Prawda w czasach ostatecznych. Chrześcijanie biblijni.

Chrześcijanie biblijni. Prawda dla NAŚLADOWCÓW JEZUSA CHRYSTUSA "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli"

Wszyscy jesteśmy starymi wrakami, które trzeba naprawić.

Jak wspomniałem w podkaście, po około 10 latach czytania biblii dochodzę do wniosku, że im więcej żyje, tym więcej odkrywam rzeczy w sobie do naprawy. Z tej myśli powstał taki akurat tytuł artykułu.

 

 

Bardzo ciekawą definicję słowa wrak podaje słownik języka polskiego:

 

1. zatopiony lub zniszczony statek;
2. pojazd nie nadający się do użytku;
3. człowiek schorowany lub wyczerpany psychicznie

 

Myślę, że każda z tej interpretacji ma bardzo duży sens psychologiczny i biblijny.

Wszyscy w momencie narodzenia na nowo, czyli stania się niemowlakiem Ducha Świętego, dzieckiem Boga, kompletnie nie zdajemy sobie sprawy jak te małe dzieciątka z własnych ułomności. Wychodzimy z duchowego brzuszka poznając (na nowo) świat. Mamy wiele roszczeń jak dzieci, płaczemy jak się dzieje nam krzywda, jesteśmy skoncentrowani na sobie, ale nasz Tata jak dobry rodzic nie spełnia wszelakich naszych zachcianek i w miarę dorastania daje nam klapsy:

 

 

“I zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego Ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; Bo kogo Pan miłuje, tego karze. I chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami.
Hebrajczyków 12:5-8″

 

 

To nasz tata jeśli nie jesteśmy krnąbrni pokazuje nam, co w nas jest nie tak, co jest do naprawy w tym wraku, gdyż on nas bardzo dobrze zna i nas tak bardzo kocha, że nie chce abyśmy nadal byli oszukującymi się wrakami i gratami. On poprzez krew Jezusa Chrystusa udziela nam wszelkiej łaski do naprawy. Jezus zapłacił za nas cenę i to On nas uzdalnia do bycia nowymi autami, nowymi samolotami.

 

 

 

Jednak warunkiem jest spojrzenie w lustro i doświadczenie tej bolesnej prawdy. Przyjęcie do wiadomości, że jesteśmy wybrakowani i powyginani, że musimy się nauczyć chodzić (na nowo) w Duchu, że musimy się nauczyć (na nowo) dobrego języka, nie złośliwego, nie raniącego innych. Musimy nauczyć się dbać o nasze ciało będące Świątynią Ducha Bożego, czyli samego Taty naszego.

 

Nasz grzeszne ciało i związana z tym nasza stara natura lubi widzieć się dobrze. Nie bez powodu nasz Król i Pan (przynajmniej powinien nim być) Jezus Chrystus powiedział:

 

 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.”

 

 

 

My grzeszni w ciele ludzie lubimy widzieć u innych źdźbła, a nie widzieć u siebie brudu. Tutaj nie chodzi o fałszywe teologie, ale o złe skłonności, złe cechy charakteru, złe nawyki.

 

Przez około 6 lat prowadzenia bloga poznałem wielu ludzi. Jedni byli okropni, a inni wydawali mi się idealni, ale z upływem czasu Bóg pokazał mi słabości również w tych bardzo szanowanych przeze mnie osobach.

Kiedy jednych szanowałem za cechę X np uporządkowanie, innych Y ceniłem za dobroć, empatię. Prawda jest jednak taka, że każdy ma jakiś defekt i lepiej prosić Boga aby pokazał nam prawdę o sobie samych oraz przypomnieć zarzuty naszych bliskich i z dystansem (mogą się mylić) ocenić w duchu prawdy jak się sprawy mają.

Otrzymaliśmy do zarządzania nasze ciała. Odpowiedzmy sobie zatem jak je traktujemy? Jak o nie dbamy? Czy interesujemy się nimi ponad popędami co jest dla nich dobre? Jakie nawyki żywieniowe są dla nas korzystne a jakie nie?

 

 

„Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście” (I Kor. 3, 16-17).

 

 

Czy zastanawiamy się nad tym jak dbamy o ciała najbliższych? Przytulić męża, żonę, matkę, ojca, dziecko.

 

Jesteśmy dyspozytorami naszego ciała i umysłu.

 

Książka, którą przeczytałem około 15 lat temu “Miłość, medycyna i cuda” potwierdza to, co w powyższym tekście.

„Fakt, że duch rządzi ciałem, choć lekceważony przez biologię i medycynę jest najbardziej fundamentalnym faktem o procesie życia, jaki znamy”

„Medycyna nadal koncentruje się na chorobie, co jest orientacją błędną. Zwolennicy tej tezy ciągle postępują tak, jakby choroba chwytała ludzi i nie rozumieją, że to ludzie chwytają chorobę”

„Wielu ludzi prowadzi taki tryb życia, jakby chcieli je skrócić”

„Stan ducha zmienia stan ciała”

“Uczymy tego, czego sami chcemy się nauczyć. Lekarze musza nauczać, a jednocześnie uczyć się od swych pacjentów”.
“Przekonania są sprawą wiary, a nie logiki”.
“Najlepszym sposobem spowodowania, żeby coś się stało, jest przepowiedzieć to”.
“Zwyczaj lekarzy, żeby prognozować, ile czasu zostało jeszcze pacjentowi, jest okropnym błędem. To samo spełniające się proroctwo”.
“Dopóki pacjent wyraża chęć życia, nie do nas należy ocena wartości tego życia. Dopóki życie, jakie wiodą moi pacjenci, ma wartość dla nich, ja jestem na miejscu, żeby w jego przedłużeniu pomóc”.
“Wszystko, co przywraca nadzieję, jest zbawienne”.
“Wysiłek świadczy o wysokim poziomie motywacji”.

Od razu zastrzegam sobie, że nie znam osobistych przekonań autora, który jest lekarzem i swoje doświadczenia z chirurgii przeniósł na łamy książki. Ale czytywał często biblię, co nie oznacza, że jest jej wierny.

Jednak bez względu na zapatrywania religijne autora uważam, że pokazuje on pewne mechanizmy wkomponowujące się w Prawo Boże.

 

Co do języka powstało wiele różnych książek.

Księga Przysłów powiada nam:

 

“Życie i śmierć są w mocy języka, [jak] kto go lubi [używać], tak i spożyje zeń owoc.”

 

To co mówisz ma wpływ na Twoje zdrowie i Twojego otoczenia. Znam człowieka stroniącego od swej matki, ponieważ ma ona zły język. Znam przypadki notorycznego ranienia bliskich, żony, męża nawet w tych partnerów ciężkim stanie zdrowotnym czy innych obciążających okolicznościach.

 

Mówi się “miłość lekarstwem na wszystko”.

Myślę, że najłatwiej jest nauczyć się teologii, a najtrudniej jest kochać bliskich.

Kiedyś czytałem gdzieś, że złość i napad partnera można w kilka sekund zabić przytulając go. Poniżej skądinąd:

10-20 sekund przytulania ukochanej osoby może pomóc w leczeniu bóli głowy. Podczas przytulanie wytwarza się oksytocyna, która odpowiada za poczucie spokoju i bliskości oraz poprawia samoocenę. Co więcej, widok ukochanej osoby zwiększa wytrzymałość na ból nawet o 40%.

 

 

Przed poznaniem Boga byłem zafascynowany szamanizmem a w szczególności Huną.

Co prawda już ją oczywiście porzuciłem, ale chciałbym pokazać pewne mechanizmy.

Wiara w hunę zakłada istnienie trzech bytów w człowieku: świadomości, podświadomości i nadświadomości.

W pewnym sensie się z tym zgadzam ponieważ joga, alkohol, trawka, medytacje powodują utratę świadomości, a wtedy dajemy przystęp demonom. To byłaby podświadomość, która również jest wtedy, kiedy rządzą nami nasze złe skłonności i nawyki.  Ludzie nieświadomie ranią innych. Dlaczego? Bo nie znają dobrze Boga, gdyż nie są napełnieni Duchem Bożym w pełni.

 

“Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”: Jana 13.

 

 

Choćbyś znał całą teologię, ale jeśli ranisz drugą osobę, to twoja wiara jest wiarą ale w szatana. Wers z Jana 13 wyraźnie mówi o warunku przynależności do Jezusa.

My ludzie chcielibyśmy zostawić jak najwięcej dla siebie ze starego życia a jednocześnie mieć wyobrażenie, że Bóg jest z nami. Albo albo…

 

Wszelkie złe nawyki są zakorzenione w podświadomości i dlatego należy sobie je uświadomić. Trzeba spojrzeć w lustro.

Kontynuując wątek Huny, bo jest arcyciekawy, zakłada ona także połączenie świadomości z nadświadomością poprzez podświadomość. Jest to bardzo interesujące, ponieważ tak działa Duch Boży. Poddając swoją świadomość Bogu, potrafiąc słuchać głosu Bożego, tego subtelnego głosu, który zakrzykujemy głośną muzyką, pędem życia, możemy współpracować z samym Bogiem.

Jakbym widział przełożenie huny na wiarę? Notabene uważam, że te demoniczne nauki są kopią relacji Bóg – człowiek, na użytek demonów. Szatan wiele kopiuje.

Otóż widzę to tak:

Nasza świadomość (huna średnie ja), musi chcieć poznawać Boga. Wtedy następuje przemiana umysłu na biblijne wartości i nabieramy dobrych nawyków wprowadzając je do podświadomości (niższe ja w hunie). Ostatecznie nawiązujemy kontakt z Duchem Bożym czyli nadswiadomością (wyzsze ja w hunie). Nie przez namaszczenie i nałożenie rąk jak u charyzmatyków, ale wykonywanie woli Boga.

 

Efezjan 5.18

“Nie upijajcie się winem, które podnieca do niewstrzemięźliwości: ale napełniajcie się Duchem świętym.”

 

 

Chodząc do kościoła nie da się być napełnionym, ale czyniąc wolę Ojca (wyższe Ja). Nałożenie rąk nie przemienia umysłu, ale stałe czytanie (świadome) biblii powoduje nabieranie dobrych nawyków (nieświadomych) przez co mamy kontakt dobry z Bogiem, który wie od nas lepiej, co jest dla nas dobre, a co złe. W Dziejach opisana jest sytuacja kiedy Duch Pana Jezusa zawrócił apostołów z ewangelizacji. Duch Boży wiedział, ze nie powinni tam iść, a apostołowie nie. Ale gdyby apostołowie nie byli napełnieni Duchem, to nie posłuchaliby i poszliby robić coś co mogłoby im zaszkodzić lub ich misji.

Zauważmy także, że w prawidłowo przetłumaczonej wersji Efezjan jest napisane o napełnianiu Duchem w czasie ciągłym niedokonanym: napełniajcie się.

Stale napełniajcie, a nie napełnijcie się raz.

 

Wszyscy, którzy nie porzucają złych nawyków, nie pracują nad sobą, walczą z Bogiem.

 

Nie łudźcie się, Bóg nie da się z siebie naśmiewać. Co bowiem człowiek sieje, to też żąć będzie. Bo kto sieje dla swego ciała, z ciała żąć będzie zniszczenie. Kto zaś sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie życie wieczne. A w czynieniu dobra nie bądźmy znużeni, bo w swoim czasie żąć będziemy, jeśli nie ustaniemy. Dlatego więc, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza domownikom wiary. Galacjan 6.

Każdy nie okazujący miłości drugiemu Boga się nie boi.

Natomiast każdy żyjący w bojaźni Bożej będzie stale korygował swoje zachowanie, będzie stale się obserwował. Nie innych wady, ale swoje, co nie oznacza, że jeśli brat zgrzeszy nie wolno go upominać.

Zatem porzućmy recydywę grzechu. Kochajmy ludzi i naprawiajmy się na wszelkiej możliwej płaszczyźnie.

Dziękuję Bogu za moich czytelników, dziękuję za wsparcie w tym take modlitewne. Wiem, że Bóg wykorzystuje mój wszelki talent ku dobremu, ale i wiem, ze nie zbaczam z drogi ponieważ się o mnie modlicie. Chwała Bogu za tę społeczność. W tym i tych, którzy nie pisują komentarzy,  ale się modlą, a moje teksty ich budują.

 

Życie na ziemi jest zbyt krótkie aby nie pracować nad sobą. Nie tylko grzechami, ale i wykształceniem, nawykami, ciałem itd.

Pocieszającym jest to, że jest to praca na całe życie, a nie tylko na tu i teraz. Jednak im szybciej tym lepiej i dla nas i dla naszego otoczenia.

 

________________

 

Jeśli możesz mnie wesprzeć podaję nr konta:

 

Nazwa odbiorcy: Piotr

Tytuł: Bezinteresowna DAROWIZNA  dla właściciela strony detektywprawdy.pl

Nest bank

71 1870 1045 2078 1028 6259 0001

 

 

 

PAYPAL




 

 

 

 

Zaktualizowane: 7 maja 2019 - 10:56

2 komentarze

Dodaj komentarz
  1. Widzieć swój brud to naprawdę ogromna łaska i tu się nie ma co buntować – prawda wyzwala, więc warto spojrzeć jej prosto w oczy. Dobrze jest być świadomym swoich wad i dzięki Bogu za łaskę, która umożliwia nam eliminowanie tego, co złe w nas na rzecz Chrystusa. Wydaje mi się jednak, że pewne złe cechy i nawyki zostaną z nami do końca naszej ziemskiej wędrówki, w końcu dopóki żyjemy w tym ciele nie ma opcji być idealnym, choć z pewnością chcielibyśmy tacy być.

    “Uważam, że te demoniczne nauki są kopią relacji Bóg – człowiek, na użytek demonów” – dokładnie tak samo myślę. Newagowskie/okultystyczne nauki zawierają dużo prawdziwej duchowej i powiedziałabym, że nawet biblijnej wiedzy, ale nadal nie przyprowadzają ludzi do prawdziwego Boga.
    Ludzie nie potrzebują religii, religia jest płytka i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi; ludzie szukają duchowości, bo duchowość jest głęboka i nabiera logicznego sensu, kiedy zdobędzie się pewną wiedzę. Dlatego błądzą po ciemnych zakamarkach, bo tam spojrzenie na sprawy duchowe jest bardziej rozbudowane, natomiast w kościołach tego nie ma. W kościołach mówią tylko, że coś jest złe i masz tego nie robić, bo to grzech, ale nie wyjaśniają dlaczego. Patrząc na to w ten sposób relacja z Chrystusem rzeczywiście wydaje się mało atrakcyjna – porzucić wszystkie “przyjemności” tylko dlatego, bo Bóg tak chce, bo ksiądz/pastor tak powiedział. Kiedy natomiast człowiek zrozumie dlaczego coś jest złe i jaki jest mechanizm działania, wtedy staje się bardziej skłonny do porzucenia tego zła.
    Ważna w tym wszystkim jest też miłość do samego siebie (oczywiście nie ta narcystyczna ;)). Ludziom świadomym tego, kim naprawdę są – boskim stworzeniem – i co to naprawdę znaczy, łatwiej przychodzi dostosowanie się do wskazówek Boga, bo wtedy w ich umysłach nie są już ograniczeniem, ale narzędziem pomagającym osiągnąć doskonałość.

    1. Dobry komentarz, zgadzam się…

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Detektyw Prawdy, Dobra Nowina i Apokalipsa © 2015 Frontier Theme
Polish
Polish
Polish
English
Exit mobile version