Sonda jest ledwo od soboty, aczkolwiek nie będę czekał na dobicie do setki, choćby z powodu z małej ilości głosów przez te kilka dni, co oznacza, że już samo zadanie pytania w ten sposób skonstruowanego wprowadza w konsternację bowiem skłania do myślenia typu “czy ja kogoś w ogolę krzywdzę?”.
Ranienie ranieniu nie równe. Ja na przykład mogę ranić katolików prawda biblijna lub patriotów mówiąc czy pisząc, że Polski już nie ma. Pytanie czy mam przy tym zła wolę?
To jest prawdziwe kryterium ranienia innych: zła wola, chęć czynienia drugiemu człowiekowi zła.
Jak widzimy aż 29% nie jest świadoma ranienia innych. Według mojej oceny możemy te grupę podzielić na dwie podgrupy:
- Wedle słów Pawła czynią to, czego nie chcą, a więc nieświadomie wbijają szpilki, być może później sobie uświadamiając.
- Totalnie nieświadomi niszczenia komuś życia swoim zachowaniem, złośliwością czy arogancją.
Ale jedno jest pewne: to Duch Święty, niekatolicki, wskaże nam fakt ranienia innych. To jest olbrzymi przywilej, ponieważ uświadomienie sobie czynienia zła daje możliwość pracy nad sobą. Nie raz posmutniałem kiedy zdałem sobie sprawę ze sprawiania komuś przykrości.
Widzenie siebie jako agresora to olbrzymi przywilej, ale jeszcze większą łaską jest chęć pracy nad sobą, trenowanie się w okazywaniu miłości.
Uważam, że jest to bardzo ważny temat. Bardzo, a jak bardzo to pokazuje samo słowo Boże:
“Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.” Jana 13.
Możesz sobie znać cała biblię na pamięć i wszystkie spiski ale jeśli ranisz drugiego człowieka notorycznie, to nie jesteś uczniem Jezusa. Uważam, że klarownie się wyrażam.
Ma to bardzo poważne konsekwencje, gdyż powoduje utratę zbawienia. Wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę w swej dedukcji.
Nie masz miłości do najbliższych = brak uczniostwa = brak zbawienia.
Czy w tej sytuacji nie warto uczyć się zagryzania języka?
Wielu uwielbia wbijać szpilę. Czerpią z tego radość niemiłosierną. No ale znają biblię, maja wyższe wykształcenie czy super auto itd.
Komu Jezus wbijał szpilę? Nad kim się mścił?
Pytanie na które znacie odpowiedź.
Chciałbym podkreślić jeszcze jedno. Ten tekst nie jest do żadnej konkretnej osoby. Jeśli poczuleś/aś się nim dotknięty/a, to gratuluję, bo o to mi chodziło. W sumie sobie tez gratuluję :D.
Moim celem było, aby jak najwięcej osób zawróciło z drogi do piekła jaką jest celowe ranienie innych w swej pysze.
Dziś mówiłem w filmie o Konfederacji i Brazylii jak to pewna podróżniczka była zafascynowana Brazylijczykami. Ale tam jest aż 24% ewangelików i nie wyobrażam sobie, aby cześć z nich była niemiła.
Do tego momentu tekstu, który przeczytaliście tyczyło się to ewangelików, czy chrześcijan biblijnych.
Teraz pora na telesfora.
Żarcik.
Pora na katolików.
Tylko z mojego kanału wybrałem przykładowy komentarz:
“Samo to ze w prawym rogu jest neesweek wielem mówi o tym sondażu… Wyniki dzisiejsze Pis 45,6%, PO 38,3%. Różnica 13 % na korzyść Pis z tym niemieckim sondażem. Huj w dupe Neeswekowi i Wyborczej…”
Były tez komentarze personalne w stosunku do mojej osoby, choćby dzisiaj pod filmem o wynikach wyborów. Pani (chyba) Ula chciała mi dopiec nie znając ani realiów politycznych, ani mnie samego.
To, że są większe skrajności w krzywdzeniu innych, nikogo nie upoważnia do ranienia innych.
Natomiast wracając jeszcze do ewangelików, czy jakby nie nazywać protestantów. Jak zwracacie się do męża, czy żony jest testem na zbawienie i nawet nie próbujcie się porównywać z drugą stroną, gdyż za zbawienie siebie odpowiadacie tylko WY. Druga strona odpowiada za siebie. Uważam, że jasno to wykładam. Można powiedzieć to samo cytatem o belce w swoim oku.
Ja na przykład chcę być czysty w relacjach i staram się kontrolować swój język, który często jest przyczyną nienawiści, morderstw.
Jeśli ranisz druga osobę, to pracujesz dla szatana. Tego upadłego anioła wcale nie interesuje czy Ty znasz biblię. Jemu to nie przeszkadza. Przeciwnikowi Boga przeszkadza jak okazujesz miłość bliskim.
Dlaczego kilkakrotnie powtórzyłem słowo “bliski”. Ponieważ ewangelicy w przeciwieństwie do katolików wycwaniają się zakładając maski wobec współwyznawców czy w internecie. Ale są tez tacy, którzy nawet w internecie nie zakładają maski pokazując swą “miłość” do innych.
Może to oklepane, ale…:
1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów1,
and I wouldn't have love,
I would become like a clanking copper
Or cymbal sounding.
2 If I also had the gift of prophecy
and knew all the secrets,
and had all the knowledge,
and all [possible] faith, so that I can move mountains.
and I wouldn't have love,
I would be nothing.
3 And if I had given all my possessions for alms,
a ciało wystawił na spalenie2,
But love I would not have,
I would gain nothing.
Życzę pracy nad zagryzaniem zębów i uczenia się miłości. Ciężko? Proś Jezusa aby Ci zabrał złość, nienawiść, gniew i walcz, walcz do krwi…
" Let all bitterness, exultation, anger, uproar, insult - along with all anger - disappear from among you. 32 Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.” Efezjan
Chwała Jezusowi Chrystusowi, który jest miłością.
Witajcie! Ja powiem coś od siebie, jak nikt nie wchodzi mi na łeb z obelgami i łapami to nigdy nie uciskam nikogo no chyba że widzę wyraźnie że ktoś robi coś bardzo złego nawet jak mnie to nie dotyczy choć czasami to nie jest łatwe zwłaszcza w towarzystwie ludzi bezwzględnych, a takich trzeba nam unikać ale nie zawsze się da. Kobiety często robią z siebie ofiary wykorzystuja męszczyzn w perfidny sposób jakoby były poszkodowane znam takich wiele, potrafią popłakac się w zależności od sytuacji oczywiście by z faceta zrobić zbuja. polecam przeczytać ciekawą książkę “Hieny, modliszki, czarne wdowy czyli jak kobiety zabiją Paweł Śląski” oczywiście przepraszam te urażone Chrześcijanki dobre kobity:) pozdro 🙂 wszystkiego dobrego dla Pań i “panów” i waszych dzieci od…….Boga naszego z Nieba:)
Zło nie ma płci.
Ale zgadzam się z tym, bo sam niejeden artykuł popełniłem na ten temat, że kobiety są coraz bardziej agresywne, pozbawione miłości nieczule i wyrachowane I egoistyczne.
Z tym że mężczyźni nie są czujni i oddają władze. Często szatanowi.
Temat faktycznie na książkę.
Bardzo dziękuję za poruszenie tematu…
Dobry pomysł, ważny przedmiot, fantastyczny tekst. Tym bardziej w świecie, gdzie sarkazm, ironia, gburowatość, chamstwo są na porządku dziennym, ba! hołduje się im i są wywyższane.
Mainstreamowa znieczulica wdrapała się pod skórę większości i mieszka tam, podsycana stresem i presją. Ludzie nie wiedzą, że ranią w wielu sytuacjach. Najczęściej jest tak, iż w grupie osób wybiera się jednostkę najsłabszą psychicznie, emocjonalnie i wbija się jej szpilę na każdym kroku pod fasadą “żarciku” – przecież spójrz jak jest ekstra, wszyscy mają humor, jak zabawnie, a i czas leci szybciej, a i to jakoś milej. Stoję z boku i zastanawiam się, czy kiedykolwiek zrozumieją. Powątpiewam. Nawet najprostszy żart potrafi ugodzić serce adresatowi w sposób niewyobrażalny. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie pani Jola przejęzycza się nad wyraz śmiesznie na przerwie śniadaniowej w pracy – koleżanki tudzież koledzy rzucają delikatną niby kąśliwością traktując to jako normę. Okazuje się w głębi serca pani Joli, że lata temu przeżyła koszmar, albowiem miała straszne problemy z mówieniem i pisaniem jako dziecko. Dzieci odstawiały ją na bok, chichrały pod nosem jej defekt, cierpiała latami. Gdy dorosła uporała się z problemem, tak iż wnet o nim zapomniała. Ale na tej przerwie przypomniały jej się wszystkie “niewinne” bezeceństwa z dzieciństwa. Piorun przeszył jej serce! Niczym szkwał wszystkich strzał w jedno miejsce!
Pani Jola dwa lata później śpieszyła się bardzo na pociąg. Korek w mieście spowodował, że jej wyjazd został zagrożony. Bardzo jej zależało, ponieważ miała spotkać się ze swoją najukochańszą kuzynką, z którą nie widziała się od ponad dekady, gdyż Lena wyemigrowała za ocean. Dziś miała być w kraju. Jola odebrała resztę za bilet od kasjerki i pośpiesznie schowała portfel do torebki – zostało pięć minut do odjazdu i 200 metrów przez hol, schody i peron. Ruszyła, lecz mimowolnie usłyszała za plecami, że następna w kolejce kobieta nie potrafi się wysłowić, ma problem z mową, próbuje, stara się – nie wychodzi. W głowie Joli czas zatrzymuje się na dwie sekundy i wszystkie za i przeciw są podsumowywane w ekspresowym tempie, wygrywa: chęć zobaczenia się z kuzynką. Jola nie pomaga nieznajomej, wybiera utarty szlak na przynajmniej pięć minut. Czuje żal do siebie przez resztę podróży.
Później okazuje się, że jakby pomogła nieznajomej, to pojechałaby następnym pociągiem 8 godzin później, gdzie spotkałaby w podróży sędziwego człowieka, z którym rozmawiając 3 godziny, otworzyłaby oczy na wiele spraw, na które kompletnie nie zwracała uwagi dotychczas, a które okazałyby się krokiem milowym w jej życiu. W każdym razie obie sytuacje mówią o dwóch rodzajach zranienia – przez świat i przez siebie samego.
Empatia jest cudownym atrybutem. Swoją drogą myślę, że Bóg ma wiele razy dużo śmiechu z nas – od zwykłych, codziennych sytuacji, gdzie zdarzy się popełnić gafę, po sytuacje, które najłatwiej zobrazować wyobrażając sobie matkę lub ojca cieszącego się z byle czego, co tylko uczyni ich dziecko w różnych sytuacjach dnia każdego 🙂