Przeszywające świadectwo czytelniczki:
Postaram się opisać wszystko jak najkrócej. Zacznę więc może od momentu, kiedy było najgorzej.
Byłam w drugiej klasie gimnazjum, ale już wcześniej (czyli jakoś pod koniec 1 kl)mój świat się załamał, jak dowiedziałam się, że moja mama jest w ciąży. Oczywiście, znienawidziłam za to rodziców, a jeszcze bardziej tego dziecka. Naprawdę, nie jestem w stanie powiedziec z jakiego konkretnego powodu. Po prostu. W tym też okresie miałam straszne myśli, nie znosiłam być sama w ciemności, nieraz zdarzały się dziwne rzeczy, kiedyś w nocy obudził mnie huk rzeczy która spadła na podłogę. Wystraszyłam się okropnie, w ciągu niecałęj sekundy zapaliłam światło i szukam wzrokiem, co to było. Przyszedł mój tato zobaczyć co tam się u mnie dzieje, pyta się, co tak stuknęłam, ja mu mówię, że coś spadło, cały czas szukając (chociaż widziałam, że nic i że wszystko jest na miejscu), oczywiście nie przyznałam się, powiedział że dobra, rano znajdę, a teraz mam iść spać. Dobrano, dobranoc. Miałam koszmary senne, nieraz płakałam całą noc, czując fizycznie, jak wypełnia mnie złość i nienawiść do całego świata. Ale to jakby nie było moje. Tłumaczyłam sobie w myślach, że przecież ja ich kocham i jestem kochana. I w końcu nic już nie rozumiałam. To było tak, jakbym miała depresję, schizofrenię, bezsenność i to w jednym czasie. Byłam sobą, czując się nie sobą. Głosy w głowie, które należały do mnie, ale jakby nie były moje. Długo to trwało, zostałam jakby wewnętrznie zniszczona. Rodzice dużo ze mną rozmawiali (głównie o tym, czemu się na nich gniewam no i o tym co ich tyczyło to im powiedziałam), okazali mi naprawdę ogromną cierpliwość i miłość. I jest mi ogromnie wstyd za to jaka wtedy byłam.
Moje uczucia, ja, ciągle się przepoczwarzały. W “następnej fazie” czułam się tak, jakby rozżarzony sztylet grzebał we mnie w środku, rozrywał wnętrznośći. Jakbym zamiast serca miała krwawiącą ranę. Ciągle. W szkole otaczało mnie bagno, pornografia też się pojawiła jako bardzo krótki epizod tej historii. Żałowałam strasznie, będąc u spowiedzi ryczałam jak bóbr. Ale czy ja w ogóle znałam Boga? Narkotyki, alkohol, kontakty z chłopakami – przed tym mnie ustrzegł. Zachował we mnie dużo dobrego, ale i tak zostałam skażona. Tak się czułam. Jak skażona. To nie znaczy, że było tylko źle, ja byłam w tym czasie szczęśliwa, śmiałam się, kolegowałam, ale tak się czuła moja dusza, a ja ignorując ją przez prawie całe dnie, musiałam sobie z nią radzić przez resztę czasu. Czułam ciągle, że jestem jakby obserwowana. Słyszałam za sobą kroki, chociaż nikt za mną nie szedł. Bałam się. Ale co tam.
Jak sobie uświadamiałam, co zrobiłam i jaka jestem, znienawidziłam siebie. Brzydziłam się sobą. Zaczęłam częściej myśleć o Bogu, rozmyślać nad tym, jaki On jest, ale mimo to nadal bylam daleko. Pewnego dnia usiadłam na kanapie w pokoju i usłyszałam w myśli: “muszę się zabić”. Tak. Usłyszałam, ale nie wiedziałam czy to ja czy nie ja. Wpadł pomysł, dość kuszący. I tak siedziałam sobie i myślałam, jakby to można zrobić. No i tak rozstrząsając różne możliwości, nagle pomyślałam: Nie możesz. A rodzina? Pomyślałaś o nich? A Bóg? Myślisz, że tego chce?
Powinnaś się zabić, tak będzie lepiej.
Zobacz ile jeszcze możesz przeżyć, ile zmienić. Poza tym, boisz się tego. Nie masz odwagi. I nagle mnie olśniło. Boże.
Uklękłam na kolana (oczywiście przed obrazkiem z I komunii) i zaczęłam płakać. I tak sobie płakałam. A to wcale nie koniec. Dalej miałam lęki, koszmary,dziwne zdarzenia, lekką depresję, ale chęci życia. To już coś. Pod koniec trzeciej klasy było naprawdę nieźle. Nawet dobrze. Poszłam do liceum, odczułam ulgę, zupełnie inna szkoła. Wszystko się pozmieniało. Teraz skupiłam się na rzeczach typowo przyziemnych. Ćwiczenia, nauka, jakieś hobby itd. Książki i hasła typu zmień swoje życie, możesz wszystko, siła przyciągania itp. Zaczęły się sny przepełnione lękiem i fascynacją i prawie wszystkie o szatanie. W kwietniu dowiedziałam się, że mama jest w ciąży. Rozpłakałam się wprawdzie, ale w porządku. Wiedziałam ,że tak jak ostatnim razem, nawet jeśli teraz jest mi z tym trochę źle, to po narodzinach i tak pokocham moje rodzeństwo. Dwa tygodnie później przed wielkanocą całą rodziną z koszyczkami poszliśmy do kościółka. Od początku mszy nie czułam się za dobrze, ale nie wiem po czy przed poświęceniem zamroczyło mnie, kolana się pode mną ugięły, oparłam się o tatę i wyszeptałam, że słabo mi, nie widząc już prawie nic. Byłam pewna, że zemdleję. Jak tylko wyszliśmy na zewnątrz od razu wzrok wrócił, świeże powietrze mnie ocuciło, tato zaniósł mnie do domu, a potem wrócił do kościoła po moich zapewnieniach że jest w porządku. naprawdę czułam o wiele lepiej. Ale ciągle mi czegoś brakowało. Miałam taką pustkę w sercu. I czułam się samotna. Później mój kuzyn był w szpitalu. Stan krytyczny, ale teraz jest już w pełni zdrowia. W kolejnych miesiącach urodziła się moja siostra. Cieszyłam się strasznie. Zaczęłam często myśleć o Bogu. Chodziłam do kościoła, zaczęłam zauważac jak działa w moim życiu i błagałam, by przyszedł do mojego serca. Duży wpływ na mnie miały też różnorodne oglądane filmiki o egzorcyzmach czy świadezctwach ludzi. W większości katolików. W Wigilię, kiedy dzieliliśmy się opłatkiem, podeszłam do mojego brata, życzył mi wszystkiego dobrego, a kiedy popatrzyłam mu w oczy, nagle, zupełnie jakby coś na mnie spadło, zalała mnie taka fala miłości, poczułam jak bardzo ich kocham, nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Łzy szczęścia ciekły mi po twarzy. I poczułam, że Chrystus przyszedł do mnie. Czułam, jak mnie kocha. Nie umiem tego opisać, bo tego nie da się po prostu zrobić.
Nadal czułam, że jestem słaba i głupia. I że Jezus i rodzina to jedyne dobre rzeczy w moim życiu. Zeczęłam się więcej do Niego modlić. Niestety,jako katoliczka zahaczałam też o jakieś koronki do serca jezusowego, modlitwy do anioła stróża i takie tam. Mimo to wysłuchiwał mnie. Czułam się wspaniale wiedząc, że Bóg wysłuchuje moich próśb. Zaczęłam się interesował świętymi, liturgią i wszystkim co się wiąże z krk. Mimo to czułam wciąż niedosyt. Czegoś mi brakowało. Chodziłam do spowiedzi, ale nie czułam się oczyszcona. Chodziłam na msze, ale słabo czułam jakąkolwiek “łaskę”. Widocznie za mało się modliłam. Wciąż jestem zbyt grzeszna. Na moje 18 urodziny rodzice zamówili mszę. Poszliśmy. Akurat nie mogłam iść do komunii. Nie szkodzi. Kiedy księża prosili Boga o potrzebne mi łaski, wcale nie czułam się jak grzesznica. Byłam szczęśliwa. Moje urodziny i kilka następnych dni spędziłam wypełniona miłością. Nie mam pojęcia jak to było możliwe. To znaczy, wiem, że to Chrystus, ale nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. Cały czas byłam spokojna, radosna… Coś cudownego. I w końcu w sierpniu podczas przeglądania internetu, nasz kochający Nauczyciel podsunął mi stronę chrześcijaniealpha.pl bodajże. Przeczytałam wszystko jednym tchem. To było właśnie to. Potem trafiłam na Pańską stronę i od tego czasu staram się. I nie muszę chyba mówić, że koszmary zniknęły 🙂 ? Czasem coś się jeszcze zdarzy. Ale teraz mam oparcie i ufność w Chrystusie. I wiem, że nic nie może mi się stać. Upadam jeszcze, ale staram się i walczę. To ciężkie. Wszystko dokoła. Jakby każdy się starał sprowadzić mnie na manowce. Ale nie poddam się. Rodzice się dziwią , czemu przestałam chodzić do kościoła, bo wcześniej tak latałam. Bardzo źle się czuję, że nie umiem im odpowiedzieć. Mam mętlik w głowie, brak mi odwagi. Poprosiłam Jezusa o pomoc. I wprawdzie zmieniło się tylko tyle, że teraz codziennie czytamy Biblię, to i tak dużo. Małe kroczki. Miałam się nie rozpisywać i w zasadzie dużo ominęłam, ale i tak przepraszam za obszerność materiału :). Niech będzie chwała i cześć naszemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi !
“Manna
Chwała Panu że Cie wyratował Manno .
Wspaniałe świadectwo Siostro 😀
Ja np. zamiast iść do kościoła idę np. na spacer i sobie rozmyślam na świeżym powietrzu .
( niestety rodzice katolicy i jakbym nie udawał że chodzę do kk to miałbym istne ” piekło ” w domu)
Dlatego wolę udawać że idę na masze a tak idę na spacer. Wilk cały i owca cała 😀
Też fajna forma spędzenia czasu sam z sobą i myślami oraz przeanalizowania całego tygodnia.
Co zrobiłem dobrze co źle i wyciągnięcia wniosków 😛 Polecam 😉
Niby dobrze,ale jednak wciąż ich okłamujesz,a wiadomo jest to łamanie przykazania.Musisz Bracie w końcu im powiedzieć że nie jesteś katolikiem niż ich okłamywać,bo to czyni ciebie kłamcą.Nie piszę tego by cię potępić,lecz by napomnieć.
Chwała Bogu, modlę się za wszystkich uczestników projektu Detektywa i wam polecam, hej!
Ostatni atak w Mali – Radisson Blu Hotel – BLUE – niebieski, to kolor Izraela – symbol Łaski etc czyli kolejny symbol ataku na niebieskich, i końca Łaski dla ziemi..
Dziękuję Manna 🙂 za piękne świadectwo działania naszego Pana i Zbawiciela. Z całą pewnością będzie ono bardzo cenne dla wszystkich, którzy je przeczytają (mając takie lub podobne problemy). Twoje doświadczenia pokazują, że Bóg naprawdę jest MIŁOŚCIĄ i to ON sam szuka zagubionych, udręczonych ludzi, wyprowadza z ciemności i kieruje na piękną, jasną drogę. Dziękuję raz jeszcze. 🙂 Niech Duch Święty nadal prowadzi Cię kochana, uczy i strzeże. 🙂
Tak, chwała mu! A już korzystałam z tego sposobu Lisnarze :)Wprawdzie u mnie nie byłoby “piekła” i nie muszę udawać (po prostu mówię, że nie pójdę i tyle), ale spacery to rzeczywiście fajny sposób na modlitwę, czy zastanowienie się nad sobą. Mam taką polną drogę do innej wioski i szczerym polu mogę sobie spokojnie myśleć 🙂
Ja również dziękuję za Twoje świadectwo 🙂
Chwała naszemu Panu!
Chwała Bogu, że działa wśród tak młodych ludzi i dotyka ich! <3
Oj działa działa. Nawet u czternastolatków <3
Pewien błąd logiczny, może ktoś zdoła wytłumaczyć:
Jak to możliwe, że szatan ucieka podczas odmawiania zdrowasiek???
Są całe świadectwa ludzi, którzy zdrowaśkami przeganiali szatana ( głownie katolicy). Ostatnio znajoma znajomej, która jest byłą satanistką zaczęła odmawiać zdrowaśki i tym przegnała demona (obie uczestniczyły w całym zajściu…znajome razem spały w pokoju, nagle w nocy do niej przyszedł i zaczął ją nagabywać aby powróciła do sekty, a ta powiedziała że jest z Jezusem i już do niego nie należy, jej znajoma widziała całe zajście i czarną postać, która się rzucała po pokoju, po tym ta do której przyszedł zaczęła odmawiać zdrowaśki, ten oszalał i uciekł).
Jeżeli to był diabelski teatrzyk, to bardzo słaby, bo nawet Jezus mówił, że każde skłócone ze sobą królestwo się nie ostanie. Szczerze rzecz biorąc egzorcyzmy zdrowaśkami bardzo godzą w Jezusa. Czy jest to ktoś w stanie wytłumaczyć?
P.S. W “Zdrowaś Mario” występuje imię Jezus, może to TAK działa? Ale mimo wszystko to modlitwa do Maryi nie do Jezusa, więc bałwochwalstwo…
Zwiedzenie i podstęp. Bałwany i wszelakie bożki zostały stworzone po to, aby odbierać chwałę Bogu. Jeżeli więc ktoś modli się i prosi o wsparcie matkę boską, to szatan na to: “w to mi graj”. No i dokonuje prowizorycznego uniku… Nawet jeżeli jest to ta prawdziwa matka Chrystusa, to również mamy do czynienia z łamaniem przykazań… Ale jak wiadomo, ta którą adorują ludzie, to coś zupełnie innego. Coś jak demon przyjmujący postać anioła światłości…
jak to możliwe:
https://www.youtube.com/watch?v=cKHKlWDyfzY
a fałszywy prorok? napisano że cuda i znaki będą “potwierdzać” jego przesłanie, zatem – to coś analogicznego, jak nie da się wykrecić Słowa to daje się “cuda” jako zachętę do wiary- np wschodni jogini i hindusi dokonują czasem paranormalnych rzeczy a lud dzięki temu łapie odpowiednie wrażenie aby im ufać, nawet islam ma swoje “cuda”, ale co z tego, skoro koran to fałszywe proroctwo…
Najlepsza odpowiedź zawsze znajduję się w Biblii Stanisław 😀
Mateusza 12
(43) Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje.
(44) Wtedy mówi: Wrócę do domu swego, stąd wyszedłem i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym.
(45) Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam; i bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym złym pokoleniem.
Jeśli np egzorcysta wypedzi demona , to taka osoba czesto zostaje w KK przez co do konca nie przejmuje Chrystusa i Boga bo jak wiemy KK to nic innego jak siedlisko pokarmowe dla demonów.
Taki ” dom ” zostaje własnie wysprzątany ale jest… pusty.
Temu czesto po czasie wraca.. z silniejszymi od siebie.
Kult obrazów, Maryi etc tylko oddala po częsci taka osobe od Boga. Tylko ze demon teraz zamiast przybrać postać złego potwora przybierze postać. Matki boskiej .
Myk i znów zwiedzenie. Ale na innym poziomie.
Demony to istoty duchowe żywiące się “energią” że tak powiem.
wszystkim co negatywne i grzeszne, np . zle mysli , zle uczynki, obrażanie bliźnich , złość etc. to jest niczym ich pokarm dlatego jeśli człowiek źle czyni to demony to widzą i ciągnie ich do darmowej ” knajpki ”
Chrystus przecież wyrzucał demony od razu.. nawet wiecej . One same od niego uciekały gdzie pieprz rośnie 😀
Ich obrzydza to co dobre. A smakuje to co grzeszne.
Jeśli jesteś dobry to ich obrzydzasz wiec i trudniej sie im do Ciebie dobrać 🙂
Mateusza 5
(14) Wy jesteście światłością świata, nie może się ukryć miasto położone na górze.
(15) Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu.
(16) Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Jeśli jesteś światłością to mrok Cie nie dosięga 😛
jakby to był słaby teatrzyk to byś nie zadawał takiego pytania i miliony ludzi nie nabrałby się – to podobny system do rzymskich egzorcyzmów : http://mieczducha888.blogspot.com/2014/12/teatr-demoniczny-bawochwalcze-egzorcyzmy.html
,
I ja również Manno przyłączam się do podziękowań za świadectwo 🙂
,,Upadam jeszcze, ale staram się i walczę. To ciężkie. Wszystko dokoła. Jakby każdy się starał sprowadzić mnie na manowce.”
Wiemy że czasami jest naprawdę ciężko ale małymi kroczkami do celu 🙂 nie wszystko zawsze da się zrobić naraz. Kiedyś bardzo mądry człowiek dał mi dobry przykład… Wyobraź sobie że musisz przenieść Stertę kamieni na drugą stronę rzeki. Jeżeli weźmiesz za dużo na raz a nurt będzie rwący w tym miejscu to kamienie cię przeważą i pójdziesz z nimi na dno… Czasem powoli ale do celu 🙂
Liksar Hobart ma rację. Wiesz po prostu lepiej nie mówić gdzie wychodzisz jeżeli obawiasz się reakcji rodziców. Powolutku musisz ich oswajać z tą myślą. Zadaj np jakieś pytanie jeżeli nie uzyskasz odpowiedzi szukaj w biblii aby widzieli twą przemianę a myślę że z czasem zaakceptują twój inny (normalny ) tok myślenia… Każdy przypadek jest inny nie chciał bym być złym doradcą. Najważniejsze kolego abyś nie wstydził się swojej wiary i przekonań mając na względzie że na takie zachowanie Pan również odpowie zawstydzeniem i odwróceniem.. Trzymaj się dasz radę, musisz ich rozpracować bo to ty ich najlepiej znasz.. Bądź sprytny jak wąż 🙂
stanislaw.krolewiecki
,,Jak to możliwe, że szatan ucieka podczas odmawiania zdrowasiek???”
Uważam że nie ucieka wtedy ale odstępuje przed oblicze Boga aby się przyglądać i cię oskarżać że modlisz się do kogo innego. Modlisz się wtedy do niego a nie do Boga wiec tym sposobem osiąga swój cel. Co do teatrzyku to jest to najbardziej w jego stylu bo prawda jest taka że to on pociąga za sznurki chyba że komuś Jezus owe sznurki odetnie. Również wątpię czy tym sposobem kłóci czy też dzieli swoje królestwo wręcz łączy bo wszystkie jego myśli dążą do naszego zwiedzenia. Zauważ że osoby które doświadczyły takiego odstąpienia demonów dalej żyją zwiedzeni tylko wtedy demony zwadzą ich pod innym kontem ale dalej są z nimi. Tak jak zdrowi nie potrzebują lekarza ( Jezusa ) Tak chorzy nie potrzebują choroby ( demona ) bo już umierają. Ale jeżeli odstąpienie jest z ręki Pana takie osoby znajdują drogę życia.. Czy ktoś ,,uratowany” przez marje porzuci drogę zwiedzenia ? Czy będzie tym bardziej lgnął do niej aż do śmierci? Tu sam sobie odpowiedz. Już wiesz o co chodzi ? Właśnie o zwiedzenie. Bo to jest teraz priorytetem szatana.
Takie zjawisko – jak papież był “Polak” to cała niemal Polska “wierna”, a po jego śmierci coraz gorzej, nawet znajomi to widzą, gorzej z klerem itd -coś jakby “zle ulokowana wiara” ,w papieża który znowu odsyłał sam siebie do “maryi” i dawał taki “przykład” (nauczyciel napisano podlegają większemu sądowi czy jak to było..), przyczyna stanu rzeczy – Słowo Boże poszło w kąt, dlatego tak jest atakowane, negowane, wyśmiewane itd Z życia wiem jak ludzie w swoim gronie “gadają na księży itd” a przed opinią publiczną uciekają, bo co ludzie powiedzą, będą problemy w pracy … a nie dziwi ich że dyskryminuje się kogoś w ten sposób za przekonanie i to prawdziwe, ale co tam, lepiej powtarzać za innymi, kopiować ich dyskyminacje. Taka niekonsekwencja nawet u “wierzących”, i nie chodzi mi tutaj o podkładanie się, specjalne “obrzucanie” kogoś Słowem Bożym a potem robienie z siebie bohatera wiary bo się kogoś zdenerwowało.
Dziękuję, za twoje świadectwo Manno:)
Chwała Jezusowi Chrystusowi!
Pozdrawiam cię:)
Tylko co można zrobić, gdy rodzice niby wierzący(raz w tygodniu i w święta do Kościoła), nieczytający Pisma Św. chcą mnie moralizować i wmawiają, że szatan mnie zwodzi i że wszystkie cytaty z Biblii są wyrwane z kontekstu, poza tym uważają, że to księża powinni mi tłumaczyć Słowo Boże, gdyż to oni poświęcają życie, aby studiować Pismo Św. Czy możliwe jest chodzenie do kościoła bez grzeszenia znając błędy kościoła? Czy wystarczy sam brak wiary w eucharystie i niemodlenie się do świętych i do Maryji, nieprzyjmowanie komunii? Rodzice mawiają również ze czytam strony zielonoświątkowców i protestantów, którzy chcą tylko pieniędzy. Dodam jeszcze na zakończenie, że w kościele, gdy nie ma gdzie usiąść doskwiera mi mocny ból brzucha, który ustaje dopiero po zakończeniu mszy i wyjściu na zewnątrz.
Nie jest to możliwe. I nie wystarczy. Ale Ty sam doskonale o tym wiesz. 🙂 Dużo siły, Bracie! Niech Prawda (którą jest Jezus Chrystus) wygrywa w Twoim i naszym życiu. 🙂
Realen . Mam podobnie ! Rozwiązałem to w ten sposób że np. jeśli rodzice chodzą na 11 na mszę ja idę niby na 18 a wtedy idę np. na spacer i poświecam ten czas na rozmyślenia etc 🙂 Staram się z nimi unikać rozmów na temat wiary etc.. bo wiem że to dobrzy ludzie ale kompletnie tego nie rozumieją. ” słuchają ale nie słyszą, czytają ale nie rozumieją”
Chwała Panu że chociaż Nam dane przejrzeć na oczy 😀
Bóg mówi że kazdy musi nieść swój krzyż oraz sporo wycierpieć.. i własnie to jest te cierpienie i krzyż. Bóg mówi że pośle Nas jak owce między wilki.. i czy tak nie jest? Z każdej strony zarzucą Ci że jesteś zły i zwiedzony a doskonale wiesz że jest odwrotnie. Oni nie dostrzegają belki w swoim oku a wytykają Ci źdźbło w Twoim oku 😉 Połykają wielbłąda a przesadzają komara. Oni uważają że znają Boga a wcale go nie znają 😀 co do chodzenia do kk. nawet jeśli w nim jesteś to jest moment klękania.. i oddawania w tym pokłonu do figur co jest bałwochalstwem wiec powaznym grzechem. Ja robiłem też kiedyś taki myk że albo wychodziłem wtedy do łazienki. Albo jesli w ławce to po prostu siedziałem. Wiadomo zawsze ktoś tam spojrzy. Ale lepiej jak ktoś spojrzy niż masz zgrzeszyć 😉 Ja w kościele też źle sie czuje.. dosłownie kręci mnie tam i nie wystoję. I zaraz staję się senny i zmeczony. Zupełnie jakby coś ” wyssało” ze mnie energię. Ale działają tam demony i temu tak się czujesz. Próbuj kombinować ! Bóg mówi bądźcie łagodni jak owieczki… ALE roztropni jak węże, czyli próbuj kombinować 🙂 Pozdrawiam 🙂
Dzięki Manno za Twoje świadectwo niech Cię Bóg błogosławi i skryje w Swoich ramionach.Chwała Bogu za wielkie dzieła,które czyni dla swoich dzieci.Za miłość,którą nam dał abyśmy mogli nią wszystko pokonywać.
Wspaniałe świadectwo 🙂 Osobista codzienna relacja z Jezusem ponad wszystko! Jego pokój jest taki cudowny, a miłości nie da się wyrazić słowami. Im bliżej Niego, tym bardziej można zakosztować nieba już teraz. I co ważne, ochrania nas anioł światłości. To ważne by nie odwracał się od nas ze smutkiem z powodu naszego trwania w grzechu. On dba o nasze bezpieczeństwo. Bądźmy wdzięczni za to, bo wytrwale pełni swoją funkcję. Dzięki szczerej modlitwie i podążaniu za Zbawicielem dajemy mu radość. Zasługuje na nią.