“(8) On niebo okrywa chmurami, deszcz przygotowuje dla ziemi; sprawia, że góry wypuszczają trawę i zioła, by ludziom służyły;
Ks. Psalmów 147:8″
Bóg stworzył chmiel, tytoń i marihuanę. Do człowieka jednak należy wybór do jakich celów będzie je stosował.
” THC w roślinie spowalnia rozrastanie się guza w mózgu i zapobiega powstawaniu złośliwej odmiany nowotworu. Metodę przetestowano na myszach, u których spreparowana substancja nie powodowała efektów podobnych do tych, które odczuwa człowiek po wypaleniu marihuany.”
http://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/marihuana-lecznicze-wlasciwosci-konopi-indyjskich-newsweek-pl,artykuly,368011,1.html
Nikotyna.
” Nikotyna jest środkiem przeciwzapalnym i wykazano, między innymi, że zapobiega i leczy choroby Alzheimera, jak również opóźnienia wystąpienia choroby Parkinsona.”
Chmiel dobry jest na sen i nerwicę oraz pomaga zwalczać wirusy, grzyby i bakterie.
“Niektóre substancje zawarte w chmielu mogą zapobiec chorobom nowotworowym, zwłaszcza tym, których rozwój zależy od poziomu estrogenu w organizmie. Potwierdzają to badania z użyciem linii komórek raka piersi o nazwie Sk-Br-
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/domowa-apteczka/chmiel-zwyczajny-wlasciwosci-lecznicze-i-zastosowanie_38419.html
Jednak palenie tego zioła tak jak palenie tytoniu to dwie różne sprawy.
Na wstępie także dodam, że nie paliłem tego zioła, a więc nie mam żadnego doświadczenia. Natomiast to, że nie piłem dopalaczy, nie blokuje mi dostępu do wypowiedzenia się o ich negatywnych skutkach.
Zanim opiszę to, co znalazłem w internecie, pragnę nadmienić co usłyszałem od byłych palaczy, od byłych fanów Marichuany. Mówili mi oni, że osłabia ona pamieć, że otępia i powoduje leniwym.
Poniżej lista skutków ubocznych.
- Amotywacja.W badaniu z roku 2003 ustalono, że 53% użytkowników marihuany raportuje odczuwanie utraty motywacji.Utratę motywacji można wytłumaczyć sposobem, w jaki marihuana wpływa na mózg. Niektóre badania sugerują, że długoterminowych użytkowników marihuany charakteryzuje niższy poziom dopaminy — substancji chemicznej obecnej w mózgu i bezpośrednio odpowiedzialnej za motywację. W ten sposób osoby takie pozostają bierne w działaniu.
- Paranoja.“Jest bez cienia wątpliwości udokumentowane w literaturze medycznej, że THC może wpływać na ludzi wywołując lu nich lęk podnosząc jego poziom” – stwierdza Werynski.Badania z roku 2015 wykazały, że THC wzmaga paranoję u osób, które wcześniej doświadczyły jej objawów. Badanie to wykazało zarazem, że paranoja nie była bezpośrednim efektem stosowania THC. Zdawała się być raczej pochodną innych efektów konopi (takich jak depresja) i poczucia niezwykłości doświadczanego stanu.Badania opublikowane w latach 80. sugerowały, że u pacjentów ze skłonnością do panicznego lęku konsumpcja marihuany wiązała się ze zwiększonym odczuwaniem lęku.
- Podobnie jak dzieje się to w wypadku większość narkotyków, z zażywaniem konopi indyjskich wiąże się ryzyko wystąpienia uzależnienia.Kiedy dana osoba przestaje używać marihuany, receptory kannabinoidowe muszą powrócić z powrotem do normalnego poziomu, co prowadzi do psychicznych i fizycznych objawów odstawienia.Badanie z roku 2010 ustaliło, że u 42% użytkowników, którzy próbowali rzucić, wystąpiły objawy odstawienia, takie jak drażliwość, kłopoty ze snem i zmniejszenie apetytu.Chociaż niektórzy nie wierzą, że konopie mogą uzależniać, naukowcy trzymają się swoich ustaleń.“Marihuana jest substancją psychoaktywną, która aktywuje te same obszary nagrody w mózgu jak inne narkotyki, takie jak alkohol, tytoń, kokaina, etc.” – wyjaśnia dr David Gorelick, profesor psychiatrii na University of Maryland School of Medicine.
źródło:https://faktykonopne.pl/9-efektow-ubocznych-palenia-marihuany/
Mówi się, że marihuana jest lekiem. Jeśli w ten sposób podejdziemy, to morfina będąca lekiem również mogłaby być stosowana na poprawę nastroju a nie jest.
Przykład z portalu poradnikzdrowie.pl
Pracownik pewnego ważnego urzędu państwowego, 32 lata. Konkretny facet, umysł ścisły, bardzo sprawny zawodowo. Zaczął palić dosyć późno, bo w wieku 24 lat. […] „Nie poszło mu w odpowiednią dziurkę”, nie tego oczekiwał, ale wierzył, że jednak uda mu się marihuanę ujeździć jak mustanga, aby sprawiała przyjemność, a nie obniżała nastrój; co zaczęło mieć miejsce. Niestety marihuana uaktywniła u niego pewne zaburzenia psychiczne, więc wylądował na miesiąc w Tworkach. Przez ten miesiąc nie palił, ale kiedy wrócił do świata, wyparł – jako osoba już uzależniona – fakt, że znalazł się w szpitalu psychiatrycznym przez marihuanę. Przecież niektórzy celebryci mówią, że marihuana jest niewinnym zielskiem! Mało tego – jest lekiem
http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/nalogi/marihuana-a-psychika-jak-palenie-marihuany-wplywa-na-mozg_42959.html
Z innego źródła:
”
OBJAWY u osoby użależnionej:
– słodkawy zapach ubrań, włosów, oddechu
– stany euforyczne, gadatliwość
– przekrwione oczy, kaszel
– zaburzenia orientacji przestrzennej
– zwiększone łaknienie, szczególnie na słodycze
SKUTKI DZIAŁANIA – pozornie pozytywne oraz negatywne:
– wzrost wrażliwości zmysłów, “kreatywność”
– odprężenie i poczucie spokoju
– nieracjonalne myśli
– poczucie powolnego płynięcia czasu
– poczucie absurdu, zdziwienie i rozbawienie zwyczajnymi rzeczami”
http://www.se.pl/wiadomosci/dziejesie/marihuana-haszysz-objawy-dzialanie-poradnik-rodzica-co-powinienes-wiedziec-o-narkotykach_194491.html
Marihuana nie szkodzi tak jak alkohol, ale uzależnia i tu jest problem biblijny:
1 Kor 6
“12 Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno7, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. 13 Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu”
Jeśli ktoś żyje w niewoli, to jest niewolnikiem grzechu. Rządzi nim szatan i wszystko jedno czy to jest alkohol, czy papierosy czy marihuana. Każdy znieczulacz działa inaczej, ale elementem wspólnym jest zniewolenie, a to dyskredytuje kogoś jako chrześcijanina. Oczywiście, jeśli ktoś z tym walczy i uznaje to jako grzech, to dobrze. Ale jeśli uważa zniewolenie za normę, to oznacza, ze nie jest na nowo narodzony.
Sporadyczność.
Biblia niewyraźnie piętnuje alkohol. Wszak Noe pił wino. Lot również. Jest także o nim mowa w Księdze Przysłów:
“6) Daj sycerę skazańcom, a wino zgorzkniałym na duchu:
Ks. Przysłów 31:6,”
Natomiast Biblia powiada:
“Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” 1 Kor 10
Na pewno codzienne palenie nie jest na chwałę Bożą, tak jak codzienne picie alkoholu, czy nawet okazyjne upijanie się.
Czy więc można raz na jakiś czas palić trawę ? Nie wiem. Wytłumaczenie, że owo zioło jest pochodzenia naturalnego, że Bóg je stworzył jest niewystarczające.
Wiem jedno: każde uzależnienie jest zniewoleniem.
Zapraszam do dyskusji zwłaszcza byłych palaczy tego zioła.
Ja niestety nie mogę nic dobrego powiedzieć o tej używce. Jest ona znakomitym narzędziem szatana. Siedzialem w tym pare lat, gdyby nie Bóg nadal bym jarał. CHWAŁA PANU. Pozatym mam dużo znajomych, których zycie kreci się tylko i wyłącznie wokół tego syfu. Normalnie stracili kontakt z rzeczywistoscia. Nie ma trawy, to nie liczy się nic. Potem po zapaleniu chwila pustej odmuły, po to aby potem znowu kminić skad ogarnąć zioło. Alkohol jest tyle lepszy, ze jeśli pije piwo, nie upije się tak szybko, jak w przypadku marijuany. Trawa bardzo szybko wyznacza tempo i tryb pracy mózgowi, osoba wpada w swego rodzaju trans. To nie jest dobre. Demony maja większe pole do popisu. Jest to moja prywatna opinia. Każdy ma inne przezycia, jednak jestem pewien, ze osoba która pije alkohol, nie ma takiego prawdopodobieństwa uzależnienia od tego, co w przypadku trawy. Bardzo szybko stać się cpunem… Potem jeszcze latwiej usprawiedliwiać ten stan w jakim się znajdujemy. Porazka. Pozatym, szamani wchodzili w trans przy polirytmicznych uderzeniach w bebny itd. wlasnie często po paleniu owego narkotyku. Zreszta po sobie samym wiem, ze kiedy się upalilem, czasem rapowalismy “od siebie” do beatów. Z nikad przychodzily teksty, jakby podpowiadal ktoś. “666” itp.
dzięki za mini świadectwo. Pytanie czy jedna dawka źle wpływa na człowieka czy neutralnie?
zależy od człowieka. Zalezy od otoczenia z jakim się pokrywa ze tak powiem 😀 Na mnie marihuana na początku nie działała dobrze. Nabawilem się problemów psychicznych, takich jak derealizacja itp. Niestety muzyka, otoczenie powodowaly, ze nie przestałem palic, po dluzszym czasie wrocilem. W moim przypadku ziółko, to trochę jak tance z demonami 😀 Ale jak napisałem, każdy jest inny, u każdego inaczej, ale powiedzmy sobie szczerze, trawa upośladza umysl. Może na początku wydaje się ze WOW ale super, inny swiat. To dlatego ze mózg nie jest przyzwyczajony do takiego stanu rzeczy. Po dluzszym czasie nałogowego palenia można już tylko oszukiwać samego siebie, ze jest super..
“Mówi się, że marihuana jest lekiem” > bo jest, ale dlaczego zakładamy, że należy ten lek PALIĆ? polecam Jezy Zieba -> marihuana lecznicza poszukac poogladac, dr Bachański ma tez na ten temat wiele do powiedzenia.
zbyt wielu ludziom ona pomogła zeby tak szybko temat pogrzebać
albo przynajmniej uzywajmy konsekwetnie terminu “palenie marihuany” a nie po prostu “marihuana” bo to 2 rozne rzeczy.
racja, dziękuję i już zmieniłem tytuł.
Kiedyś paliłem niemal codziennie i wówczas faktycznie używka stała się uciążliwa. Trzeźwa samoświadoma osoba zauważy jej skutki na psychice choć i na to nie ma zawsze reguły. Derealizacja, stany paranoidalne – potwierdzam. Każda używka w nadmiarze będzie zła. Przechodząc do meritum, teraz zdarza mi się od czasu do czasu zapalić i wcale nie uważam jakoby używka ta dawała demonom klarowny dostęp do człowieka. Powiem więcej, z racji jej właściwości (w tym konkretnym przypadku potęgowania niektórych doznań i odczuć) przeżywałem nie raz piękne uniesienia czy to w zwykłej modlitwie czy podczas szczerego żalu i wyznania grzechów. Gdy byłem przybity i godny pożałowania. Bliskość i łaska były potężne, szczere łzy lały się strumieniami i to uczucie nie mijało. Ono trwało i było oczyszczające. Wszelkie troski odchodziły na bok, Tej Osoby nie sposób pomylić z żadną inną. I owszem, przekładało się to później na moje życie, odciskało realne piętno, a nie było tylko chwilowym hajem. Nie jest to tekst gloryfikujący, ponieważ jak z każdą używką – temat jest grząski. Wciąż go badam i czuję że muszę się swoją opinią tutaj podzielić.
o to właśnie chodziło aby inni pisali o swoich doświadczeniach.
Jednak odnosząc się do Twego komentarza Kubo, czy uważasz, że do przeżywania uniesień duchowych potrzebne jest zioło?
Czy jak palisz raz na jakiś czas, umysł się wyłącza czy nie?
Nie uważam, żeby było konieczne jednak powiem szczerze, że narkotyki z grupy psychodelików mają to do siebie, że pewne stany potęgują, ale też uwypuklają naszą osobę i nasze ego przed nami samymi. Nie jesteśmy innym człowiekiem, jesteśmy sobą mimo zmienionej percepcji. Myśli są nasze i działamy świadomie. Umysł jest często bardziej kreatywny, dostrzegamy rzeczy z innego punktu widzenia. Nie wspominając już o silniejszych substancjach z tej grupy. Należy włożyć między bajki historie o halucynacjach itp. po mj. W mojej ocenie wszystko zależy od ducha osoby przyjmującej daną substancję, ponieważ to wciąż ta osoba jest pod kontrolą i decyduje o swoich czynach.
Demoniczne substancje to narkotyki z grupy amfetamin, beta-ketony, pochodne mefedronu itp. To jest realne zagrożenie, ponieważ zmieniają one nas w inną osobę. Totalnie cielesną i zwierzęcą. Nie ma przy tych narkotykach miejsca na refleksje i pod ich wpływem słyszymy podszepty. W internecie są materiały z przedawkowań – flakka, pochodna alfa-pvp, dostępnego legalnie. Miałem kiedyś nieprzyjemność nieświadomie na alfę trafić i to jest najgorsze co przeżyłem. W głowie miliony głosów, można oszaleć. Prawdziwe demony są tam, nie w marihuanie choć i z nią jak każdą substancją należy po prostu uważać.
Przyjacielu, miałem okres w życiu kiedy czytałem biblię, czy nawet modliłem się będąć ‘upalonym’. WIem o jakim uniesieniu mówisz, to jest fałszywe, odkąd prosiłem Boga by mi pokazał moje grzechy i kiedy przeświadczył mi jak bardzo obrzydliwym jest rozmowa z nim w takim stanie, miałem problemy z modleniem się podczas upalenia.
Jak w Starym Przymierzu napisano, że kapłani nie mogą wejść pijani do Najświętszego Miejsca (a my jesteśmy w Nowym nazwani Kapłaństwem Świętym, tak i nam nie godzi się spożywanie jakichkolwiek odurzających używek podczas spotkania z Panem. A Świątynią jesteśmy, kto zniszczy świątynie, tego zniszczy Bóg.
Dziś Bóg mówi mi jasno: Piotrze, gdybym przyszedł pół roku temu, to powiedziałbym Ci “Idź precz”. a to wszystko dlatego, że zostawiłem sobie bożka, bałwana – marihuanę. Uczeń Pana powinien się tego wyrzec, choć nie jest to łatwe.
Cenny komentarz i bystra i trafna uwaga. Wierzący dokonuje profanacji modląc się pod wpływem marihuany czy piwa. To jest kpina z Boga. Teraz my jesteśmy świątynią.
Bardzo dobrze to powiedziałes bracie! Chwała Bogu! Ja również byłem więzniem tego zniewolenia wiele wiele lat. I uważam że jest to zło! Oczywiście nie neguje użyteczności medycznej. Ale nie w formie do palenia. Jeżeli ktoś pali i myśli że może dalej palić i iść z Bogiem…to niech się lepiej zastnowi któremu Bogu / bogu tak naprawde służy?? Jednym z pierwszych zniewoleń jakie Bóg Łaskawymi zabrał a już po nawróceniu chyba nawet przez myśl by mi nie przeszło żeby pod wpływem marichuany modlić się do Boga. Gdzie jest wogóle bojażń przed Nim w tym wszystkim? Ludzie nie dajcie się oszukac diabłu. Marichuana do palenia to zło i zniewala. Tylko w Chrystusie jest prwadziwa wolność…Dzięki niech będą Bogu za to że mnie i innych uwalnia z tego zniewolenia. A o tych którzy nadal pala będę się modlił…
otóż to i taka ma być postawa nieletniego chrześcijanina.
Chyba Duch Święty pokierował mną w tym wydawałoby się znanym juz temacie.
Dziękuję wszystkim za swoje świadectwa i niechaj będą przestrogą dla tych jeszcze tkwiących w tym sztucznym bo chemicznym luzie.
Ewidentnie wiesz o czym mówisz – nie spodziewałem się tak rzeczowych komentarzy w tym temacie 🙂 Dodałbym do tej czarnej listy jeszcze środki uspakajające z grupy benzodiazepin (Relanium, Xanax, Clonazepam itp. chemikalia) ochoczo i często przepisywane oficjalnie (a to ciężkie narko) przez lekarzy, a w odpowiednio wysokiej dawce sprawiające, że człowiek zachowuje się jak pies spuszczony ze smyczy, a potem jest totalna amnezja i np. słyszy się, co się wyprawiało i się nie dowierza. O dopalaczach nie wspominając –
można doświadczyć koszmarnego przeżycia zawieszenia w czasie i przestrzeni dającego posmak tego, czym jest wieczność w totalnej ciemności. Obok zioła konopii to nawet nie stało, bo jest to substancje z laboratorium, które wyłączają świadomość całkowicie, a nie sprawiają, jak w przypadku konopii, że myślenie jest bardziej przenikliwe, wyostrzone. Choć spektrum to jest szerokie i niektórzy doświadczają jakby dezorientacji czy głupawki – trudno powiedzieć czemu. Takie efekty uboczne mogą być, w końcu to używka jak inne, i zapewne nie dla każdego, tak jak nie każdy lubi pić piwo czy kawę czy mate. To podobny kaliber, co niestety wielu ludziom umyka. Konopie niespwcjalnie da się nawet “przedawkować”. Niektórzy więc sobie działanie zioła cenią i dla nich to jest dobre, a nieraz lecznicze. Zła za to na pewno jest propaganda i polityka antynarkotykowa w Polsce – to robota synagogi szatana bez cienia wątpliwości, ale to już osobny temat.
Ja Jacus już Tobie raz mówiłem że oszukujesz sam siebie bądź dajesz się oszukiwać diabłu z marihuaną . I jeszcze raz to powiem bo prawdziwie Cię kocham i modlę się o Ciebie bo widzę Twoje zniewolenie. Oddaj proszę to Jezusowi a nie będziesz już wychwalał tego tylko Boga prawdziwie wychwalisz. Niech Bóg uwolni Cię prawdziwie. Pozdrawiam.
Fajnie napisane, Kuba. Nie tylko ty masz takie spostrzeżenia, zwłaszcza w teamcie tego “oczyszcającego uczucia” 🙂
Ja z marihuaną mam tyle wspólnego, że raz ją widziałem na żywo u powiedzmy “kolegi”, strasznie dziwny miała zapach jak dla mnie.
Mam natomiast pytanie do tych którzy palili: Czy widzi się wtedy jakieś inne byty, lub czuje obecność czegoś ekstra?
nie widzi się raczej nic. Ja nie widziałem 😀 Ale ogolnie ma na pewno wpływ na naszego ducha. Ostatnio mam wrażliwszego na rozne takie stany jakby, wyczuwałem bardziej kiedy znajdowałem się w pomieszczeniu z koleżkami, jakby tą bariere duchową, i po trawce to się jakby czasami nasilało.
Ostatnio jak byłem na urodzinach palic (zero alk). Był to krotki czas przed całkowitym odstawieniem, to musialem wyjść stamtąd po 20 min, bo wchodziłem w dziwne stany. Było za dużo osób i ta taka “aura” była okropna. Nie umiem tego opisac, zle to na mnie bardzo działało…
Przeżywałem to, wiem o czym mówisz.
Ale miałem tak, że wśród ludzi podobnie myślących, wierzących nie było tego, tak jakby duchy “się lubiły”, bo wierzyliśmy w Jezusa.
Ale wśród ludzi “wierzących” faktycznie, tworzy się jakaś bariera. W środku ciała jakby duch chciał uciec od tych ludzi.
Mój brat widział zmarłego sąsiada, znajomy szatana siedzącego na fotelu przed telewizorem, a jeszcze inny przy ogrodzeniu cmentarza Jezusa… Nie wiadomo na ile widzenia są prawdziwe a na ile to umysł płata figle…
Nie
Ja nawet nic nie mam z nią wspólnego, niemniej jednak cieszę się że mogłam się czegoś dowiedzieć o niej od ludzi, którzy mieli z nią do czynienia…
Mi się zdarzyło kilka razy. Zazwyczaj był to stan zawieszenia. 2-3 godziny upływały na gapieniu się w jeden punkt. Strata czasu. Nie zapomnę za to ostatniego razu. Nie wiem czy była to “czysta” marihuana czy jakaś mieszanka, ale zakończyło się to dla mnie źle. Miałam taki napad lękowo-paranoidalny, że chcieli dzwonić po karetkę. Wydawało mi się, że zaraz moje serce przestanie bić i umrę. Lęk przed śmiercią był tak potężny, że dostałam drgawek i nie mogłam przestać płakać. Widziałam ciemność. Przeżycie było na tyle dramatyczne, że już nigdy po to nie sięgnęłam…
wieku lat 16-17(teraz mam 20 lat więcej) zdarzyło mi się zapalić marihuanę dwa razy, przy pierwszym efekt był taki, że śmiałam się z niczego, czyli właśnie rozbawienie bez konkretnego powodu, wizji żadnych nie miałam, przy drugim razie się tak nie śmiałam, bardziej zadziałało odprężająco, jednak było to “odprężenie”, w którym traci się czujność, ufa się wszystkiemu, i nic nie wzbudza podejrzeń, realne ocena rzeczywistości była jakby wtedy zamazana.
o, dobrze napisane. Bariera taka zostaje zdieta. Pamietam jak musialem “na siłe” ją zakladac. Ale to już chyba typowo duchowe rzeczy. I wcale nie potrzebne. Na trzeźwo najlepiej jest
mam na myśli zakładac, gdy byłem w stanie upalenia. Wiadomo, uzależnienie, i mocno niepożądany stan. Chwała Bogu kochanemu najlepszemu, ze zabrał te nałogi
ja palilem okazyjnie, moze raz – dwa razy do roku – moze rzadziej, za kazdym razem podziwialem piekny swiat i uruchomiala mi sie mowa o tym jak piekny swiat stworzyl nam Bog- zreszta po alkoholu podobnie mam- zawsze wlacza mi sie gadka o Bogu. Ostatni raz palilem w 2015 roku, a w tym roku pilem alkohol bodajze 3 razy, w tym raz trochu mocniej, ale nie tak zeby utracic kontrole.
Inny uzywek nie probowalem, i nie mam zamiaru.
Tak jak mówiłem na zjeździe:
Bóg stworzył melisę. Pokażcie mi kogoś palącego melisę.
Mógłbym napisać ogromne świadectwo nt mojej walki z tym narkotykiem, z którego uwolnił mnie Pan Jezus – i to po usilnych modlitwach i długiej (rocznej) walce z rzuceniem. Paliłem 9-10 lat, praktycznie codziennie.
Największe kłamstwo? Że trawka nie uzależnia, że jest ok, że nie ma skutków ubocznych. Trawa robi siekę z mózgu. Jestem czysty od 4 miesięcy, znajomi którzy też się nawrócili od 8, 10 i 11. Mamy problemy z pamięcią, będziemy to odpokutowywać conajmniej kilka lat. Jak ktoś ma problem z marihuaną to służę pomocą na vinyl8@wp.pl
Miałam zrobić artykuł o zielsku, ale tutaj jest już super opisane, to tylko dodam swoje pare groszy 🙂
Marihuanę paliłam prawie codziennie od czasów liceum przez około 4 lata. Początek był super, inne odczuwanie muzyki, śmiech, radość, ten słynny “Pokój” . Wszyscy byliśmy młodzi, było to modne, czarował nas nurt “naturalności” tej używki, styl życia rastafarianizm, gdzie palenie jest tak jakby sakramentem. Jednak w towarzystwie z biegiem czasu zaczęły uwydatniać się pewne zachowania. Zrywanie się ze szkoły, olewanie pracy, wykładów… Non stop dzwonienie po znajomych, szukanie, ogarnianie zioła. Nagminne! Musiałam codziennie coś buchnąć. Całe dnie spędzało się na spacerkach od grupki do grupki. Później opuściłam kraj i tu, gdzie trafiłam było to samo, tylko towarzystwo po 8-15 lat starsze… Dorośli faceci, nawet ponad 30sto letni, siedzący na bezrobociu, spędzający dnie i noce przed komputerem z jointem w ręku… Co bardziej zaprawieni potrafili palić po parę gramów dziennie! Doprowadzali się tyn do stanu, kiedy nawet ruch głowy wykonywany był w spowolnieniu, totalne zamulenie głowy Mi wystarczył nawet jeden buch, może dwa żeby coś poczuć. Cały joint powodował u mnie bardzo złe samopoczucie, nie raz zawroty głowy, wymioty, nie lubiłam tego. Wolałam tą lekką fazę, gdzie można było coś zrobić. mężczyźni Ci nie mieli kobiet, nie byli zadbani. Wszystko o czym mówili to jakieś plany, wizje super prac, biznesów. Problem był z ruszeniem się z fotela. No chyba, że kończyły się zapasy…
Albo wyobraźcie sobie dorosłych facetów grających w gry, fascynujących się tym, również innymi rzeczami np. Humorem jaki przystoi wiekowi dziecięcemu. Swawolnych głupiejących, mało myślących o ustatkowaniu itd.
No a ja, ja paliłam sobie dalej codziennie, jednak stawało się to powoli mega męczące. Pozytywne przeżycia z początku nałogu już nigdy się nie powtórzyły. Szłam spać zmęczona i budziłam się niewyspana. Nie raz dosypiałam i zaliczałam spóźnienia, szczegolnie rano. Praca dłużyła mi się niemiłosiernie, końca nie było widać. Byłam blada i miałam sine dołki pod oczami, możecie to zauważyć u często palących. Palenie obniża ciśnienie, bywało mi z tego powodu po prostu zimno i źle. Dziwnie jeździło się metrem, lub rozmawiało z ludźmi, miałam wrażenie, że zauważyli, że niedawno paliłam. Wiele palaczy ma takie fazy. Zapomniała bym wspomnieć, że palenie u większości palących wpływa na apetyt. Najbardziej na te niezdrowe rzeczy typu fast food i słodkości. Pomimo tylu negatywów dalej nie potrafiłam sobie odmówić, gdy tylko była okazja, a była praktycznie codziennie. Potem na plan weszły inne narkotyki, a śmiałam się, gdy mama kiedyś mówiła mi -od trawki się zaczyna… Każdy, kogo znam kiedyś usłyszał takie przesłanie.
Później, gdy odkryłam teorie spiskowe, po paleniu rozkminiałam to wszystko, byłam smutna. Bla bla bla… Po prostu niedobre to i tyle.
Jeszcze mogę dodać, że palenie wzmacnia działanie wielu innych narkotyków, niektórych działanie zwalcza. Działa tutaj ta teoria ustawiania organizmu jak radia.
A w połączeniu z wódką, totalne odcięcie, fuj.
No i jeszcze trochę dopiszę do tego, że kłamstwem jest nazywanie marihuany narkotykiem miękkim…. Może była miękka, 30 lat temu. Uważam, że wtedy mogła mieć rzeczywiście łagodniejsze właściwości, delikatnie uspokajać, czy tam rozweselać.
Dzisiejsza marihuana jest już twardym narkotykiem. A dlaczego?
Ponieważ współczesne nasiona są modyfikowane genetycznie, aby kopało jak najmocniej! Takie są na plantacjach, a także do kupienia do posadzenia w domu. Razem z takimi nasionami dokupuje się zestaw odżywek na każdą fazę rozwoju. Nie wiadomo z jaką chemią. Bez tego ciężko otrzymać taką roślinkę z kwiatami. Nie ma to z naturą za dużo wspólnego, prędzej z produkcją. Nic dziwnego, takie dodatki mogą się przyczyniać do psychozy i innych cięższych skutków. A taka samosiejka rosnąca gdzieś w polu uważana jest za dziadostwo, które nic nie daje.
Spójrzcie co się dzieje w Holandii, gdzie palenie jest legalne. Co więcej posiadanie tabletek o których pisałam także! Co prawda Ci ludzie żyją w dobrobycie, ale ich głowy są jak gąbki.
Jeszcze na koniec dodam, że wystarczy przejrzeć nazwy nadawane poszczególnym odmianom, żeby zobaczyć, że coś jest nie tak. Jest nawet zioło Jezus.
Z Bogiem! 🙂
Myślę że takie komentarze pokażą innym jak “lekkim” narkotykiem jest marihuana i “nie groźnym”.
Prawda.Pogadajcie z kimś, kto palił trawkę w tzw ‘czasach hipisów’ – trzeba było sporo wyjarać, by ‘pokopało’.
Dzisiaj wystarczy buszek, dwa, trzy i jest ogromna faza. Modyifkowana genetycznie. Mało kto wie, ale Soros daje ogromne pieniądze na promocje marihuany.
Najgroźniejsze w narkotykach to ich propaganda. Ludziom mówi się, że widzi się po nich krasnale, ma się wizje i inne odloty. Są to innego rodzaju używki, po których stany ciężko opisać komuś kto nigdy nie próbował. I w tej propagandzie jest niebezpieczeństwo – ja jak spróbowałem pierwszy raz to pomyślałem “E no, spoko, przesadzali” – i to właśnie uśpiło moją czujność, powodując cichy nałóg który wchodził stopniowo w życie.
1 Piwko też nie uzależnia, ale pij codziennie po 1 i odstaw po miesiącu i sam zobaczysz…
http://detektywzdrowia.pl/2017/08/17/proces-uzaleznienia-film/
Witajcie. Trafiłem tutaj przypadkiem, szukając fragmentów Biblii opisujących piekło. Nie palę od 6 dni. Miałem jedną wpadkę przedwczoraj bo mnie”kolega namówił”. ale dziś nie palę. Szukam drogi do Jezusa – czy ktoś z Was wie od czego nawracanie się? 6 lat temu zostałem uzdrowiony z alkoholizmu, ale potem wpadłem w palenie…Odciąłem się od Boga mimo, że wiedziałem, że wyciągnął mnie z bagna procentów, ale nie wiedziałem i nadal nie wiem po co to zrobił. Wydaje mi się, że umieram. Natrętne myśli o śmierci towarzyszą mi ciągle. Żegnam się już z tym światem. Mam silne myśli samobójcze. Jeśli chodzi o sferę duchową to uważam, że marihuana jest narzędziem, które tworzy szczelinę z metafizycznym świecie, przez którą mogą się do naszego środka dostać niepowołani goście. Od dawna czuję obecność wrogiego bytu. Mam straszne koszmary, ale też lęki na żywo. Czuję jakby mój organizm był zatruty, jakby rozwijał się w nim rak. Czuję czyjś oddech za plecami, Widzę kształty w nocy, czuję niepokój, mrok. Nie mam schizofrenii. W listopadzie byłem u psychiatry, skierował mnie na terapię. Ukończyłem leczenie. Lekarz miał problem z postawieniem diagnozy. Non stop miałęm zmieniane leki, żadne nie chciały działać. Podczas terapii nie paliłem. Po ukończeniu terapii znowu zacząłem palić i lęki, wizje niepokój wróciły. Wciąż żyję z przeświadczeniem, że coś złego się wydarzy. Nawet gdy podczas załatwiania spraw robię wszystko, co mogę, te sprawy się nie rozwiązują. Jakbym był bezsilny. Jeśli macie jakieś pytania, śmiało. Ja mam jedno – jak wrócić do Pana Jezusa, skoro jedną szansę już zmarnowałem?
Dziękuję serdecznie za ten kolejny cenny komentarz będący dowodem na szkodliwość palenia marihuany.
Co do nawrócenia, to jeśli nie będziesz się oszukiwał jak niektórzy to z pomocą Jezusa wyjdziesz na prostą. Trzeba tylko zdiagnozować przed samym sobą i Bogiem: mam problem z marihuaną.
Nie wiem czy dobrze wyczułem, ale jakbys miał wątpliwości co do Twego zbawienia. Pan Jezus przyszedł do chorych, a nie zdrowych.
Ludzie się zastanawiają jak Jezus zbawia. Właśnie tak. Ratując od zniewolenia. Po to przyszedł Jezus na świat. Dać wolność skutym kajdanami.
Proście a będzie Wam dane.
Zawsze kiedy poczujesz jakieś obce istoty, proś w imię Jezusa o ratunek. Wystarczy krótko “Panie Jezus ratuj” lub w “imię Jezusa uciekajcie” To działa. Jako chrześcijanin masz moc przepędzania demonów, ale nie dawaj jakiejkolwiek furtki.
Proszę wszystkich o modlitwę za feniksa, choć to niefortunny login…
Dokładnie tak jak Ci Piotrek napisał podstawa to zdanie sobie sprawy,ze masz problem z marihuaną.Zresztą już to zrobiłeś no i najważniejsze dla Pana Jezusa Chrystusa to nie problem,żeby cię uwolnić.
Musisz chcieć wolności oraz musisz zaprzeć się samego siebie.Uwierzyć na słowo Panu i wziąć Jego lekkie brzemię.Zawołać i szczerze otworzyć swoje serducho,a DŚ Cię przez wszystko przeprowadzi.
Wyrzucaj wszystkie podszepty demoniczne w imieniu Pana Jezusa,a będziesz miał radość ze społeczności z naszym Bogiem.
On Cię tu pokierował,abyśmy się za Ciebie wstawiali,Chwała Bogu!
No i witaj ?fajnie,że napisałeś.
Pisz ,a my z przyjemnością z pomocą Boga Ci pomożemy.
Niech Cię Bóg błogosławi i uwolni z tego paskudnego zniewolenia w imieniu Pana Jezusa Chrystusa.
W młodości paliłem i sprawiało mi to przyjemność. Wprawiało w dobry humor.
Teraz kiedy mam prawie 40 lat nie podoba mi się działanie tego narkotyku. Wprawia mnie w senność, pozbawia odruchów – znieczula dosłownie na wszystko. Nic nie moge zrobić, ani się ruszyć, ani uśmiechnąć, otworzyc oczu itp. Najczęściej poprostu leżałem bez ruchu.
Pisze w czasie przeszłym ponieważ najzwyklej w świecie zacząłem odmawiać wszystkim częstującym. Nie sprawia mi przyjemności palenie trawy i tyle.
Może stworzył to mój ukochany BÓG ale mi używanie tego nie sprawia przyjemności. W tej sytuacji albo jest to Boży fake alb nie umiem z tego korzystać
Dziękuję za temat i dyskusję w komentarzach, dobrze, że znalazłem to miejsce. Od dłuższego czasu zastanawiam się czy robię właściwie. Inne mam podejście bo przeszedłem bardzo ciężką chorobę, jak również z innych powodów które przemilcze. (Przepraszam wszystko piszę w dużym skrócie)-Nie powiem bo trochę się wystraszyłem, bo ja również słucham chrześcijańskich wykładów, oglądam filmy, Biblię nawet zdarzyło mi się czytać, jak również modliłem sie… Nigdy nie odczułem żebym otwierał jakieś wrota lub dostęp duchom, zawsze chodzę w duchu chrześcijańskim Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa z Duchem Świętym, choć nie raz upadam staram sie trwać tym co miałe Bogu, dzięki łasce mam zbawienie. Jednak gdy zacząłem rozważać temat, Wasze komentarze również mi w tym pomogły przyszły mi myśli, że chyba gdyby w chwili “upalenia” przyszedł Jezus, pomimo, że może niby nie robie nic złego 🙂 to jednak nie będę godny wieczerzać z NIM. Nie mam uzależnienia, Chwała Bogu! Za kilka dni wstawię link do filmu z ogniska… Moim sensem życia jest tylko Bóg, pozdrawiam Was Wszystkich