Beth Hyduke
Gdy używamy terminologii typu „prawa przyrody”, do pewnego stopnia oznacza to, że przyroda i nauka działają autonomicznie i funkcjonują w sposób niezależny i że istnieją jako siły bezosobowe, lub prawa, które są niezmiennie wiążące dla wszelkiej materii kosmicznej.
Słyszy się, jak intensywnie głoszony jest ten konkretny dogmat, zwłaszcza z ambon społeczności naukowej, zgodnie z którym nie uznaje się przemiany przez Jezusa wody w wino, chodzenia po wodzie, czy wskrzeszenia z martwych, ponieważ każdy z tych przypadków narusza wielorakie zasady naukowe i naturalne, w tym prawa fizyki, hydrostatyki i biogenezy.
Zasadniczo współczesna platforma naukowa zakłada, że dostrzegalne dane naukowe oraz zasady, czy też „prawa naturalne”, które potwierdzają ich prawdziwość są nienaruszalne do tego stopnia, że wszystko inne staje się im podległe. Dla tego, co nadnaturalne nie ma miejsca w konstrukcji myślowej, w której nauka/przyroda są ukoronowane jako najwyższa panująca siła kosmiczna, wskutek czego Bóg i cuda, do których rości sobie autorstwo są traktowane sceptycznie i w ostatecznym rozrachunku odrzucane.
Koncepcja ta jest tak powszechnie akceptowana, że znajduje się nawet w sprawdzonym, starym słowniku Merriam-Webster. Pod hasłem „przyroda” widnieje ta definicja: „siły naturalne, które kontrolują to, co dzieje się w świecie”. Wow, zastanawiam się jak Merriam-Webster definiuje „Boga”. Chyba w ten sposób: „duch lub istota, której oddawana jest cześć jako tej, która stworzyła wszechświat i nad nim panuje, ma wielką moc, siłę, wiedzę itp. i która może wpływać na przyrodę i życie ludzi”. A zatem według tego słownika o ile natura kontroluje wydarzenia na świecie, o tyle zakres Bożej władzy i autorytetu ogranicza się do roli jedynie wpływającej.
Koncepcja, zgodnie z którą to przyroda, a nie Bóg jest siłą najwyższą rozpowszechniła się na tak szeroką skalę i jest tak dominująca, że nawet wielu teistów zaczyna zakładać z góry, że owa przesłanka jest słuszna.
By pogodzić wiarę w naturę z wiarą w Boga, teiści zazwyczaj kończą na tym, że przyjmują jakąś hybrydową wersję wiary w to, iż Bóg niczym Kosmiczny Majsterkowicz zapoczątkował wszechświat, nastawił go i wprawił w ruch stworzywszy reguły oraz prawa tak, by mógł on sam sobą zarządzać i funkcjonować samodzielnie. Od momentu, gdy przyroda rządzi się sama za pomocą swoich własnych wewnętrznych praw, już dłużej nie potrzeba zewnętrznego Prawodawcy. Bóg zostaje więc odsunięty na bok, by natura mogła dalej trwać, a wkracza z powrotem jedynie wtedy, gdy boski wpływ jest naprawdę konieczny.
Załóżmy na chwilę, że przesłanka ta jest formalnie poprawna oraz że „prawa przyrody” są głównym, jeśli nie najwyższym autorytetem, który zarządza i panuje nad wszechświatem naturalnym. Wszyscy ateiści przyjmują ten punkt widzenia. Jeżeli jednak tak się składa, że jesteśmy teistami, którzy przyjmują podobne, podstawowe przypuszczenie, to natychmiast napotykamy problem z tym, co zrobić z nadprzyrodzonym Bogiem, który działa na zewnątrz, a czasami bezpośrednio wbrew tym dostrzegalnym prawom przyrody. By w sposób jasny wytłumaczyć nadnaturalność na podstawie naszej własnej, roboczej hipotezy, że przyroda kontroluje to, co dzieje się na świecie, ograniczeni jesteśmy do trzech wariantów i wszystkie są problematyczne.
Pierwsze wyjaśnienie jest takie, że Bóg łamie swoje własne reguły, działając wbrew prawom przyrody, które stworzył, ustanowił i wdrożył na świecie, by niezależnie od Niego nim zarządzały.
Druga opcja jest trochę bardziej uprzejma, ale z grubsza taka sama jak pierwsza – Bóg nie łamie żadnego ze swoich praw. On jedynie je nagina, w jakiś sposób modyfikując samą konstrukcję nauki/przyrody, by stworzyć specjalne przyzwolenie dla tego, co cudowne.
W przypadku trzeciej możliwości sytuacja robi się naprawdę rozpaczliwa. Wyjaśnienie to postuluje, iż cuda w ogóle nie są cudami i że po prostu jest to doskonała Boża nauka, która poprzez swoje zaawansowanie tak dalece wykracza poza nasze pojmowanie, że nie jesteśmy w stanie rozpoznać naturalnych procesów, które Bóg ujarzmia za fasadą taniej sztuczki magicznej. Tak więc jako że tego nie rozumiemy, mylnie przypisujemy to wymiarowi nadprzyrodzonemu, a nie niezmiennym prawom przyrody, którym musi poddać się Bóg i które ograniczają wszystkie Jego działania.
Ludzie stają na głowie, by sprawić, żeby trzymało się to kupy. Przeczytałem kiedyś na internetowym forum, jak jakiś człowiek wysunął hipotezę, że przemiana przez Jezusa wody w wino była niczym więcej, jak zaawansowanym eksperymentem naukowym, który Jezus z powodzeniem przeprowadził poprzez wykorzystanie jak dotąd nieznanych formuł celem doprowadzenia do wytworzenia się cząsteczek węgla, i że poprzez wygenerowanie ich w substracie wody powstał związek chemiczny, który uchodził za wino. Uznał on, że w miarę wzrostu naszej wiedzy z zakresu chemii i fizyki przybliża się dzień, w którym będziemy potrafili uzyskać ten sam efekt w probówce.
Oczywiście owo trzecie wyjaśnienie jest problematyczne dla każdego, kto bierze Biblię na poważnie. Cuda w Biblii nie są przedstawiane jako eksperymenty naukowe, czy sztuczki magiczne, ale jako prawdziwe zdarzenia nadprzyrodzone. Jako takie są one pochodzenia boskiego, są bowiem przejawem całkowitej kontroli Boga nad przyrodą i światem stworzonym, a nie Jego zaawansowanej wiedzy i opanowania machiny nauki, co do której wskazują, że twierdzi, iż ją stworzył, ale też której jest w sposób niedorzeczny podporządkowany.
W całej Biblii cuda dzieją się zawsze w celu objawienia boskiej tożsamości Ojca i jego nadprzyrodzonego zwierzchnictwa. Pierwsze dwa wyjaśnienia są jednakże również problematyczne, bo siłą rzeczy zakładają, iż Bóg jest niespójny w swej zasadniczej istocie i charakterze. Skoro Bóg stworzył naturę i jej prawa, to by mógł On dokonać cudu który, zgodnie z popularną definicją, stoi w sprzeczności z prawem natury, musi być On winny złamania, czy podważenia tych praw, które ustanowił i które wynikają z Jego własnego charakteru. Oczywiście jest to znaczącym problemem, gdyż oznaczałoby, że Bóg w samozaprzeczeniu pogwałcił swój własny charakter i przewidzenie, unieważniając prawa, które wcześniej stworzył i ustanowił.
Problem leży w tym pierwszym, nieprawidłowym założeniu, które wysunęliśmy – że początek prawa znajduje się w przyrodzie, a nie w Bogu, który stworzył przyrodę. Kiedy przyjmujemy przesłankę, iż natura jest absolutna, a jej prawa w sposób nienaruszalny wiążące, to Bóg staje się względnym dodatkiem zmuszonym do poddania się swojemu własnemu stworzeniu, a my kończymy z dziwnym dualistycznym modelem, w którym zdefiniowane teraz mianem „Praw Przyrody” monstrum jest potężniejsze od Boga. Naturalnie rodzi to różnego rodzaju wątpliwości dotyczące Bożej suwerenności.
Z biblijnego punktu widzenia przesłanka ta jest beznadziejnie opaczna. W obrazie relacji istniejącej pomiędzy Stwórcą, a stworzeniem, jaki maluje Biblia Bóg jest absolutny, przyroda jest zaś względna. Bóg w żaden sposób nie podlega, ani nie jest zależny od przyrody, ale raczej to przyroda w każdy sposób jest zależna od Niego. W Liście do Kolosan 1:16-17 (UBG) jest napisane: „Przez niego bowiem wszystko zostało stworzone, to, co w niebie i to, co na ziemi, to, co widzialne i niewidzialne; czy trony, czy panowania, czy zwierzchności, czy władze. Wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko istnieje dzięki niemu”.
Ponadto wydaje się, że istnieje wiele niejasności co do tego, czym w swej istocie są prawa naukowe i prawa przyrody. Ludzie mają skłonność, by myśleć o fizycznych, czy naukowych, lub też naturalnych prawach jako o terminie technicznym, opisującym faktyczne, wiążące, przyczynowe prawa, którymi rządzi się natura, kiedy w rzeczywistości wcale nie są to prawa. Jest to natomiast zbiór ludzkich obserwacji, które opisują i przewidują normalny porządek zjawisk naturalnych.
W książce „Podstawy współczesnych nauk przyrodniczych” Holton i Roller piszą: „Choć prawa przyrody są zazwyczaj nazywane nieubłaganymi i nieuniknionymi, prawdopodobnie dlatego, że słowo to mylnie sugeruje analogie do prawa boskiego i sądowego, w rzeczywistości są to sformułowane przez ludzi uogólnienia, które nie są ani wiecznie prawdziwe, ani niezmienne”. Tak zwane „prawa przyrody” są bardziej płynne niż stałe; można wykazać ich fałszywość jak również je korygować, co często ma miejsce wraz ze świeżymi danymi i odkryciami.
Jeśli mówimy zatem przykładowo o „prawie ciążenia”, to odnosimy się do wysoce powtarzalnego, możliwego do zaobserwowania modelu (jak również oczekiwaniach opartych na osobistych doświadczeniach), wedle którego jeśli upuścimy monetę dwudziestogroszową z łóżka, możemy w uzasadniony sposób spodziewać się, że upadnie na podłogę, a nie wzniesie się pod sufit. Nasze oczekiwanie, że moneta spadnie wynika po prostu ze zwyczajnego wzoru, który zaobserwowaliśmy. Powinniśmy podkreślić, że moneta spada nie dlatego, że wymusza to na niej prawo, lecz dlatego że – niezależnie od tego, czy trzymamy się teorii Newtona, czy Einsteina – pewna niewidzialna, wewnętrzna albo zewnętrzna energia, lub też siła działa w taki sposób, że przyciąga do siebie masę monety i masę ziemi.
Kiedy poukładamy to wszystko razem, wyłania się wyraźniejszy obraz tego, co ma miejsce w przypadku zdarzeń nadprzyrodzonych, czy cudownych. Kiedy w konstrukcji przyrody dochodzi do cudów, nie jest tak, że Bóg zwodzi nas zaawansowaną gałęzią nauki, której jeszcze nie odkryliśmy. Nie jest też tak, że łamie, czy nagina prawa, które uprzednio ustanowił. On po prostu operuje w nowy sposób, który znacząco odbiega od zwyczajnego, normalnego sposobu, w jaki zarządza całą materią.
Gdy dwudziestogroszówka spada na podłogę, jak to zawsze było wedle mojego doświadczenia, to Bóg jest tym, który w sposób suwerenny ustanawia, autoryzuje, upoważnia, kieruje i zarządza jej upadkiem. Gdyby jednak przyszło Bogu określić, że owa moneta będzie w lepszy sposób służyć Jego celom unosząc się w kierunku sufitu, to suwerenne ustanowienie, autoryzowanie, upoważnienie, kierowanie i zarządzenie jej nadnaturalnego wzniesienia byłoby dla Niego niczym, ponieważ On jest Bogiem.
Bóg doprowadza do i odpowiada za każdy zwyczajny rezultat, jakiego kiedykolwiek w sposób naukowy oczekiwaliśmy w dokładnie taki sam sposób, w jaki doprowadza do niespodziewanych, niezwykły rezultatów, które stoją w sprzeczności z naszym intelektem, z góry powziętymi osądami, a nawet z naszymi najbardziej uznanymi formułami naukowymi. Gdy patrzymy na ową kwestię z tej perspektywy, zdajemy sobie sprawę, iż cud nie stoi w sprzeczności z naturą samą w sobie, lecz po prostu przeciwstawia się naszemu rozumieniu tego, czym jest lub czym powinna być przyroda.
Bez względu na to, czy dwudziestogroszówka spadnie z prędkością 9,8 m/s2, czy też w sposób nadprzyrodzony uniesie się, należy zwrócić uwagę, że Bóg nie łamie ani nie nagina praw ani nie zmienia żadnych reguł w celu osiągnięcia któregokolwiek z tych rezultatów, ponieważ, mówiąc prosto, On jest Prawem i On jest Regułą.
Zgodnie z tym, co Bóg stwierdza w pierwszym rozdziale Listu do Kolosan, kontroluje On i podtrzymuje wszystkie rzeczy przez cały czas w swym stworzeniu – rzeczy normalne, przyziemne, codzienne; te rzeczy, do których nie przykładamy wagi, jak również rzeczy wyjątkowe, nadprzyrodzone, które wprawiają nas w zakłopotanie swoją zadziwiającą niespodziewanością.
Tak w jednym, jak i w drugim przypadku Bóg jest doskonale suwerenny, zarówno jeśli chodzi o typowy model, który nazywamy grawitacją, jak i o jakąkolwiek formę aberracji, czy braku zgodności z tymże typowym modelem, ponieważ Bóg stale, wewnątrz samego siebie tworzy, podtrzymuje i kontroluje wszystkie czynniki, które zbiorowo określamy mianem grawitacji.
W ten sam sposób, kiedy Jezus chodził po wodzie jak w Ewangelii wg św. Marka 6:46-52, to nie stanowiło to dla Niego wyzwania w najmniejszym stopniu. Nie angażował się również w walkę z prawami fizyki, czy hydrostatyki Jemu przeciwnych.
Tak naprawdę Biblia mówi nam, że cała przyroda staje się kooperatywna, kiedy staje obliczu swojego Stwórcy – Boga, zatem „nawet wiatr i morze są mu posłuszne” (Mk 4:41, UBG). Natura działa tak, jak nakazuje jej to Bóg, bo cała przyroda jest podległa Bogu, a nie na odwrót. Bóg wydaje nakaz, a Jego wszechświat, całe stworzenie posłusznie to czyni. Podobnie jest w przypadku wody zamienionej w wino (J 2), słońca poruszającego się w przeciwnym kierunku(2 Krl 20 i Iz 38), wielu chorych, którzy zostali uleczeni (t.j.: Mt 9, Mk 1, Łk 14, J 9), naszych serc martwych jak głaz i przemienionych w żywe ciało (Ez 36:26) oraz każdego innego cudu, jaki dzieje się za sprawą Boga.
My, chrześcijanie, akceptujemy, że Bóg w sposób nadprzyrodzony powołał słowami do istnienia wodę i słońce z otchłani i że z nicości wydobył życie. Dlaczego tak trudno nam zaakceptować, że ten sam Bóg pozostaje w sposób aktywny i osobisty zaangażowany i ma kompletną, totalną kontrolę nad każdym aspektem wszechświata, który stworzył, od atomu po kosmos?
Beth Hyduke
Gdy używamy terminologii typu „prawa przyrody”, do pewnego stopnia oznacza to, że przyroda i nauka działają autonomicznie i funkcjonują w sposób niezależny i że istnieją jako siły bezosobowe, lub prawa, które są niezmiennie wiążące dla wszelkiej materii kosmicznej.
Słyszy się, jak intensywnie głoszony jest ten konkretny dogmat, zwłaszcza z ambon społeczności naukowej, zgodnie z którym nie uznaje się przemiany przez Jezusa wody w wino, chodzenia po wodzie, czy wskrzeszenia z martwych, ponieważ każdy z tych przypadków narusza wielorakie zasady naukowe i naturalne, w tym prawa fizyki, hydrostatyki i biogenezy.
Zasadniczo współczesna platforma naukowa zakłada, że dostrzegalne dane naukowe oraz zasady, czy też „prawa naturalne”, które potwierdzają ich prawdziwość są nienaruszalne do tego stopnia, że wszystko inne staje się im podległe. Dla tego, co nadnaturalne nie ma miejsca w konstrukcji myślowej, w której nauka/przyroda są ukoronowane jako najwyższa panująca siła kosmiczna, wskutek czego Bóg i cuda, do których rości sobie autorstwo są traktowane sceptycznie i w ostatecznym rozrachunku odrzucane.
Koncepcja ta jest tak powszechnie akceptowana, że znajduje się nawet w sprawdzonym, starym słowniku Merriam-Webster. Pod hasłem „przyroda” widnieje ta definicja: „siły naturalne, które kontrolują to, co dzieje się w świecie”. Wow, zastanawiam się jak Merriam-Webster definiuje „Boga”. Chyba w ten sposób: „duch lub istota, której oddawana jest cześć jako tej, która stworzyła wszechświat i nad nim panuje, ma wielką moc, siłę, wiedzę itp. i która może wpływać na przyrodę i życie ludzi”. A zatem według tego słownika o ile natura kontroluje wydarzenia na świecie, o tyle zakres Bożej władzy i autorytetu ogranicza się do roli jedynie wpływającej.
Koncepcja, zgodnie z którą to przyroda, a nie Bóg jest siłą najwyższą rozpowszechniła się na tak szeroką skalę i jest tak dominująca, że nawet wielu teistów zaczyna zakładać z góry, że owa przesłanka jest słuszna.
By pogodzić wiarę w naturę z wiarą w Boga, teiści zazwyczaj kończą na tym, że przyjmują jakąś hybrydową wersję wiary w to, iż Bóg niczym Kosmiczny Majsterkowicz zapoczątkował wszechświat, nastawił go i wprawił w ruch stworzywszy reguły oraz prawa tak, by mógł on sam sobą zarządzać i funkcjonować samodzielnie. Od momentu, gdy przyroda rządzi się sama za pomocą swoich własnych wewnętrznych praw, już dłużej nie potrzeba zewnętrznego Prawodawcy. Bóg zostaje więc odsunięty na bok, by natura mogła dalej trwać, a wkracza z powrotem jedynie wtedy, gdy boski wpływ jest naprawdę konieczny.
Załóżmy na chwilę, że przesłanka ta jest formalnie poprawna oraz że „prawa przyrody” są głównym, jeśli nie najwyższym autorytetem, który zarządza i panuje nad wszechświatem naturalnym. Wszyscy ateiści przyjmują ten punkt widzenia. Jeżeli jednak tak się składa, że jesteśmy teistami, którzy przyjmują podobne, podstawowe przypuszczenie, to natychmiast napotykamy problem z tym, co zrobić z nadprzyrodzonym Bogiem, który działa na zewnątrz, a czasami bezpośrednio wbrew tym dostrzegalnym prawom przyrody. By w sposób jasny wytłumaczyć nadnaturalność na podstawie naszej własnej, roboczej hipotezy, że przyroda kontroluje to, co dzieje się na świecie, ograniczeni jesteśmy do trzech wariantów i wszystkie są problematyczne.
Pierwsze wyjaśnienie jest takie, że Bóg łamie swoje własne reguły, działając wbrew prawom przyrody, które stworzył, ustanowił i wdrożył na świecie, by niezależnie od Niego nim zarządzały.
Druga opcja jest trochę bardziej uprzejma, ale z grubsza taka sama jak pierwsza – Bóg nie łamie żadnego ze swoich praw. On jedynie je nagina, w jakiś sposób modyfikując samą konstrukcję nauki/przyrody, by stworzyć specjalne przyzwolenie dla tego, co cudowne.
W przypadku trzeciej możliwości sytuacja robi się naprawdę rozpaczliwa. Wyjaśnienie to postuluje, iż cuda w ogóle nie są cudami i że po prostu jest to doskonała Boża nauka, która poprzez swoje zaawansowanie tak dalece wykracza poza nasze pojmowanie, że nie jesteśmy w stanie rozpoznać naturalnych procesów, które Bóg ujarzmia za fasadą taniej sztuczki magicznej. Tak więc jako że tego nie rozumiemy, mylnie przypisujemy to wymiarowi nadprzyrodzonemu, a nie niezmiennym prawom przyrody, którym musi poddać się Bóg i które ograniczają wszystkie Jego działania.
Ludzie stają na głowie, by sprawić, żeby trzymało się to kupy. Przeczytałem kiedyś na internetowym forum, jak jakiś człowiek wysunął hipotezę, że przemiana przez Jezusa wody w wino była niczym więcej, jak zaawansowanym eksperymentem naukowym, który Jezus z powodzeniem przeprowadził poprzez wykorzystanie jak dotąd nieznanych formuł celem doprowadzenia do wytworzenia się cząsteczek węgla, i że poprzez wygenerowanie ich w substracie wody powstał związek chemiczny, który uchodził za wino. Uznał on, że w miarę wzrostu naszej wiedzy z zakresu chemii i fizyki przybliża się dzień, w którym będziemy potrafili uzyskać ten sam efekt w probówce.
Oczywiście owo trzecie wyjaśnienie jest problematyczne dla każdego, kto bierze Biblię na poważnie. Cuda w Biblii nie są przedstawiane jako eksperymenty naukowe, czy sztuczki magiczne, ale jako prawdziwe zdarzenia nadprzyrodzone. Jako takie są one pochodzenia boskiego, są bowiem przejawem całkowitej kontroli Boga nad przyrodą i światem stworzonym, a nie Jego zaawansowanej wiedzy i opanowania machiny nauki, co do której wskazują, że twierdzi, iż ją stworzył, ale też której jest w sposób niedorzeczny podporządkowany.
W całej Biblii cuda dzieją się zawsze w celu objawienia boskiej tożsamości Ojca i jego nadprzyrodzonego zwierzchnictwa. Pierwsze dwa wyjaśnienia są jednakże również problematyczne, bo siłą rzeczy zakładają, iż Bóg jest niespójny w swej zasadniczej istocie i charakterze. Skoro Bóg stworzył naturę i jej prawa, to by mógł On dokonać cudu który, zgodnie z popularną definicją, stoi w sprzeczności z prawem natury, musi być On winny złamania, czy podważenia tych praw, które ustanowił i które wynikają z Jego własnego charakteru. Oczywiście jest to znaczącym problemem, gdyż oznaczałoby, że Bóg w samozaprzeczeniu pogwałcił swój własny charakter i przewidzenie, unieważniając prawa, które wcześniej stworzył i ustanowił.
Problem leży w tym pierwszym, nieprawidłowym założeniu, które wysunęliśmy – że początek prawa znajduje się w przyrodzie, a nie w Bogu, który stworzył przyrodę. Kiedy przyjmujemy przesłankę, iż natura jest absolutna, a jej prawa w sposób nienaruszalny wiążące, to Bóg staje się względnym dodatkiem zmuszonym do poddania się swojemu własnemu stworzeniu, a my kończymy z dziwnym dualistycznym modelem, w którym zdefiniowane teraz mianem „Praw Przyrody” monstrum jest potężniejsze od Boga. Naturalnie rodzi to różnego rodzaju wątpliwości dotyczące Bożej suwerenności.
Z biblijnego punktu widzenia przesłanka ta jest beznadziejnie opaczna. W obrazie relacji istniejącej pomiędzy Stwórcą, a stworzeniem, jaki maluje Biblia Bóg jest absolutny, przyroda jest zaś względna. Bóg w żaden sposób nie podlega, ani nie jest zależny od przyrody, ale raczej to przyroda w każdy sposób jest zależna od Niego. W Liście do Kolosan 1:16-17 (UBG) jest napisane: „Przez niego bowiem wszystko zostało stworzone, to, co w niebie i to, co na ziemi, to, co widzialne i niewidzialne; czy trony, czy panowania, czy zwierzchności, czy władze. Wszystko przez niego i dla niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko istnieje dzięki niemu”.
Ponadto wydaje się, że istnieje wiele niejasności co do tego, czym w swej istocie są prawa naukowe i prawa przyrody. Ludzie mają skłonność, by myśleć o fizycznych, czy naukowych, lub też naturalnych prawach jako o terminie technicznym, opisującym faktyczne, wiążące, przyczynowe prawa, którymi rządzi się natura, kiedy w rzeczywistości wcale nie są to prawa. Jest to natomiast zbiór ludzkich obserwacji, które opisują i przewidują normalny porządek zjawisk naturalnych.
W książce „Podstawy współczesnych nauk przyrodniczych” Holton i Roller piszą: „Choć prawa przyrody są zazwyczaj nazywane nieubłaganymi i nieuniknionymi, prawdopodobnie dlatego, że słowo to mylnie sugeruje analogie do prawa boskiego i sądowego, w rzeczywistości są to sformułowane przez ludzi uogólnienia, które nie są ani wiecznie prawdziwe, ani niezmienne”. Tak zwane „prawa przyrody” są bardziej płynne niż stałe; można wykazać ich fałszywość jak również je korygować, co często ma miejsce wraz ze świeżymi danymi i odkryciami.
Jeśli mówimy zatem przykładowo o „prawie ciążenia”, to odnosimy się do wysoce powtarzalnego, możliwego do zaobserwowania modelu (jak również oczekiwaniach opartych na osobistych doświadczeniach), wedle którego jeśli upuścimy monetę dwudziestogroszową z łóżka, możemy w uzasadniony sposób spodziewać się, że upadnie na podłogę, a nie wzniesie się pod sufit. Nasze oczekiwanie, że moneta spadnie wynika po prostu ze zwyczajnego wzoru, który zaobserwowaliśmy. Powinniśmy podkreślić, że moneta spada nie dlatego, że wymusza to na niej prawo, lecz dlatego że – niezależnie od tego, czy trzymamy się teorii Newtona, czy Einsteina – pewna niewidzialna, wewnętrzna albo zewnętrzna energia, lub też siła działa w taki sposób, że przyciąga do siebie masę monety i masę ziemi.
Kiedy poukładamy to wszystko razem, wyłania się wyraźniejszy obraz tego, co ma miejsce w przypadku zdarzeń nadprzyrodzonych, czy cudownych. Kiedy w konstrukcji przyrody dochodzi do cudów, nie jest tak, że Bóg zwodzi nas zaawansowaną gałęzią nauki, której jeszcze nie odkryliśmy. Nie jest też tak, że łamie, czy nagina prawa, które uprzednio ustanowił. On po prostu operuje w nowy sposób, który znacząco odbiega od zwyczajnego, normalnego sposobu, w jaki zarządza całą materią.
Gdy dwudziestogroszówka spada na podłogę, jak to zawsze było wedle mojego doświadczenia, to Bóg jest tym, który w sposób suwerenny ustanawia, autoryzuje, upoważnia, kieruje i zarządza jej upadkiem. Gdyby jednak przyszło Bogu określić, że owa moneta będzie w lepszy sposób służyć Jego celom unosząc się w kierunku sufitu, to suwerenne ustanowienie, autoryzowanie, upoważnienie, kierowanie i zarządzenie jej nadnaturalnego wzniesienia byłoby dla Niego niczym, ponieważ On jest Bogiem.
Bóg doprowadza do i odpowiada za każdy zwyczajny rezultat, jakiego kiedykolwiek w sposób naukowy oczekiwaliśmy w dokładnie taki sam sposób, w jaki doprowadza do niespodziewanych, niezwykły rezultatów, które stoją w sprzeczności z naszym intelektem, z góry powziętymi osądami, a nawet z naszymi najbardziej uznanymi formułami naukowymi. Gdy patrzymy na ową kwestię z tej perspektywy, zdajemy sobie sprawę, iż cud nie stoi w sprzeczności z naturą samą w sobie, lecz po prostu przeciwstawia się naszemu rozumieniu tego, czym jest lub czym powinna być przyroda.
Bez względu na to, czy dwudziestogroszówka spadnie z prędkością 9,8 m/s2, czy też w sposób nadprzyrodzony uniesie się, należy zwrócić uwagę, że Bóg nie łamie ani nie nagina praw ani nie zmienia żadnych reguł w celu osiągnięcia któregokolwiek z tych rezultatów, ponieważ, mówiąc prosto, On jest Prawem i On jest Regułą.
Zgodnie z tym, co Bóg stwierdza w pierwszym rozdziale Listu do Kolosan, kontroluje On i podtrzymuje wszystkie rzeczy przez cały czas w swym stworzeniu – rzeczy normalne, przyziemne, codzienne; te rzeczy, do których nie przykładamy wagi, jak również rzeczy wyjątkowe, nadprzyrodzone, które wprawiają nas w zakłopotanie swoją zadziwiającą niespodziewanością.
Tak w jednym, jak i w drugim przypadku Bóg jest doskonale suwerenny, zarówno jeśli chodzi o typowy model, który nazywamy grawitacją, jak i o jakąkolwiek formę aberracji, czy braku zgodności z tymże typowym modelem, ponieważ Bóg stale, wewnątrz samego siebie tworzy, podtrzymuje i kontroluje wszystkie czynniki, które zbiorowo określamy mianem grawitacji.
W ten sam sposób, kiedy Jezus chodził po wodzie jak w Ewangelii wg św. Marka 6:46-52, to nie stanowiło to dla Niego wyzwania w najmniejszym stopniu. Nie angażował się również w walkę z prawami fizyki, czy hydrostatyki Jemu przeciwnych.
Tak naprawdę Biblia mówi nam, że cała przyroda staje się kooperatywna, kiedy staje obliczu swojego Stwórcy – Boga, zatem „nawet wiatr i morze są mu posłuszne” (Mk 4:41, UBG). Natura działa tak, jak nakazuje jej to Bóg, bo cała przyroda jest podległa Bogu, a nie na odwrót. Bóg wydaje nakaz, a Jego wszechświat, całe stworzenie posłusznie to czyni. Podobnie jest w przypadku wody zamienionej w wino (J 2), słońca poruszającego się w przeciwnym kierunku(2 Krl 20 i Iz 38), wielu chorych, którzy zostali uleczeni (t.j.: Mt 9, Mk 1, Łk 14, J 9), naszych serc martwych jak głaz i przemienionych w żywe ciało (Ez 36:26) oraz każdego innego cudu, jaki dzieje się za sprawą Boga.
My, chrześcijanie, akceptujemy, że Bóg w sposób nadprzyrodzony powołał słowami do istnienia wodę i słońce z otchłani i że z nicości wydobył życie. Dlaczego tak trudno nam zaakceptować, że ten sam Bóg pozostaje w sposób aktywny i osobisty zaangażowany i ma kompletną, totalną kontrolę nad każdym aspektem wszechświata, który stworzył, od atomu po kosmos?
Tłumaczył Jacek. Dziękuję w imię Jezusa.
Uwaga! Tekst trzeba edytować, bo jest wklejony 2 razy i – co gorsza – zabrakło podziękowań dla strudzonego tłumacza! ?
Dla tych, co nie wychwycili żartu – spokojnie, nie zależy mi na własnej chwale, moja praca mogłaby być anonimowa 😉
Strudzony tłumaczu ? wielkie dzięki ? za twój wkład,aby ta strona była taka a nie inna.
Wiemy Jacuś,że to był żart,bo z Ciebie wesoły ☺ chłopak.
Nikt z nas nie lubi własnej chwały,bo cała chwała należy się naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi.
Tylko i wyłącznie Jemu i chyba nie muszę dodawać, że piszę teraz śmiertelnie poważnie 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/wielka-brytania-i-irlandia/cud-na-drodze-kobieta-wyszla-calo-z-koszmarnego-wypadku/qnxxp
Przyroda jest piękna to znaczy kwiatki drzewa powietrze ptaszki 🙂
Tak Zdzisiu ? przyroda jest niesamowita i przepiękna.
Wszystko co nasz Bóg stworzył jest piękne ?
A teraz ja idę do tej przygody,bo jak nie to zarosnę w koło ? i mnie wywalą za lenistwo ?
Uwaga ten komentarz jest tylko dla tych co nie denerwuje ani nie są na mnie uczuleni. Wyśmiewam się tylko z siebie.
Ranny poranek niczym świeżej herbaty dzbanek którą możesz nalać do kubeczka a na liściu jest mała mróweczka spacerująca powolnie niczym ślimak swawolnie. 🙂
Popołudniowe odprężenie to nie dla komara zmartwienie cały czas w locie jak ryba w szprocie 😀
Kiepsko dziś rymuje nawet żabka Anita to czuje. Ślimak Janusz jest tym zmartwiony a chrabąszcz Krzysztof tym zaniepokojony 🙂
Dobra muszę się ogarnąć z tym moim tu wygłupianiem się. Tu na blogu wszyscy są poważni w sensie 😀
No i jak zwykle 😀 gadam głupoty 😀
Nie słuchajcie mnie 😀
😀 gadam do siebie nawet mój pies o tym nie wie.
Przepraszam że się tu tak rozpisuje ale hamulec mi coś nie hamuje.
Wiem że kogoś mogę tu drażnić tym swoim wygłupianiem ale myślę że chyba zacznę interesować się spawaniem 🙂
Już kończę yyy to znaczy z pisaniem. (:-D 200 komentarzy później 😀 )
Teraz poważne treści 😀 jakie? Poważne.. że co?
Ty i poważne.. A co w tym dziwnego?
Stary jak ty jesteś poważny to ja lecę boeingiem do żabki.
A żabki.. Kupisz mi paluszki?
hehe
Czas chyba iść się przejść mam dużo pracy nie wiem od czego mam zacząć trochę mnie to przerasta 🙂
Mam jeszcze samochód do ogarnięcia więc mam nadzieje że zdążę na przyszły weekend 🙂
Dobra to chyba tyle..
No właśnie,przed nawróceniem nie słyszałem ptaków…dopiero później się pojawiły.
Mi zdarzyło się kiedyś mieć moment przygnębienia i smutku z powodu tragizmu jaki odczuwają ludzie z powodu wojen które nam fundują władcy (też ludzie). Wtedy nagle usłyszałem piękny śpiew ptaka który jakby wręcz coś krzyczał ze wszystkich sił, szkoda że nie rozumiem mowy ptaków, jeśli chciał coś przekazać. Po chwili poczułem jakbym powrócił z dalekiej podróży i wszystko się uspokoiło.
Przyroda jest darem Boga Ojca,a piękno tego daru mamy zaszczyt podziwiać, o ile chcemy go dostrzec i usłyszeć.
Ja tez Wojtuś
Dzisiaj jak wracałam z pracy autobusem to całą drogę patrzyłam się na niesamowite chmury i sama się do siebie uśmiechałam 😀 Bóg jest niesamowity
Poza tematem. Czy ludzie zgłupieli czy co gorsza zawsze tacy byli tj. większość? Wnioskują po papce serwowanej w telewizorni, internetach, szmatławcach itd. Nie za dobrze to wygląda z boku 🙁
http://milanos.pl/vid-42510-37-sposrod-najglupszych-artykulow-Super.html
https://www.wprost.pl/385885/TOP-7-WPROST-Najdziwniejsze-fanpage-na-Facebooku
To są czasy wszechobecnej bezproduktywnej paplaniny, zaś najgorsze jest to, iż najwięcej mówią ci, którzy nic z reguły do powiedzenia sensownego nie mają…
Bracia i Siostry, dziękuję za modiltwy!
Pan dał mi prace!
Ku chwale Jezusa Chrystusa!
Chwała Panu!
?
Chwała Jezusowi!
Tak się zastanawiałem czy napisać czy nie bo mam dylemat dziwny przy czym uczucia są mieszane dziś…
Od jakiegoś czasu wziąłem się za pisanie książki z gatunku fantasy. Chciałem w ten sposób upersonifikować za pomocą książki cząstkę swojej przeszłości zachowując w pamięci po przez ten zabieg tych, których znam. Chciałem też jak sądzę ukazać postać samego Boga i przy pomocy fantastyki dać do zrozumienia częstym czytelnikom tego gatunku, że jest tylko jeden Bóg. By po okruszkach ukazać im ideały towarzyszące prawdziwemu chrześcijaństwu czyniąc z tego alegorię a później ukazując prawdę o Jezusie Chrystusie…iść w stronę Lewisa ale nie do końca.
Z pewnością nie chcę swojej chwały bo nie zamierzam publikować tego pod swoim nazwiskiem ani ujawniać się czy coś by tylko wpłynęło to na moją sławę itd. Chciałęm tylko opowiedzieć historię. I tak się teraz zastanawiam czy słusznie czynię czy też nie? Czy pod tym względem oddaję chwałę ideałom Boga i jego nauce oraz przykazaniom czy popełniam błąd i powinienem przestać pisać?
Bo nie wiem czy to jest słuszne.
Jak sądzicie? Oceńcie moje postępowanie i pomóżcie dokonać mi słusznego wyboru? Bo ja nie wiem co w tym wszystkim jest słuszne a co nie. Jedni sądzą, że człowiek ma różne umiejętności i dary i może je wykorzystać do czynienia rzeczy na chwałę Boga, korzystać z nich w dobrej wierze?
Nie jestem jakimś tam pikassem czy coś ale jakby kto chciał zerknąć na to co już zrobiłem to link :
http://swiatotworzenie.pl/viewtopic.php?f=42&t=121
W gruncie rzeczy nie spotkałem się jeszcze z fantastyką, która otwarcie ukazywała by ideały chrześcijańskie oraz prawdziwego jednego Boga tak jak należy, w prawdzie więc kto wie…
Sami oceńcie…wasza opinia byłaby mi niezmiernie pomocna zważywszy na to, że i rymujący poeci też się tutaj zdarzają 😀
Z Bogiem
Zerknęłam do linku i według mnie nie ma ? problemu.
Skoro dostałeś taki dar od Boga,to rób to na Jego Chwałę.
🙂
Właśnie…jak dostrzec czy to co robię jest na Jego chwałę czy nie? W dzisiejszym świecie trudno moim zdaniem jest jednoznacznie ocenić co jest ze świata a co z Boga i działa na Jego chwałę…
Gościu (sam sie tak nazwałeś :-)), przeczytałam zamieszczone w linku fragmenty z zainteresowaniem. Myślę, ze to na prawdę dobry pomysł – przedstawienie chrześcijańskich ideałów w tej formie. Są już przecież komiksy o treści biblijnej. Nie wiem tylko do czego Twoja historia ma zmierzać, czy to ma być parafraza historii biblijnej – dzieje człowieka od stworzenia do upadku i apokalipsy, czy ogólnie o poszukiwaniu Boga. Pytasz, więc pozwolę sobie na opinię – chyba niepotrzebnie mnożysz byty, czy to będzie zrozumiałe? Kim są Duchy lasu? Myślę, że to powinno być tak jak w Wędrówce pielgrzyma Burnaya, że każda postać ma swój odpowiednik z Pisma, uosabia jakąś postać, zjawisko, cechę lub sposób postępowania do której chciałbyś się odnieść. To tak na gorąco. No i pamiętaj, że Bóg kazał pomnażać talenty, a nie je trwonić, a jeśli dodatkowo sprawia Ci to przyjemność (tak myślę), to .. do roboty! No i zawsze warto poprosić Ducha Sw. o prowadzenie.
Musisz być bardzo ale to bardzo ostrożny…
Wybacz ale będę szczery.
Musisz być silny w wierze i mieć dobre rozeznanie aby napisać tekst fantastyczny który nie będzie uwłaczał Bogu…
To tak trochę jak pisać horror o Bogu…
Ponieważ fantastyka zglebią wiele złych form satanizmu typu okultysty-ka, magia, czary,rytuały walka itp.. Musisz pamiętać że te rzeczy są obrzydliwością Do Boga i nie możesz postawić go obok Żadnej z tych rzeczy. To bardzo wąska ścieżka, ale możesz np przedstawić że ci źli parają się magią, nie powinno być tekstów typu Bóg wziął moc skądś tam… Hmm będzie ciężko ale ja cię zachęcam do spróbowania, pamiętaj aby książka nie wzbudzała nie przyciągała emocji odnośnie rytuałów magii itp co większość. Powinna po cichu odzwierciedlać prawdę aby dotarła do osób pogrążonych w fantastce…
Sam osobiście bardzo dużo czytałem fantastyki… horrorów więc wiem z jaką siłą odciskają piętno na czytelniku…
Sumując trudny nie lada wyczyn ale do zrobienia…
Powodzenia.
Bardzo słuszne uwagi (Thundera).
@Nowaja
Jak pisałem kiedyś komentarze to automatycznie był napis ,,Gość” a nie chciało mi się nic wymyślać więc zostało tak 😉
To co pokazałem to stworzyłem jakiś czas temu i w gruncie rzeczy nie myślałem w tedy o tym by pokazać ogólnie wszystko co zmierza do Boga. Fascynowała mnie fantastyka a że już w tedy byłem coraz bliżej Boga to skupiałem się raczej na stworzeniu naturalnej fantastyki z domieszką ideałów, które były naturalnie Bożego pochodzenia a nie demonicznego. Wszystko można z resztą poprawić i usunąć zbędne elementy.
Te duchy lasu to element nad którym się zastanawiałem bo z jednej strony chciałem by był to inny szczep ludzi a z drugiej właśnie inne istoty i tu się pojawia bardziej fantastyka niż Biblijne natchnienie.
Z początku chodziło mi o stworzenie nowego świata w którym chciałem osadzić ideały i prawa Boże jakimi powinien się kierować chrześcijanin zaś pozostałe elementy miały być alegorią bliskich mi osób o, których pamięć chciałem zadbać. Teraz się nad tych mocno zastanawiam czy nie przekształcić wszystkiego tak by opowiadało właśnie o Bogu bacząc na jego chwałę a nie pamięć o ludziach.
I znam Wędrówkę Pielgrzyma i bardzo zastanawiałem się nad tym czy nie ukazać czegoś podobnego i dlatego pisze tutaj o sugestię czy nie porzucić wcześniejszej pracy i stworzyć coś nowego co będzie bliższe ukazaniu światu Boga i prawdy o Nim. ?
Myślałem też o tym by stworzyć paragrafówkę gdzie czytelnik ma wpływ na decyzje bohatera i chciałbym ów Bohatera osadzić w czasie Jezusa Chrystusa by mógł przeżywać to co się w tedy działo i decydować jaką drogę wybrać i przyglądać się temu co dana decyzja przyniesie dobrego lub złego dla niego. Ale nie wiem jeszcze.
@Thunder
Nie mam czego wybaczać 🙂 Szczerości i prawdy łaknę 🙂
Mam tego świadomość jak trudne i niebezpieczne to może być ale od czego mam mych braci i siostry, którzy wykażą w razie czego me błędy by nie było zgorszenia 🙂
Zamysł był taki by właśnie wszystko co jest złe w oczach Boga było złe w świecie fantastycznym, również magia i rytuały jakich ogólnie nie chciałem pokazywać prócz opętań itp. Bóg jest światłością dlatego moc Boga nazwałem ,,światłością”, która nie jest magiczną formułka i nie czyni niewiadomo czego ale jest i określa miarę siły i potęgi człowieka, który otoczony jest tą światłością z woli Boga, który rozświetla każdego kto pełni Jego wolę. Ukazałem też mroczną moc którą nazwałem ,,ciemnością” a jej źródło niewątpliwie jest elementarnym spoiwem takich bytów jak upadłe anioły, giganci, oraz demony ( duchy zmarłych gigantów)
Ja po prostu szukam sposobu na to by ten talent wykorzystać dlatego szukam alternatyw dla możliwości ukazania Chwały Bożej akurat w fantastyce, po którą sam sięgam ale w żadnej jeszcze nie widziałem nic o Bogu ani żadnych dokładnych ideałów z nim związanych..wszędzie magia, harry potter, jakieś elfy i trole jako dzieci Boga, itd.
https://youtu.be/2JHetgqQnYQ
Bog dziala ! zaczynam wychodzic z depresji !!!! niesamowite to jest i to jak szybko hahahahahaah Jezus jest Panem ! myslalem ze to niemozliwe dzieki Wam za modlitwy !!!!!
Chwała Jezusowi!
Chwała Bogu Ojcu i Panu Jezusowi Chrystusowi i Duchowi Świętemu!
Jest się czym radować! 🙂 Bo miotałeś się bardzo, ale doznałeś jednak oświecenia światłem prawdy Pana Jezusa Chrystusa, a nie przestałeś kołatać i nareszcie czujesz w duchu, że uchyliły się drzwi.
Nagle czujesz, że wszystko się wyprostuje, bo troszczy się o ciebie Wszechmocny Bóg. I chce odnowy w duchu, odmienionego myślenia. Łaska i pokój Chrystusa nie pozwolą ci upaść. Padłeś i siedem razy, a powstaniesz, bo Pan Jezus wzywa: WSTAŃ!
Cudownie!Chwała Panu Jezusowi!
?
Nie pozostaje mi nic jak tylko sie usmiechnac 🙂
Chwala Bogu 🙂
Ps: dobrze ze wracasz do zywych, nabierz oddechu i odpocznij w Panu bo silny jestes kiedy jestes slaby 🙂
Szkoda, że myślałeś, że dla Boga istnieje coś niemożliwego
https://pl.wikipedia.org/wiki/Faktoid Straszne, bo takie skuteczne…
Mnie ciągle zachwyca to co Bóg stworzył! A jeszcze bardziej zachwyca mnie Stwórca, który coś takiego stworzył, niesamowite, że ON to wszystko ogarnia!!! To jest dla mnie niepojęte
Cóż smuci mnie to że siedząc sobie dzisiaj na ławce w moim miasteczku w Rydzynie nie było nikogo na placu zabaw mało ludzi w ogóle wszędzie 🙁 Kilka lat temu to na rynku ludzi od groma a teraz pusto 🙁
Mam już dosyć tego elektronicznego bajzlu więc odwiedzanie facebooka będę ograniczał tak samo wszystko inne wolę spotkania w realu nie wiem ale dla mnie smsy facebook fb czat blogi rozmowy telefoniczne wszystkie czaty itd to coś sztucznego..
Wolę patrzeć drugiej osobie w oczy..
Internet moje smartfony a nawet komputer na którym spędzam dużo czasu to jest jeden kit. To mnie tylko odciąga od Boga tak samo muzyka przebywanie z ludźmi którzy kochają świat a później że zdarzy mi się przekląć upaść w porno choć brzydzi mnie to itd…
Jak władza naprawdę traktuje podd…..ekhm obywateli
https://youtu.be/Vrjz7dhW36Q
http://www.filmweb.pl/film/Historia+pewnej+mi%C5%82o%C5%9Bci-1974-6166 Zbyt prawdziwy-półkownik.