Prawdziwa uczta duchowa dzięki tłumaczeniu Jacka, gdyż tekst ma i długość i wartość trzech tekstów.
Zac Poonen
Przywódca duchowy nie podejmie decyzji bazując na strachu przed ludźmi, czy okolicznościami.
Mam duży werset wiszący w pokoju dziennym mojego domu, który mówi: „Jeśli boisz się Boga, to nie potrzeba ci bać się czegokolwiek innego”. To biblijna parafraza Księgi Izajasza 8:12 i 13. Wers ten niesamowicie pomagał mi na przestrzeni ostatnich 25 lat.
Pozwólcie, że podzielę się z wami niektórymi prawdami odnośnie strachu, o jakich dowiedziałem się od Pana.
Po pierwsze, nauczyłem się, że strach stanowi jedną z głównych broni w arsenale szatana.
Po drugie, dowiedziałem się, że nie muszę czuć się potępiony, jeżeli czasami nachodzi mnie uczucie trwogi, ponieważ nadal jestem w ciele. Trzeba nam być co do tego realistycznymi i szczerymi. Apostoł Paweł był całkiem szczery i przyznał, że w niektórych okresach miał „w sobie obawy” (2 Kor 7:5).
Trzecią rzeczą, o jakiej się dowiedziałem (a jest ona najważniejsza) jest to, że nawet jeżeli mam obawy, to nigdy nie wolno mi podjąć decyzji bazującej na strachu. Moje decyzje zawsze muszą opierać się na wierze w Boga- dokładnym przeciwieństwie strachu. I do takiego życia dążę już od wielu lat, a Bóg niesamowicie pomaga mi i zachęca mnie do tego.
Rozumiem teraz, dlaczego Jezus tak często mówił „Nie lękajcie się, nie lękajcie się, nie lękajcie się”. Jest to równie ważne, jak inna szczególna, nowotestamentowa uwaga: „Nie grzeszcie, nie grzeszcie, nie grzeszcie”.
Jezus był zawsze przeciwko grzechowi i był zawsze przeciwko strachowi. Powiedział nam, żebyśmy bali się tylko Boga i nikogo innego (Mt 10:28). Jest to dla nas niezwykle istotna lekcja, ponieważ przywódcy duchowemu nigdy nie wolno podjąć jakiejkolwiek decyzji opartej na lęku.
Innym wersem, który wisi w moim salonie od wielu lat jest fragment z Listu św. Pawła do Galatów 1:10: „Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa.”
Jeżeli dążysz do tego, by zadowalać innych, to nigdy nie będziesz sługą Pana. A powiem wam, że nie jest łatwym wyzwolić się od pragnienia, by podobać się ludziom.
Wiele raportów dotyczących pracy chrześcijańskiej wysyłanych z Indii na zachód zasadniczo ma na celu zrobić na ludziach wrażenie w taki sposób, by wspierali finansowo pracę tam. Musisz być bardzo ostrożny/a co do swoich motywów pisząc raport o swojej pracy.
Podobnie wiele kazań jest przygotowanych z zamiarem zrobienia wrażenia na ludziach i przypodobania się im, ale ci, którzy głoszą i mają takie motywy nigdy nie będą sługami Chrystusa. Łatwo jest oszukać nieroztropną grupę niedojrzałych wierzących w swoim zborze, że jest się wielkim, Bożym człowiekiem. Boga jednak, tak jak i diabła, nie da się oszukać. Zarówno Bóg, jak i diabeł doskonale wiedzą, jakim rodzajem osoby jesteś.
Jeżeli masz w swoim sercu obawę, że ktoś w jakiś sposób wyrządzi ci krzywdę gdy go urazisz, to zawsze będziesz próbował/a mu się przypodobać. A wtedy nie możesz być sługą Boga. Jeżeli kiedykolwiek twoim zachowaniem kieruje strach, to możesz mieć wtedy pewność, że prowadzi cię diabeł, a nie Bóg.
Gdy spoglądamy na nasze życie, okazuje się, że podjęliśmy w przeszłości wiele decyzji w oparciu o strach. Do podjęcia wszystkich tych decyzji nie doprowadził Bóg. Konsekwencje niektórych z tych decyzji nie musiały być poważne. Przegapiliśmy jednak to, co najlepsze od Boga. W przyszłości powinniśmy zachowywać się inaczej.
Odczuwanie strachu jest dla nas czymś naturalnym, ponieważ jesteśmy ludźmi. Gdybyś na przykład nagle zobaczył/a kobrę przed tobą w miejscu, w którym teraz siedzisz, to naturalnie był(a)byś w szoku i podskoczył/a- w twoim krwiobiegu szybko pojawiłaby się adrenalina. To naturalne. Nie żyjesz jednak w obawie przed znalezieniem kobry pod każdym krzesłem wszędzie, gdzie pójdziesz!
Podobnie nie wolno nam żyć w obawie przed kimkolwiek.
Nigdy nie wolno nam podjąć decyzji w oparciu o strach przed ludźmi, czy szatanem. Każda decyzja, jaką podejmujemy musi opierać się o bojaźń Bożą i totalną wiarę w naszego niebiańskiego Ojca. Tylko wtedy możemy mieć pewność, że prowadzi nas Duch Święty.
Szósty wers z 13. rozdziału Listu do Hebrajczyków jest bardzo istotnym wersetem dla wszystkich z nas, którzy służą Panu. Jest tam napisane: „Śmiało więc mówić możemy: Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek?”.
Musimy jednakże odróżnić bycie ostrożnym, od bycia lękliwym. Trzeba nam być mądrymi – tak mądrymi, jak węże – w tym świecie. Nie musimy jednak bać się żadnego mężczyzny, kobiety, demona, czy nawet samego szatana.
Jezus był ostrożny. Gdy usłyszał, że ludzie chcieli zabić Go w Judei, nie poszedł tam (J 7:1). Było to rozważne. Było to mądre. Jezus nigdy jednak nikogo się nie bał.
Gdybyś miał/a udać się nocą do lasu, zabrał(a)byś ze sobą latarkę. To przezorność, a nie strach. Jeżeli gdzieś ludzie usiłują cię zabić, nie powinieneś/powinnaś tam iść, o ile sam Bóg nie mówi ci, byś to zrobił/a. Jezus w końcu poszedł do Jerozolimy, gdy poprowadził Go Duch Święty i został zabity. Było to jednak zgodne z wolą Boga i w wyznaczonym przez Boga czasie.
Nie obawiajmy się żadnego człowieka. Jaką krzywdę może wyrządzić nam jakikolwiek człowiek, jeśli pełnimy wolę Bożą i żyjemy „w cieniu Wszechmogącego”? (Ps 91:1). Biblia zadaje pytanie: „Któż może cię skrzywdzić?” (1 P 3:13). Bóg jest w stanie sprawić, by wszystko, co czynią nam ludzie wyszło nam na korzyść (Rz 8:28). Skoro jest to prawda, dlaczego mielibyśmy się w ogóle lękać?
Jeżeli w to wierzymy, to wprowadzi to do naszego życia jakże ogromną moc. Bardzo wiele naszej duchowej mocy zabiera nam szatan, bo boimy się ludzi, albo dążymy do tego, by im się przypodobać, zaimponować im, albo się przed nimi usprawiedliwić. Musimy całkowicie pozbyć się tych postaw.
Nie jest to jednak proste. To nieustanna walka. Kiedy już zadecydowałeś/aś, że przestajesz próbować przypodobać się osobie A, B i C w jednej grupie, to może ci się wydawać, że przestałeś/aś dążyć do szukania przychylności w ludzi, ale bardzo szybko okaże się, że próbujesz podobać się osobom D, E i F w jakiejś innej grupie! I nie ma temu końca! Musimy wiernie toczyć ten bój aż do samego końca, jeżeli chcemy uwolnić się od WSZYSTKICH ludzi. Musimy stale znajdować się w stanie gotowości względem tego grzechu i walczyć z nim. Nigdy nie wolno nam szukać aprobaty u jakiegokolwiek człowieka.
Są pewni wierzący, którzy wyniośle twierdzą, że nie obchodzi ich niczyja opinia. Ludzie tacy nie są jednak duchowi. Są po prostu aroganccy. Opinia pobożnego starszego brata może być bardzo wartościowa. Będzie on w stanie powiedzieć nam o rzeczach, które on w nas widzi, a których my sami dostrzec nie potrafimy. Respektowanie i szanowanie takiego człowieka, poddanie się jego autorytetowi tak naprawdę może nam bardzo pomóc. Ważną rzeczą jest, by nauczyć się podporządkowywać się Bożemu człowiekowi nie zostając jego niewolnikiem.
Jeżeli chcemy, by członkowie naszego zboru bali się tylko Boga i byli wolni od strachu przed ludźmi i demonami, to po pierwsze sami musimy tacy być.
Nie boimy się nikogo i niczego dlatego, że Bóg ma wszystko na tej ziemi pod kontrolą.
Gdy pewnego razu planowałem wyjazd do pewnego kraju (gdzie głoszenie ewangelii jest zakazane), Pan przypomniał mi o 28. rozdziale Ewangelii Mateusza, wersy 18. oraz 19. Zrozumiałem wtedy, że ponieważ Bóg ma pełnię władzy w niebie, jak i na ziemi, to nakazał On nam, byśmy udali się do każdej nacji i czynili ludzi uczniami. Jeżeli nie będziemy kierować się tą zasadą, to czekają nas problemy gdziekolwiek byśmy nie poszli.
Słowo „zatem” jest najważniejszym słowem w nakazie misyjnym Jezusa w Mt 28. Większość kaznodziejów podkreśla słowo „idźcie”. To dobrze. Ale na jakiej podstawie mamy iść? Mamy iść w oparciu o świadomość, że Bóg ma całkowitą władzę nad wszystkimi ludźmi na tej ziemi, jak również nad wszystkimi demonami. Jeżeli tak naprawdę w to nie wierzysz, to lepiej będzie, jeśli nigdzie nie pójdziesz!
Ów wers w Mt 28 stanowił dla mnie w tamtym czasie nowe objawienie. Zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że mogę udać się do tamtego kraju bez żadnego wahania. Naturalnie były we mnie obawy, kiedy wjechałem do tego kraju. Nie podjąłem jednakże swojej decyzji w oparciu o te lęki.
Jeżeli myślisz, że jest na świecie jakiś naród, nad którym Pan Jezus NIE ma pełnej władzy, to radziłbym ci się tam nie wybierać! Sam bym się tam nie wybierał. Bałbym się. Dzięki Bogu jednak nie ma nigdzie na ziemi takiego miejsca! Każdy zakątek tej ziemi podlega władzy naszego Pana.
W ten sam sposób jeżeli sądzisz, że gdzieś jest człowiek (jakkolwiek potężny by nie był), nad którym Pan nie ma pełnej władzy, to już zawsze żyć będziesz w strachu przed nim. Dzięki Bogu jednak nie ma nigdzie takiej osoby. Nasz Pan ma władzę nad każdą jedną istotą ludzką. Nawet Król Nebukadnesarto rozumiał, jak czytamy w Dn 4:35.
Jeżeli jest gdzieś jakiś demon, który nie został pokonany przez naszego Pana na Kalwarii, a w jakiś sposób umknął przed porażką, to już zawsze musimy żyć w obawie przed tym demonem. Nie ma jednak takiego demona, który nie został pokonany na krzyżu. Sam szatan został tam pokonany – definitywnie. To właśnie wyzwala nas od wszelkiego strachu przed szatanem i jego demonami, a także daje nam wielką śmiałość w naszej służbie.
Idziemy zatem wszędzie tam, dokąd Bóg nas wzywa. W niektórych miejscach mogą czyhać zagrożenia, jednakże wedle naszej najlepszej wiedzy jeżeli czujemy, że Pan nas tam wiedzie, to nie musimy bać się tam iść. Kwestią nie jest to, czy na danym obszarze mają miejsce prześladowania chrześcijan, czy nie. Jedyną kwestią jest to, czy Pan poprosił nas, byśmy się tam udali. Jeżeli tak jest, to Jego władza całkowicie nas wesprze. W ogóle nie musimy się bać. Jeżeli zaś Bóg nie wezwał nas, byśmy się gdzieś udali, to nie powinniśmy tego robić, niezależenie od tego, jak bardzo ludzie próbowaliby nas do tego przekonać, albo jak bardzo duch przygody w nas sprawiałby, że chcielibyśmy iść!
Musimy zapytać samych siebie, dlaczego idziemy do danego miejsca. Jeżeli jest tak dlatego, że chcemy czynić ludzi uczniami i nie mamy żadnej innej ambicji, to możemy być pewni, że Pan zawsze będzie z nami „aż do końca wieku”, jak obiecał. Możemy jednak mieć inne motywy. Pan „bada serca nasze” (Jer 12:3) i sprawdza nasze motywacje.
Pan nie zwierzy się każdemu, kto mieni się wierzącym. Czytamy o tym w Ewangelii św. Jana 2:24. Jeśli możesz jednak powiedzieć szczerze do Pana: „Panie, udaję się do tamtego miejsca tylko dlatego, że czuję, iż Ty mnie powołałeś, by tam pójść i idę tam tylko po to, by czynić ludzi uczniami, chrzcić ich w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego i nauczać ich o tym wszystkim, co Ty nakazałeś. Nie idę tam, żeby zarabiać pieniądze, dla sławy, czy z jakiegokolwiek innego osobistego powodu”. Jeśli możesz szczerze powiedzieć coś takiego, to z pewnością zawsze wspierać cię będzie Boży autorytet.
A wtedy nie będziesz musiał/a żyć w strachu, zastanawiając się co się stanie z twoją żoną/twoim mężem i dziećmi, albo jak zaspokojone zostaną wasze potrzeby finansowe. Jedynym pytaniem, jakie się liczy jest to, czy „Bóg powołał cię, czy nie?”. Czy Bóg wysyła cię tam, czy robi to jakiś człowiek? A może kieruje tobą duch przygody?
Jeżeli masz jakiś program, który nie jest Bożym programem, to nie jestem w stanie zaoferować ci choćby jednej obietnicy z Pisma Świętego, która podniosłaby cię na duchu. Jeżeli jednak jest on taki sam, jak program Boży – czynić ludzi uczniami, chrzcić ich w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego i nauczać ich, by robili wszystko to, co przykazał Jezus, to mogę cię zapewnić, że nie musisz obawiać się ani ludzi, ani demonów.
Każdy sługa Boży musi wiedzieć, jak uwalniać tych, którzy opętani są przez demony poprzez moc, jaka jest w Imieniu naszego Pana Jezusa Chrystusa. Demony nie boją się ciebie, czy mnie. Boją się jedynie Pana, który pokonał je na krzyżu. To dlatego ważnym jest, by wiedzieć wyraźnie o tym, że na krzyżu Jezus Chrystus odebrał szatanowi całą moc (Kol 2:14,15). Jest to dobra nowina ewangelii, której wpierw sami musimy doświadczyć, a potem głosić wszystkim ludziom. Jeśli w to wierzymy, to możemy uwalniać innych od władzy szatana.
Nie powinniśmy obawiać się tego, co demony mogą próbować nam zrobić, bo nie mogą one tknąć choćby włosa na naszej głowie bez pozwolenia Boga. Wielu wierzących w Indiach lęka się, że któregoś dnia ktoś może rzucić na nich jakiś czar. Dlaczego mają takie obawy? Dlatego, że nie wiedzą, iż szatan został pokonany na krzyżu.
Pamiętam, jak poznałem pastora, który niegdyś od dłuższego czasu chorował. Za swoją chorobę winił czarną magię swych wrogów. Jak mogłoby to być możliwe? Czy Pan jest mniej potężny od czarnej magii i czarodziejstwa? Nie. To niewiara pastora sprawiała, że tak się czuł. Żadna potęga demoniczna nie może sprzeciwić się mocy i władzy naszego Pana, czy tu na ziemi, czy też w niebiosach, gdzie działają demony (Ef 6:12). Jeżeli w to nie wierzysz, to sugeruję, żebyś przestał/a służyć Panu i zajął/zajęła się czym innym. Przestać być kaznodzieją, bo przeniesiesz swój strach i niewiarę na innych. Strach jest bronią złego. Nie pozwól, by kiedykolwiek używał on jej na tobie.
Czasami demonom dozwolone jest nękanie wierzącego za Bożym przyzwoleniem, jak miało to miejsce w przypadku Joba. Bóg zezwolił posłańcowi szatana niepokoić nawet apostoła Pawła (2 Kor 12:7). Było to dla Pawła tak drażniące, jak cierń w jego ciele. Mogła być to choroba, czy też osoba, która nieustannie dokuczała Pawłowi, gdziekolwiek by nie poszedł. Jeżeli mamy w ciele cierń i sami nie jesteśmy w stanie go wyjąć, powinniśmy prosić Boga, by go usunął. Bóg może jednak czasami powiedzieć „nie”, jak też powiedział Pawłowi, jeżeli widzi, że ów cierń spełnia wyższy cel utrzymywania nas w pokorze. Szatanowi raz dozwolone było nawet powstrzymać Pawła przed podróżą do Tesaloniki , ale zamiast niego iść mógł Tymoteusz, a zamiary Boga wciąż się tam wypełniły (1 Tes 2:18, 3:2).
Pozwólcie jednak, iż podkreślę, że nowonarodzony chrześcijanin nigdy nie może być opętany przez demona. Niestety w dzisiejszych czasach wielu kaznodziejów głosi niebiblijną doktrynę, że wierzący mogą być „zdemonizowani”, w ten sposób doprowadzając wielu z nich do poczucia lęku i potępienia.
Tacy kaznodzieje nie są w stanie zacytować ani jednego wersetu z Pisma Świętego, który by uzasadnił ich nauczanie. Mówią oni jednak, że w swoim doświadczeniu natknęli się na takie przypadki, tym samym wynosząc je ponad Słowo Boże, co samo w sobie stanowi dowód na to, iż się mylą.
Chrystus i demon nigdy nie mogą mieszkać w tym samym sercu. Światłość i ciemność nie mogą współistnieć w jednym miejscu. To prawda, że niektórzy Żydzi w synagogach, w których nauczał Jezus byli zniewoleni przez demony, ale nie przeczytamy o choćby jednym przypadku narodzonego na nowo wierzącego (po drugim rozdziale Dziejów Apostolskich), który byłby opętany.
Chrześcijanin/chrześcijanka może być nękany/a z zewnątrz przez demony, jak to było w przypadku Pawła jak i Joba, lecz działo się to również wyłącznie za przyzwoleniem Boga. Natomiast jeżeli Bóg przyzwala na takie nękanie, to możesz mieć absolutną pewność, jak w przypadku Pawła oraz Joba, że zadziała to na twą duchową korzyść.
Jeżeli kiedykolwiek masz wątpliwości co do tego, czy ktoś jest opętany przez demony, to po prostu poproś tę osobę, by z całego serca wyznała, co następuje:
- Jezus Chrystus jest moim Panem.
- Jezus Chrystus przyszedł w ciele i pokonał grzech.
- Szatanie, zostałeś pokonany przez Pana Jezusa Chrystusa na krzyżu. Już dłużej do ciebie nie należę.
Ludzie opętani przez demony nie są w stanie wyznać tych trzech prawd w swoim sercu.
Za każdym razem, gdy jesteśmy chorzy, powinniśmy się modlić o uzdrowienie. Możemy jednak powiedzieć Panu, że jeżeli planuje On przynieść nam jakąś korzyść duchową poprzez tę chorobę i w ten sposób uczcić Swoje imię, to my z radością ją przyjmiemy.
W starym przymierzu Bóg obiecał długie, zdrowe życie wszystkim tym, którzy szanowali swoich rodziców. Co to za sobą pociągało? Oznaczało to, iż Bóg czuwał nad takimi dziećmi, gdy dorastały, zapewniając, żeby nie przydarzył im się żaden śmiertelny wypadek, czy choroba. Czy Bóg w sposób specjalny czuwał nad dziećmi szanującymi swych rodziców? Tak. Była to prawdziwa oraz istotna obietnica, której Bóg dotrzymywał. Miał pod kontrolą okoliczności tak, by dziecko szanujące swoich rodziców żyło długo na ziemi.
W ten sam sposób Bóg kontroluje okoliczności w naszym życiu, byśmy nie umarli zanim nie skończymy czynić Jego woli, czy będzie to w wieku 33 lat, czy też w wieku lat 90.
W nowym przymierzu wiemy, że długie życie nie jest najwspanialszą rzeczą. Jest nią życie spędzone na czynieniu woli Bożej, niezależnie od tego, czy jest krótkie, czy długie. Sam Jezus żył zaledwie 33 lata, ale ukończył zadanie, które dał Mu Jego Ojciec.
David Brainerd przeżył 29 lat, a Watchman Nee 70, jednakże ważnym jest to, że (o ile nam wiadomo) obaj wykonali zadanie, jakie dał im Bóg nim opuścili tę ziemię. I Bóg suwerennie kontrolował okoliczności w ich życiu aż do wyznaczonego czasu tak, by żadna choroba, ani wypadek nie skrócił ich życia zanim ich zadanie do wykonania na ziemi się nie zakończy.
Wiele jest na ziemi drobnoustrojów i bakterii, które nacierają na nasze ciała. Niektóre mają nawet w sobie potencjał, by nas zabić! Bóg jednak jest dość potężny, by owe zarazki kontrolować tak, by nas nie uśmierciły.
Bóg ma dość mocy, by kontrolować nietrzeźwych kierowców na drogach tak, by nas nie potrącili, ani nie zabili.
Czuwa On nad nami w każdym momencie, a nigdy nie drzemie, ani nie śpi. Jeśli w to wierzymy, to będziemy wolni od strachu przed okolicznościami, obaw przed chorobą, lęku przed wypadkami, czy jakiegokolwiek innego typu bojaźni.
Jeśli boisz się Boga, to naprawdę nie musisz obawiać się czegokolwiek.
A co z dojmującym uczuciem bez siły czy raczej braku energii do pozytywnej roboty czy jeszcze inaczej tzw. wypaleniem? Jak zwalczyć to w sobie na chwałę Jezusa?
Na marginesie. Te czasy są strasznie bezideowe czy raczej bezduszne…Brakuje wśród ludzi głębszej refleksji nad sobą, a życie staje się płytkie i bezpłciowe od tego…Byle by materialnie i cieleśnie używać, doznawać…Gdzie w tym wszystkim miejsce na doznania duchowe, a nawet mistyczne?
A nawet na jakieś doznania moralne, czy ludzkie nie ma miejsca…
Ja się niestety wiele rzeczy boje.
Tak,powiedział bym że strach to najsilniejsza broń szatana.
Wojny,broń atomowa,nwo, masoni,iluminaci,syjonizm,polityka, dogmaty kościoła…
To wszystko tworzy strach, który jest podporą tego świata
To proś naszego Pana Jezusa Chrystusa aby uwolnił Cię od strachu.I nie skupiaj się na spiskach tylko na naszym Królu i naukach jakie nam polecił.
Polecam Ci wykład Dawida Wilkersona o wysiadywaniu jaj węża,koniecznie obejrzyj,bardzo ciekawy i obowiązkowo do zastosowania aby uwolnić się od wszystkiego co zatruwa myśli
Długi i mądry tekst 🙂
Dzięki.
“Jeżeli masz w swoim sercu obawę, że ktoś w jakiś sposób wyrządzi ci krzywdę gdy go urazisz, to zawsze będziesz próbował/a mu się przypodobać. A wtedy nie możesz być sługą Boga. Jeżeli kiedykolwiek twoim zachowaniem kieruje strach, to możesz mieć wtedy pewność, że prowadzi cię diabeł, a nie Bóg.’
Tak, tak…
Coraz bardziej do mniej dociera, że Słowo Boże jest jednocześnie najmądrzejszym dziełem psychologicznym 🙂
Leczy dusze, serca i ciała 🙂
Dzięki bracie Jacku za tłumaczenie kapitalnego tekstu.Obowiązkowo dla wszystkich do przeczytania i wbicia sobie do głowy od kogo pochodzi strach.
Ja jestem tą szczęściarą,która została uwolniona od wszelkiego strachu.Wszystko to dzieki mojemu Zbawicielowi,który uczynił mnie wolną od wszystkich leków.Chwała Bogu za wszystko co robi.
Mnie również uwolnił Pan, Magda. Cześć i chwała Mu za to! A byłem więźniem własnych lęków, które zagłuszałem coraz większymi garściami leków uspokajających. Czasami czułem, jakby przestrzeń wokół mnie jakby się zacieśniała, a mi brakowało tchu, choć obiektywnie nic bezpośrednio mi nie zagrażało. Było to jednak takie złowieszcze nieodparte przeświadczenie, że czeka mnie wszystko, co najgorsze. Jak bardzo się wtedy dzięki Bogu myliłem!
1. Jezus Chrystus jest moim Panem.
Mam co do tego punktu pytanie. Otóż słowo Pan kojarzy mi się z niewolnictwem, właścicielem ludzi. Czy jeśli traktuję Jezusa jako swojego starszego brata jedynego pośrednika do Boga Ojca, a Boga Ojca, jako swojego ojca, przed którym czuję respekt, szacunek oraz zdrowy strach to postępuję źle ? Zdrowy strach czyli np. przeskrobałem coś i dostałem pachem, ale wiem że ojciec nie wyrzuci mnie za mój uczynek z domu bo mnie kocha oraz wiem za co zostałem ukarany, by wyciągnąć z tego konsekwencje dla mojego dobra. Bardzo mnie nurtuje ta kwestia i chętnie się Was poradzę w niej.
Cześć zibi27 🙂
No cóż…tak, dobrze Ci się kojarzy 🙂 Tak, Jezus dosłownie jest naszym Panem, właścicielem.
Biblia mówi, że:
„Wszystko zostało stworzone przez Niego i DLA NIEGO” (Kolosan 1,16)
„Wszystko też Mu (Jezusowi) podłożył pod stopy, a Jego samego postawił PONAD WSZELKIM stworzeniem”(Efezjan 1,22)
My jesteśmy stworzeniem, i zostaliśmy stworzeni dla Niego.
Lecz nie jest to w żadnym razie powodem do obaw czy strachu (nie wiem czy masz takie zibi , ale wolałam to zaznaczyć na wszelki wypadek 🙂 ), a za to mamy mnóstwo powodów do radości, ponieważ:
1.Dzięki Jezusowi obsypani jesteśmy błogosławieństwem – „On (Bóg Ojciec) z wyżyn niebieskich obsypał nas wszelkim błogosławieństwem duchowym w Chrystusie” (Efezjan 1,5)
2.Dzięki Jezusowi nasze prośby są wysłuchane – „Jeżeli będziecie złączeni ze Mną i moje słowa w was pozostaną, proście o co chcecie, a prośba wasza zostanie spełniona”(Ew. Jana 15,7)
3.Dzięki Jezusowi będziemy żyć na wieki! – „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem! Kto wierzy we Mnie, chociażby umarł, żyć będzie. A każdy kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki”(Ew. Jana 11,25)
Alleluja! czy może być wspanialszy powód do radości!?
„Czy jeśli traktuję Jezusa jako swojego starszego brata jedynego pośrednika do Boga Ojca, a Boga Ojca, jako swojego ojca, przed którym czuję respekt, szacunek oraz zdrowy strach to postępuję źle ?”
Myślę, że bardzo dobrze to odczuwasz bracie 🙂
Jezus sam powiedział: „Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję” (Jana 15,14)
„Bo kto pełni wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. (Mateusza 12,50)
Jezus Chrystus zszedł do nas, by być nam bliskim. Płakał przy grobie Łazarza. Litował się, gdy tłumy w spragnieniu szukały Jego obecności. Umywał stopy swoim uczniom.
I dał nam przykład pięknej miłości wzajemnej… „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem” (Ew. Jana 13,34)
To jedno.
Z kolei Pismo podkreśla w wielu miejscach, jak ważna jest bojaźń Pańska, np.
„Człowiek? Jego dni jak trawa. Przekwita jak kwiat polny. Ledwie muśnie go wiatr, już go nie ma: nawet trudno odkryć, gdzie był. Łaskawość natomiast Pana od wieku po wiek nad żyjącymi w Jego bojaźni”.
(Psalm 103, 15-17)
„Zdrowy strach czyli np. przeskrobałem coś i dostałem pachem, ale wiem że ojciec nie wyrzuci mnie za mój uczynek z domu bo mnie kocha oraz wiem za co zostałem ukarany, by wyciągnąć z tego konsekwencje dla mojego dobra.”
Tak tak, dokładnie.
„Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę.” (Ap 3,19)
I tak, Ojciec Cię nie wyrzuci bracie 🙂
„sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę.” (Hebrajczyków 13,5)
Zdrowy strach, dobrze to ująłeś zibi.
Czy jeszcze coś Cię nurtuje zibi w tej kwestii? Chętnie się z Tobą podzielę swoim rozumieniem 🙂
Hebrajczyków 12,5-13:
„nie zapomnieliście też zachęty skierowanej do was jak do synów:
‘Synu mój, nie lekceważ sobie karcenia Pańskiego ani też karcony nie załamuj się. Kogo bowiem Pan miłuje, tego wychowuje w karności, biczuje zaś każdego, kogo uznaje za syna.’
Przyjmujcie cierpliwie to, co służy waszemu wychowaniu. Bóg was traktuje jak synów. Czy jest syn, którego ojciec nie karci? Gdyby was nie karcono jak karci się wszystkich, bylibyście potomstwem nieprawym, a nie synami. (…)
On zaś czyni to dla naszego dobra, abyśmy uczestniczyli w Jego świętości. Każde zaś karcenie z początku nie wydaje się przyjemne, lecz raczej przykre, ale potem przynosi wyćwiczonym w karności słodki owoc sprawiedliwości.
Przeto ‘wyprostujcie znowu zwiotczałe ręce i osłabione kolana’ i ‘stawiajcie proste kroki’, aby kulejący nie upadł, lecz został uleczony.”
ważny tekst, dziękuję za tłumaczenie 🙂 W Panu Naszym – pokój.