“W języku szwedzkim “han” znaczy “on”, a “hon” – “ona”. Nowe słowo “hen” może być używane w momencie, gdy trudno określić płeć danej osoby lub jest ona w trakcie jej zmiany. – To dość oczywiste – powiedział redaktor naczelny Słownika Akademii Szwedzkiej Sven-Goran Malmgren. – To słowo jest już w użyciu i bez wątpienia spełnia swoją funkcję – dodał. – Sztuczne neologizmy rzadko odnoszą sukces w języku – przyznał w odpowiedzi na to prof. John Mullan, dyrektor University College London. Mimo angielskiego sceptycyzmu dla nowinek językowych, warto zaznaczyć, że słowo “hen” istnieje w Szwecji nie od wczoraj. Używane było już w latach 60. ubiegłego wieku jako feministyczna alternatywa dla zaimka męskiego. Środowiska transpłciowych Szwedów w XXI wieku reaktywowały zapomniane “hen”. Debata nad nowym zaimkiem rozgorzała w 2012 roku, gdy autor popularnych książek dla dzieci “Kiwi i pies potwór” używał w swoich publikacjach tylko nowego zaimka. Od tego momentu presja wywierana na Szwedzkiej Akademii rosła.”
źródło: http://www4.rp.pl/artykul/1189508-Szwedzki-uklon-w-strone-gender–Powstaje-nowy-zaimek.html
Tak niecałe 20 lat temu naszych rodziców śmieszył “dowcip”:
Patrzy dziadek w tramwaju na młodego człowieka(?), patrzy i patrzy…
W końcu mówi: ONO się przesunie! Chciałbym usiąść obok.
A dziś dziadek powiedziałby smutno: sodomia i gomoria…
Luterańska sodoma. Szwecja – luteranie + muslimy + dewianci = wybuchowa mieszanka.
U nich to nie dziwo. W Szwecji to chyba teraz najwięcej ateistów jest.
Co z tego, że mają w słowniku odpowiednik polskiego “ono”?
Tyko ciekawe, co teraz nauczyciele dzieciom w szkole powiedzą? Że ono to Pan, który urodził się Panią albo Pani, która urodziła się Panem?