Prawda w czasach ostatecznych. Chrześcijanie biblijni.

Chrześcijanie biblijni. Prawda dla NAŚLADOWCÓW JEZUSA CHRYSTUSA "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli"

Rzymski chrzest – “złodziejstwo dusz”.

Poniżej kopiuję uświadamiający tekst znaleziony w internecie nt magii kościoła rzymskiego.

Ogólnie do tej pory było tak jeśli chodzi o prawdę, że była ona jak pocięta kartka papieru z zagubionymi częściami. Tudzież jak zagubione puzzle. Teraz ta prawdę odnajdujemy dzięki internetowi, łączę zagubione części w ramach moich poszukiwań.

Jak niektórzy moi czytelnicy wiedzą  dokonałem apostazji.

Miałem do niej kilka podejść i teraz jestem całkowicie przekonany, ze przeszkadzały mi w niej jakieś byty duchowe. Zapewne demony.
Podobny problem miała moja znajoma .  Od kilku dni nie mogła się skontaktować ze swoja koleżanką potencjalnym świadkiem.
Według mojej wiedzy najbardziej magia krk dotyka ludzi idących w stronę dobra, to ich na różne sposoby prześladuje. Kiedyś znajomego  były ojczym, który go na marginesie nienawidził, ale widząc jego starania w kierunku pracy i na innych płaszczyznach powiedział tak: ty to nie masz szczęścia w życiu.
Zło, demony nie prześladują ludzi złych bo nie maja po co. Ci są już kupieni: kłamią, kradną, oszukują, oglądają pornografię, zdradzają, niszczą innych ludzi etc. Demony nękają osoby idące w stronę Jezusa. Liczą na to że pech, np brak pracy, czy rozbity samochód, niepowodzenia rodzinne  ich załamią i pójdą w stronę zła. Często tak się dzieje.

Sporo przed apostazją zrobilem wielki krok oczyszczający: pozbyłem sie wszelkich dewocjonaliów, za co byłem trochę “ścigany”. Jednak miałem wybór albo tkwić w prześladującym  mnie pechu albo wyjść z kościoła i raz na zawsze rzucic tą piekielna organizację.

Oto oryginał tekstu znanego astrologa ze strony Taraka.

Owszem autor jest poganinem pełnej krwi, ale to, że istnieje na przykład szamanizm, nie oznacza, że nie istnieje świat duchowy. Notabene, wczoraj oglądałem końcówkę meczu Polska Japonia i zastanawiałem się nad wynikami w tabeli tej grupy. My wygraliśmy w nawet dobrym meczu z pierwszą w grupie Japonią. Japonia zremisowała z Senegalem, który wygrał z nami. Wiemy z mediów głównego nurtu, że Senegalczycy zlecili szamanom za kilka tysięcy euro rzucenie klątw na Polaków. Ciężko było nie widzieć chaosu w grze Polaków. Kolumbia była bezsprzecznie lepsza od nas, ale Senegal tak jak my opuszczający grupę wydawał się dobry, ale poprzez chaos Polaków…

 

__________

DEFINICJA – czyli kto jest złodziejem?

Jako były członek katolickiej organizacji religijnej przez kilka lat zmagałem się ze skutkami tego kontaktu. To, czego doświadczyłem ja sam, jak też moi czytelnicy, którzy opisywali mi swoje przeżycia, utwierdziło mnie w przekonaniu, że sprawa jest bardzo poważna i złożona. Dodatkowy problem pojawia się na skutek społecznego tabu nakładanego przez wieki a dotyczącego kościoła w ogóle. Na temat religii lepiej jest nie rozmawiać w ogóle – zarówno w aspekcie pozytywnym (podejrzenie o nawiedzenie) jak i negatywnym (skala reakcji od obojętności aż po czynną wrogość). Dlatego też teksty lepiej jest publikować pod pseudonimem a z ludźmi rozmawiać incognito, bo publiczne ujawnienie się rodzić może niebezpieczeństwo (w samych tylko listach grożono mi kilkakrotnie a jad sączący się z ust chrześcijan każe się poważnie zastanowić nad źródłem tej nienawiści).

Pierwsza była intuicja, wnioski sformułowałem później. Prawdziwa natura działań kościelnych jest odmienna od ogólnie panujących poglądów i pozorów jawiących się w kontakcie z kościołami. Oceniam ją jako skrajnie negatywną, obliczoną na konkretne skutki. Pierwszy etap moich rozważań to stwierdzenie, że KOŚCIELNI FUNKCJONARIUSZE KRADNĄ LUDZIOM DUSZE. Żeby być dobrze zrozumianym wyjaśnię jak rozumiem pojęcie duszy. Dusze, to centra mocy człowieka. Mają ona naturę namacalną w tym znaczeniu, że nie należą do jakiejś niedostępnej, duchowej sfery, tylko że ich obecność jest potrzebna człowiekowi do normalnego funkcjonowania. Tak wierzą ludy szamańskie. Jest to podstawowe centrum człowieka, które sprawia, że jest on zdrowy, wolny i może normalnie funkcjonować. Duszę można utracić. Stan utraty duszy był przedmiotem szczególnych starań szamanów – jej odzyskiwanie pozostawało i pozostaje nadal jednym z najważniejszych działań na szamańskiej ścieżce. Utrata duszy może zaistnieć na skutek bolesnych doświadczeń życiowych, choroby, wypadku albo intencjonalnych działań osoby trzeciej czyli mówiąc wprost, na skutek praktyk magicznych. Takimi praktykami magicznymi posługują się od stuleci kościoły aby pozyskiwać w magiczny sposób moc na rzecz funkcjonowania swojej organizacji, a precyzując pojęcie, tzw. egregora [2] . Proces ten następuje podczas sprawowania sakramentów, ale także poprzez systematyczne rzucanie klątw na członków kościoła. Te klątwy nieustannie rzuca się z ambon, publikuje w książkach i puszcza w eter za pośrednictwem rozgłośni radiowych. Klątwy te są jawne tj. odbiorcom wydaje się, że rozumieją sens słyszanych słów ale jeśli wsłucha się w nie osoba wolna to wychwyci tam od razu negatywne treści. W powstającej obecnie książce, o której już wspominałem na wstępie, załączam przykłady takich klątw.

Rzesze zaklętych ludzi wiodą swoją egzystencję nie zdając sobie sprawy z tego, że są częstokroć jedynie w połowie ludźmi, bowiem swojej drugiej połowy, którą im ukradziono, nigdy nawet nie poznali. Tak, jakby wśród rzeszy ślepców ktoś nagle zaczął mówić o wzroku – taka jest też mniej więcej moja sytuacja, kiedy rozmawiam z ludźmi na ten temat. Jest to trudne ponieważ jestem często uważany za wariata a innych jeszcze za wroga. Niektórzy zarzucają mi paranoję. Prawdę mówiąc nie dziwię się temu. Tak, jestem szalony, gdyż tylko szaleństwem można pokonać ten lodowaty powiew ziejący z kościelnych otchłani i tylko paranoiczną prowokacją można wyciągnąć spoczywających tam ludzi. Nieświadomi tortur jakim są poddawani twierdzą, że żyją w szczęśliwości, niczym więźniowie reedukacyjnego obozu maoistowskiego reżimu. Jeszcze inni spontanicznie i samoistnie obudzeni przedwcześnie, poddawani są jeszcze większym torturom poprzez wtłaczanie poczucia winy, modlitwy (klątwy) wspólnotowe, nazywane także modlitwami o uwolnienie od złego ducha. Mnie samemu podczas takiej modlitwy, trwającej dziewięć nocnych godzin i prowadzonej przez grupę dziewięciu osób, w tym księdza, przylepiono tak zajadłego demona, że skutki jego działania odczuwam do dzisiaj. Działań i sposobów jest wiele. Opiszę je szczegółowiej w mojej książce. Przede wszystkim są to sakramenty, od chrztu poczynając.

SAKRAMENTY

Jest siedem sakramentów. Chrzest, bierzmowanie, spowiedź, komunia, małżeństwo, kapłaństwo, namaszczenie chorych (zwane ostatnim namaszczeniem). Pod pozorem czynności sakralnych zakłada się ofiarom tzw. pieczęcie. Sami kościelni funkcjonariusze nazywają sakrament bierzmowania Pieczęcią Ducha Świętego.

Jaką naturę mają pieczęcie jako takie? Służą między innymi do: 1) sygnowania dokumentów – jako znaki ich autentyczności, 2) oznaczania własności, 3) pieczętowania komisyjnie zamkniętych pomieszczeń, 4) zamykania tajnej korespondencji 5) znakowania bydła itd.

Po co zatem pieczętować ludzi? Jeśli człowiek jest wolnym podmiotem, to nie potrzebny mu znak autentyczności; nie jest też bydłem chociaż symbolika owczarni swojego pasterza sugeruje, że jednak może nim być; nie ma w nim nic tajnego ani nie trzeba nic w nim zamykać. A jednak ludzi się pieczętuje. Ma to oczywiście wymiar symboliczny a dokładniej mówiąc magiczny. Magiczne pieczęcie stosowane były i są przez niektórych magów między innymi do pętania demonów w celu zaciągnięcia ich na służbę. Bogata w symbolikę pieczęci jest też Apokalipsa Jana, który to wątek szerzej poruszam w swojej książce. Tutaj chciałbym wyjaśnić, że religia chrześcijańska wpisuje się w jeden, wspólny rys religii monoteistycznych, które to posiadają naturę demoniczną i stanowią pole działania sił wrogich człowiekowi. Zarówno judaizm, chrześcijaństwo oraz islam są z natury wrogie człowiekowi. Do tego tematu jeszcze wrócę.

Rytuały jako takie można z grubsza podzielić na dwie kategorie: otwierające i zamykające. Do otwierających należą np. buddyjskie poła [3] , obrzęd szałasu potów, hiperwentylacja zwana oddychaniem holotropowym, rytualne stosowanie grzybów halucynogennych wśród adeptów tradycyjnych kultur szamańskich [4] , rytuał pentagramu. Natura tych rytuałów jest otwierająca i uwalniająca. Rytuały zamykające stosuje się jedynie intencjonalnie, w konkretnych przypadkach i jawnie. Do rytuałów zamykających należą: wypędzanie ducha np. choroby, pętanie demona oraz sakramenty kościelne – czynione jednak podstępnie i z ukryciem ich prawdziwej natury.
PRZYKŁAD CHRZTU. Kościelny sakrament chrztu jest rytuałem magicznym pętającym duszę dziecka (kościół chrzci również sporadycznie dorosłe osoby). Na głowie ofiary kapłan kreśli palcem umaczanym w poświęconym oleju znak krzyża, po czym egzorcyzmuje diabła i na końcu polewa głowę trzykrotnie wodą wypowiadając odpowiednią formułę: ja ciebie chrzczę… itd.
Symbolika krzyża jest wieloznaczna. Na przykład w tradycjach szamańskich oznacza kierunki świata. W tradycji chrześcijańskiej jest jednak związana z rzymskim narzędziem tortur i egzekucji wykonywanych na ludziach podrzędnej kategorii (Rzymian, posiadających prawa obywatelskie, ścinano). Krzyż służył do śmiertelnego unieruchomienia ofiary, tak aby skonała dusząc się pod ciężarem własnego ciała. Skazańcom zwykle łamano piszczele. Mówi się, że z litości gdyż osoba z połamanymi kośćmi nóg nie mogła się podnosić w celu zaczerpnięcia oddechu i umierała przez to szybciej. Jest to także, a może przede wszystkim, ślad starej wiary w to, że istota z połamanym szkieletem nie mogła się odrodzić ponownie (zmartwychwstać) gdyż szkielet w bardzo starej warstwie wierzeń jest źródłem życia i mocy. (W tym miejscu warto wspomnieć, że według przekazu ewangelistów, Jezusowi piszczeli nie połamano, co miało być wypełnieniem się starotestamentowego proroctwa) Centrum odniesienia współczesnego chrześcijaństwa jest zatem człowieczeństwo unieruchomione i przybite do narzędzia kaźni. Od wieków ludzie spoglądają na ten symbol nie zdając sobie sprawy co on oznacza i jakie konsekwencje ma nieustanne kontemplowanie tej treści. Czynienie tego znaku na czole dziecka jest ukrzyżowaniem również jego człowieczeństwa, jest symbolicznym unieruchomieniem jego istoty, zależnej odtąd od woli swych oprawców i dysponentów mocy, którą odbiera się ofierze w czasie sprawowania tego rytuału.
Wypędzanie demona nad nowonarodzonym dzieckiem jest zgubne w skutkach. Stara magiczna zasada głosi, że nie ma znaczenia forma gramatyczna zaklęcia. Jeśli ktoś zaklina bogactwo mówiąc niech nie będę biedny, to skutkiem wypowiedzenia tej formuły może być tylko bieda. Jeśli zatem kapłan woła szatana, wypędzając go z miejsca, gdzie go nie ma, to demon najprawdopodobniej przylezie z ciekawości, że ktoś wzywa jego imienia. Skutek egzorcyzmu – wokół ofiary gromadzą się demony, a pracę mają ułatwioną, gdyż ochrzczony został właśnie pozbawiony duszy, źródła swej mocy.
Wiele dzieci w czasie chrztu przeżywa koszmar. Dławią się one, wpadają w spazmy, drgawki, sinieją, duszą się itd. Jako że kiedyś asystowałem do mszy jako lektor, widziałem wielokrotnie takie przypadki. Wielu moich czytelników opisuje doświadczenia z chrztu swoich dzieci jako właśnie takie. Jedna z relacji opowiedzianych przez moją czytelniczkę była taka, ze miała ona wizję swego chrztu, kiedy to podczas polewania głowy wodą miała wrażenie, że zalewa ja od środka czarna, śmierdząca maź. Ja sam podczas obserwowania kościelnych rytuałów widzę rzeczy paskudne i złowieszcze. Kontakt z tym jest naprawdę przykry.
PRZYKŁAD BIERZMOWANIA. Rytuał ten odbywa się poprzez znak krzyża na czole, czyniony palem umaczanym w poświęconym oleju, wykonywany przez biskupa lub innego kapłana w jego imieniu. Podczas tego rytuału biskup wypowiada formułę: przyjmij znamię daru ducha świętego. W kościołach wschodnich (prawosławnych) pieczętuje się całe ciało (czoło, usta, gardło, klatkę piersiową – serce, dłonie i stopy) z formułą: pieczęć daru ducha świętego. Prawosławie w tym przypadku stosuje metodę hurtową.
Można je nazwać po prostu zamykaniem trzeciego oka. Trzecie oko, zwane w tradycji jogi czakramem anahata jest związane ze zdolnością doświadczania wizji. Wizja jest istotną częścią percepcji człowieka, bez niej jest się tylko tworem przekazującym treści z drugiej ręki. Wizja uzdrawia, daje wolność i decyduje o kreatywności. Skutkiem powszechnego wyłączenia tej zdolności u ludzi jest skrajna technologizacja życia i regres cywilizacyjny, którego najjaskrawszym symptomem jest zastąpienie wizji przez telewizję. Inni decydują o tym jakie treści i obrazy kierują życiem naszym i naszej społeczności. Kościół przywiązuje bardzo dużą wagę do mediów, które nazywa w charakterystyczny sposób “środkami masowego przekazu”. Stąd też pewnie owa walka o media toczona przez znanego wszystkim zakonnika, właściciela jednej z kościelnych rozgłośni radiowych. Kto ma władzę nad obrazem pokazywanym ludziom pozbawionym wizji, ten ma faktyczną władzę nad nimi.
PRZYKŁAD SPOWIEDZI. Centralnym punktem tego rytuału jest osobiste wyznanie swoich przewinień kościelnemu funkcjonariuszowi. W tradycji katolickiej ofiarę nazywa się penitentem a spowiednik pełni rolę sądu.
Jeśli mamy sąd, to gdzie obrońca? Ofiara jest sama swoim oskarżycielem (proszę zauważyć podobieństwo do publicznej samokrytyki w państwach komunistycznych), nie ma obrońcy i jest poddawana sądowi. Tradycyjnym gestem pokuty jest bicie się w pierś. Według moich obserwacji ten rytuał ma przede wszystkim wpływ na sferę uczuć, dotyczy ośrodka zwanego w tradycji indyjskiej czakramem serca. Przy czym zaznaczam dosyć luźno nawiązuję do tej tradycji bowiem w innych tradycjach można zauważyć podobne korespondencje władz psychicznych i duchowych do ośrodków ciała (głowa – świadomość, serce – uczucia, splot słoneczny – emocje). Czynię tak, ponieważ system czakramów z systemu jogi dobrze zakorzenił się w świadomości adeptów Zachodu i dla wielu moich czytelników jest on czytelny. Spowiedź może powodować uzależnienie. Ofiara zaczyna skupiać się przede wszystkim na sobie, bojąc się popełnić kolejne wykroczenie popada w rodzaj autyzmu pomieszanego z narcyzmem. Sąd spowiedzi przypomina jej nieustannie, kto jest jej panem i od kogo zależy. Penitent nie jest z definicji osobą wolną – osoba wolna nie podlega sądowi. Pojęcie wolności jest tutaj kluczowe.

EGREGORY I DEMONY

Zarówno egregory jak i demony stanowią realne byty rezydujące w sferze, nazwanej ongiś w środowisku okultystycznym, astralną. Psychologizacja czy też wręcz jungizacja [5]zagadnień związanych z magią i szamanizmem spowodowała, że demony zaczęto postrzegać jako jedynie aspekty ludzkiego umysłu. Jestem stanowczym przeciwnikiem takiego podejścia do sprawy. Psychologia jest autonomiczną dziedziną i ma się do tłumaczenia pojęć magicznych oraz wyjaśniania natury astralu, jak wspomniane już skrzypce do poziomnicy. Szamańskie uzdrawianie to nie psychoterapia i odwrotnie. Podkreślam to aby zawczasu wyeliminować próby psychologizacji poruszanych przeze mnie kwestii. Takowe były już podejmowane w ramach oswajania moich skądinąd niewygodnych poglądów. Temu się sprzeciwiam. Twierdzę stanowczo, że w przestrzeni kościoła mamy do czynienia z niebezpiecznymi istotami i jest to zagrożenie realne oraz namacalne. Piszę to jako szaman[6] , będący nim z powołania i wybrania, o które nie zabiegałem. Źródłem mojego poznania w tej kwestii są wizje oraz szczególna percepcja będąca wynikiem szamańskich działań, jak też przede wszystkim kontakt z ludźmi – ofiarami chrześcijańskiego pieczętowania. Jeśli ktoś chce, może oczywiście uznać moje wywody za przejaw konfabulacji, lub wręcz choroby psychicznej, ale jestem na to przygotowany. Moje argumenty przeciw religijnym – poruszamy się w tej samej przestrzeni, psychiatra nie ma tu nic do gadania.
Demony korzystają z przestrzeni ludzkiego umysłu, jak z ekranu lub fali nośnej. Czasami nie zachowują tej reguły i manifestują się fizycznie, chociaż są to przypadki sporadyczne – wymagają zaangażowania ogromnych pokładów mocy i można je porównać na przykład do spięć w instalacji elektrycznej. Demony potrzebują ludzi, tak jak przestrzeń Internetu potrzebuje komputerów, aby zamanifestować swoją treść na ekranach monitorów. Internet jest realny i policzalny (choćby w systemie binarnym) ale bez urządzeń peryferyjnych istniałby sam dla siebie. Podobnie egregor kościelny ma naturę sieci, do której podpięte są jego ofiary. Egregor ten ma nader paskudną naturę, bywają bowiem również egregory o naturze bardziej neutralnej. Ten więc jest po pierwsze bardzo stary, a po drugie uzależniony od ofiar, których ciągle mu brakuje. W jego otchłani funkcjonuje wiele demonów a najpopularniejszym z nich jest Szatan zwany też, nie do końca słusznie, Lucyferem. Pełni on naturę strażnika, jak ktoś kiedyś słusznie spostrzegł. Jego zadaniem jest bycie tym wilkiem czyhającym na owczarnię pana – owce boja się wychylić poza stado i bardzo pilnują swego pasterza. Mają pozór bezpieczeństwa ale muszą dawać się strzyc a niekiedy i dać zeżreć, chociaż odbywa się to po cichu, tak aby inne owce się nie wystraszyły. Jeśli chodzi o Lucyfera, to uważam jednak inaczej. Nie jest on tym samym co szatan-strażnik, jest on drugą po demonie Jahwe (na ten temat w dalszej części tekstu) postacią religii monoteistycznych. Jest panem demonicznego ładu. Odrywa swe ofiary od samych siebie i zwodzi ich iluzorycznym światłem doskonałości. Jawi się jako postać łagodna i doskonała. Jest niezależny od egregora kościelnego, stanowi autonomiczne pole mocy obecne we wszystkich prawie tradycjach.
Ostatnio zamanifestował się wiosną w Rzymie tak, jak to opisałem w kwietniu po jednej z doświadczonych przeze mnie wizji : “Popatrzcie na Jego oblicze – pełne anielskiej godności, pełne wdzięku i starczej doskonałości. Przypatrzcie się temu faustowskiemu duchowi Teutona – niczym sobowtór Adriana Lewrkühna, co zaprzedał duszę diabłu w zamian za blask chwały i doskonałości. Habemus daemonium – oto mamy zło najczystsze, najświetlistsze, piękną postać lucyferycznego autoramentu, co usadowiła się w samym centrum świata. Diabelstwo zwyciężyło.”
Innym, obecnie bardzo atrakcyjnym polem aktywności lucyferycznej jest tzw. new age. Tematu tego jednak z oczywistych względów tutaj rozwijać nie będę. Z lucyferyczną aktywnością możemy mieć do czynienia nawet w tak zacnych tradycjach jak zen – niektórzy jego adepci omamieni iluzorycznym światłem zaczynają uważać, że istnieje stan, w którym nie ma wątpliwości i przez to zdolni są do niezwykłego okrucieństwa o jakie np. posądzano Philipa Kapleau, o japońskich, samurajskich zbrodniach II Wojny Światowej już nawet nie wspominając.
Drugi demon, stający jednak w centrum uwagi, to Jahwe – stary, okrutny, i paskudy w swej naturze pustynny demon wojny i pogody. Stary Testament, kronika jego działań, jest historią pisaną krwią. W swej książce dokonuję szczegółowej analizy tekstu ST i przytaczam najciekawsze przykłady. Jahwe początkowo zasilał się energią życiową ofiar składanych z ludzi. Potem zadowalał się zwierzętami a w końcu, samemu ewoluując, zapragnął ludzkich dusz.
Myślę, że egregory i demony mają naturę podobną do, dajmy na to, ameby. Mogą się dzielić, klonować a dodatkowo jeszcze ewoluować i mutować. Tak też było z Jahwe. W jednym polu mocy, takim superegregorze, działają obecnie inne, spokrewnione ze sobą pola mocy. Inną naturę miał pierwotny Jahwe, inną ma współczesny katolicki Ojciec a jeszcze inną ma Allach. Zdaje się, że inny też jest duch protestantyzmu, ze swym sojuszem zawartym z kapitalizmem jako głównym polem swej aktywności [7] . Obecnie dwa z tych egregorów zdają się walczyć ze sobą o rząd dusz – islam i prostestanto- kapitalizm ścierają się na limesie cywilizacji arabskiej i anglosaskiej a podłożem tego konfliktu jest ropa naftowa, nazywana przez Nieńców, o czym wiemy od Leonida Lara, krwią diabła [8] . Temat ten jest wart osobnego potraktowania i z pewnością za jakiś czas do niego wrócę.
Ojciec – demon katolicyzmu, zdawał się słabnąć przez ostatnie dziesięciolecia. Przypominał schorowanego starca, niedołężnego okrutnika wykonującego swą władzę rękoma najemników. Nowy szef religijnej organizacji katolickiej, wcielony duch lucyferycznego idealizmu wieczystego, pokazuje jednak, że nastąpiło pewne przewartościowanie, czyli prawdopodobnie znaleźli jakieś nowe źródła energii. Zauważam jednak, że sfera ta jest nader pogmatwana, nie do końca jasna. Owe demoniczne pola mocy nie mają jednoznacznie określonych granic, jedne zdają się subtelnie przechodzić w drugie, stąd trudno nieraz określić tożsamość danej siły. Są tutaj kształty powstałe na wzór sojuszu, komensalizmu [9] , a nawet pasożytnictwa – posługując się modelowo terminologią przyrodniczą. To jest mroczny i drapieżny świat a my jesteśmy jego bazą pokarmową.
Oprócz tego egzystuje wiele pomniejszych demonów. Ich natura jest podobna, przyczepiają się do swych ofiar i zasilają się resztami ich mocy. Każdy poddany rytuałom kościelnym ma przypisanego sobie przynajmniej jednego, indywidualnego demona, który jak cień, wlecze się za nim całe życie. Rezyduje w jego umyśle, zatruwając go myślami o poczuciu winy upośledzając go np. w dziedzinie seksualności [10] itd. Ostatnio miejscem wzmożonej aktywności demonicznej stały się spotkania na Lednicy [11], gdzie dominikanie gromadzą rzesze młodych ludzi poddając im zupełnie nowym rytuałom. Każde doroczne, lednickie spotkanie kończy się pochodem ofiar pod symbolicznym szkieletem ryby – są tutaj symbolicznie pożerani przez egregora, który w tym przypadku manifestuje się w swojej akwatycznej emanacji. Skutki tego procesu są poważne. Obserwując na żywo jedno z takich spotkań widziałem, jak na ludzi spadają z góry niby czarne płachty (jakby płaszczki, latawce) i okrywają ich sobą. Każdy z uczestników składa dodatkowo ślubowanie i w efekcie pod pozorem dobrowolności poddaje się we władanie demonów. Podejrzewam, że takie spotkania organizowane są dlatego, że w ostatnich latach więzi wiernych z kościołem znacznie się rozluźniły, za przyczyną chwilowej niedyspozycji demona Ojca. Teraz straty trzeba nadrobić i stąd coraz więcej takich zgromadzeń.

 

http://www.taraka.pl/zloddusz

 

_______________

 

Sama biblia nazywa Watykan siedliskiem demonów. Byłem pierwszą osobą w polskim internecie, która napisała o demonie zwanym Vatinanus, który opiekował się dzieckiem od momentu narodzin:

 

Vaticanus – starodawny demon

 

Proszę świeżych czytelników o zachowanie spokoju w konkluzjach do tego tekstu i wstrzymanie paniki. Świat duchowy istnieje, ale nie oznacza to, że mamy się go bać.

Prawda jest taka, że duża część dzieci reaguje płaczem podczas chrztu.

Jakie są skutki jeszcze tego chrztu?

Mało tego, nawet po wyjściu z kościoła, osoba ochrzczona w kościele Rzymu jest osobą religijną. Ma ducha religijności co blokuje prawdziwy, realny kontakt z Bogiem. Te osoby nawet jeśli przejdą z ławki do ławki protestanckiej są religijne. Kuriozum i fenomen.

Tak tak, jak chcecie aby ktoś był religijny? Tak z dnia na dzień? Musi być zapieczętowany. Dopiero Jezus wyzwala z ducha religijności. Opierając się na tym tekście jest przyporządkowaniem duszy demonom.

 

 

 

14 komentarze

Dodaj komentarz
  1. Czytałem kiedyś zamieszczony tekst. Tylko, że umieszczanie na tym blogu artykułu pochodzącego ze strony trudniącej się astrologią i innymi głupotami obrzydliwymi w oczach Boga, jako wiarygodne źródło jest strzałem w kolano, nieporozumieniem. Ludzie którzy trwają w kłamstwie nie podadzą prawdy. To ich wywód w oparciu o ich zabawy. Tak samo chrzest biblijny można nazwać rytuałem i czarem, bo jest to zestaw praktyki ze swoją symboliką i odniesieniem do duchowości.

    1. Napisałem, ale chyba nie zrozumiałeś, albo przeoczyłeś.

      “Owszem autor jest poganinem pełnej krwi, ale to, że istnieje na przykład szamanizm, nie oznacza, że nie istnieje świat duchowy. ”

      Tak samo jakbym o skopiował wyznania byłego satanisty lub obecnego w jaki sposób przywołują demony. Nie umniejszałoby to realizmu i prawdy.

      świat duchowy kolego istnieje i Biblia nie mówi jak oni to robią…

      Jak chcesz czytać TYLKO teksty biblijne to musisz zmienić blog…

  2. Ja się zgadzam z tym że chrzest powinien byś świadomym dobrowolnym aktem wiary a nie nieświadomym. Wtedy widać namacalnie, że ziarno obumiera w człowieku i wydaje efekt. Bo ziarno to słowo, a jak się słucha słowo to dopiero można uwierzyć i zdecydować się przez Chrzest na udział w losie Chrystusa. Pozdrawiam.

    1. Otóż to!
      A cóż takie bidne niemowlę może powiedzieć, jeśli ono czuje że tego “chrztu” nie chce? Mało to dzieci płacze w trakcie? One mają taki rodzaj intuicji który im podpowiada kto może zrobić krzywdę a komu można bez spiny zaufać i chyba czują że tu coś jest nie tak, skoro tak wiele z nich płacze (podobno ja sama też płakałam, przynajmniej tak wynika z opowieści moich ziemskich rodziców), no nie?

    2. I jeszcze taki demot, który tu pasuje, gdyby tylko zamienić ateistę 😀
      https://demotywatory.pl/3889170

  3. To jest prawda z tym duchem religijnosci, zauwazylam to w swoim zborze. Mianowicie Pan Jezus postawil mi na drodze dwojke ludzi, ktorzy chodza po ulicy uzdrawiaja i glosza ewangelie. Postanowilam sie od nich uczyc i podazac sladami Jezusa. Udalo mi sie wydluzyc nogi paru osobom i wygonic bol z bezdomnego w imie Jezusa. W zborze niedowierzaja a duch religijnosci objawil sie bardzo mocno oskarzajac mnie o samowolke podczas gdy sami modla sie o dary ducha sw. Tamci ludzie wypedzili ze mnie demona, ktory mimo tego iz chrzescijanka jestem od roku siedzial we mnie caly czas. Oczami swoimi widzialam jak wychodzily ze mnie opary a moje cialo zrobilo sie cieple od srodka, takie same uczucia doswiadczylam gdy kiedys modlilam sie na rozancu za dusze zmarlego kolegi, te opary wtedy mnie oblekly a ja zadowolona myslalam ze ten moj kolega mi dziekuje za modlitwe…

  4. Te szamaństwa Senegalczyków za wiele im nie dały bo z grupy nie wyszli.
    Ostatecznie Senegal i Japonia zdobyli tyle samo punktów (4 pkt) i mieli taki sam bilans bramkowy. O awansie zdecydowała mniejsza ilość żółtych kartek.
    Ostatnie 15 minut meczu Polska-Japonia przypomniały parodię. Japończycy broniąc dla siebie korzystnego wyniku wymieniali się podaniami, a nasi piłkarze się przyglądali i nie wykorzystali okazji do ataku. Kto wie może gdybyśmy ruszyli padła by druga bramka, ale wtedy awansowałby Senegal. 🙂

    1. “Te szamaństwa Senegalczyków za wiele im nie dały bo z grupy nie wyszli.:”

      szamaństwo dotyczyło tylko Polski..

  5. Bardzo ciekawy artykuł. Niestety ale zostałam ochrzczona w KK i bierzmowanie też miałam. Jak mozna uwolnić się od tych pieczęci ?? Czy jest jakaś modlitwa o uwolnienie ? Czy trzeba przyjąć chrzest oczyszczający ?
    To naprawdę cud , że będąc tak bardzo pod wpływem KK poznałam prawdę i ja przyjęłam. To dowod, ze Nie ma dla Boga rzeczy niemożliwych..

    1. nikt nue ma chyba pewności co do istnienia takich pieczęci, ale ma to sens.
      Odpieczętowaniem jest Jezus Chrystus.

    2. Gosiu mam nadzieje że jesteś wolna

  6. Co do chrztu to może ktoś zna temat, był chrzczony przez te osoby, czy na podstawie prezentowanej treści może stwierdzić czy jest to dobry pomysł ? https://www.chrzestwwodzie.pl/
    bo osobiście mam pewne watpliwości jak np. mówienie językami jako objaw udanego chrztu, uprzednie wyznanie grzechów czy przejście nauk biblijnych jako warunek konieczny, może ktoś rozwiać moje watpliwości czy potwierdzić ich słuszność ?

    1. Do Pomidora:
      Wg mnie osoby ze strony chrzestwwodzie.pl uzależniają ważność chrztu tylko od daru mówienia językami.
      Proszę przeczytać I Koryntian 12.
      Uważajmy, aby nas nikt nie zwiódł.
      Takie wkładanie rąk przez samozwańczych uczniów Jezusa może się skończyć opętaniem.
      Przypomina mi to ducha Kundalini.
      Ostatnimi czasy mamy prawdziwy wysyp chrztów wodnych i nie tylko.
      Pamiętajmy, że Internet jest monitorowany i “specjaliści” wiedzą co i jak nam podać na tacy, abyśmy już niczego nie szukali.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Detektyw Prawdy, Dobra Nowina i Apokalipsa © 2015 Frontier Theme
Polish
Polish
Polish
English
Exit mobile version