Pojechałam do niego w kolejne wakacje. Naciskałam by wyznał mi prawdę. Powiedział mi ,że jest aniołem w ciele człowieka. Jest obserwatorem rozwoju planety. A jego prawdziwe imię to AIRON ( Od początku korespondencji ze mną używał podpisu AIR). Mówił mi, że Bóg nie ingeruję w rozwój planety. Istnieję masa światów. Bóg to tak naprawdę źródło a z niego się bierze wszystko. Mówił ,że ludzie mają zapisane przeznaczenie i jeden rodzi się po to by być lekarzem a inny mordercą. Mówił ,że w świecie musi istnieć równowaga. Jeden musi cierpieć by inny był w tym czasie szczęśliwy. Mówił mi o reinkarnacji, że każdy żywot ma nas czegoś uczyć. Mówił mi, że ludzkość jest tylko jedną z cywilizacji a Ziemia jednym ze światów. Jednostka nic nie znaczy. Modlitwa to strata czasu. Piekło i niebo wyglądają tak jak je sobie wyobrażamy. Jeśli się boimy gwałtów to będziemy wiecznie gwałceni. Wszystko zależy od nas samych. Bóg nie ma wpływu na nasze życie. Zboczenia seksualne jak np. homoseksualizm są tolerowane. Ludzie nie powinni się ograniczać bo sami narzucili sobie jarzmo zasad. Wszystkie te nauki wymienione powyżej zaprzeczają Pismu Świętemu. Dla osoby szaleńczo zakochanej nie miało to znaczenia. Zawsze miałam poczucie niższości. Dlatego, gdy mi to opowiadał czułam się wyróżniona. Kochał mnie i nie robił mi krzywdy. Dlaczego miałam nie wierzyć mu a osobą, którym na mnie nie zależało ? Te nauki zburzyły moją wiarę do Boga. Nie zaglądałam już do Biblii. Przestałam się modlić. Zebrałam wszystkie książki typu : ,,Wielki Bój” i chciałam je wyrzucić. Byłam zła ,że tyle czasu poświęcałam na studiowaniu Biblii a to wszystko bzdura. Jednak jakiś głos w mojej głowie mówił mi, że mi się jeszcze przydadzą i jeszcze do nich wrócą. Co na tamtą chwilę wydawało mi się bardzo absurdalne. Nie czytałam już Biblii. Jedyny fragment jaki tkwił w mej pamięci był związany z wersetem, że anioły ciemności podszywają się pod anioły światłości. Czasem szukałam wiadomości w Internecie o jakieś być może sekcie podającej się za anioły. Mój umysł na pewno był w jakimś stopniu zamroczony bo nie potrafiłam nic znaleźć co by budziło moje obawy. Ufałam mu bezgranicznie. Ludzie i moje otoczenie przestało mieć dla mnie znaczenie. Chciałam znać prawdę i się rozwijać. Nie spotykałam się z koleżankami. On bardzo nie lubił, gdy miałam się z kimś wybrać choćby na spacer. Byłam kontrolowana na odległość. I byłam mu posłuszna. Uznałam, że we wszystkim ma rację i to absolutną. Jego nauki chłonęłam jak gąbkę. Mówił mi, że najbliższą religią zbliżoną do prawdy jest Kabała. Jeśli się znajdzie wzór na prawidłowość liczb Tory przełożonej na liczby to się odczyta imię Boga. Był czerwiec 2007 roku w kalendarzu na dacie widniały imieniny Emilii. Sebastian zapytał czy chce z nią porozmawiać. Oczywiście spragniona wrażeń choć się bardzo bałam zgodziłam się. Nie umiem opisać co widziałam .Wzrok mu się przewracał. Jego ciało drżało jakby coś w niego wchodziło. Głos był znowu zupełnie inny. Istota podająca się za Emilię opowiadała, że tęskni za życiem, za zapachem domu. Powiedziała mi, że go kocha i znów podkreśliła, że będę z nim szczęśliwa. Siódmego lipca w moje urodziny weszło coś w niego. Tym razem miało kontrolę nad całym jego ciałem. Chciało zasmakować miłości z kobietą. Próbowało mnie złapać i powalić na ziemię. Było niezwykle silne. Po chwili zaczęło coś mówić w starobiblijnym języku. Myślę, że to był aramejski. Zamknęłam się w łazience. Jego ojciec mimo iż był w mieszkaniu wyglądał jakby zapadł w letarg. Jego pies bardzo mocno szczekał i wyglądał na takiego co czuję iż siedzi w nim zła moc. Całe życie stanęło mi przed oczami. Myślałam, że już żegnam się z życiem. On wszedł do łazienki. Rozkazało mi bym klęknęła i ucałowała go w rękę. Nie wiem ale dostałam w tamtej chwili jakieś duchowej siły.
Powiedziałam, że tylko Bogu oddam cześć i tylko jemu należy składać pokłon. Byłam gotowa na śmierć. Po chwili się uspokoiło. Pomimo tak dramatycznego zdarzenia ja wciąż tam jeździłam. Wciąż nurtowało mnie o co tu chodzi i dlaczego ja. Patrzył na mnie dziwnie i mi wmawiał, że jestem jakiś nephilem. Powiedział ,ze w niebie otrzymam inne imię i będzie ono związane z walką z demonami. Imienia nie pamiętam, ale wcale w to nie uwierzyłam. Miałam w głowie, że przecież dobro zawsze wygrywa ze złem. Modliłam się do Boga by pokazał mi prawdę kim on tak naprawdę jest. Nie było jednak tak, że często coś w niego wchodziło. Innym razem też coś weszło usłyszałam jak mówi w różnych językach w tym po francusku. Chciało mi zrobić krzywdę. Czułam czyste zło. Czułam nienawiść do zła. I gdybym miała pewnie jakieś niebezpieczne narzędzie to skończyłabym za kratkami bo nie panowałam nad tym jak się broniłam. To co w nim było wyzywało mnie od dziwek i innego tego typu określeń. A ja w tym momencie mówiłam o Bożej miłości. W chwilach strachu modliłam się i przypomniały mi się nawet modlitwy z podstawówki. On tylko pouczył mnie ,że niestety ale czasem nad tym ciałem przejmują kontrolę złe siły. Wciąż podkreślał, że jest dobrym aniołem. Raz zapytał czy chcę poznać jego siostrę duchową. Oczywiście, że chciałam. Ta niebezpieczna gra mnie w jakiś sposób uzależniła. Miałam ciekawsze życie od innych. Ciągle się coś działo. A ludzie żyjący obok mnie byli dla mnie tacy nieświadomi. Raz weszły w niego istoty, które mówiły, że umierają i mam im pomóc. Nie wiem tkwiło we mnie czasem takie silne przekonanie, że to demony. Potem mi groziły a ja im z całego serca opowiadałam o Bożej miłości jakiej nie zaznają. Oni mi powiedzieli, że z nim nie będę i będę mieć bliską osobę z kościoła. Powiedziałam mu wtedy, że nigdy się już nie zwiąże. On się zaśmiał pokazał mi mapę Polski i wskazał miejsce oddalone od niego, że jeszcze kiedyś zwiążę się na odległość. Wydawało mi się to na tamtą chwilę tak absurdalne. Po pierwsze to ,że mój związek z nim się rozpadnie, do drugie mój powrót do zakłamanego kościoła. Nie wiem skąd wiedzieli, ale to co powiedzieli się później wypełniło. Pewnej nocy coś w niego weszło. Miało słodki dziecinny głosik. A ponieważ było to w ciele mężczyzny to komicznie bardzo to wyglądało. Opowiadało mi o życiu w raju. Istoty tam według niej miały mieszkania. Przyznam, że jej nigdy się nie bałam. Nawet gdy on był daleko czasem wchodziła w niego Rey i rozmawiałyśmy przez telefon. Rozmawiałam z nią jak z koleżanką. Prawdziwe koleżanki naprawdę dla mnie nie istniały. Ta znajomość wywołała u mnie dziwne myśli. Zaczęłam mieć myśli homoseksualne. Zaczęły mi się podobać kobiety.
Czasem się z nim kłóciłam. Raz pamiętam jak mu coś wytykałam a on mi powiedział moje grzechy z przeszłości i to te z dzieciństwa, o których nikt nie wiedział. Wyczytał je z księgi. Powiedział, że wie o moim przeżywaniu każdej porażki. Zacytował mi psalmy, które czytam z Biblii oraz powiedział mi kiedy je czytałam. Wyczytał je z księgi niebios tak mi rzekł. Dodam ,że kompletnie zapomniałam o istnieniu księgi niebios. Mówił mi, że powinnam się zmienić. Co tak naprawdę miało mnie skłonić do większej uległości wobec niego. Innym razem, gdy z nim rozmawiałam przez telefon powiedział mi jak jestem ubrana choć był 500km ode mnie! W szkole policealnej uczęszczałam na praktyki. Mój przełożony cechował się wyjątkowym zboczeniem. Proponował mi i mojej koleżance z praktyk wspólne oglądanie filmów porno w urzędzie. Macał ją przy mnie i odpinał jej stanik na moich oczach. Kiedy opowiedziałam mu o tym przez telefon to co mówił do mnie szef on się bardzo zaśmiał. Przejął kontrolę nad rozmową i opowiedział mi ze szczegółami o, których już nawet ja nie pamiętałam co się działo na praktykach i co robił mój szef. Byłam przerażona. Raz zapytał czy chcę być taka jak on i posiadać dar widzenia na odległość. Miałam szybko podjąć decyzję. Wahałam się. Powiedziałam, że jeśli ma to coś wspólnego z Szatanem to nie chcę. Powiedział, że jeśli będę mieć wątpliwości to umrę. Zgodziłam się. Jedyne co musiałam zrobić to rozebrać się do naga. Cały rytuał był wykonany na odległość. Nic nie czułam. O konsekwencjach tej decyzji będzie później napisane. W grudniu 2007 roku on do mnie przyjechał. W noc wigilii weszły w niego kolejne dwie istoty. Jedna podawała się za Cealiste. Powiedziała, że się cieszy z nas i żebym się nie zmieniała. Potem znów weszła Reay. Przez jakiś czas było normalnie między nami.Sebastian zapoznał mnie telefonicznie ze swoją koleżanką, której pomagał w domu dziecka. Wprawdzie na oczy jej nie widziałam. Prosił mnie bym pisała z nią maile. Po jakimś czasie ona napisała mi, że została zg…
(Nie będę publikował ze względu na drastyczność – admin)
Byłam przerażona. Jednak rosły we mnie wątpliwości ciągle jakieś nieszczęścia z nim związane. Sebastian namawiał mnie bym po skończeniu szkoły do niego pojechała i zamieszkała z nim. Nie chciałam tego uczynić. Zaczęły się między nami kłótnie. Zaczęłam w nim odkrywać naprawdę złe cechy. Modliłam się do Boga by pokazał mi kim on naprawdę jest. Gdy chciałam się z nim rozstać. Groził mi. Moja siostra była wtedy w ciąży. Groził mi ,że urodzi ona martwe dziecko. Nie mogłam spotkać się ze znajomymi bo im też groził. Byłam sama i powoli zaczęły mi się otwierać oczy kim on naprawdę jest. Wróciły myśli, że on jest naprawdę opętany a co za tym idzie niebezpieczny. Ale czułam ogromny strach ze względu na jego zdolności. Byłam z tym sama. Chciałam się zabić by nikomu z mego otoczenia nic się nie stało. Wciąż część mnie wierzyła, że się ułoży. Miłość wygrywa ze złem. A ja nie chciałam z niego zrezygnować. Chciałam by był dobrym człowiekiem. Modliłam się coraz bardziej intensywnie. Odkryłam również jego kłamstwa. Przypadkowo na jednej ze stron internetowych zobaczyłam zdjęcie. A było to zdjęcie rzekomej dziewczynki, której pomagał w domu dziecka. Jaki był mój szok, gdy zrozumiałam, że osoby o których on mi mówił nigdy nie istniały. Tego nie da się opisać. Czułam wściekłość, żal, rozgoryczenie. Czułam się brudna. Coraz bardziej docierało do mnie, że zdradziłam Boga ale nie byłam tego pewna na 100%. Moje koleżanki z klasy dostawały wiadomości z sieci od nieznajomego z groźbami. Namierzyłyśmy jego IP i okazało się, że to Sebastian. Zaczęło wychodzić jego psychiczne oblicze. Podczas pobytu u niego, gdy byłam sama zaczęłam poprzez usługę jednej z sieci komórkowych pisać z osobami z różnych części Polski smsy. Tak poznałam Annę. Poprzez smsy odkryłyśmy ,że mamy wiele wspólnego. Pisałam z nią również i dzwoniłam do niej kiedy byłam u siebie w mieście. Ona po czasie zwierzała mi się z problemów rodzinnych. Opowiedziała mi, że jej trzyletnia siostrzyczka zginęła w wypadku. Opisywałam jej co nie co o moich złych relacjach z matką. Pisałam jej również o Bogu. Ale o tym nie chciała pisać. Twierdziła, że jest ateistką. Sebastian wiedział, ze z nią piszę. Mieli ze sobą trochę wspólnego dlatego kiedyś on wziął ode mnie jej numer. Miałam do niego jechać na Wielkanoc 2008r. Rozchorowałam się. On do mnie coraz rzadziej dzwonił. Czułam, że coś jest nie tak. Powinnam się cieszyć zwłaszcza, że coraz więcej jego brudów wychodziło na jaw. Ale ja go kochałam. Czułam ,że mnie zdradza i to z tą dziewczyną do ,której podałam mu numer. Przed samym końcem naszej znajomości zadzwonił do mnie i przemawiały przez niego istoty. Na początku obwiniały mnie o rozpad naszego związku, że to ja go popchnęłam w ramiona innej. Ale po chwili weszły w niego demony, które groziły mi, że do mnie przyjdą w nocy zgwałcą i mnie rozprują. Groziły śmiercią również mojej rodzinie. Przestałam się bać. W sekundzie zrozumiałam jak bardzo zostałam zwiedziona. Wyśmiałam ich. Nabrałam pewności siebie.
– Wiem kim jesteście, nie podpisywałam paktu z diabłem. Bóg mi pomoże to jemu służę. Tak skończyła się ta rozmowa. On się nie odzywał. Napisałam mu, że wiem wszystko i chciałam…
______________
Paraliże senne i gwałty duchowe są dosyć częste. W takich sytuacjach trzeba zawsze wzywać imię Jezus.
Świadectwo Moniki jest dowodem na to, że jedyną nadzieją jest Bóg i Jego Słowo. Im dalej od Boga, tym gorsze życie mamy. Żeby mieć dobre życie trzeba wybrać te jedyną właściwa drogę z przypowieści o siewcy:
“Wysłuchajcie więc podobieństwa o siewcy. (19) Do każdego, kto słucha słowa o Królestwie i nie rozumie, przychodzi Zły i porywa to, co zasiano w jego sercu: to jest ten, kto jest posiany na drogę. (20) A posiany na gruncie skalistym, to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, (21) ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy. (22) A posiany między ciernie, to ten, który słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje. (23) A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny.”
Przez blog przewinęło się już wiele osób i były to osoby z każdej grupy.
Mądry człowiek musi dążyć do tego, aby zaliczyć się do tej ostatniej grupy.
Tak więc chwycenie się Słowa Boga, to gwarant dobrego życia.
Piotrek, podeslalbys na fb całe swiadectwo?
ok
Jeśli możesz, to ja bym prosił też – na maila.
Jasne
Dramatyczne świadectwo ale jakże pouczające. Jak juz w którymś z komentarzy napisał Piotr zobaczcie jak ważny jest start w naszym życiu, odpowiednie wprowadzenie. Jedną z rzeczy, którą chciałem się podzielić to ta, że w momencie kiedy zaczynałem się nawracać(co w konsekwencji skutkowało narodzeniem na nowo, odrzuciłem to z czym wcześniej obcowałem: muzyka rockowa i metalowa, praktyki świadomego śnienia i wiele innych złych rzeczy) miewałem paraliże senne i to nie raz co w 100% uważam za ataki złego. Pamiętam, że za każdym razem modliłem się. Wtedy jako katolik bo teraz tak się nie nazwę. Modliłem się do Maryi. Najdłużej kiedy paraliz trwał było to ponad godzinę i za każdym razem się modliłem. Nic nie pomagało. Dopiero jakaś jasna myśl pojawiła się w mojej głowie odnośnie słowa naszego Pana i Zbawiciela.
Wezwij imienia Jezus. Może mało kto uwierzy i Jezus był w tedy ze mną bo wszystko co złe odeszło w mieszkaniu z wielkim hukiem trzasnęły drzwi a ja dopiero wtedy poczułem , że mogę mówić, oddychać i że jestem cały mokry. Chwała naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, który uwalnia nas od złego. Po tych wydarzeniach przestałem się modlić do Maryi i zacząłem lgnąć tylko do Jezusa. Wiele razy jeszcze upadłem i byłem zwodzony… Ale Jezus ostatecznie wygrał!!! Dopiero kiedy świadomie oddałem jemu moje życie poczułem, że coby się nie działo On zawsze jest ze mną i mnie ochroni. Ale to nie koniec walki ona cały czas sie o nas toczy więc walczmy. Modlę się za was wszystkich i polecam Królowi królów Jezusowi. Niech będzie błogosławiony Jezus Chrystus teraz i na wieki. Amen!
Chwała jezusowi za Twoje odejście od starego życia. Dziękuję za komentarz.
Po co chodzić na horrory do kina, u detektywa tez strachu idzie sie na jeść:D
tylko w tym przypadku 🙂
Otóż to… A samo to świadectwo jest jakby nie patrzeć…bardzo ciekawe i poruszające…
Nie mam najmniejszego problemu uwierzyć w to świadectwo.. niestety.
Choć powiem Ci Moniko, że u mnie w momencie nawrócenia i zawołania do Pana Jezusa skończyło się wszystko jakby ktoś to odciął ostrym mieczem. Zaznałam spokoju od wszelkich takich ataków, przestałam “widzieć” i jestem wolna.
Nie znam końca tej historii, ale życzę Ci aby pokój Chrystusowy zagościł na zawsze w Twoim sercu poprzez zawierzenie swojego życia tylko Jemu.
Dziękuje Emilia za ten komentarz ponieważ przypomniałaś mi swoją osobą, że to są rzeczy realne, choc nie znam szczegółów twojego świadectwa.
Grunt to zdecydować sie na wyjście z tej ciemności, czego wszystkim, którzy tkwią w takim świecie życzę.
Pozdrawiam serdecznie Piotrze w Panu naszym 🙂
Czasami nie ma co opisywać detali, nie wszyscy jak widać na przykładzie świadectwa Moniki są przygotowani na takie rewelacje z piekła rodem. Zresztą szkoda nawet wspominać takie rzeczy. Cieszę się, że to już za mną dzięki Bogu, który ma moc wyrwać nas z ręki diabła.
Ciekawe było „wyznanie wiary” Seby, a raczej demona, który go kontrolował. Po raz kolejny natknąłem się na kilka starych dogmatów forsowanych przez demony, a są to:
Reinkarnacja – sprzeczne z Biblią (Biblia jasno mówi, że po śmierci jest Sąd oraz niebo lub piekło/druga śmierć.
Wieloświat – koncepcja pozornie zgodna z fsktem, że wszechświat jest relatywnie spory, na innych planetach mogło się wykształcić rozumne życie zdolne do poznawania Bożej miłości. Swoją drogą zastanawiałem się nad tym i Jezus jako Bóg oczywiście pasuje do tej koncepcji, jako Zbawiciel gatunku ludzkiego. Dodatkowo zauważyłem, że Biblia raczej posiada wskazówki niezbędne do zbawienia dla człowieka. Jednak nie opisuje np. budowy komórki, czy atomu. Dlatego możliwe jest życie na innych planetach, a że tego w Biblii nie ma, oznacza, że wiedza o tym życiu nie jest zupełnie potrzebna. JEDNAK Apokalipsa Jana dorzuca wiele wątpliwości do tej koncepcji, generalnie Biblia wbrew pozorom jest bardzo antropocentryczna. Dodatkowo dziwi fakt, że owe istoty pozaziemskie nie odwiedzają jawnie Ziemian, co jest zgodne z teorią obserwatorów (traktują nas jako rezerwat) jednak tutaj wnioski niestety idą zbyt daleko, żeby jasno stwierdzić, czy kosmici istnieją czy nie. Dodatkowo smuci fakt, że demony wielokrotnie podawały się za obce istoty, a jak wiadomo demony mogą zmieniać kształt, dlatego tym bardziej trudno stwierdzić prawdę tego „dogmatu”.
Równowaga – pozornie tłumaczy znaczenie cierpienia na Ziemi. Prawda jest taka, że jest to kłamstwo. Bóg musiałby od razu w założeniu 50% ludzi przeznaczyć na potępienie. Dodatkowo ta równowaga równowagą nie jest, bo na świecie jest więcej cierpienia. Zresztą jak to mają te szatańskie dogmaty, ciężko je udowodnić, bo zwyczajnie są zbyt ogólne. Dlatego ślepa wiara w taki dogmat jest szkodliwa duchowo.
Determinizm – dogmat, który jedyny wg. mnie może być prawdziwy, bo nie neguje miłości Boga, a uwzględnia Plan Boga – doskonały, któremu trzeba zaufać, bo my jesteśmy zbyt ograniczeni, żeby pojąć, czemu nasz los jest taki, a nie inny.
Tradycyjnie jak to z diabłem bywa wymieszał prawdę z kłamstwem w sosunku 1 : 3. Pomimo tego, że nie nazwałem tych dogmatów kłamstwami to wiem, że nie da się ich udowodnić, a jeżeli czegoś nie da się udowodnić, a nie pochodzi od Biblii, można uznać to za kłamstwo. Czyli jak nie jesteś w stanie udowodnić, że świat jest zbudowany z atomów, a tego nie ma w Biblii, możesz to uznać za kłamstwo. Oczywiście istnienie atomów udowodniono dawno temu, a to o czym piszę to żelazne zasady metody naukowej. Chrześcijanin wierzy w prawdę biblijną, dlatego uznaje biblię za wytyczną.
I kolejny dowód na to, że kabała pochodzi od diabła…
ok opublikowane. Trafiło w spm