Tekst jest autorstwa naszego Zdzisia. Napisał go na fejsie i w związku z tym, że uważam go za cenny, kopiuje poniżej:
Cóż to znaczy wierzyć? Dziś usłyszałem takie pytanie.
Pojawiło mi się pewne przemyślenie którym chce się tu podzielić na facebooku. Dotyczące wiary, wiary w życiu wierzącego człowieka.
Na myśl przychodzi mi apostoł Paweł i list do Rzymian.
Tam Paweł wspominał o tym by uwierzyć sercem i wyznać to swoimi ustami.
Uwierzyć w Pana Jezusa Chrystusa.
Dla niektórych osób może to być nic nowego, ale myślę, że są tutaj osoby którym może być potrzebne rozeznanie w swoim życiu dokąd zmierzają.
Pewnie jest wielu ludzi którzy są wierzący, ale i za pewne są tacy którzy mienią się wierzącymi ale nimi nie są, tylko stawiają pozór.
Ja tutaj nikogo nie chce urażać, ja chce tylko by to Duch Święty zrobił w waszym życiu pokazując gdzie naprawdę jesteśmy.
Ponieważ możemy się obrażać ile chcemy, nic to nam nie da. Kiedy przyjdzie jednak Duch Święty i poruszy nas ku upamiętaniu, najważniejsze jest czy zaboli Cię Twój stan w jakim żyjesz i to co pokazał Ci Duch Święty.
Dlaczego to pisze? Ponieważ się to łączy z tym co napisał apostoł Paweł. By uwierzyć swoim sercem i wyznać swoimi ustami wiarę w Jezusa Chrystusa.
Dlaczego tak napisał? Dlaczego napisał by uwierzyć sercem? Dlaczego nie napisał wyznaj to tylko swoimi ustami?
Dlatego, że Paweł wiedział, że ludzkie serce jest zgniłe, że z niego wychodzi wszelki grzech, przestępstwo względem Boga.
Tak naprawdę wyznając wiarę swoimi ustami niczego nie dowodzimy. Możesz wyznać wiarę a serce mieć zgniłe i robaczywe.
To jest ciekawy temat. Kilka lat temu gdy byłem jeszcze katolikiem, chodziłem do kościoła. Nic w moim życiu się nie zmieniało. Czy to przed wejściem do kościoła czy po wyjściu z kościoła. Wracałem do codzienności i żyłem jak zwykle.
Zastanawiała mnie ta odległość jaką czułem w stosunku do Boga. Niby byłem wierzący, ale gdzieś to wszystko uciekało.
Dlaczego?
Ponieważ kościół nie zbliżał mnie do Boga, nie zbliżało mnie uczestniczenie w obrzędach, chodzenie na religie. To był tylko pozór wiary.
Dopiero gdy do mojego życia w 2014 roku przyjąłem Jezusa, zaczęły się zmiany.
I to jest najważniejszy cel. Przyjąć Jezusa osobiście do swego serca. Ponieważ nikt za Ciebie tego nie zrobi. Żaden kościół, żadne uczynki i cokolwiek nie pomogą Ci jeśli nie przyjmiesz Jezusa osobiście do swojego serca.
Dlatego Paweł pisał by wyznać to też swoim sercem, uwierzyć w nim. To znaczy, że Bóg daje Ci nowe serce mięsiste a zabiera te zgniłe.
To co Paweł miał na myśli to to, by wyznać swoimi ustami wiarę w Jezusa ale zaświadczyć w swoim sercu czy naprawdę wierzymy. Czy żyjemy tym, jak postępujemy względem innych i Boga.
Nie ważne w jakiej denominacji jesteś, i nie ważne kim się mianujesz.
Jeśli nie będziesz mieć nowego mięsistego serca danego od Boga, w swoim życiu daleko nie zajdziesz.
Kilka dni temu słuchałem kazania pewnego brata z zagranicy. Nie było to kazanie słodkie, miłe. Było mocne i sypało solą.
Dlatego my, każdy kto się deklaruje wiarę w Jezusa, musi doświadczyć tej soli, musi zostać posypany solą, bo sól piecze w ranę. A my jako wierzący w Jezusa mamy ten obowiązek który jest zapisany w Biblii, by zapominać o sobie i umierać dla siebie,
Niech wam Bóg błogosław
Wyznanie wiary ustami powinno być właśnie efektem wiary w sercu, a nie religijnych rytuałów lub modlitw “na pamięć”.
“Kilka dni temu słuchałem kazania pewnego brata z zagranicy. Nie było to kazanie słodkie, miłe. Było mocne i sypało solą.”
Czy mógłbyś podać link do tego kazania? Chętnie posłucham. Zazwyczaj te twarde bardziej przemawiają do człowieka (grzesznego) niż te miłe.
Proszę oto te kazanie 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=k24bwmrD8UM&sns=fb
Już chyba ktoś kiedyś wrzucał link do tego, niemniej jednak dziękuję jeszcze raz 🙂
A tekst dobry! 🙂
Zdzisiu to chłopina, który się na grzech wypina.;-)
admin prosze was o modlitwe za mnie i moja rodzine ”’
na każdej płaszczyźnie naszego umysłu,rozumu,woli,uczucia tego dobrego jak by się wydawało że to tylko może być z serca jak i złego uczucia bo serce jest odpowiedzialne zarówno za miłość i nienawiść,radość i smutek,gniew i pokój itp -to każdą TA złą cechę wywodzącąm się z naszego postępowania a nawet myśli prośmy lub nauczmy się później w nawyku wyćwiczonym Zwiewalać ,każdą myśl do Chrystusa żeby prostował to co jeszcze w nas niedoskonałe.Prośmy każego dnia Boga żeby nie było to teologią w naszej prośbie ale w przełożeniu w naszym życiu…Wspomne tu słowa mojego brata w wierze ,,gdziekolwiek i co kolwiek byś robił pachnij Chrystusem,, w słabościach naszych będzie jaśniała Chwała Boża:) jest to pole manewru,zwrotu do Boga i krzyżowania siebie a oddawaniu i budowaniu relacji z Jezusem .
Zdzisiu ładnie napisane i to jest sedno wiary.
Myślę że nie jednego to delikatnie mówiąc – zdenerwowało a innych pewnie zastanowiło. A może jeszcze inni pójdą za tymi słowami 🙂 oby ich było jak najwięcej. Chwała Naszemu Panu.