Przedstawiam świadectwo czytelnika. Niech ono będzie bodźcem do nawrócenia innych, którzy jeszcze tkwią w ciemności:
___________________
Chwała Panu Jezusowi Chrystusowi i Chwała Bogu Ojcu
Witam Cię Piotrze bardzo serdecznie.
Piszę do Ciebie tę wiadomość ponieważ jesteś dla mnie osobą ważną, która mi wiele pomogła w procesie nawrócenia.
Zacznę od tego że 7 lat wstecz poprosilem o pomoc i wręcz błagałem o wybaczenie Pana Jezusa Chrystusa. Byłem już po rocznej odsiadce, i poszukiwany przez policję bo groziło mi 7 i pół roku więzienia za różnego typu wandalizmy, kradzieże i akty bandytyzmu, sprawy związane z narkotykami.Gdyby ktoś podliczył wszystkie moje występki w których były też bijatyki i dużo kradzieży to pewnie groziło by mi 25 lat.. Ale miałem już dość takiego życia i poznałem piękną dziewczynę w której się zakochałem, ale ona była z dobrego domu i bardzo porządna. A ja z takim bagażem. No więc uklęknąłem i błagałem o przebaczenie i prosiłem Pana Boga i Pana Jezusa o przejście na dobrą drogę. Opuściłem mieszkanie w którym mieszkałem ze swoją rodziną bo nachodziła mnie policja i mieszkałem przez krótki okres na działce. Odciąłem się od znajomych. Był to koniec marca lub początek kwietnia dokładnie 7 lat temu. Pracowałem jako pracownik budowlany i miałem za co żyć ale warunki były spartańskie. Zacząłem rozmawiać z Bogiem w myślach pytać się o pewne rzeczy i prosić. Wprowadziłem się do babci która o niczym nie wiedziała i tam doznałem potęgi i mocy Bożej. Miałem bardzo ciężką noc. Śniła mi się łazienka babci z której z każdej strony zaczęła tryskać woda z każdej płytki z sufitu nawet tryskała, z wszystkich zaworów..Wydawało mi się że zaraz utonę w tej wodzie. Obudziłem się w przerażeniu i byłem cały mokry, po prostu się lała ze mnie woda, czułem że moja temperatura to 40 st. Następnego dnia wziąłem się za mycie i czyszczenie babcinej łazienki bo nie wiedziałem o co chodziło z tym snem tym bardziej, że on był inny niż wszystkie inne. Do tej pory jeśli pomyślę o nim to widzę go tak jakby się dział w moich myślach teraz. Następnej nocy obudziłem się była może godzina między 3 a 4 nad ranem i ujrzałem baranka, siedział na fotelu przetarłem oczy ale on dalej tam był. Był inny niż moje wyobrażenie baranka. Czułem przed nim respekt a nawet mogę powiedzieć że czułem strach. Jego kontury wydawały się groźne. Zamknąłem oczy i odmówiłem Ojcze nasz. Baranek zniknął a ja poczułem spokój. Tak jakbym wiedział że zostało mi wybaczone w jednej chwili. Na następny dzień poszedłem do kościoła bo byłem wtedy katolikiem a był dzień przed rzymską wielkanocą. Nie znałem wtedy prawdziwej wiary w Duchu i Prawdzie ale podziękowałem Panu Jezusowi tak jak umiałem. Od tego momentu wszystko mi się zaczęło układać. Po kolei, zgłosiłem się sam do więzienia chociaż wiedziałem że grozi mi trochę odsiadki to w głębi serca wiedziałem że mam się nie martwić nic. Strach przed wszystkim minął. Rzuciłem papierosy z dnia na dzień nie mówiąc już o alkoholu i innych używkach których nadużywałem. Chciałem tylko żeby dziewczyna w której się zakochałem ode mnie nie odeszła, modliłem się codziennie w więziennej celi. Zacząlem dostrzegać dobro i ludzie na których natrafiałem tam wydawali mi się lepsi od tych których znałem z wolności. Cały mój pobyt w więzieniu był mocno powiązany z Jezusem Chrystusem, przeczytałem 2 razy wszystkie ewangelię, a na koniec odsiadki zagralem w przedstawieniu w którym grałem adwokata Pana Jezusa przy skazaniu go na śmierć zorganizowanym przez księdza w kościele, któremu bardzo dziękuję.Nie wstydziłem się mojej wiary i chociaż byłem wcześniej mocno powiązany z półświatkiem to nie obchodziło mnie to czy się ktoś śmieje, co sobie myśli. Nigdy się nie wyparłem Jezusa, a dosłownie to stałem murem za Nim i Panem Bogiem. Mój pobyt w wiezieniu okazał się jakimś jednym wielkim cudem bo łaska Boża cały czas na mnie spływała wszystko mi się układało nie mieszałem się w żadne ciemne sprawy. Wyszedłem po 27 miesiacach a nie po siedmiu latach
____________________
Chwała Bogu w imię Jezusa za nowego członka Królestwa Bożego.