David Wilkerson
August 11, 2016
Kiedy Chrystus modlił się w Getsemane, demonstrował Swoim uczniom jak osiągnąć moc i władzę nad mocami szatana. Kiedy uczniowie próbowali wypędzać demony, te piekielne duchy śmiały się z nich. Tylko kiedy na scenie pojawił się Jezus, demony uciekały. Jedyny autorytet, który one uznają, to skruszone serce i złamany duch.
Zwróćcie uwagę na modlitwę Jezusa w Getsemane:
-„Smętna jest dusza moja aż do śmierci” (Mt 26:38). Ta deklaracja w gruncie rzeczy mówi, „To przekracza Moje zrozumienie i jeżeli to pójdzie dalej, to może Mnie zabić.”
-„Ojcze mój, jeśli można, niech mnie ten kielich minie” (26:39). Czy modliłeś się kiedyś w skrajnej agonii, z gorącymi łzami spływającymi po twarzy?
W Getsemane widzimy Jezusa w serii duchowych agonii:
-Łzy
-Błaganie
-Wstawiennictwo
-Padanie na twarz
Każdy z tych epizodów na końcu prowadzi do miejsca wspaniałego objawienia.
Wiemy, że jako naśladowcy Jezusa, będziemy doświadczać tych samych rzeczy, których On doświadczał. On jest naszym przykładem w czasie kryzysu i w tych chwilach możemy modlić się tak, jak On: z wiarą, wiedząc, że Bóg zbiera nasze łzy. Tak, jak On, mamy się modlić o uwolnienie i pytać Boga o drogę wyjścia.
Oczywiście to nie jest naszym codziennym doświadczeniem w chodzeniu z Panem. Jest to raczej nasze spotkanie z Nim, konfrontacja, gdzie dochodzimy do kresu czegoś. W tym momencie przestajemy patrzeć na nasze okoliczności i zaczynamy wylewać naszą duszę przed Panem. W tym wszystkim wierzymy tak, jak Jezus, że Bóg kocha nas i przez to doświadczenie chce objawić nam coś wspaniałego
Nie na temat. Co innego różnopoglądowe wielkomiejskie aglomeracje, a co innego zakisła w rzymskim sosie prowincja. W tych pierwszych afiszowanie się z obrazoburczymi wobec tradycji polokatolickiej poglądami nic w zasadzie ci nie grozi, a w tej drugiej niekoniecznie… Chcę żebyście zdali sobie z tego sprawę.