Cieszę się, że nie podchodzicie chłodno do tego bloga i pokazujecie się nie tylko jako komentatorzy wydarzeń, ale również przedstawiacie cząstkę własnego jestestwa, przeżyć.
Oto świadectwo Łukasza:
“Zanim opiszę jak Bóg mnie uratował to zacznę od tego jak się zatraciłem. Otóż cztery lata temu w lutym mój prawdziwy i jedyny przyjaciel zginął na wskutek tragicznego wypadku przy pracy w lesie. Była to osoba dla mnie najbliższa. Rozumieliśmy się jak bracia. On pochodził z bardzo biednej rodziny około 14 km od mojego miejsca zamieszkania. Gdy się poznaliśmy pierwszy raz to już w tedy nadawaliśmy na tych samych falach. Mógłbym pisać dłużej o nim ale nie o to chodzi. W godzinę jego wypadku moje serce doznało jakiegoś wstrząsu i wiedziałem , że coś złego musiało się wydarzyć. Od razu zadzwoniłem do przyjaciela ale odebrał jego kuzyn, który powiedział co się stało. Nie winiłem za to Boga lecz faktycznie miesiąc po jego śmierci przestałem rozmawiać z Bogiem i cały czas szukałem gdzieś przyjaciela. Potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy ze mną. Miało to miejsce w każdą noc z piątku na sobotę. Śniły mi się koszmary lecz przytoczę tylko trzy. Pierwszy miał miejsce u znajomych. Spałem sobie spokojnie na materacu gdy nagle usłyszałem powolne kroki dochodzące z klatki schodowej. Dosłownie sekundę potem te kroki zaczęły być szybsze i głośniejsze jakby ktoś biegł do mnie. Zobaczyłem tylko jakieś kopyta zamiast stóp i obudziłem się. Drugi miał miejsce również u znajomych. Wydawało mi się , że nie śpię. Otóż leżałem i rozmyślałem nad czymś gdy nagle usłyszałem głos , który powiedział „Ja idę do Ciebie”. Niby nic takiego lecz dodam, że ten głos miał barwę dokładnie taką samą jak te nagrane podczas egzorcyzmów z filmu dokumentalnego pt: egzorcyzmy Anneliese Michel. Również po tych słowach kołdra od strony nóg podniosła się dokładnie tak jak ktoś wchodzi przez nią do łóżka. Znowu się obudziłem. Ostatni miał miejsce najczęściej. W każdym śnie byłem w jakimś pomieszczeniu i nie mogłem z niego wyjść. Otwierając drzwi ktoś lub coś po drugiej stronie je trzymał mocno i nie pozwalał mi wyjść. Działo się to niemal przez rok. Tyle czasu musiało minąć abym dotarło do mojego głupiego łba, że coś jest nie tak. Czułem jakby moja dusza była zagrożona i dręczona ciemnymi mocami. Nikomu nie opowiadałem tych wydarzeń. Pewnej nocy miałem kolejny sen . Byłem na jakieś imprezie typu zjazd absolwentów. Czułem obecność mojego przyjaciela i zacząłem biegać po korytarzach, pokojach lecz go nie znalazłem. Kiedy wracałem zrezygnowany jakaś jasna postać, z której było widać tylko jasny blask, stanęła przede mną nic nie mówiąc lecz sama jej obecność dała mi tyle ciepła i radości, że dopiero wtedy zrozumiałem , iż muszę coś zmienić. Kupiłem Biblię ST i NT. czytam po dziś dzień. Udałem się jeszcze na cmentarz i obiecałem przyjacielowi, że pozwalam mu odejść i już nie będę na siłę go szukać bo wierzę , że jeszcze się z nim spotkam. Od tamtej pory koszmary ustały. Zerwałem kontakt z ludźmi, którzy nie podzielali mojego nowego „ja”. Rozmowa z nimi o Jezusie to jakiś temat tabu. Dzisiaj mam mniej znajomych niż kiedyś ale to mnie nie smuci bo wiem, że ta najważniejsza dla mnie osoba czeka na mnie w niebie – Bóg Jezus Chrystus! Tak właśnie wyglądało moje nowe narodzenie. Pragnę jeszcze spotkać się z Wami na jednym z Waszych zjazdów i w końcu wierzę, że się to uda. Pozdrawiam detektywie i wszystkich Twoich czytelników. Niech Bóg nas prowadzi i błogosławi.”
Ja chłodno podchodzę do wszelkich objawianych mi zagadnień. Muszę sprawdzić, bo nie ufam rozumowi i zmysłom.
Zbadać muszę, czy kładka na którą wejdę jest dostatecznie stabilna i mocna, aby na nią wejść.
Pewność to luksus, na który mnie dopóki tu żyję w Świecie, nie stać. Jestem tylko człowiekiem wystawionym na różne niebezpieczeństwa.
Nie mam żadnych gwarancji tylko obietnice, bo ci, którzy chcą mojej destrukcji (a chcą) mają wielkie możliwości łącznie z wyparciem się swego działania.
Nawet wierząc, pewności nie mam żadnej, tylko prawdopodobieństwo i poszlakę, że robię właściwie.
Nie zamierzam TU tej metody porzucić.
Nadal nie chodzę po wodzie.
Inni ze znanych mi też nie chodzą. A zatem, nauczają żarliwie ale wiara w nich też nie mocna. Natomiast pływa wielu.
Dzięki Łukaszu za twoje świadectwo uważam,że wcale nie minęło dużo czasu abyś otworzył oczy i powrócił do Boga.Mi osobiście zajęło to 40 lat,wstyd jak człowiek jest głupi,ślepy i oporny.Bóg jest cały czas blisko nas i daje nam znaki,sytuację abyśmy mogli dokonać wyboru.Ja jestem tak oporna,że przechodzi to ludzkie pojęcie.Pierwszy raz miałam możliwość zorientowania się,że Bóg jest blisko mnie jako mała dziewczynka.Pamiętam jak byłam z mamą w kościele i utkwiło mi w pamięci nowonarodzeni i że ja tak chcę.Z tamtego czasu szczególnie zapadł mi w głowie werset z Biblii o prześladowaniu kościoła.A jak to się ma do Krk.Do tego jeszcze tata był protestantem i od najmłodszych lat słyszałam o błędach i wymysłach kościoła.Wychowywana byłam na małej wiosce,tolerancją aż bije wśród takiej społeczności.Szykany na każdym kroku taka jest miłość chrześcijańska.Jak z jednej tak z drugiej strony.Chodzi mi o to,że protestanci uważają się za lepszych bo maja wiedze.I tak dorastałam w rozdarciu ani tu,ani tu.Później cały czas uciekałam od Boga nic kompletnie nie robiłam w sprawie odszukania,zagłębienia żyłam w letargu udając,że tak jest w porządku.Bóg i tak był przy mnie pomału zmieniał moje życie.Nagle przestało zależeć mi na rzeczach materialnych,znajomi się odwrócili i tak nastała pustka.Potem było zdrowe odżywianie i w bardzo krótkim czasie nie wiem jak trafiłam na stronę detektywa.Nic nie pamiętam w jaki sposób znalazłam się tutaj.Po prostu amnezja.Zawsze jak mnie kierowało na strony o Bogu i prawdzie to zwiewałam jak najszybciej.Tym razem było inaczej i chwała Bogu za to,że wydarł mnie z tej beznadziejni.Długo mi zeszło zrozumienie prawdy i powrót do domu,do mojego Ojca,który jest miłością.Całymi dniami łzy leciały mi ciurkiem,ze tak bardzo zbłądziłam i zawiodłam.W tym samym czasie miałam taką wewnętrzną presję żeby przeczytać całą Biblię.Cały swój czas poświęcałam na czytanie i zgłębianie słowa Bożego.Teraz czuję taką wielką radość,miłość i szczęście pomimo trudność życiowych ponieważ wiem,że nikt nie kocha mnie bardziej niż Bóg.I dlatego 2000 lat temu oddał za mnie życie abym mogla być oczyszczona z całego swojego plugastwa.Przepraszam,że się rozpisałam.Pokój nam wszystkim i niech nas Bóg strzeże i prowadzi.
Bardzo interesujące z tymi snami Łukasz.
“ta najważniejsza dla mnie osoba czeka na mnie w niebie – Bóg Jezus Chrystus!” – pięknie napisane 🙂
A dla Detektywa także podziękowania w drugą stronę, że ta strona nie jest prowadzona chłodno i że też piszesz o swoich doświadczeniach, gdyby były suche fakty tylko to zapewne nie byłoby tylu odwiedzających noooi nie byłoby tego czegoś co ma w sobie ta strona 🙂
Dokładnie, dobra robota, jest lepiej niż na wielu popularnych ostatnio kanałach wskazujących na czasy końca, gdzie ludzie wrzucają od czasu do czasu filmy z przyzwyczajenia/ignorują piszących do nich ludzi.
Trochę to zastanawiające, jak często w takich świadectwach wspomina się o snach. Ja swoich nie pamiętam. Nie przyśniło mi się nic od lat. Hmm…
Pamiętam, jak jeszcze byłam w rękach matki różańcowej, często miałam trudne noce i paraliżujące sny. Wydawało mi się, że nie śpię, a jednak nie potrafiłam ruszyć żadną częścią ciała.. Coś, lub ktoś się do mnie zbliżał, a ja nie mogłam wstać.. Miałam problemy z oddychaniem do tego stopnia, że dostawalam drgawek, nie obyło się bez wizyty na pogotowiu. Depresja, leki nasenne, strach przed snem i w końcu przed samym życiem. Wtedy zaczęłam wołać o pomoc do samego Boga! Dzisiaj pozostały drobne problemy z ciałem: za 4 godziny usuną mi drugą, dolną ósemkę 😉
“Pamiętam, jak jeszcze byłam w rękach matki różańcowej, często miałam trudne noce i paraliżujące sny”
Ja też bardzo często jeszcze zanim Bóg pociągnął mnie do Siebie i zaczęłam poznawać Prawdę miewałam tak zwane paraliże senne i koszmary.. Na końcu ujrzałam tą istotę zbliżającą się w moim kierunku ,która jak wierzę nękała mnie podczas snu. Była już tuż przede mną – na wyciągnięcie ręki gdy się przebudziłam. Od tamtej pory skończyły się paraliże senne dzięki Bogu..
Ksiega Joba 33. 14do 18
Sorki zgubilam myslnik na klawiaturze.
Biblia w wielu miejscach mowi o snach w ktorych Bog przemawia do czlowieka,zawsze jest gotow do nas mowic.
Bardzo dziekuje za swiadectwa,one mnie podnosza na duchu w ustawicznej walce ze starym czlowiekiem,tym okropnym starym ego.
Dziekuje jeszcze raz i blogoslawie wszystkich
Czasy ostateczne: Sąd i zbawienie
Księga Joela 3
1 I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało,
a synowie wasi i córki wasze prorokować będą,
starcy wasi będą śnili,
a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia1.
2 Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach.
Znam historie gdzie Bóg objawiał się Islamistom w snach po czym przechodzili oni na chrześcijaństwo.
Często sny to odzwierciedlenie naszej rzeczywistości duchowej.
Panie Łukaszu – Jeżeli można, to proszę o więcej szczegółów na temat Pana życia przed koszmarami. Jakieś ciemne eksperymentowanie, alkohol, narkotyki, okultyzm etc., Czy po prostu zwykłe, szare życie bez Boga?
Pozdrawiam
Witam. Oczywiście że mogę coś powiedzieć na ten temat. Przed tymi snami byłem zwykłym szarym chłopcem ale zawsze lubialem słowo Boże. W moim roku biblii nie było i dlatego tylko w kościele mogłem ją usłyszeć lecz interpretowalem na na swój sposób. Był również alkohol i sporo imprez jako że przez 2 lata byłem rezydentem w klubie potem już grałem na weselach, festynach, zabawach szkolnych. Narkotyków nie brałem nigdy i co do jakiś okultyzmow to też nie. To tyle. Bardzo chce podziękować wszystkim za komentarze.