„KRK: zgłaszanie molestowania dzieci na policję przez biskupów nie jest konieczne. Pornografia dziecięca w Watykanie”

 

Kościół rzymskokatolicki ma trwającą od dziesięcioleci (a prawdopodobnie jeszcze dłuższą) historię tuszowania seksualnego wykorzystywania dzieci. Hierarchowie KRK patrzeli przez palce nawet wtedy, gdy za murami samego Watykanu znaleziono pornografię dziecięcą. A teraz, wbrew deklaracjom papieża Franciszka, że położy temu kres, ostatnie działania i oświadczenia kościoła są z owymi zapewnieniami w dużym stopniu sprzeczne.

 

Times Live donosi, że zbiór wytycznych sporządzonych celem szkolenia nowo wyświęconych biskupów zawiera następujące stwierdzenie: „”Zgodnie ze stanem prawnym każdego państwa, w którym informowanie jest obowiązkowe, ‘niekoniecznie‘ obowiązkiem biskupa jest informowanie władz o podejrzanych w chwili, gdy [biskupi] dowiadują się o przestępstwach lub grzesznych uczynkach” – a więc innymi słowy, ludzie ci mówią swoim nowym biskupom, że nie muszą kontaktować się z policją, gdy odkryją, że ktoś z ich podwładnych molestuje dzieci.

 

Pozostaje to w ostrym kontraście do wcześniejszego oświadczenia papieża Franciszka, w którym czytamy, że: „Należy dalej czynić wszystko, co możliwe, by wykorzenić z Kościoła plagę seksualnych nadużyć wobec nieletnich i otworzyć drogę pojednania i leczenia tych, którzy zostali wykorzystani.”

 

Papieżu Franciszku, twoje słowa są wielkoduszne, ale wytyczne odnośnie tej sprawy już nie. Nic się nie zmieniło. Twoi ludzie mogą udawać zatroskanie ciągłym znęcaniem się nad dziećmi w waszych parafiach, którymi zarządzają twoi księża i biskupi, ale ty tego nie robisz, naprawdę. Wszystko na czym ci zależy, to wizerunek kościoła, pozyskiwanie nowych tyłków, które będą grzały kościelne ławy i gotówka na tacach do kolekty.

 

Absolutnie nie da się tego obronić. Oni zasadniczo szkolą nowych biskupów, by wciąż tuszowali te potworne zbrodnie i zasłaniali się wolnością religijną a także uprzywilejowaną komunikacją, by móc to robić.

 

Mądrej głowie dość po słowie, rodzice – ostatnimi ludźmi, którym bez pytań powierzacie swoje dzieci powinni być ci księża i biskupi. Nie da się przewidzieć, co może się im stać.

 

Pomimo (rzekomych) wysiłków podjętych celem zlikwidowania zjawiska pedofilii wśród księży, problem wciąż się utrzymuje.

 

Przypomnijmy o kolejnym rozdziale tego skandalu: masę materiałów zawierających pornografię dziecięcą, w tym zdjęcia, filmy i wszystko, co mieści się pomiędzy nimi odnaleziono za murami Watykanu w zeszłym roku. Nie jest to oczywiście nic dziwnego dla każdego, kto postrzega Kościół rzymskokatolicki jako religijną, wykorzystującą dzieci sektę i obrońcę pedofilów, jaką w istocie on jest.

 

Watykański Promotor Sprawiedliwości (ironiczny tytuł, biorąc pod uwagę to, jak niewiele jest tam sprawiedliwości) Gian Piero Milano opublikował 50-stronicowy raport opisujący materiały z molestowaniem dzieci w Stolicy Apostolskiej. Oficjele watykańscy zapoznali się w pełni ze szczegółami podczas ceremonii otwierającej rok kalendarzowy 2015. W iście katolickim stylu tuszowania prawdy Milano nie podał konkretnych nazwisk ludzi oskarżonych o posiadanie pornografii dziecięcej. Federico Lombardi, rzecznik Watykanu, wymienił jednakże arcybiskupa Józefa Wesołowskiego jako jednego z oskarżonych, co stanowiło niezwykły przejaw przyzwoitości.

 

Już wcześniej pojawiły się raporty o tym, że Wesołowski nie tylko posiadał ponad 100,000 zdjęć i nagrań dzieci zmuszanych do odbywania aktów seksualnych, lecz także wskazujących, iż molestował on dużą liczbę dzieci w Polsce i Republice Dominikany. Mogłoby się wydawać, że to wystarczy, by wsadzić tego człowieka do więzienia, ale nie. Jak zwykle Watykan chroni swoich ludzi. Ów wysoki rangą funkcjonariusz watykański chroniony był w domu aresztem domowym, pomimo odrażającego charakteru swoich zbrodni. Jedynym powodem aresztu było to, iż wydało się, że pozwolono mu poruszać się bez ograniczeń po tym, jak po cichu oficjele watykańscy przenieśli go z Dominikany do stolicy katolicyzmu, by uniknąć ścigania go tam.

 

Na komputerze Wesołowskiego odkryto ponad 160 nagrań nastoletnich chłopców przymuszonych do masturbacji przed kamerą i odbywania stosunków seksualnych ze sobą. Ponadto chłopców gwałcono i zmuszano do aktów seksualnych z dorosłymi. Wesołowski żmudnie ukrywał swą kolekcję dziecięcej pornografii, przypisując ponad 86 tys. zdjęć do kategorii w folderach zamkniętych. Poza materiałami obecnymi na komputerze przynajmniej 45 tys. innych zdjęć i filmów już wcześniej usunął. Co więcej, arcybiskupowi zależało by mieć pewność, że nie pozostanie bez podręcznego zapasu dziecięcego porno w podróży, zabierał więc ze sobą na wycieczki laptopa zawierającego jeszcze więcej zdjęć i nagrań.

 

Jak wszystkim nam wiadomo jest to ohydne, ale też nie jest to nic nowego w Kościele rzymskokatolickim. Choć wiem, że szarzy katolicy, jak wszyscy porządni ludzie potępiają takie zachowanie, to muszę zadać im to pytanie: jakim cudem jesteście w stanie spać w nocy, jeżeli wciąż dajecie na tacę, bierzecie udział w mszach, czy w jakikolwiek inny sposób popierać organizację przestępczą, która zawsze chroniła pedofilów w swoich szeregach, przenosząc ich z jednej parafii do drugiej tak, by mogli dalej bezkarnie gwałcić dzieci i która nadal to robi? Jak możecie sądzić, że taka organizacja wie cokolwiek na temat bycia przewodnikiem w moralności i dobrym życiu?

 

Jest to doprawdy zdumiewające. Naprawdę życzyłbym sobie, aby nastąpił masowy exodus z tego miejsca i by zrobiono obławę na wszystkich pedofilów wraz z osobami im pomagającymi i ich chroniącymi, wtrącić ich do lochów i wyrzucić klucze. Co do tego nie będę jednak wstrzymywał oddechu.

 

Tłumaczył Jacek. Dziękuję w imię Jezusa.