Takie pytanie jak w tytule zadał mi czytelnik i brat.
Pomimo, iż Bóg wymaga wyłączności i ja staram się być radykałem, to nie ma gotowej recepty na zachowanie podczas tych pogańskich świąt.
Gdybym był człowiekiem religijnym napisałbym, że “grzechem jest iść na wigilię”.
Jesteśmy na różnym poziomie poznania, uświęcenia i każdy z nas ma inne doświadczenia.
Jeszcze kilka lat temu, może z 3-4, myślałem, że jak pójdę na wigilię to będę ewangelizował. Szybko jednak biesiadnicy wyprowadzili mnie z błędu. Jednej wigilii pewna osoba kiedy uparłem się aby czytać Pismo zaczęła po prostu drwić, a nawet śmiać się z tego, że czytam.
Innym razem zeszło na politykę i pewna ciotka walnęła w stół kiedy skrytykowałem Wałęsę i po angielsku wyszli.
Duch Święty działa tak jak chce i może kogoś przyprowadzić na wigilię, aby doszło do ewangelizacji lub … podziału. Jednak co do zasady są to pogańskie święta, których sens jest przypieczętowany masą pijanych kierowców. W Polsce można mieć 0,2 promila alkoholu za kierownicą, a więc każdy zatrzymany musiał po prostu co najmniej być wcięty. Takie to “święta”.
Jeśli już ktoś z Was musi być, gdyż są takie okoliczności lub na tym etapie nie ma tyle odwagi, to proponuję postawić na ewangelizowanie własną osobą poprzez służenie innym, zainteresowanie drugą osobą, empatię.
Każda sytuacja jest inna.
Ja nie mam ani ochoty, ani przekonania, ani tematów do rozmowy.
Ci, którzy z przymusu mają iść, niechaj przemodlą sprawę, aby Bóg obdarzył ich łaską odwagi głoszenia Jego Słowa. To nie ma być wyżera, ale skoro już rzekomo jest to święto Jezusa, to niechaj ludzie zaczną mówić o Jezusie.
Jakkolwiek spędzicie Sol Invictus życzę powodzenia.
ps.
Znam osoby, które pomimo iż nie świętują wigilii, to wybrali sobie z tych świąt jedzenie. Bo chyba o to w tym wszystkim chodzi….