Po nawróceniu, które jak wiemy jest procesem, a nie jednorazowym aktem niczym pokropienie nieświadomego niemowlaka w kościele katolickim, nigdy nie utożsamiałem się z żadną protestancką denominacją. Tak mnie Bóg poprowadził, że nie zostałem na całe szczęście uwięziony w żadnej RELIGI z całym bagażem złego znaczenia tego słowa.
Czymże jest religia?
Pisałem o tym nieraz. Z łaciny oznacza związywać. No właśnie, z kim lub czym związuje religia? Tylko i wyłącznie z organizacją jak Świadkowie Jehowy jak Rzym, i jak setki kościołów protestanckich.
Wchodząc do jakiejkolwiek organizacji musisz przyjąć jej doktryny. W Rzymie sakramenty, w kościele Zielonoświątkowym mowa językami, chrzest w Duchu Świętym przekazywany przez namaszczonych wyjątkowo pastorów lub jego pomocników itd.
W katolickiej biblii Pierwszego Kościoła na tylnej okładce jest cała esencja wiary:
“A to jest życie wieczne, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.” Jana 17.
Sednem wiary jest więc poznanie Boga przez osobę Jezusa.
Byłem kiedyś koszmarnym bałwochwalcom ale katolikiem mając za idoli takie osoby jak Borysewicz, który notabene na Dzień Dziecka kiedyś pokazał podczas koncertu dzieciom zad.
Słuchałem audycji Tomasz Beksińskiego, która to wprowadzała w depresje.
Delektowałem się szatańsko pojętą sceną z Wejścia Smoka kiedy Bruce Lee łamie kości Oharze w zemście za siostrę.
Uważałem, że Korwin Mikke zbawia od ucisku ekonomicznego.
Mógłbym mnożyć przykłady.
Jednak NIGDY nie interesowała mnie osoba Jezusa. Wmówiono mi, że jestem wierzący. Ksiądz przychodził co roku po kopertę, uczestniczyłem w maratonie obżarstwa 24 grudnia, gdzie w ogóle nie słyszałem przy stole o Jezusie.
Religie mają związywać z instytucją, organizacją.
Kiedy wstąpiłem do pierwszego zboru wszystko było dobrze, dopóki ktoś nie powiedział władzom zboru, że prowadzę blog. Tak jak wcześniej dogadywałem się ze starszym rozmawiając na wiele tematów, radząc, mówiąc o swoich poglądach, nagle stałem się kimś niewygodnym. Wstrzymano chrzest. Miało być przesłuchanie.
Przez ostatnie 4 lata ochrzciłem ponad 100 osób. Może nawet było z dwieście, ale nigdy tego nie liczyłem. Nigdy nie pytałem jakie mają poglądy polityczne. Wystarczyło mi, że chcą poznać Jezusa i że chcą nowego życia, że się nawracają.
To Duch Boży uświęca, a nie osoba lub zbór który chrzci. Niemowlaka należy tylko z początku poprowadzić.
"11 I nikt nie będzie uczył swojego rodaka
ani nikt swego brata, mówiąc:
Poznaj Pana!
Bo wszyscy Mnie poznają,
od małego aż do wielkiego.
12 Ponieważ ulituję się nad ich nieprawością” Hbr
Jak można poznać Pana?
Właśnie tak jak w biblii Pierwszego Kościoła zacytowano na tylnej okładce poprzez poznanie Jego Słowa.
Wtedy powstaje relacja a nie związanie (religiare) z organizacją.
My mamy mieć związek z Jezusem a nie z instytucją, która ma wsparcie z budżetu państwa.
Dzisiejszy protestantyzm to kółka wzajemnej adoracji i trudno się dziwić, że przez ostatnie dekady działali z taką “mocą”, ze nastukali 0,38% wierzących z czego ponad połowa tkwi w kościołach ekumenicznych a obecnie w kowidowych.
Niestety, ale pokłosie protestantyzmu ma swoje odbicie także w grupach biblijnych. Nie wszystkich oczywiście ale tak jest.
Grupy te są zamknięte na otaczająca ją rzeczywistość i dlatego tę lukę wypełnia new age.
Na zjazdy, które organizuje przyjeżdżają ludzie o na prawdę różnych spojrzeniach na wiarę. Od charyzmatyków po mesjańskich.
Nie przeszkadza mi to. Moc jest w różnorodności a nie w sekciarstwie. Kiedyś pewien starszy człowiek powiedział na zjeździe “żaden protestant nie zostanie zbawiony”.
Taka wypowiedź jest przykładem na umysłowe sekciarstwo.
Podziękowałem mu za współpracę i oznajmiłem że nie chce aby już przyjeżdżał. Nie chcę specjalistów od zbawienia.
Tak samo jak nie chce osób, które publicznie krzywdzą innych wierzących.
Zapewne takie osoby nadal obłudnie mnie czytują, choć patrząc przez pryzmat uświęcenia powinny się oddzielić.
Ja mam mało wsparcia. Wystarczy spojrzeć na polubienia na fejsbuku, na których mi nie zależy, gdyż wyświetlenia bloga rosną a nie maleją. Ale każdemu coś nie odpowiada, a nadal obłudnie ogłada czy czyta blog.
Nowa rasa panów, a wystarczy przeczytać książkę wspaniałego brata w Chrystusie Jima Hohenbergera pt “Liczy się człowiek”.
Jim rozbija elitarność kościołów na strzępy.
Jezus nie założył żadnego kościoła a nawet jak głoszę od ok 5 lat nie ma w biblia słowa kościół.
Z tego co pamiętam byłem pierwszym w necie, który obnażył kłamstwo związane ze słowem kościół:
Przychodzą na mój blog ludzie jak na szwedzki stół. Katolicy coś przekąszą, adwentyści coś szamną, Jehowy, a nawet byli moi znajomi.
Pytanie tylko, po co wchodzić na stronę kogoś, z kim się nie zgadzam lub kogo nie szanuję….
Eksluzywizm wiary zabija Ducha i wrażliwość na problemy innych. Człowiek religijny NIGDY nie wczuje się w problemy przedsiębiorcy, bo biblia wg niego nie dotyczy ekonomii.
Nie ma sensu interesować się zdrowiem jak ciało i tak ulegnie rozkładowi.
Elitarni są nie realni.
Może song stworzę:
Elitarni, elitarni, jakże wy jesteście nierealni..
No bo Boga nie ma w kwestii szczepień, ani ekonomii.
Elitarysta walnie cytatem:
” Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, aniżeli bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego.”
Ale ten sam elitarysta chętnie przyjmie pieniądze na ewangelizację od ludzi pracy.
Związany (religiare) powie “nie utrzymanie ciała jest ważne ale ducha”.
Ale kiedy zacznie chorowac ktoś z jego otoczenia, to bardzo chętnie skorzysta z porad zielarskich albo po prostu zaczeka na cud i się nie doczeka.
Ja nie twierdzę, że nie ma cudów, ale pokazuje mechanizmy.
Obecne chrześcijaństwo to kółka wzajemnej adoracji. Notoryczne walki w internecie, obgadywanie i zero mocy Ducha.
Gdzie te chrzty? Gdzie nowe nawrócenia? Przy tej licznie wierzących biblijnie powinno już być dzięki ich ewangelizacjom z 10% protestantów…..
Ot takie przemyslenia.