Zbliżamy się wielkimi krokami do gett zwanych 15 minutowymi miastami.
Zakaz budowy na własnej działce.
Od 30 czerwca 2026 roku wejdą w życie tzw. plany ogólne, które zastąpią dotychczasowe studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. To pozornie techniczna zmiana w prawie, która w praktyce może uniemożliwić budowę domów na wielu działkach – nawet tych, które dziś mają status budowlany. Zgodnie z przyjętą jeszcze za rządów Mateusza Morawieckiego ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, samorządy będą mogły uzależnić możliwość budowy domu mieszkalnego od odległości działki od szkoły: maksymalnie 1500 m w mieście i aż 3000 m na terenach wiejskich. W sytuacji, gdy najbliższa szkoła znajduje się dalej, gmina będzie mogła odmówić wydania warunków zabudowy lub uniemożliwić ujęcie działki w planie miejscowym. To oznacza, że osoby posiadające działki na obrzeżach miast, w mniejszych miejscowościach lub wsiach – szczególnie tych, gdzie szkoły zostały zlikwidowane – mogą utracić prawo do postawienia na nich domu. Choć ustawa pozostawia pewną elastyczność samorządom, wiele gmin planuje już przyjęcie wariantu najbardziej restrykcyjnego – zwłaszcza że projekt planu ogólnego ma opierać się na tzw. strefach planistycznych, nie zawsze pokrywających się z realnym układem urbanistycznym i potrzebami mieszkańców. Samorządy będą mogły dowolnie kształtować „strefy zabudowy mieszkaniowej” i „strefy uzupełniania zabudowy”, co – przy nieprzychylnym podejściu – pozwoli na masowe blokowanie inwestycji. To jednak nie wszystko. Artykuł 13d ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wprowadzać ma tzw. bilansowanie terenów. W praktyce oznacza to, że gmina będzie mogła przeznaczyć pod zabudowę ograniczoną liczbę działek, co utrudni rozwój. Alarm podnoszą również samorządowcy. Burmistrz Głogowa Małopolskiego Tomasz Skoczylas wskazuje: Kościół w Polsce ma ponad 160 tys. hektarów. To nie tylko świątynie, ale także żłobki, DPS-y, Caritas. One też nie będą mogły powstawać. Zdaniem Skoczylasa na zmianach zyskają duże korporacje, które jako jedyne będą mieli środki i możliwości, aby działając zgodnie z prawem prowadzić inwestycje. To kolejny przykład centralistycznego prawa, które pozornie przekazuje władzę w dół, ale w rzeczywistości prowadzi do masowej reglamentacji wolności budowlanej.
https://x.com/PUsiadek/status/1945136774780506119
W portalu Infor jest mniej więcej ta sama wiadomość:
W 2026 r. utrudnienia w budowie domów. Nie tylko najdalej 1,5 km do szkoły podstawowej (w mieście – na wsi 3 km). Blisko domu musi być (nie dalej niż 3 km) o powierzchni 20 ha park, ogródek jordanowski albo las. Park i ogródek jordanowski muszą mieć infrastrukturą. Te zasady miały być wdrożone najpóźniej od 1 stycznia 2026 r. (decyzja rządu premiera M. Morawieckiego). Ostateczna data to połowa 2026 r. (decyzja rządu premiera D. Tuska). Ważne zastrzeżenie – dana gmina może nowe zasady wdrożyć wcześniej niż 30 czerwca 2026 r.
https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6863819,nowelizacja-strata-wartosci-dzialki-przez-zakaz-budowy-domu-plan-ogolny-blisko-szkola-blisko-las.html

To, co robi ten sejm, czyli hosztaplerzy z POPISu to centralistyczne zarządzanie rodem z komuny. Pomyśleć, że te dwie partie mają największe poparcie w sejmie. Ludzie mają syndrom sztokholmski.
Wychodzi na to, że ceny działek oddalonych od centrów lokalnych spadną i myliłby się ten, kto pomyślałby o postawieniu domku letniskowego albowiem miejscowy Plany Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) są co raz bardziej surowe w tej kwestii.
Mając to wszystko na uwadze system dąży do pełnej kontroli obywateli, którzy mają być skupieni w jednym miejscu. Zupełnie jak zrobiono to w czasach komuny/realnego socjalizmu pakując ludzi do blokowisk (szuflandii).