Prawda w czasach ostatecznych. Chrześcijanie biblijni.

Chrześcijanie biblijni. Prawda dla NAŚLADOWCÓW JEZUSA CHRYSTUSA "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli"

Świadectwo Mariusza.

 

Nigdy nie byłem dość religijną osobą jeśli chodzi o sekty takie jak KRK , wierzenia w astarte czy inne bożki. Od zawsze czułem, że to musi być coś więcej niż tylko to ziemskie życie taka chwila i koniec. W wieku 7 lat miałem przeczucie i to nie tylko raz, że mam jakies zadanie do wykonania z którego będę musiał się Bogu zwierzyć, zdać relację. Nie jesteśmy tu na chwilę, mamy zadanie jakie Bóg nam powierzył aby powrócić do naszego Domu.Lekcję jaką musimy wykonać tu na ziemi aby dokonać tego co Bóg dla nas przygotował. Musimy się nauczyć potrzebujących nam cech, umiejętności czy po prostu nabyć je przez nasze działania. Powrócić oo znaczy do Królestwa Niebieskiego gdzie króluje nasz Ojciec. Nigdy nie czułem się przywiazany do tego świata, nienawidziłem go, byłem outsiderem i to ciągnie się do teraz. Wolę samotność, mimo, że jestem osobą emocjonalną,strasznie rozgadaną wsród osób którym ufam która zwierza się pierwszej lepszej osobie której zaufa ze wszystkiego, służę pomocą z myslą, że poznałem wartościową osobę którą można nazwać przyjacielem i gdy przyjdzie pora ona pomoże wzajemnie. Jak to się mówi wskoczy za nami w ogień, gdzie przez lata szkolne byłem tylko wykorzystywany dla korzyści, pieniędzy, zadań domowych lub po prostu osoba 3 koło z której można się pośmiać. W wieku miedzy 7/8 rokiem życia miałem ciężki wypadek samochodowy, byłem z 3ma kolegami, ktoś wypchnął mnie i tak to się skończyło. Oni uciekli, nikt nie poinformował mojej mamy i ktoś sam zadzwonił po karetkę. Wielce przyjaciele albo zerwali ze mną przyjaźń bądź znajomosc nie wiem na jakim to było etapie. Jeden całkiem się odciął mówiąc innym za plecami, że przed wypadkiem byłem inny a teraz sie zmieniłem i nie ma co się ze mna zadawać. 2gi udawał przyjaciela i właśnie byl tylko dla korzysci a 3ci był najgorszy bo mimo udawania przyjaciela po czasie wszyscy wiedzieli o mnie wszystko. Wydało się na końcu, że taki przyjaciel ale tylko przy mnie. Dość z tymi relacjami ze znajomymi. Lekarz powiedział mojej mamie, że zrobili co można i jedynie można Bogu powierzyć całą nadzieję. Do dziś mam powikłania po wypadku, uszkodzone nerwy,zbity trzon mózgu. Przez to nie mogę pracowac, problem z koncentracją, zapominam sporo i mam problemy z myśleniem. Często gubię wątek i zapomina mi się to pod koniec dnia, tak właśnie było z testami przez co oblałem szkołę. Dodatkowo stwierdzono u mnie lekoodporna epilepsję ktora wystepuje do dziś. Przez przesladowania kolegów i te myśli ze jestem nikim oblałem szkołe, miałem myśli samobójcze które często powracają. Zawsze czułem przywiązanie do Boga i co się nie działo prosiłem Boga w Imieniu Jezusa o pomoc. Całe życie szkolne do technikum byłem albo outsiderem albo jak wspomniałem wykorzystywany, spotykałem kilka osób którym byłem wstanie z wdzięcznością z ich strony zaufać ale właśnie czesto się wyprowadzali i kontakt się urywał. W wieku maturalnym chciałem podpisać cyrograf bo miałem już po prostu tego wszystkiego dość, czciłem lucyfera chciałem mieć chwilę funu wiedzac ze to co robie to głupota. Nie chcialem tego naprawde ale to wszystko co się działo juz tak mnie dobiło, że potrzebowałem odregowania. Wcześniej w latach gimnazjalnych sporo razy wpadłbym kolejny raz pod samochód czy popelnił samobójstwo ale w głowie słyszałem głos “NIE RÓB TEGO, NIE IDZ DALEJ” który zawsze sluchałem. Jeden krok dalej nie byłoby mnie tutaj. Wiele razy miewałem deja vu i widzialem przyszłośc. To miewam do dziś.
Szatan nie dał mi nic o co prosiłem w cyrografie bo nie umie dawać od siebie nic dobrego [chciałem w 100% wyzdrowieć [mam epilepsje, hipermobilność, często ląduję w szpitalu] chciałem jeszcze pare innych rzeczy nie związanych ze mną Męczył mnie snami, werbalnie, pokazywał się nawet w stanie podobnym do OB. Sny kruków zamieniających się w demony wciągające do otchłani piekła. Nie raz mialem straszne sny, widziałem piekło, lucyfera i wiele gorszych rzeczy. Najbardziej przerażało mnie to jak zacząłem się zmieniać, domownicy bali się spać bez zapalonej lampki a ja nie kontrolowałem się, ktoś mną kierował narzucał co mam robić chciał przejąć nade mną kontrolę. Czuć było strach, lęk, ludzie się po prostu bali, no i chłód mimo gorąca które panowało w innych pomieszczeniach czy w samo lato. Ludzie sie na mnie dziwnie patrzyli, unikali mnie. Chciałem to skończyć sam wiesz napisałem do ciebie Piotrze i prosiłem o pomoc. Z czasem pojawiały mi się sny gdzie nie miałem juz ucieczki. Zniknęły gdy zacząłem ufać Bogu i nawet w tych snach znajdowałem sam miejsce gdzie moge się schować.Pojawiały się sny gdzie siedziałem w światyni często złe postacie z czerwonymi oczyma w kapturach dopadały mnie. Z czasem pojawiała się świetlista postać która je przeganiała. Często miałem sny o wojnie, NWO, prorocze sny. Niekóre sny były od demonów – nauczyłem się rozpoznawać byty, a kilka wizji było od Boga. Skąd wiem, ze od Boga. Pierwszy sen był przed C19, gdzie we wszystkim widziałem jedyna osobe ktora za mną szła była moja mama. W snie uciekalismy przed złą postacią która niosła mór i zniszczenie. Następnym snem był widok Serafina, który pokazał mi jak wyglądał cały wypadek z najmniejszymi szczegółami. Powiedział, że mam zacząć doskonalic sie w MIŁOŚCI BEZINTERESOWNEJ i to nie moja chwila na śmierć i jeszcze się spoktamy kiedy nadejdzie moja pora. W 2020 roku miałem sen, gdy modliłem się i byłem załamany odziwo zasnąłem i pojawiła się wizja Jasnej Postaci, świeciła jak słońce, oślepiała była w powietrzu od Niej rozchodziło się światło. Czuć było spokój, miłość, harmonię i wszystko co związane z miłością. Wiedziałem, że to Jezus – chciało się zostać do końca i nie odchodzić od Niego. To podniosło mnie do działania. Często mam sny w których mam pokazane co robić i to pojawia się jako deja vu [jesli mozna tak to nazwac] Wiele cudów jak uzdrowienie dziadka który był umierający, problemy innych rozwiązały się przez modlitwę. Sam nigdy nie spodziewałbym się, że Bóg tak pokieruje moim życiem, ze nie bede musiał martwić się o pieniądze. Ok. 2 tygodnie temu miałem sen gdy drzemałem bo byłem zmęczony – “Bedzie jeszcze ciężej, musisz wytrwać w wierze i nie poddawać się bo taka sytuacja nigdy wcześniej się nie zdarzyła.” Sam staram się pomagać na discordzie, bliskim, działać w Imię Boże jak jest mi dane, na ile Bóg mi pozwala. Powierzyłem się Bogu w 100% i w Nim pokładam swoje zaufanie. Całą nadzieję lokuję w Bogu. Oczywiscie nadal grzeszę, jedyną osobą w 100% czystą i doskonałą jest Jezus Chrystus lecz jesli utrzymujemy relację z Bogiem to wiele się nam uda.Bóg zostawia przy nas pewne grzechy bysmy nie mieli się chlubić z naszej czystości. W wieku 20 lat z łatwością rzuciłem palenie [Obecnie mam 24 lata] bo mi to po prostu zbrzydło. Wiem, ze to co sie dzieje w moim życiu to nie przypadek i dziś już nie obwiniam Boga nie mam pretensji ale wiem, że to wszystko jest planem abym poznał Boga dlatego staram się każdemu głosić o Bogu jak tylko potrafię. Wiele razy sniły mi się wojny czy to jak będzie wyglądać świat pod panowaniem chinskiej władzy, ta przyszłośc zwana NWO. Wracając do relacji z Bogiem – często proszę np. o to bym mógł nauczać innych, głosić Słowo Boże. Z tego co zauważyłem to właśnie wiara ma wielką moc. Od pewnego czasu staram się pomagać innym w poznaniu Bożej Miłości. Jak to wspominano nie raz, Bóg nie karze nas bo tak chcę, Bóg nas karze bo nas kocha bo jesteśmy Jego dziećmi. Hartuje nas w ogniu wyzbywając się z nas grzechu i formując byśmy stawali się tacy jakich nas stworzył przed upadkiem w ogrodzie Eden. Wydaje mi się, że miłość ma wypływać z nas, zaufanie Bogu jakie posiadamy ma iść prost od nas, od serca a nie ma być wymuszone jako postawa. Wydaje mi się z własnych doświadczeń, że to cierpienie którego doświadczyłem miało za zadanie zbliżenie mnie do Boga, zrozumienie istoty miłości bezinteresownej, nabraniu pokory i przybliżeniu się w stronę Boga by móc pomagać innym i służyć pomocą by inni też mieli okazję na poznanie Boga. Bóg jest miłosierny, mamy ufać Mu w 100%, nie mieć nic więcej niż Bóg. Nadzieję powierzać w 100% Jezusowi, który jest Jedynym który łączy nas z Bogiem. Nie powinnismy wierzyc innym ktorzy sami w trudnym problemie beda zwracać się o pomoc do Boga czy innego swojego bożka. Wielu znających Słowo zna je tylko w teorii a praktyce działa jak faryzeusze. To widać po owocach jakie wydają. Nie ufajmy ludziom, którzy nie wiedzą co ich spotka jutro a planują jutrzejszy dzień. Zaufajmy Bogu który wybrał NAS, NAS WYBRAŁ PRZED STWORZENIEM a nie my wybraliśmy Boga. Bóg już dawno policzył włosy na naszej głowie. Nam zostaje pokazanie, że naprawdę Bogu ufamy czyniąc to co nas spotyka, słuchając się duszy, czyniąć jak czujemy a nie co mówi jakiś nauczyciel czy inna osoba, która zna Słowo. Jedni uczą się Słowa Bożego latami a nic nie wyciągają, jeden usłyszy Je pierwszy a zrozumie sens. To my stanowimy Ciało Chrystusowe. To, ze widzimy co się dzieje nie jest przypadkiem, to Bóg nas wybrał, my mamy prowadzić życie tak aby Bóg widział, że jesteśmy z Nim, pragniemy w 100% wrócić do Niego. Bóg nigdy nas nie opuści to widzę od dziecka. Często powtarzam sobie, Boże ufam Ci, lub śpiewam: Przykazanie nowe daje wam, byście się wzajemnie miłowali” Czesto też podczas chwili gdy zły, który jest oskarżycielem nas kusi powtarzam: “Kto przeciw nam jeśli Bóg jest z nami ? Kto się odważy stanąć przeciw Tobie Boze”. To tylko taka iluzja, walka o nasze dusze czego większość nie widzi, niektorzy muszą się przekonać sami na właśnej skórze – właśnie tu nie przypadkiem mam na 2gie Imię Tomasz. Szatan będzie cię okaleczać podczas manifestacji, bić gdy nastepnie powie, że to tylko żarty i jesteśmy przyjaciółmi. To żart, potem nastepnie oskarża i wciska swoje 5 groszy byśmy tylko oddali się mu i dali oderwac od Boga. Zły atakuje tych którzy są blisko Boga, a tych co najbliżej nienawidzi jeszcze bardziej. Zły nigdy nie pochyli się po coś co już i tak jest jego. Będzie oferował wszystko co się da – jesli jest w jego rękach nawet nagminnie wciskać na siłę jak może gdyz mysli ze dasz się złamać. Jeśli ten świat nie jest już dla ciebie, czujesz ze ci na nim nie zalezy tu zaczynają się mysli samobojcze, podszepty z nimi zwiazane, obwinianie i wmawianie tego czego Bóg nigdy by nie zrobił. Nie bez powodu Bóg poświęcił Swojego Syna byśmy teraz zwątpili w Bożą Miłość. Polecam na początek Ewangelię Mateusza,Marka i Łukasza <3
Oczywiście mamy być pokorni i służyć Bogu, nie wywyższać się i pomagać. Sporo o tym mówią Listy Pawła.
Nie poddawajcie się, zły nie ma was w garści jeśli się opieracie i nadal walczycie. Bóg nie bez powodu zerwał a nawet nie dopuścił do podpisania umowy gdzie sam gdy miało dojść do kontaktu z demonem w świecie duchowym – wołałem Jezu RATUJ!!!!. Wiele razy miałem sny które właśnie umocniły moją relację z Bogiem. Wierzę, że i wam się uda wyrwać z tego świata, porzucić go mimo, że obecnie sam w 100% z nim nie zerwałem ale staram się cały czas poświęcać Bogu. Czytajcie Słowo Boże, poświęćcie czas sam na sam tylko dla Boga. Starajcie się żyć blisko Boga na tyle ile możecie. Bóg w swoim czasie Sam tak poukłada wasze życie, że ta chwila będzie trwała na myśleniu tylko o Bogu. Pozdrawiam wszystkich – bardzo chciałem się podzielić swoim świadectwem. Sam myślę, że jest to tylko część bez szczegółów.

 

 

Zaktualizowane: 11 czerwca 2021 - 21:32

1 Komentarz

Dodaj komentarz
  1. Ciekawe, bo raz że się utożsamiam z tym, co piszesz (bycie outsiderem), dwa że miałem tylko podejrzenie, ale jednak, padaczki, a trzy, że mój głos podczas próby powiedział te same słowa, tylko skończył inaczej, czyli: “Nie rób tego, ja Cię z tego wyciągnę). Jeśli chcesz, to napisz do mnie. Zawsze łatwiej wiedzieć, że nie jest się samemu na świecie.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Detektyw Prawdy, Dobra Nowina i Apokalipsa © 2015 Frontier Theme
Polish
Polish
Polish
English
Exit mobile version