Poprosiłem kiedyś Jacka, aby znalazł jakiś tekst o porzucaniu starego człowieka, gdyż nie tylko inni mają z tym problem, ale i ja w pewnych sferach. Oto owoc tych poszukiwań i tłumaczenia Jacka:
Samuel Logan Brengle
Syn Boży przyszedł na ten świat i żył, i trudził się, i nauczał, i cierpiał, i umarł i powstał z martwych, aby móc osiągnąć dwojaki cel. Apostoł Jan wyjaśnia to dwojakie dzieło. W swoim 1 Liście mówiąc o Jezusie, pisze on: „A wiecie, że on się objawił, aby zgładzić nasze grzechy, a w nim nie ma grzechu” (1 J 3:5, UBG). Jest to Jego usprawiedliwienie i odnowa, które dokonują się dla nas i w nas. W wersie 8. Jan dodaje, że ”(…) po to objawił się Syn Boży, aby zniszczyć dzieła diabła”. To całkowite uświęcenie, które jest dziełem dokonanym w nas. Po przeanalizowaniu doświadczeń oraz Pisma Świętego okazuje się, że jest to dokładnie tym, czego człowiek potrzebuje, by mu uczyniono.
Po pierwsze musi on pozbyć się swoich grzechów i mieć zasianą w sobie nową zasadę życiową. „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga” (Rz 3:23, UBG), a gdy jakikolwiek człowiek udaje się do Boga, przychodzi odczuwając przytłoczenie swoimi grzechami i temperamentem. Jego grzechy potępiają go; ale, chwała Bogu, Jezus przyszedł, by zabrać nasze grzechy. Gdy człowiek przychodzi z sercem pełnym pokuty i uznaje, że jest grzesznikiem/grzesznicą i pokłada swoje zaufanie w Jezusie, to nagle zdaje sobie sprawę, że jest od nich wolny/a. Poczucie winy zniknie. Potęga zła zostanie złamana. Brzemię zostanie zdjęte. Pokój wypełni jego/jej serce. Zobaczy on/ona, że jego/jej grzechy zostały złożone na Jezusie i uświadomi sobie, że „w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53:5).
Jest to rezultatem tego darmowego przebaczenia, tego usprawiedliwienia wszystkich przewinień z przeszłości, które Bóg daje każdemu, kto z całego serca oddaje siebie Jezusowi i Mu ufa. W tym samym czasie Bóg zasiewa w sercu człowieka nowe życie. Rodzi się człowiek z Boga i otrzymuje to, co Paweł nazywa obmyciem odradzającym, które zmywa wszelką ludzką winę i każdy grzech, za który człowiek jest odpowiedzialny.
W tym czasie w sercu człowieka zasiana zostanie też miłość, radość, pokój i różne owoce Ducha, i jeśli jego/jej przeżycie jest bardzo zauważalne, jak to często bywa w przypadku takowych doświadczeń, to prawdopodobnie pomyśli on/ona, że już nic więcej do zrobienia nie ma. Jeżeli jednak będzie on/ona chodzić w „uniżeniu umysłu” (które przy okazji jest wielce lekceważonym owocem Ducha), jeśli będzie rozmawiać często i swobodnie z tymi, którzy kochają Pana, i jeżeli będzie uważnie przeglądać Słowo Boże i rozmyślać nad nim dniem i nocą, to wkrótce uświadomi sobie, że choroba, jaką jest grzech jest głębsza i bardziej zabójcza niż myślał(a) oraz że poza jego/jej osobistymi grzechami są „dzieła diabła”, które także muszą zostać zniszczone zanim dzieło łaski w jego/jej duszy może zostać ukończone.
Okaże się, że jest w nim/niej coś dużego i mrocznego, co chce wściec się, kiedy rzeczy dzieją się wbrew jego/jej woli; coś, co nie będzie cierpliwe; coś, co jest drażliwe i przeczulone; coś, co chce gderać i doszukiwać się winy; coś co jest pyszne i wymiguje się od hańby Krzyża; coś, co czasami podsuwa przykre myśli o Bogu; coś, co jest samowolne i szpetne i grzeszne. On/ona nienawidzi tego „czegoś” w sobie i chce się tego wyzbyć i prawdopodobnie potępia za to samego/samą siebie i może poczuje, że jest większym grzesznikiem/większą grzesznicą, niż przed nawróceniem. Ale tak nie jest. Tak naprawdę w ogóle nie jest grzesznikiem tak długo, jak opiera się temu czemuś w sobie.
Jaki jest problem z człowiekiem? Jak nazywa się to kłopotliwe „coś”? Paweł nadaje mu kilka nazw. W Liście do Rzymian 8:7 nazywa to „zamysłem ciała” i mówi, że jest „nieprzyjacielem Boga, bo nie poddaje się prawu Bożemu, gdyż i nie może”. Nie możesz tego naprawić. Nie możesz tego zatuszować. Nie możesz tego poprawić poprzez kulturę czy wzrost, czy na drodze jakiegokolwiek wysiłku. To wróg Boga i niczym innym być nie może.
W siódmym rozdziale (wers 24.) nazywa on je „ciałem śmierci” i zastanawia się, jak może uzyskać uwolnienie od niego. W Liście do Efezjan 4:22 i do Kolosan 3:9 określa je mianem „starego człowieka”. W Liście do Galacjan 5:17 pisze o „ciele”. Jakub nazywa je „bezmiarem zła”, co też świetnie oddaje określenie „pozostałością po niegodziwości” (Jk 1:21, UBG).
Jan nazywa to „przewiną”, w odróżnieniu od „grzechów” i „dzieł diabła”. W Księdze Ezechiela 36:26 zwane jest „sercem kamiennym”. Teolodzy mówią nań „grzech wrodzony”, „grzech pierworodny” i „zdeprawowanie”. Jakkolwiek by tego nie nazwać, jest to coś złego i obrzydliwego, co pozostaje w sercu człowieka po tym, jak się nawrócił.
Niektórzy mówią, że znika to po nawróceniu, ale nigdy nie widziałem ludzi, u których tak się stało, a John Wesley, który był znacznie mądrzejszym człowiekiem ode mnie i który posiadał daleko szerszy zakres obserwacji przeanalizował tysiące przypadków właśnie w tej kwestii i stwierdził, że nigdy nie poznał nikogo, kto uporał się z tą nieznośną rzeczą przy nawróceniu.
Niektórzy ludzie mówią, że wzrastanie w łasce to remedium. Inny twierdzą, że nigdy się tego za życia nie pozbędziesz. Będzie to w tobie pozostawać i toczyć z tobą wojnę, dopóki nie umrzesz. Nie są to wcale głosiciele braku nadziei, gdyż mówią, że nowe życie w tobie to przezwycięży i będzie trzymało je pod kontrolą, ale będziesz musiał(a) stać na straży i baczyć na to, poskramiać i tłumić tak, jak byś to robił(a) z szaleńcem dopóki śmierć nie przyniesie ci ukojenia.
Kiedyś to zagadnienie napawało mnie wielkim zatroskaniem. Te sprzeczne opinie wprawiały mnie w zakłopotanie, podczas gdy „stary człowiek” nasilał działania wojenne wymierzone przeciwko moim świętym pragnieniom i zamiarom. Kiedy jednak odkryłem, że nauczania i teorie ludzkie były konsternujące, to zdałem sobie sprawę, że nauki Boże są wyraźne i jasne jak słońce.
Bóg nie przyznaje, że pozbywamy się tego przy nawróceniu się, gdyż wszystkie Jego nauki i napomnienia skierowane są do chrześcijan. A ci, którzy trzymają się tej doktryny będą musieli zgodzić się z jedną z dwóch rzeczy: albo z tym, iż stara natura nie znika przy nawróceniu, albo, że wielka liczba poważanych profesorów, którzy utrzymują, że są nawróceni nigdy nie była nawrócona. Osobiście nawet przez chwilę nie mogę przyznać, że to drugie stwierdzenie jest prawdziwe.
Bóg poprzez usta Piotra nawołuje nas by wzrastać w łasce, ale to po prostu oznacza wzrastanie w przychylności Bożej poprzez posłuszeństwo i wiarę, a nie dotyka właściwego zagadnienia. Kukurydza może pięknie wzrastać i zachwycać rolnika, ale cały jej wzrost nie sprawi, że pole będzie wolne od chwastów, a rolnik będzie musiał poszukać jakiejś innej metody pozbycia się tych stwarzających problemy rzeczy.
Bóg nigdzie też nie naucza, że ta rzecz musi niepokoić nas do śmierci, albo że śmierć ją zniszczy.
W całej Biblii nie znajduję również żadnej gwarancji o ogniu czyśćcowym będącym wybawicielem od tego zła.
Znajduję natomiast słowa Boga mówiące w sposób bardzo jasno o tym, jak mamy się tego pozbyć. Paweł pisze: „(…) powinniście zrzucić z siebie starego człowieka, który ulega zepsuciu przez zwodnicze żądze” (Ef 4:22, UBG). Jakub mówi: „odrzućcie więc wszelką plugawość oraz bezmiar zła (…)” (Jk 1:21, UBG), a Jan: „(…) krew Jezusa Chrystusa, jego Syna, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1:7, UBG) – nie z części, czy odrobiny grzechu, ale „z wszelkiego grzechu.”
Jan mówi znów, że Jezus „objawił się”, aby „zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3:8, UBG), natomiast Bóg przez Ezechiela mówi: „I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała” (Ez 36:26).
Wszystkie te ustępy nauczają, że mamy pozbyć się czegoś, co nas dręczy i hamuje nasz wzrost duchowy oraz jasno pokazują, że praca ta nie jest powolnym procesem ewolucyjnym, ale dziełem natychmiastowym, dokonanym przez Ducha Bożego w sercu pokornego wierzącego. Błogosławiony niech będzie Bóg! Biblia dalej naucza nas, że jedyną rzeczą konieczną z naszej strony, by zapewnić tę operację przeprowadzoną przez Ducha Świętego jest pełna posłuszeństwa wiara, która śmieje się z niemożliwości i wykrzykuje: „niech tak się stanie.”
Jeżeli nauczanie biblijne jest prawdziwe, to w takim razie jest to sprawa, którą można udowodnić doświadczeniem. Jeśli jeden człowiek dowodzi, iż tak jest, to ustanawia to biblijne świadectwo przeciwko wszystkim powątpiewającym na świecie. Analogicznie większa część rodzaju ludzkiego wierzy w to, iż „staremu człowiekowi” przeznaczone jest żyć do samego końca, ale, jak pyta Paweł: „Cóż bowiem, jeśli niektórzy nie uwierzyli? Czyż ich niewiara zniweczy wiarę Boga?” (Rz 3:3,UBG), a pokorni ludzie i kobiety każdego dnia powstają, by świadczyć, że jest to możliwe, oraz że wszyscy ludzie są w stanie udowodnić, że może on zostać unicestwiony, jeżeli spełnią oni warunki.
Gdyby tylko móc sprawić, by ludzie to pojęli! By radę odbierali z wiarą, a nie z niewiarą! Och, gdyby tylko zrozumieli, po co tak naprawdę przyszedł Jezus!
Udowodniłem to piętnaście lat temu, a odkąd kroczę dniem, w którym słońce nie zachodzi, wieczna radość jest w moim umyśle i sercu. Chwała Bogu Ojcu!
Jezus nie przyszedł, by wypracować dla nas małe wybawienie. Jest to „wielkie wybawienie”, i ono zbawia. Alleluja! To nie pozór. To nie fantazja. To rzeczywiste wybawienie od wszelkiego grzechu i nieczystości; od wszelkiego zwątpienia i lęku; od wszelkiego oszustwa i hipokryzji; od wszelkiej złej woli i gniewu. Chwała Bogu!
Kiedy zaczynam nad tym rozmyślać i o tym pisać, to pragnę zapełnić stronę uwielbieniem Boga. Niebiańskie alleluja zaczyna dźwięczeć w całej mojej duszy, a moje serce wykrzykuje wraz z czterema mistycznymi stworzeniami przed tronem: „Święty, święty, święty, Pan Bóg Wszechmogący” (Obj 4:8,UBG), a w duchu upadam wraz z dwudziestoma czterema Starcami i oddaję Mu cześć, Temu, który żyje na wieki, który zabrał moje grzechy i zniszczył dzieła diabła w moim sercu i przyszedł, by we mnie zamieszkać.
Na koniec „uważajcie bracia, żeby nie było czasem w kimś z was przewrotnego serca niewiary, które by odstępowało od Boga żywego”, „a którym przysiągł, że nie wejdą do jego odpoczynku, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni? Widzimy więc, że nie mogli wejść z powodu niewiary”, „bo do odpoczynku wchodzimy my, którzy uwierzyliśmy (…)” (Hbr 3:12, 18, 19 i 4:3, UBG).
______________
Dziękuję Jezusowi Chrystusowi, że działa przez naszego brata w wierze Jacka, tłumaczącego budujące teksty.
Dziękuję Ci Panie Jezu za Piotra i jego pracę, za pracę Jacka oraz za wszystkich, którzy się tutaj udzielają 🙂 Ten wpis jest dla mnie – dziękuję:) Często leżąc w łóżku przed zaśnięciem sobie myślę, że umarłam jako dawna Agnieszka, ale zastanawiam się czy wyszłam z grobu.
“Agnieszka już dawno tutaj nie mieszkaaaaa” 😀
Jeśli chodzi o uśmiercanie ciała to polecam wykład, w którym wszystko jest prosto wyjaśnione 🙂 :
https://youtu.be/NDfvqaSsbjs
Chwała Bogu braciszkowie za Waszą współpracę.
Tekst zachwycający i przyznaję ze swojego doświadczenia,że Bóg tak działa.
Pomimo tego,że krótko chodzę z Bogiem widzę jak Jego słowa przemieniają się w czyny.I to jest niesamowite,jak widzisz spełniające się obietnice zawarte w Biblii wypełniają się na Twoich oczach.
Jezus Chrystus jest wszystkim tym czego nam potrzeba.
W mgnieniu oka przemienił mnie i stałam się nowym stworzeniem.Dzieki temu,że uwierzyłam w Jego skończone dzieło na krzyżu uwolnił mnie w ciągu chwili z nałogu nikotynowego.
Sama walczyłam ponad 20 lat,żeby być wolnym.
Chwała Tobie Jezu,że jesteś z nami cały czas,tak jak nam obiecałeś.
On ma moc i może przemienić największego grzesznika w potulną owieczkę.Jestem tego przykładem – my mamy tylko wierzyć i podążać za Nim.
Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus! Alleluja!
Świat czci niedzielę i w Polsce już niedługo będzie całkowity zakaz handlu w niedzielę : http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/sejm-wprowadzi-calkowity-zakaz-handlu-w,34,0,2032162.html
http://www.edk.org.pl/
Ktoś bracia się wybiera. Krk osiąga szczyty.
?
Bardzo jestem wdzięczna za to, że Bóg zabrał ode mnie chęć do popełniania najbardziej dręczących mnie grzechów. To było z dnia na dzień i od pół roku nie wraca nawet myśl o tym aby ponownie popełniać te grzechy. Jednak teraz patrzę na siebie i mierzę siebie inną miarą.
Mati nie znam Ciebie, ale gdy czytam Twoje wpisy to się często uśmiecham (zwłaszcza troska o los zwierzątek) :)Musisz być bardzo sympatycznym młodym braciszkiem 🙂
Dziękuję ci Boże, że za pośrednictwem naszych braci Piotra, Jacka i innych – możemy zapoznać się z tekstami zbudowanymi na twoim Bożym Słowie, dzięki temu możemy budować swój wzrost jak i poznanie. Chwała Tobie Panie!:)
Bardzo cenny tekst wiele mi wyjaśnił, mnie też Pan uwolnił o dręczącego grzechu, z którego wcześniej sama nie mogłam się wyzwolić, wiem że jeszcze długa droga aż wytopi się całkowicie “ta stara natura”, ale z Bogiem brzemię to staje się lekkie.
Przystojny tez jestem 😀
@Wpis dotyczył postu Agnieszki hehe
Autor tekstu pisze:
>>Biblia dalej naucza nas, że jedyną rzeczą konieczną z naszej strony, by zapewnić tę operację przeprowadzoną przez Ducha Świętego jest pełna posłuszeństwa wiara, która śmieje się z niemożliwości i wykrzykuje: „niech tak się stanie.”<<
To prawda 🙂 Obudziłam się w wierze nieco ponad dwa miesiące temu, wszystko stanęło do góry nogami.:) Proces był szybki i intensywny, a mi nieprawdopodobnie zależało. Punktem wyjścia był szok związany z odkryciem prawdy o Wielkiej Nierządnicy i wszystkich śmierdzących sprawach tego świata. Nie chciałam mieć z nim już nic wspólnego. Poczułam wielki strach. Zapragnęłam całą sobą zasłużyć na Królestwo Niebieskie. Wręcz wizualizowałam sobie to poczucie bezgranicznego szczęścia, jakie się z Nim wiąże. I oddałam się Panu.:) Całą sobą.
Wymazał wszystko, co było kiedyś. Nie ciąży mi to dawne życie w żaden sposób. Czuję, jakbym zaczynała od nowa, z nowym kontem. Codziennie szukam Boga i wzrastam. Staram się zasłużyć. Zwykłe sprawy zeszły na plan dalszy… Martwi mnie tylko to, że moja najbliższa rodzina nie wierzy, a ja nie wiem, jak to zmienić. Modlę się zatem o łaskę wiary także dla nich, bo co innego mogę?
Czasami nie mogę wręcz uwierzyć, że dane mi było się Obudzić i tak bardzo przewartościować życie w krótkim czasie. Patrzę w niebo i ogarnia mnie wzruszenie i wdzięczność. Wokoło nie mam nikogo, z kim mogłabym o tym porozmawiać. Ale nie czuję się samotna. I nie mogę się nadziwić, dlaczego tylu ludzi nie wierzy? Nienormalni jacyś, czy co ?:):):)
No i elegancko. Dla mnie osobiście Kobieta nawrócona to podwójny sukces. Nie to, że jesteście gorsze, ale żyje na Ziemi niecałe 27 lat (az?tylko?) i zdązyłęm zaobserwować, że kobiety mają większą tendencje do kochania tego świata. Mam nadzieje, ze rozumiesz 😉 Życzę Ci zebys już do końca swych dni nie zeszła z tej sćieżki. Czeka Cię wiele cierpien,ale takze duzo uniesien duchowych, spokoju etc, a w niebie tyle skarbów,ze ohoho 🙂
Anno, czy to Ty, dzielona nauczycielka?
Przystojny Mati 🙂 Najważniejsze, że serduszko Twoje pięknieje z każdym dniem gdy chodzisz drogą Pana Jezusa. Coś w tym cyba jest to napisałeś o kobietach. Generalizując powiem, że kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni i chyba dlatego łatwiej je zwieść. Przykład to Ewa – oczywiście nie nasza z bloga 🙂
Dzisiaj zrobiłem coś głupiego. Zachowałem sie jak psychol. Zażartowałem ze zrobie koledze fotke jak spi na lekcji a on do mnie ze jak to zrobie to mi w hyja da(powiedzial to powaznie). Nie wiem co mi sie stalo ale zrobilem niezly dym przy wszystkich…..Wydawal sie spoko gosciem a mnie zaatakowal bez powodu. Moglem mu nadstawic drugi policzek ale wstalem podszedlem i powiedzialem zeby mi dal w ten hyj. Nie dal…spękal….jestem złym czlowiekiem 🙁
Właśnie, Aniu czy to Ty – ta nauczycielka odważna?
Tak, to ja 🙂
Tak miło mi się zrobiło, że pamiętacie.:) Bardzo mi wówczas pomogliście, wszyscy.
Ciężko i dość długo tę historię z zebraniem rodziców odchorowywałam. Aż pewnego dnia uświadomiłam sobie, że przecież nie chciałam nikogo skrzywdzić i robiłam to w imię Pana. A że przy okazji pewnie straciłam swoją dobrą opinię w pracy – to trudno. Nie ma co żałować, nie takie sprawy ludzie poświęcają. Oddałam to wszystko Panu, swoje życie i opinię i… odetchnęłam z ulgą.:) To był ogromny przełom w mojej wierze – tak sobie myślę, że nie bez powodu pewnie Pan dopuścił do całej historii.
A uczniowie, o których na zebraniu mówiłam? Obserwuję i widzę, że coś się pomalutku zmienia. Wprawdzie klasa jest teraz pod szczególny nadzorem wszystkich, więc siłą rzeczy ma większą dyscyplinę, ale coś chyba drgnęło. Patrzę na nich z nadzieją.
No i staram się panować nad emocjami.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Aniu, nie martw się że straciłaś dobrą opinię w pracy, ponieważ zyskałaś dobrą opinię w niebie 🙂 🙂 🙂
Wszystko się zbilansuje i to z nadwyżką 🙂
Aniu, na dobry dzień: Idę po wodzie: https://m.youtube.com/watch?v=zjrGdId7RtQ