Ostatnimi czasy oprócz kwestii Ducha Świętego nurtuje mnie tzw Chodzenie z Bogiem. Jak to mówił kiedyś mój słabo wykształcony kolega z podwórka: w takich sprawach jestem lajkonikiem. 😀
Poniżej umieszczam celem rozważania oraz pobudzenia do myślenia tekst Davida Wilkersona:
“Henoch chodził z Bogiem” (1 Mojż. 5:24). Oryginalne hebrajskie znaczenie słowa chodził sugeruje, że Henoch chodził w górę i w dół, na zewnątrz i wewnątrz, tu i tam, ramię w ramię z Bogiem, ustawicznie z nim rozmawiając i był coraz bliżej Boga. Henoch żył 365 lat – albo “rok” lat. W nim widzimy nowy rodzaj wierzącego człowieka. Przez 365 dni każdego roku chodził on ramię w ramię z Panem. Pan był jego życiem – do tego stopnia, że na końcu swojego życia nie oglądał śmierci (zobacz Hebr. 11:5).
Tak jak Henoch został przeniesiony z tego życia, tak samo ci, którzy chodzą w bliskiej społeczności z Bogiem są przenoszeni z zasięgu szatana – przenoszeni z królestwa ciemności i wprowadzani do Chrystusowego królestwa światłości: “Który nas wyrwał a królestwa ciemności i przeniósł nas do królestwa Swojego umiłowanego Syna” (Kolosan 1:13).
Henoch nauczył się chodzić tak, jak to było miłe Bogu wśród bezbożnego społeczeństwa. Był zwykłym człowiekiem, z tymi samymi problemami i ciężarami, jakie my nosimy, nie był jakimś pustelnikiem skrytym w jaskini na pustyni. Był zaangażowany w życie z żoną, dziećmi, obowiązkami i odpowiedzialnością; Henoch “nie krył się aby być świętym.”
“Henoch chodził z Bogiem i nie było go, gdyż zabrał go Bóg” (1 Mojż. 5:24). Wiemy z listu do Hebrajczyków, że ten werset mówi o przeniesieniu Henocha i fakcie, że nie skosztował on śmierci. Ale ma to też głębsze znaczenie. Zwrot nie było go, jaki jest użyty w 5 rozdz. 1 Mojż. oznacza również, że “on nie był z tego świata.” W swoim duchu i w swoim umyśle Henoch nie był częścią tego bezbożnego świata. Każdego dnia, kiedy chodził z Panem, był coraz mniej związany z tym, co jest na tym świecie. Tak jak Paweł, umierał on codziennie dla ziemskiego życia i został zabrany w duchu do okręgów niebiańskich.
Jednak kiedy chodził po tej ziemi, Henoch wywiązywał się ze swojej odpowiedzialności. Troszczył się o swoją rodzinę; pracował, usługiwał i był zajęty. Ale “nie był” – nie był przywiązany do ziemi. Żadne z wymagań tego życia nie mogło mu przeszkodzić w jego chodzeniu z Bogiem.
Hebrajczyków 11:5 mówi wyraźnie: “Zanim Henoch został zabrany, miał świadectwo, że się podobał Bogu.” Co takiego w Henochu tak się podobało Bogu? Jego chodzenie z Bogiem wytwarzało w nim ten rodzaj wiary, jaki Bóg kocha. Tych dwóch wersetów nie można rozdzielić: Zanim został zabrany, miał świadectwo, że się Bogu podobał. Ale bez wiary nie można się podobać Bogu” (Hebr. 11:5,6). Często słyszymy ten ostatni werset, ale rzadko w połączeniu z tym pierwszym. Jednak poprzez całą Biblię i całą historię ci, którzy chodzili w bliskiej społeczności z Bogiem, stawali się mężami czy niewiastami głębokiej wiary. Jeżeli kościół chodzi z Bogiem codziennie, trwając w ustawicznej społeczności z Nim, to rezultatem będą ludzie pełni wiary – prawdziwej wiary, która się podoba Bogu.
Wszędzie wokół Henocha ludzie stawali się coraz bardziej bezbożni. Jednak kiedy ludzie zmieniali się w dzikie bestie, pełne pożądliwości, zatwardziałości i zmysłowości, Henoch stawał się coraz bardziej podobny do Tego, z którym chodził.
“Przez wiarę Henoch został zabrany.” Jest to niesamowita prawda, prawie niepojęta. Cała wiara Henocha była skoncentrowana na jednym wielkim pragnieniu jego serca; aby być z Panem. W odpowiedzi na jego wiarę Bóg go zabrał. Henoch nie mógł już dłużej stać za zasłoną; musiał po prostu zobaczyć Pana.
Nasz brat Henoch nie miał Biblii, ani śpiewnika, ani współwierzących, ani nauczyciela, ani zamieszkującego w nim Ducha Świętego, ani rozdartej zasłony z dojściem do Miejsca Najświętszego. Ale Henoch znał Boga!
“Ten, kto przystępuje do Boga musi wierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy Go pilnie szukają” (Hebr. 11:6). Skąd o tym wiemy, że Henoch wierzył, że Bóg nagradza? Ponieważ wiemy, że tylko wiara podoba się Bogu – wiemy też, że Henoch podobał się Jemu! Bóg jest tym, który wynagradza, rekompensuje i jest tym, który dobrze odpłaca za wierność. W jaki sposób Pan wynagradza tych, którzy Go pilnie szukają?
Są trzy ważne nagrody, które otrzymujemy poprzez wiarę w Boga i chodzenie z Nim w wierze.
1. Pierwszą nagrodą jest Boża kontrola nad naszym życiem. Człowiek, który zaniedbuje Pana wkrótce wymyka się spod kontroli, a wtedy diabeł wchodzi i przejmuje kontrolę. Gdyby tylko zakochał się w Jezusie, chodził i rozmawiał z Nim! to Bóg by szybko mu pokazał, że szatan nie ma nad nim mocy i taka osoba by szybko pozwoliła, żeby Chrystus przejął nad nią kontrolę.
2. Drugą nagrodą, która przychodzi przez wiarę jest “czyste światło.” Kiedy chodzimy z Panem, otrzymujemy w nagrodę światło, kierunek, rozeznanie, objawienie – pewne “poznanie”, które Bóg nam daje.
3. Trzecią nagrodą, która przychodzi z chodzenia wiarą jest ochrona przed wszystkimi naszymi wrogami. “Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra” (Izajasza 54:17). W oryginale Hebrajskim brzmi to tak: “Żaden plan, żadne narzędzie zniszczenia, żadna szatańska artyleria nie przewróci cię, ale będzie unicestwiona.”
źródło: http://sermons.worldchallenge.org/pl/node/9529
—————————————————————————–
Wobec powyższego tekstu uważam, że chodzenie z Bogiem jest między innymi wtedy, kiedy jesteśmy w trudnej sytuacji ale zdajemy się na Boga. Przyznam że zacząłem to rozumieć dopiero w ostatnim półroczu. Wbrew pozorom nie jest to truizm. Osobiście miałem podobną sytuację jak ten pastor z wczorajszego wykładu. Kupiłem samochód za nim za niego zapłaciłem. Oczywiście nie zapytałem Boga. Po kilku miesiącach zaczął mieć kłopoty z odpalaniem. Nie mogłem zidentyfikować usterki. Ze strachu przed poważną usterką sprzedałem auto, informując kupującego o problemie z odpalaniem, ale nie zapytałem Boga czy sprzedać i nie zdałem się na niego.
Myślę, że większość osób w sytuacji stresowej jakimi są: choroba, chamstwo na ulicy, zagrożenie finansowe reaguje strachem nie pytając Boga i nie zdając się na to co Bóg da. Pierwsze co robimy, to jest panika. Wtedy nasza wiara jest testowana. Wtedy pokazujemy prawdziwą wiarę lub jej brak, a nie wtedy kiedy się modlimy.
Tak, jak Izraelici wychodząc z Egiptu nie wierzyli Bogu mimo uratowania ich z rąk Faraona, tak my nie wierzymy często Bogu że nam pomoże w danej sytuacji. Załóżmy że ktoś ma tarapaty finansowe. W ich obliczu coś kradnie albo zadłuża się kolejnym kredytem. Tak to działa. Człowiek chodzący z Bogiem powiedziałby: Boże, Ty wszystko możesz, jeśli zechcesz to mi pomożesz. Niech się dzieje wola Twoja. Wtedy pojawia się potwór. Jest nim….CZAS. Mija i mija i Bóg wtedy nas próbuje.
Ważna sprawa.
Tak ja to widzę.
hm.. ładne opracowanie.. właśnie uświadomilam sobie , ze coraz częściej pytam Boga jak postąpić lub o pomoc w nawet w najdrobniejszych sytuacjach zyciowych.. czy to jestem w pracy, czy to w domu, czy to w drodze dokądkolwiek, czy to przed snem, po przebudzeniu – myślę o Bogu chociaż raczej nie afiszuję się z tym.. (czy się wstydzę?-smutne-nie powinno tak być) z mojego otoczenia raczej nikt o tym nie wie… no i nie jest łatwo żyjąc w tym skażonym swiecie jednocześnie wyrzec się go całkowicie dla Jezusa Chrystusa niestety 🙁
oj daleko mi do Henocha..
oczywiście pisząc wyrzec się go miałam głównie na myśli – zaprzeć sie samego siebie w określonych sytuacjach oraz zrezygnować z wielu rzeczy pochodzących z tego świata..
tak ja też tak mam 🙂
Ja myślę, że dzieje się to powoli, całkowite zaufanie Bogu też przychodzi powoli. Otacza nas świat, w którym jesteśmy sterowani a umysł ludzki nie zawsze jest w stanie dobro rozpoznać – tyle jest manipulacji pod otoczką dobrego. Znam osoby żyjące zgodnie z Biblią i też wpadają w pułapki tego świata. Także ufajmy Bogu i módlmy się o rozpoznanie, o Ducha Mądrości 🙂
, w 100 % bycie posłusznym Panu Jezusowi
100 % zaufanie Wybawicielowi
, 100 % zależność od Niego,poleganie na Nim
MieczuDucha,
wg mnie prawdopodobnie masz poznanie. Jednak ciekawi mnie to, czy czynisz te 3 x 100%?
pytam w miłości nie sarkazmie, będąc ciekawym jak Ci to wychodzi
napisałem to jako cel, a nie mój stan 🙂 , jeślibym napisał że te 100 % mnie dotyczy to powiedziałbym że jestem taki jakim był Zbawca podczas kenozy a do tego wszystkim nam brakuje, jednym mniej drugim więcej ale brakuje 🙂 , te procenty powinny być wraz z upływem czasu większe, ale znowu to nie nasza zasługa, ale przez wiarę czerpiemy, otwieramy się na Boże działanie, przemienianie nas
nie chodzi mi o procenty ale o starania.
co do nie ujrzenia śmierci przez Henocha czy Eliasza to jest inna opcja – że Henoch został zabrany, ochroniony przez złymi ludźmi którzy chcieli go zabić – ” i nie znaleziono go ” – nie znaleziono go, czyli ci którzy go chcieli zabic nie zdołali tego zrobić, może został w cudowny sposób wyzwolony jak apostoł Piotr przed Herodem.
Ale ogólnie to moim zdaniem i nie tylko moim umarł, tak jak Eliasz :
” Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. ” – Hebrajczyków 11:13 przekład warszawski – wszyscy poumierali a więc i Henoch też
Żydzi uważali że prorocy poumierali : ” Rzekli mu Żydzi: Teraz wiemy, że masz demona. Abraham umarł i prorocy, a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie zazna na wieki. (53) Czyś Ty większy od ojca naszego, Abrahama, który umarł? Także prorocy umarli. Za kogo się uważasz? ” – Jan 8:52-53
” Gdzież jest człowiek, który by żył i nie oglądał śmierci I wyrwał duszę swoją z krainy umarłych? Sela. ” – psalm 89:49
https://www.google.com/search?q=Enoch+and+Elijah+died&ie=utf-8&oe=utf-8#q=Enoch+and+Elijah+died+Hebrew+11:13
,
Kilka miesięcy temu całkowicie zaufalam Bogu- dzisiaj pierwsza noc we własnych kątach 🙂 Dziękuję Ci, Panie, za to czym mnie obdarowałeś! Dziękuję Ci bo ciągle przy mnie jesteś, pomimo mojej słabej wiary..
ja mam taki problem, że zapominam o Bogu w czasie dnia, po prostu pochłaniają mnie inne rzeczy przez większość czasu, albo robię jakieś głupoty i unikam kontaktu z Bogiem. Raz się modliłem przed snem o to, żeby Pan Bóg mi dał siłę nie zapomnieć o Nim przez cały dzień. To był bardzo fajny dzień, pełen spokoju. Niestety bardzo szybko dałem się skusić przez swoją pychę i świat znowu mnie wciągną. Zawsze w takich sytuacjach prześladuje mnie cytat o psie który wraca do własnych wymiocin. To jest taka szatańska spirala, jak się upada powoduje to wstyd przed Bogiem, a wstyd brak kontaktu z Nim przez co sytuacja jeszcze się pogarsza. Taki dar uzdrawiania to ciekawy dar ale najbardziej bym chciał żeby Pan Bóg dał mi silną wiarę, proszę Go o to w modlitwach. On mnie próbuje ja upadam, zbieram się potem znowu upadam i tak sobie żyjemy. Mam nadzieję, że ku lepszemu.