Kiedyś napisał do mnie pewien Czytelnik, że widzą ekumenizm, widzą mamonę i politykierstwo i inne złe rzeczy w swych zborach, religii protestanckiej, ale gdzie mają się podziać.
To tak, jakby Jezus powiedział do apostołów: chodźmy do faryzeuszy, bo tam mamy budynek i zamiast kazania na górze będę głosił u nich bo nie mamy gdzie się podziać….
Więcej wiary i… uświęcenia.
Jestem od wielu lat propagatorem prawdziwego znaczenia słowa “święty”. Z hebrajskiego oznacza ono ODDZIELONY.
Oddzielony od wszelkiego zła, od złych ludzi, złych nauk. Dlatego też moim hejterom zawsze proponuję odejście, ale oni nie mają honoru, wielu z nich to po prostu zdemonizowani ludzie, a tylko niewielka część to agentura chazarska.
Przychodzą więc po prawdę do mnie, gdyż cos im nie pasuje w moich rozważaniach co dotyka ich samych, a więc negują mnie a zarazem czytują.
Taki brak honoru zauważyłem także u pewnego młodego człowieka, który wychował się na moim blogu, a następnie oddzielił, ale nie do końca. Ludzie mnie informują, że czerpie z mego bloga inspiracje i mówi jako swoje. Pisałem, o tym, że protestanci podają datę 8 kwietnia i że poczekamy zobaczymy, on nagrywa, że 8 kwietnia coś się wydarzy. Nic się nie wydarzyło. Click bajt był.. Pisałem, że w być może w lipcu rozpocznie się coś wielkiego, a on nagrywa o tym, że w lipcu na pewno coś się wydarzy. Nic się nie wydarzyło, a klikbajt był. Ja rano piszę o tym, że powódź jest konsekwencją życia duchowego Polaków, wybierania partii lgbt, mówię o związku powodzi we Wrocławiu z wizytą papieża Wojtyły, a on wieczorem nagrywa film o karze za bałwochwalstwo….. Nie oglądam człowieka, ale mnie o tym informują inni.
Jak tak dalej pójdzie to napiszę o nim osobny tekst.
Takie podczepianie się pod kogoś mądrość, a zarazem stronienie i negowanie…
Tak, Detektyw coś tam mówi prawdę, ale nie do końca, ale coś tam, ale jest be. Tacy ludzie stale wchodzą na mój blog. Ciekawe zjawisko. Kiedyś, przed wojną, nawet w środowiskach katolickich za punkt honoru stawiano sobie stronienie od ludzi, których negowano. Dzisiaj się idzie tam, gdzie jest wygodnie, gdzie jest korzyść. Nie ma granic, nie ma odżegnywania się od zła i od ludzi….
Czy zauważyliście to w pracy, a może w związkach podobne mechanizmy? Ktoś jest wobec Was uszczypliwy i Was kopiuje? Tudzież nawet nie kąsa, ale rywalizuje? Ja słyszałem od innych o takich osobach..
Trzeba być sobą i budować samodzielnie swój światopogląd.
Można się inspirować postawami, wartościami, ale nie “chodzić za kimś”.
Gdyby Polacy byli nauczeni prawdziwego znaczenia słowa Święty”, to nie wybieraliby na posłów swoich oprawców. Wolą jednak błądzić. Widzą doskonale, że kościół katolicki i protestantyzm bierze udział w tworzącym się totalitaryzmie nadal pozostając w kościołach.
Myślę, że w bolesny sposób będą musieli kiedyś opuścić kościoły.
Kiedy Jezus powrócił na swój tron w niebie, apostołowie nie płakali nad tym, że nie będą mogli chodzić do Bożnicy. Spotykali się w domach, nad jeziorami.
Lepiej być samemu niż iść na kompromisy z religią. Jezus nie szedł na kompromisy.
Na koniec biblijny apel do wierzących w kościołach:
I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające, (5) gdyż aż do nieba dosięgły grzechy jego i wspomniał Bóg na jego nieprawości. (6) Odpłaćcie mu, jak i on odpłacił, i w dwójnasób oddajcie według uczynków jego; do kielicha, w którym napój mieszał, nalejcie mu podwójną miarę. Ap. 18