Co jakiś czas życzliwi mi ludzie mówią, żebym nie pisał o hejterach chrześcijańskich tylko robił swoje. Oczywiście mają rację, ale częściowo, gdyż nie wiedzą jakie są moje intencje.
Pisuję o hejterach z kilku powodów. Po pierwsze, aby edukować chrześcijański internet. Niestety ale większość nie widzi nienawiści, mściwości i zawiści pośród ludzi mających jakąś tam wiedzę biblijną i w ten sposób podtrzymuje ich “chrześcijaństwo”.
Dlatego kładę nacisk na rozpoznawanie owoców w internecie. Myślę, że dzięki temu mam duży wkład w zmianę postrzegania ludzi i podwyższenie poprzeczki co do kultury wypowiedzi i określenia kto jest a kto nie wierzącym. Zmieniam więc jakoś postrzegania wierzących.
Po drugie chce pokazać, że jestem człowiekiem i mam swoje uczucia. To, że przeszedłem masę hejtu od wierzących jest zasługą Ojca w niebie. Dla kogoś piszącego złośliwość lub docinkę jest to coś pojedynczego, jedyna relacja i on uważa podświadomie, że może sobie pozwolić na wiele. Ale dla mnie nie jest to jedyna relacja. To setki przytyków, ataków a więc popsucia dnia, a często nawet wielu dni.
Po trzecie chce pokazać, że chrześcijaństwo to nie wiedza biblijna. To owoce Ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, życzliwość, wierność, łagodność, opanowanie.
Owoce rozumiane w prawidłowy sposób, bo nie wszyscy je rozumieją.
Niestety mało kto rozpoznaje je u innych. Dlatego uważam, że chrześcijaństwo to zwiedzenie. Tylko w Duchu i w Prawdzie żyjący objawiają owoce Ducha. Reszta to biblijni popisywacze wiedzą.
Nie dość, że samo życie niesie za sobą problemy i troski, to jeszcze dodają trosk do pieca chrześcijanie. Natomiast Christianie kochają swych Braci i Siostry pragnąc dla nich dobra, spokoju i wszelkiej Bożej łaski.
Mam nadzieję, że dzięki temu co napisałem przynajmniej część mnie zrozumie.