Truth in the end times. Biblical Christians.

Biblical Christians. THE TRUTH FOR THE FOLLOWERS OF JESUS CHRIST "Ye shall know the truth, and the truth shall make you free."

Świadectwo Katarzyny.

 

Długo zastanawiałam sie czy napisać swoje świadectwo. Powiedziałam Bogu, ze jeżeli będzie chciał to je napisze. Ostatnie wpisy Piotra dają mi wyraźny sygnał, ze Bóg chce abym to zrobiła, ze chyba już czas. Postaram sie umieścić najistotniejsze fakty, ale bedzie chyba długie, za co z góry przepraszam.

Moja historia zaczyna sie tak jak większości osób, rodzina katolicka zbytnio nie kładła nacisku na to, żebym miała jakieś relacje z Bogiem. Zawsze wierzyłam w Boga, ale jakoś nigdy nie miałam dla niego czasu. Jedynie w sytuacjach kryzysowych, jak to sie mówi „jak trwoga, to do Boga”.

9 lat temu poznałam mojego obecnego partnera Marka. Żyliśmy sobie kilka lat, wydawałoby sie w zwykłym związku, oczywiście bez Boga. M. Miał swoją firmę, która zaczęła mu przynosić duże pieniądze, zaczęły sie różne inwestycje, sukces za sukcesem. Dodam, ze ja nigdy nie interesowałam sie tym ile zarabia, nigdy tez nie wykorzystywałam tego do zaspokajania swoich potrzeb, byłam raczej skromną osobą, wrażliwą na cierpienie innych. Jak mogłam to pomagałam. M. Zawsze mi mówił, ze ujęłam go tym, ze zawsze ciężko pracowałam na coś, ze wyróżniałam sie od ludzi których on zna ( chciwych, pysznych, kłamliwych itd).

Na początku związku M. Nie pił w ogóle, do czasu… jakieś 3 lata po tym jak zaczęliśmy sie spotykać, zaczął popijać, pózniej jeszcze doszło zioło.. W tym tez czasie M. Kupił mieszkanie w swojej miejscowości poza Warszawą i niedługo po tym zamieszkaliśmy razem. Nigdy nie czułam sie tam dobrze. Za każdym razem kiedy tam wjeżdżałam czułam sie zle, jakby coś złego wisiało w powietrzu. Poznałam kilku jego klientów i jakoś nigdy nie czułam do nich sympatii. Wręcz unikałam spotkań z nimi.

M pił przez 4 lata, obwiniał mnie o swój nałóg, ogólnie to wyglądało tak, ze po dwóch latach picia to były ciągle kłótnie, wyzwiska, znęcanie się psychiczne, kiedyś nawet powiedział, ze mnie zabije itd. W czasie kiedy pił do oporu to oczywiście były różańce, modlitwa pompejańską. Pomagało, ale na chwile. M przeprowadził kilka detoxow, jak już myślałam, ze wyjdziemy na prostą, to nałóg Wracał z taką siłą, ze w pewnym momencie na zmianę pił i sie odtruwał. Takie zachowanie doprowadziło do tego, ze sie uodpornil na detoxy. Za każdym razem jak wracał do mieszkania nad ranem, to z kimś rozmawiał. Jak sie pytałam do kogo mówi, to odpowiadał, ze rozmawia z szatanem. Jego rodzina nie chciała nam pomoc, nikomu tez nie mówiłam o tym co działo sie u nas. oczywiście nie wszystko dało sie ukryć, ale większość nie wie jakie piekło w tamtym czasie przechodziłam. Nigdy nie miałam depresji, teraz wiem ze Bóg nie dopuścił do tego, ze pomimo tego co sie działo, On byl ciagle przy mnie. W tym czasie zaczęłam trafiać w internecie na różne strony, dotyczące spisków, Boga. Zaczęłam sie modlić tylko do Boga i prosić go o to żeby coś zrobił. Byłam jeszcze daleko do nowonarodzenia, ale czułam, żeby moje modlitwy kierować tylko do naszego wspaniałego Stwórcy.

Po jakimś czasie przyszedł do mnie M. I zaczął płakać, ze nie daje już rady, ze chciałby przestać, ale jest za słaby itd. Było już wtedy bardzo zle, zaczął sobie grabić u ludzi u których nie powinien, wdawał sie w bójki, uważał ze jest niezniszczalny i ze nikt mu nie podskoczy. Dochodziły mnie nawet słuchy, ze sie na niego szykują.

Ustaliłam z lekarzem, ze przez cały dzień bedzie podawał mu kroplówki i środki nasenne,, żeby nigdzie nie wychodził i żeby alkohol z niego zszedł. Po tym czasie miał przyjmować tabletki, po których nie można pic. Nie pamietam czy to było tej nocy czy którejś z kolei, ale pamietam, ze obudził mnie przerażający głos "on już należy do mnie”. Był to tak straszny głos, nie wiem nawet jak mam go opisac, ciary i pot na całym ciele. W następnych dniach zaczęłam szukać informacji nt egzorcyzmów. Wiedziałam, ze M mi nie uwierzy i ze ciężko bedzie go przekonać do tego żeby poddał sie egzorcyzmowi. Zaczęłam do tego oglądać filmiki tego księdza egzorcysty z Anglii, oczywiście do Biblii nie zajrzałam. Nie pamietam jak to było dalej, ale do egzorcyzmów nie doszło, wiem ze to Bóg do tego nie dopuścił.

Po kilku dniach w trzeźwości, zaczęło do M docierać jak wielkiego smrodu narobił, było tak zle ze musieliśmy sie wyprowadzić z mieszkania, ja musiałam zrezygnować z pracy, bo nie było problemem dowiedzieć sie gdzie pracuje. M mi wszystkiego nie mówił, ale i tak zasiał ziarno strachu.

Po jakimś czasie sie zaszył. Jak jeszcze pił, to mówiłam Bogu, ze czuje sie bardzo samotna.

W naszym mieszkaniu jak miałam wolne to praktycznie cały czas siedziałam sama, znałam jedynie jego rodzinę i jego pracowników (bo miał tam tez jeden ze swoich lokali) jego rodzina zagorzali katolicy. Zbytnio nie lubiłam u nich przesiadywać, na imprezy rodzinne jeździłam tylko z uprzejmości. Tu mowa o Bogu, o chodzeniu do kościółka, zapraszanie księdza na różne imprezki, wyjazdy z księdzem a z drugiej strony obgadywanie, pysznienie sie itd. Zawsze sie śmiałam, ze ja nie chodzę do kościoła, ale chociaż nie jestem tak obłudna jak oni.

Wracając do tematu, mówiłam Bogu, ze czuje sie samotna. Po pewnym czasie, wydawało mi sie, wszystko zaczęło sie powoli układać. M mówił, ze przestanie tyle siedzieć w lokalu, ze będziemy więcej czasu spędzać razem itd. Okazało sie, ze jestem w ciąży. Zawsze myślałam, ze nigdy nie będę mieć dzieci, nigdy nie czułam tego instynktu, jakoś nie widziałam siebie w roli matki, to M bardziej zależało na tym żebyśmy mieli dziecko, zwłaszcza ze jest 15 lat starszy. Dodam, ze to nie przez to zaczął pic, prowadzi salon gier, ten w swojej miejscowości sobie szczególnie upatrzył, spędzał tam całe dnie, chciał mieć dobry kontakt z klientami. W lokalu był alkohol, a on sobie ubzdurał ze jak napije sie z klientem to ten bedzie częściej wracał i więcej wrzucał, co pózniej przerodziło sie w nałóg. Również to, ze jego jedyne znajomosci opierały sie na robieniu pieniądza. Wszyscy widzieli w nim tylko bank z którego mogli pożyczać, ciagle ktoś od niego coś chciał, do tego miał zobowiązania, co wywoływało stres, który wg niego mógł tylko alkohol wyciszyć.

Jak zaczęliśmy sie spotykać to zwyczajnie nie było czasu na dziecko, on rozwijał interes, ja jeszcze chodziłam na studia, a pózniej już nawet nie myślałam o tym przez jego nałóg.

Dzisiaj wiem, ze dziecko jest dla mnie darem od Boga. Nigdy nie przypuszczałam, ze córka da mi tyle radości i wypełni tą samotność o której mówiłam Bogu. Każdego dnia dziękuje Mu za to, ze obdarzył mnie tak wspaniałym cudem.

Ten czas, w którym M sie zaszył nie wykorzystaliśmy na pogłębienie relacji z Bogiem, co poskutkowało tym, ze znowu zaczęło sie dziać źle. Ja w prawdzie zaczelam czytać Biblię i zaczelam sie częściej modlić, ale wiadomo jako początkująca osoba wiele nie rozumiałam, nie potrafiłam sie modlić, wiec zaliczyłabym sie do dużego żółtodzioba. Oczywiście nic sie nie zmieniło w sprawie nie przesiadywania w lokalu, wręcz było go nawet i więcej. M przestał pic, ale za to zaczął więcej palić. Podczas ciąży nie miałam w nim w ogóle wsparcia, był ze mną chyba tylko 2 czy 3x na badaniu, w tym raz tylko wszedł do gabinetu kiedy mieliśmy poznać płeć dziecka (na tej wizycie tez pewnie by nie był, gdyby nie to ze wrócił do mieszkania akurat, kiedy szlam do lekarza). Nie interesowało go to czy dziecko jest zdrowe, z wyborem szpitala zeszło sie na ostatnią chwile. Kiedy Wiktoria miała 2mc skończyła sie wszywka, co skutkowało tym, ze M zapił. W tym okresie ja byłam znacznie bliżej Boga niż przed ciąża, zrozumiałam pewne sprawy, zmieniłam sie. czytalam codziennie Biblię, modliłam sie codziennie. Na wieść o tym, ze M zapił moja mama wpadła we wściekłość. Pytała co ja zrobię zwłaszcza teraz z małym dzieckiem, ze przecież nie pojadę zbierać jego zwłok z córką, czy po raz kolejny nie będę ratować jego tylka przed tym co wyprawa. Mama sie denerwowała, a ja czułam wewnętrzny spokój. Poprosiłam o Bożą interwencje w tej sprawie, Jemu to zostawiłam. Po chyba 2 dniach M sie znowu zaszył, za co dziękowałam Bogu. Niestety, ale jego życie bez Boga skutkowało tym, ze nie potrafił sobie poradzić z tak szybkim odstawieniem. Jego lekarz zaczął mu przepisywać tabletki na uspokojenie, na sen i psychotropy. Oczywiście w niedługim czasie przerodziło sie to w nałóg. Obecna sytuacja wyglada tak, ze codziennie przyjmuje po 40 tabletek relanium i coś koło tego hydroksyzyny, pali dużo zioła, czy bierze coś jeszcze tego nie wiem. To jak sie zachowuje, nawet nie wiem jak opisać. Gardzi wszystkimi, wyzywa, przeklina, stał sie próżny, najważniejsze dla niego sa pieniądze, nie ma dla nikogo szacunku. Przed poznaniem Boga na jego zachowanie reagowałam złością, zachowywałam sie tak samo jak on. W codziennych modlitwach proszę Boga o cierpliwość, co skutkuje tym, ze na jego zaczepki, nie reaguje tak jak on by chciał. Oczywiście demony sa przebiegle i czasem poruszają takie tematy, ze ja po prostu wybucham. Kiedyś miałam taką sytuacje, ze M zaczął mówić, ze jestem nierobem, ze mam iść do pracy ( nawet macierzyński mi sie jeszcze nie skończył), ze najlepiej żeby córką sie zajęła niańka, i że ze wszystkiego co kupiłam córce mamy sie rozliczyć po połowie. Dałam sie wciągnąć w tą gadkę, co spowodowało ze wybuchła straszna kłótnia, zaczęliśmy oczywiście poruszać inne tematy. Marka stać na to żeby nas utrzymać. Po tej kłótni poszłam do pokoju i jak zawsze wieczorem miałam sie pomodlic. Pomyślałam wtedy sobie, ze jak ja po takim zachowaniu mogę prosić o cokolwiek Boga? Właśnie pokazałam jak to naśladuje Chrystusa :(. Położyłam sie do łóżka bez modlitwy, ale moje myśli wracały cały czas do Boga. Po jakimś czasie pojawił sie wpis o tym, ze mamy sie modlić właśnie wtedy, kiedy nie mamy siły. Przepraszałam Boga za swoje zachowanie. Płakałam. Kiedyś pamietam, podczas modlitwy zapytałam Boga dlaczego tak jest? Czy naprawdę jestem aż tak złym człowiekiem, że muszę przez to przechodzić? Nigdy nie bawiłam sie w okultyzm, nie zażywałam żadnych narkotyków, czasem sie upiłam, ale to było dawno. Pewnego dnia, jak odwiedziła mnie mama, jak zwykle mówiłam jej o Jezusie. Mama skomentowała to w ten sposób „pewnie przez to ze zostałaś ochrzczona dwa razy, masz teraz takie odchyły” eee? Jak to dwa razy? No normalnie, najpierw w szpitalu, a pózniej w kościele… na początku nie połączyłam tego ze swoim obecnym życiem. Za każdym razem jak M wracał do mieszkania i zaczynał sie awanturować, wracały do mnie te słowa jak bumerang. Po kilku razach takiego wdawania sie w kłótnie, miałam strasznego dola. Pytałam sie Boga, dlaczego tak jest? Dlaczego on sie tak zachowuje? Ciagle w głowie wracał mi cytat, ze walka sie toczy nie przeciw ciału, ale przeciw zwierzchnosciom. Kilka godzin pózniej znalazłam wpis Piotra o tym, jak to demony reagują na chrześcijanina i ze dla nas jest to próba. Pamietam, jak kiedyś czytałam ewangelie i nie mogłam czegoś zrozumieć. Zastanawiałam sie do takiego stopnia, ze zaczęłam sobie na kartce spisywać żeby mieć wszystko po kolei. Oczywiście nie zrozumiałam i zrobiłam sobie przerwę od czytania Słowa Bożego. Skończyło sie tym, ze pózniej ciężko mi było wrócić do czytania. Oczywiście modliłam sie codziennie, czytałam artykuły na blogu, jakieś kazania. Spowodowało to to, ze demony zaczęły sobie pozwalać, tak ze moje zachowanie sie zmieniło. Teraz wiem, ze nie mogę sobie pozwolić na nieczytanie, z reszta nie chce. Chce mieć codziennie kontakt z Bogiem, bo wiem ze tylko dzięki Niemu jestem w stanie znieść to wszystko. Tylko dzięki Niemu wiem, ze to co sie dzieje teraz jest tylko chwilowe i ze już niedługo odpocznę, dzięki Bogu zaczelam widzieć światełko w tunelu. Pamietam tez jak kiedyś coś mnie podkusiło, w telewizji leciał akurat pitbull, zazwyczaj nie oglądam telewizji, głównie wiadomości, żeby zobaczyć jakie tam nowe kłamstwa wymyślili. Przerzuciłam na inny kanał i leciał ten film. Obejrzałam go i dopiero po tym zdałam sobie sprawę jak bardzo Bóg mnie chronił. Do M przychodzili ludzie, którzy kiedyś zajmowali sie M.in porwaniami dla okupu. Poszłam do pokoju, uklękłam i po prostu wybuchłam, zaczelam ryczeć i dziękować Bogu tak jak nigdy nie dziękowałam. Prosiłam, żeby mi wybaczył to, ze byłam tak daleko od Niego, a On tak mnie chronił. Nawet pisząc to teraz płacze. Czułam się podle, ze nie przestrzegałam prawa, ze nie wypełniałam przykazań a On mimo to mnie chronił. Kiedyś tez, jak wracałam z nocki do mieszkania, jechałam samochodem ekspresówką, zasnęłam za kierownicą, obudziłam sie w momencie zjeżdżania na prawy pas. Często mam teraz tak, ze Bóg pokazuje mi, ze On zawsze był blisko mnie.

Wg mnie M jest opętany, często mówi, ze jak gra na maszynce i chce przebić kartę to słyszy głosy, którą kartę ma uderzyć. Ostatnio nawet mi powiedział, ze widzi ciemną postać. Jak mu mówię, ze to demony, to zwala winę na halucynacje.

Jego wspólnik pyta sie mnie zawsze jak ja to znoszę, bo wszyscy ludzie którzy mieli z nim kontakt sie od niego odwrócili, tylko dzięki Jezusowi daje radę. Pomimo tego, jak bardzo M mnie zranił to ja sie o niego modle. Proszę Boga żeby zabrał od niego te nałogi, mówię Markowi często o tym żeby zaufał Jezusowi, że tylko On może go uwolnić od tego wszystkiego. Mam nadzieje, ze moje słowa kiedyś do niego trafia mimo tego otumaniania prochami.

Reasumując wiem, ze bez Boga jestem słaba. Gdyby nie relacje z Bogiem pewnie stałoby sie coś strasznego. czasem mam takie myśli, żeby zostawić to wszystko wsiąść w samochód i odjechać daleko. Proszę Boga żeby uwolnił mnie od tych myśli. Chce mieć codziennie kontakt z Bogiem, chce go codziennie poznawać, Jemu powierzyłam swoje życie, swoją dusze i swoje serce. Sa chwile, ze mam gorsze dni, ze ulegam, mam grzechy z którymi staram sie walczyć, które są silniejsze ode mnie, ale wiem, ze z Bogiem jestem w stanie sie im przeciwstawić. Jeżeli chodzi o Marka to zostawiłam to Bogu.

Bóg chce byc blisko nas, chce abyśmy jemu powierzyli wszystkie nasze sprawy, to co sie dzieje, mam na myśli sprawy duchowe, to sie dzieje naprawdę i jedyna nadzieja w naszym Zbawicielu Jezusie Chrystusie. Chwała mu za to!

 

___________

Dziękuję w imię Jezusa za kolejne świadectwo pokazujące z czego wyciąga nas Jezus.

Nie ukrywam, wzruszyłem się, ponieważ współczuję całej trójce: Katarzynie, mężowi i dziecku.

Współczuję Ci Kasiu ciężkiego życia. Niech Jezus Chrystus ma Cie w opiece.

W tym roku miałem kontakt z takim alkoholikiem. Rozmawiałem z nim przez telefon kiedy on był mocno pijany. Była manifestacja demoniczna. Coś okropnego. Z tego co wiem od tamtej pory nie pije, ale kontakt alkoholików z szatanem to jest bardzo realna sprawa.

Typowym jest jeszcze atakowanie nas przez najbliższych słowami, które nas wyjątkowo dotykają. Znam kilka przypadków, gdzie osoba atakująca, nie mogła wiedzieć o pewnych rzeczach o tym chrześcijaninie, ale powiedziała mu to. Demony działają przez nasze otoczenie.

 

Poproszę o modlitwę za tę rodzinę, a nawet wpisanie sobie do zeszytu Marka.

Piszcie swoje świadectwa na Chwałę Jezusa.

 

Updated: 15 November 2016 — 12:39

38 Comments

Add a Comment
  1. Kasiu kochana 🙂
    Przeczytałam Twoje świadectwo ze łzami w oczach (wiem z doświadczenia przez co przechodzisz). Jesteś dzielną kobietą a PAN jest z Tobą – chroni Cię, wspiera i prowadzi (sama to przecież wiesz). Walka o ojca twojego dziecka nie będzie łatwa, ale wierzę, że Zbawiciel wprowadzi go na drogę PRAWDY, obdarzy wolnością i da odpoczynienie. DUCH ŚWIĘTY jest mocniejszy od tego, który dopadł Marka (mój mąż też miał na imię Marek) – ON uwolni go w swoim czasie. Niech BÓG obdarzy Was wszelkimi łaskami, niech Wam błogosławi.

  2. Kasiu, dziękuję Ci.

    W ostatnie trzy dni, Pan dał mi doświadczyć podobnego.
    Przyjęłam pod dach osobę, w skrócie mówiąc, w podobnie ciężkim stanie jak Twój mąż. Mocna szkoła praktycznej miłości …
    Poczułam, że mam się modlić o tę osobę, do skutku. Zostawić swoje jazdy, a zająć się nim.
    Twoje wyznanie… b. bardzo empatycznie je przyjęłam… Współodczuwanie aż do bólu… Będę modliła się o Was od tej sekundy, do skutku………

    Chwała, cześć i uwielbienie naszemu jedynemu Panu Jezusowi Chrystusowi.

  3. Dzięki Kasiu za twoje świadectwo,cieszę się ,że podzieliłaś się z nami twoja drogą do Pana.Chociaż ta radość przeplatana jest łzami.
    Będę pamiętać o Was kochana w moich modlitwach,aby nasz cudowny Ojciec wprowadził pokój do waszego domu.Uwolnił Marka ze zniewolenia demonicznego,wtedy wszystkie nałogi odejdą.A dla Ciebie o siły do walki i ukazywania swoim życiem naszego Pana Jezusa Chrystusa.
    Niech Cię błogosławi Pan,niech Cię strzeże na każdej drodze twojego życia w imię Pana Jezusa Chrystusa

  4. Dzięki za świadectwo Kasiu..
    Musze pochwalić Twoja wytrwałość i nie ustępliwość w dążeniu do celu 🙂
    Gdzieś kiedyś czytałem że poprzez alkohol zostają blokowane receptory mózgowe płata czołowego które ponoć odpowiadają za kontakt z Stwórcą ( stąd przeświadczenie ludzi że można żyć normalnie bez płata czołowego i jest do niczego nie potrzebny )przez co demony maja szeroko otwartą furtkę…
    Trzymaj się Cieplutko Kasiu powierz wszystko Panu i pozwól Jemu kierować swoim życiem…
    Pozdrawiam i jeszcze raz Dzięki… Duma z postawy Twojej 🙂

    1. Zuch kobieta. Tj dopiero siła. Niech kryją się pakerzy

  5. Jezus Jest Panem ❤️ ❤️ ❤️

    https://youtu.be/z-j_1e13qlE

  6. Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5,21-43)

  7. Droga Kasiu, dziękuję za piękne świadectwo.
    Czytam o M. a mam wrażenie, że czytam o sobie z przeszłości. Wiem, że w tym czasie, gdy było ze mną naprawdę źle, moja mama modliła się o mnie. Robiła to codziennie, bezustannie, aż Pan mi pomógł. Podziwiam Cię, za to, że też potrafisz wytrwać i pokładasz nadzieję w Panu. Będę się za was modlić.

  8. Dziękuje wam za te cudowne słowa 🙂 aż mi łzy do oczu napłynęły. Cieżko jest nie powiem, ale skoro Bóg jest ze mną, to kto może byc przeciwko mnie?:)
    Wracając do Marka, ostatnio mojemu znajomemu rodził sie syn. Nikt jeszcze o tym nie wiedział, a Marek zadzwonił do niego 20:06 z gratulacjami, 20:05 urodził sie jego syn.
    Widzę codziennie, ze demony mają go w garści, ale Bóg jest silniejszy i to Jego słowo jest jak miecz. Dziękuje wam za wasze modlitwy 🙂

  9. Potrafisz kochać, nie ma co 🙂

  10. Dziękuję za świadectwo, dodam, że sam mam kuzynkę, która była kiedyś w związku z chłopakiem i kiedyś wyjawiła mi że on przez sen mówi w niezrozumiałym języku, kuzynka zawsze była poważna i raczej nie zmyślałaby sobie bo mówiła to przerażona i całkiem poważnie. Z tego co wiem chłopak ten zażywał też jakieś środki odurzające pod jej nieuwagę. Na szczęście już z nim nie jest i ma szczęśliwą rodzinę z kimś innym. Ale pisze to dlatego, że jednak używki osłabiają nie tylko ciało ale i ducha, jak łatwo jest duchom zawładnąć naszym umysłem, gdy w sercu zamiast Boga jest alkohol, narkotyki itd.

    Mam jeszcze pytanie, jest tu ktoś kto nie je mięsa? od kilku miesięcy zredukowałem spożycie mięsa to minimum (tzn. jem bardzo okazjonalnie), a teraz mam ochotę całkiem przestać je jeść (przyznam się, że obejrzałem kilka filmików z PETA, jak ludzie traktują zwierzęta, w jakich męczarniach je uśmiercają, nie chcę do tego przykładać swojej cegiełki). dodam, że jadłem do tej pory okazjonalnie drób i nic więcej z mięsa i czuję się świetnie i jak wszyscy ostatnio wokoło mnie chorowali to ja nic. 🙂

    1. Co ciekawe “farmacja” z greckiego to “pharmakeia” co oznacza: wykorzystanie medycyny, leków (drugs) lub czarów. W angielskim “drugs” to także narkotyki/używki. Myślę więc, że te wszystkie “halucynacje” spowodowane środkami psychoaktywnymi (lub ich odstawieniem) nie są niczym innym jak widzeniem świata duchowego, wprowadzają nas w końcu w inny stan świadomości. Szamani np. piją ayahuasce, żeby skontaktować się z bogami, w celu oświecenia i tak dalej…

      Odnośnie mięsa – nie jem od około pół roku (no może ze dwa razy po drodze się zdarzyło) z różnych powodów. Czuję się dobrze, siłę mam, zdrowie też (chyba), w każdym razie nie narzekam 🙂

    2. Nie jem mięsa całkowicie, zrezygnowałam również z mleka i jaj.
      Mięsa samoistnie zaczęłam nie znosić. Wcześniej nie jadłam mięsa czerwonego, więc było to nawet naturalny krok ku zdrowiu.
      Ale ostateczne “Nie” powiedziałam sobie po obejrzeniu filmiku z farmy drobiu o produkcji pasztetu z kurcząt, tak uwielbianym przez Polaków. Szok. Potem był filmik jak segreguje się kury od kurczaków i zamyka się biednych samców w “komorze gazowej”. Rozryczałam się. Po prostu nie chcę przykładać własnej ręki do działalności tego przemysłu i takich praktyk.

      A czuję się świetnie. Ponad 20 kg mniej bez wyrzeczeń i katowania się ćwiczeniami 😉 Pomijając już lepszy wygląd skóry, mniej wyprysków, więcej energii etc. mam również więcej radości ;]

      Kolejna rzecz, która różni mnie od innych – sposób odżywiania.
      Na początku zastanawiałam się czy aby z tym nie zaczekać na lepszy moment. Ale pewna myśl mnie naszła i mną wstrząsnęła “A czemu by nie teraz?” No i spróbowałam i nie wracam ;D

      Po prostu spróbuj 😉

      1. Dziękuje za doping 🙂 oczywiście kwestia wegetarianizmu to dobrowolny, osobisty wybór, każdy ma wolną wolę i nie powinniśmy nikogo zmuszać, ale zachęcać jak najbardziej 🙂 znalazłem informację, która mówi, że co godzinę na Ziemi zarzynanych jest milion zwierząt (prawie 10 miliardów rocznie), bezmiar cierpienia i krwi. Dla przykładu co godzinę umiera ok. 150 tysięcy ludzi (z różnych powodów, no ale raczej nikt ich nie zarzyna by ich zjeść). Ja wychodzę z założenia, że Bóg dał człowiekowi rozum i panowanie nad Ziemią, aby korzystał z jej darów w sposób rozsądny i zrównoważony, zabijanie zwierząt na tak ogromną, korporacyjną i hurtową skalę jest moim zdaniem barbarzyństwem.

        Dużo do myślenia daje opis z Izajasza rozdział 11.
        np. werset 2 mówi o przyjściu Mesjasza

        “I spocznie na niej Duch Pański,
        duch mądrości i rozumu,
        duch rady i męstwa,
        duch wiedzy i bojaźni Pańskiej.”

        i następnie jest opis tego jak ludzie ze zwierzętami, ale także zwierzęta między sobą żyją w pokoju i nie wyrządzają sobie nawzajem krzywdy.

        werset 9:

        “Zła czynić nie będą ani zgubnie działać
        po całej świętej mej górze,
        bo kraj się napełni znajomością Pana,
        na kształt wód, które przepełniają morze.”

        Pozdrawiam. 🙂

    3. Nie jadłam 10 lat, nigdy nie byłam zdrowsza niż wtedy. Ale ogólnie mało wtedy jadłam i w miarę zdrowo.

    4. Ja prawie nie jem mięsa (nie pamiętam jak długo…), no chyba że kurczaka (to rzadziej) lub indyka (to częściej), nie oglądałam żadnych filmów z produkcji, ale widziałam czasem zdjęcia w necie i na moją wrażliwość to mi w sumie wystarczyło… :/ A jakoś sobie radzę 🙂

      1. a ja lubię kaczki 🙂

    5. Mnie kilka lat temu odrzuciło samoistnie od mięsa,potem na krótki okres wróciłam.Teraz nawet nie pamiętam od kiedy nie jem mięsa.W ogóle nie odczuwam takiej potrzeby,a wręcz przeciwnie.
      Ale jak ktoś lubi mięsko to na zdrowie ?,sama w domku dla męża szykuję.Kombinuję,żeby nie jadł nieczystego.☺

    6. Co do mięsa – tez mam takie odczucia Galeusz i to samo zadziało się u mnie w sensie zredukowania spożycia do minimum.

  11. Nie jem 6 lat. Decyzja przyszła szybko, bo w sylwestra. Nie jestem grobem, praktycznie wcale nie choruję fizycznie no i szacun mam u świnek. Wiem to, kiedyś mi podziękują 🙂

  12. Nie jem też ryb. Nic co miało oczy 🙂 Siłę mam jak koń. Wiem, chwale się, ale jestem z siebie po prostu dumny.

    1. ooo, fajnie 🙂 super, że tak długo potrafisz wytrzymać bez mięsa 🙂

      1. Ale bez Ciebie nie moge wytrzymać…. 😉 heh

        1. Kobiety, które tu się wypowiadają są jedyne w swoim rodzaju, nie da się ukryć 😉

  13. Dziękuję Kasiu w Imieniu Jezusa Chrystusa za twoje świadectwo. Jesteś dzielną kobietą. Bóg cię wybrał i zawsze czekał na ciebie, i będzie cię nadal strzec i czuwać nad tobą i nad twoimi najbliższymi. W rękach Boga jest wszystko. Będę modlić się za was 🙂 Niech Bóg Was Błogosławi i ma w Swojej Opiece 🙂 Bóg z Tobą Kasiu, teraz i na wieki wieków, zawsze przy Tobie. Chwała Bogu 🙂

  14. Dziękuję za świadectwo, Kasiu. Niech Bóg uwolni Twojego męża z diabelskich sideł a Ciebie samą niech prowadzi i dodaje sił, żeby to wszystko przetrwać.

  15. Kasiu trwaj wiernie przy Panu Jezusie, a wszystkie Twoje modlitwy zostaną wysłuchane.
    Posłuchajcie koniecznie tej piosenki i wczujcie się w słowa. Chwała Panu.
    https://www.youtube.com/watch?v=lCdHW_B6SKM

  16. Świetne świadectwo Kasiu! Trzymaj się, bądź zdrowa, silna i oby było wszystko dobrze, a przede wszystkim- aby twój mąż wyszedł z nałogów 🙂

  17. Kasiu opisałaś to co ja pominęłam w swoim świadectwie i bardzo Ci za to dziękuję. Zgadzam się, że dzieci to dar i dają dużo siły swoim istnieniem. Bóg wie co robi ?. U mnie nikt nie bierze pod uwagę, że zły ustawia scenę. Bóg tak ale ten drugi to bajki a przecież tak nie jest . Życzę dużo wytrwałości i też wespre Cię modlitwą.

  18. Aha . Blog Piotra jest dla mnie bardzo ważny i tu czuje się na swoim miejscu ale coś w tym jest co Kasia pisała . Tzn o czasie w którym czytała Biblię mniej lub wcale . Widze to po sobie bo im częściej tym w życiu łagodniej. Piotr wielokrotnie podkreslasz, ze wiedza nie zbawia i masz rację jednak Biblia to najlepszy i darmowy terapeuta który nie przepisuje prochów tylko aplikuje miłość w dużych dawkach . Co za tym idzie ? Słowa najlepszego lekarza , Boga . Może trochę źle to sformułowałam ale na pewno zrozumiecie .

    1. Pisząc, że wiedza nie zbawia miałem na myśli zarówno samą Biblię jak i spiski, czy wiedzę o kościele Rzymu.
      Natomiast jest różnica w czytaniu. Faryzeusze znali doskonale Pismo i to ponoć na pamięć, ale nie mieli serca. Nie byli kierowani przez Boga.
      Wczoraj na ten przykład mieliśmy wielki pokaz pychy człowieka, który zna biblię od dziecka, ale nie zna przesłania Jezusa. Nie zna jedenastego przykazania i ma serce kamienne.
      To tak mniej więcej o tym, dlaczego pisuje że wiedza nie zbawia.
      Samo Pismo jeśli człowiek nie traktuje je jako żródła informacji i wiedzy, a jako moc Bożą i kodeks duchowy od Boga, to będzie się karmił Słowem jak jedzeniem

  19. Dziękuję. Tych słów mi braklo . Dokładnie o to mi chodziło. Rano było i tak jakoś. …… ?Tak czy inaczej Pismo daje moc . CHRYSTUS JEST WIELKI ?

  20. Kochana kasiu masz wielkie świadectwo.Przechodzisz ten ból cierpienie z Jezusem Chrystusem On niesie cię na rękach zobacz tylko są jedne ślady ślady Jezusa Chrystusa.Chwala Bogu Najwyższemu że jesteś jego dzieckiem i jesteś Zbawiona

  21. Kasiu, modlę się o Was codziennie, szczególnie o Marka, tak jak powiedziałam, od chwili przeczytania swiadectwa i będę się modliła aż do skutku, z nadzieją ze przyjdzie czas, kiedy napiszesz errate do świadectwa, tresci takiej, że Pan dotknął i uwolnił i zbawil Marka. 🙂 Wierze, że to się dokonało na krzyżu i wierzę że zamanifestuje się tu, na ziemi. Amen

  22. Dziękuje z całego serca 🙂 Marek jutro jedzie do ośrodka, jednak to nie pierwszy raz dlatego proszę o dalszą modlitwę

    1. Oczywiście Kasiu ❤pamiętam o Was w modlitwach,będzie dobrze.Pan Cię wspomaga wojowniczko Chrystusa
      Błogosławieństwa Bożego dla Was kochana siostro i pokoju Chrystusowego.

  23. Również o modlę się za Was, i aby Pan uwolnił Marka 🙂 Niech Łaska i Pokój Jezusa Chrystusa będzie z Wami. Bóg czuwa nad wszystkim, Kasiu. Bóg z Wami, Kochani 🙂

Leave a Reply Cancel reply

Truth Detective, Good News and Revelation © 2015 Frontier Theme
English
Polish
Polish
English
Exit mobile version