Poniższy tekst jest ze strony Fundacji Pro-prawo dożycia.
___________________
„Moje oczy były skupione na lekarzu… który rozpoczął „sporządzanie inwentarza części”… części ciała… NIE! SZCZĄTKÓW NIEMOWLĘCIA!… Widziałam jedną idealną małą nóżkę… wyrwaną przy biodrze… następnie kolejny kawałek… jedna idealna mała rączka… wyrwana przy ramieniu… i następna… Słów mi brakuje… prawie zemdlałam, gdy zobaczyłam następny „szczątek”! Cały kręgosłup… wszystkie kręgi były nienaruszone wraz z rdzeniem kręgowym. Wyglądało to tak jak zwisające nerwy z obu stron… żadnej skóry… tylko zakrwawione kawałki wyrwane z pleców tego biednego dziecka! „Dobrze” – powiedział doktor w wielką ulgą. „Mam tu wszystko z wyjątkiem głowy i tułowia”.”
To fragment świadectwa pracownicy tzw. „kliniki aborcyjnej” z USA, która opisuje proces inwentaryzacji części ciała dziecka, zamordowanego przed chwilą poprzez aborcję. Poszczególne części ciała ofiary liczy się i kataloguje, żeby zarobić na handlu tymi maleńkimi organami, które masowo sprzedawane są koncernom farmaceutycznym i służą do eksperymentów medycznych, badań nad lekami, kosmetykami oraz innymi produktami.
„Jesteśmy bardzo dobrzy w wydobywaniu serc, płuc i wątrób, ponieważ wiemy, że te organy są akurat potrzebne i nie miażdżymy ich. Zmiażdżymy dziecko na dole, zmiażdżymy na górze, i zobaczymy czy ten konkretny organ uda się wydobyć nienaruszony.”
Powiedziała Deborah Nucatola, dyrektor Planned Parenthood, największego koncernu aborcyjnego na świecie. O szczegółach tego makabrycznego procederu stało się głośno w 2015 roku, kiedy to na światło dzienne wyszły na jaw powiązania Planned Parenthood z firmami branży farmaceutycznej i laboratoriami naukowymi.
„Lista zakupów spożywczych” – do tego porównuje zamówienie na organy abortowanych dzieci była pracownica StemExpress, firmy pozyskującej komórki i organy do celów eksperymentów medycznych, która współpracowała z Planned Parenthood. Taka lista była okazywana pracownikom placówki aborcyjnej Planned Parenthood i wskazywała zawsze, ile i jakich „okazów” dany badacz potrzebował na dany tydzień i dzień. Kiedy potrzebował np. wątroby 15-tygodniowego dziecka, kierownictwo kliniki przedstawiało listę umówionych tego dnia na aborcję kobiet, by można było zaznaczyć te, których dzieci najlepiej spełniają wskazane kryteria.
– „Co uszczęśliwiłoby Twoje laboratorium?” – zapytano w obecności ukrytej kamery prezes firmy StemExpress Cate Dyer.
– "Kolejne 50 wątrób tygodniowo” – odpowiedziała szefowa przedsiębiorstwa. Chodzi oczywiście o wątroby wycięte dzieciom poddanym aborcji.
Panie Łukaszu, organy zamordowanych poprzez aborcję dzieci trafiają następnie do specjalnych hurtowni organów (!), z których rozprowadzane są po laboratoriach naukowych, uniwersytetach i placówkach badawczych na całym świecie. Skala tego zjawiska jest ogromna. W latach 2011-2020 Departament Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych przekazał aż 867 milionów dolarów na badania z użyciem organów abortowanych dzieci. Wie Pan jakie eksperymenty przeprowadza się przy ich użyciu? Proszę spojrzeć na poniższe zdjęcie.
Na zdjęciu widać kępki dziecięcych włosów wyrastające z boku myszy, gdzie badacze wszczepili je po oskalpowaniu (!!) dzieci zamordowanych poprzez aborcję. Badacze z Uniwerstyetu Pittsburskiego rejestrowali w ten sposób wpływ połączenia mysiej skóry i włosów dzieci na odporność na różne choroby. Co ważne, masowo wykonywane eksperymenty nie dotyczą tylko chorób skóry, a w zasadzie wszystkich znanych schorzeń.
W styczniu 2021 roku największe instytucje badawcze w USA, uniwersytety i towarzystwa medyczne wystosowały list otwarty do prezydenta-elekta Joe Bidena, aby poluzował on ograniczenia dotyczące badań na tkankach abortowanych dzieci. Można w nim przeczytać m.in.:
„Naukowcy i etycy wielokrotnie dokonywali przeglądu wykorzystania tkanek płodowych dzieci w badaniach i konsekwentnie doszli do wniosku, że to podstawowe źródło badań biomedycznych. Tkanki płodowe dzieci doprowadziły do wielu odkryć naukowych i postępu medycyny, który uratował miliony istnień ludzkich. Pozostają one krytyczne dla opracowania nowych metod leczenia poważnych chorób, w tym COVID 19 (…) Komórki pochodzące z tkanek płodowych są obecnie wykorzystywane do wspierania rozwoju szczepionek na COVID 19 (…) Mają unikalne i cenne właściwości, których często nie da się zastąpić komórkami innego typu. Komórki pochodzące z tkanek płodowych są bardziej elastyczne i mniej wyspecjalizowane niż komórki z tkanek dorosłych ludzi i mogą być łatwiej hodowane. To jeden z powodów, dla których tkanki płodowe są używane do tworzenia szczepionek i badania rozmaitych chorób takich jak COVID 19, Zika, HIV i innych. Tkanki płodowe pozostają również niezbędne do trwających badań prowadzonych w celu poznania rozwoju człowieka i jego wpływu na choroby. Konieczne są do walidacji systemów do badania postępów chorób i oceny nowych środków terapeutycznych. Pozostają krytyczne dla trwających aktualnie badań klinicznych nad potencjalnymi metodami leczenia stwardnienia zanikowego bocznego, urazów rdzenia kręgowego czy choroby Parkinsona (…).”
Innymi słowy – eksperymenty medyczne na organach pobieranych nieustannie od kolejnych, abortowanych dzieci, są niezbędne dla dalszego rozwoju medycyny! Powyższy list został podpisany przez blisko 30 uniwersytetów i uczelni wyższych (m.in. Harvard, Yale, Princeton, Cornel) oraz liczne organizacje. Największe na świecie instytucje badawcze, powiązane z koncernami farmaceutycznymi, uważają, że używanie tkanek i organów abortowanych dzieci jest niezbędne do dalszego rozwoju medycyny i „dobra ludzkości”. Aby pozyskiwać te tkanki, konieczne są kolejne aborcje. To jednak jeszcze nie wszystko.
Aby organy nadawały się do eksperymentów medycznych, muszą być świeże. Dlatego wiele aborcji wykonuje się za pomocą sztucznie wywołanego porodu, dzięki czemu dzieci rodzą się żywe i dopiero potem wycina się im organy. Takie dzieci są wyrywane z łona matki, a następnie natychmiast rozcinane, jeśli to możliwe, z bijącym sercem, aby próbka była świeża. Narządy dziecka są następnie zabierane do hurtowni organów lub laboratoriów.
Panie Łukaszu, choć brzmi to jak eksperymenty rodem z obozów koncentracyjnych, to wszystko zostało dobrze udokumentowane i dzieje się naprawdę na masową skalę. Proceder ten uzasadniany jest chęcią dokonania postępów w medycynie. Aby mógł się on rozwijać, konieczne jest oswojenie z nim opinii publicznej i przekonanie społeczeństwa, że dla dobra ludzkości niezbędne jest przyzwolenie nie tylko na samą aborcję, ale również na pochodzące od niej produkty.
To dlatego w mediach podaje się, że dzisiejsze produkty farmaceutyczne produkuje się rzekomo wyłącznie z użyciem linii komórkowych pochodzących od zaledwie kilkorga dzieci abortowanych kilkadziesiąt lat temu, a skoro te aborcje już się wydarzyły i nie możemy tego cofnąć, to w korzystaniu z ich skutków nie ma nic niemoralnego. W konsekwencji, zdecydowana większość Polaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy z powiązań między aborcją, a produktami koncernów farmaceutycznych, lub całkowicie bagatelizuje ten temat.
Prawda jest jednak zupełnie inna – koncerny farmaceutyczne i badawcze masowo korzystają z aborcji, które na ich potrzeby dokonywane są każdego dnia. Musi to mocno wybrzmieć w przestrzeni publicznej. Dlatego nasza Fundacja stworzyła raport na temat związków biznesu medycznego i naukowego z masowym mordowaniem nienarodzonych dzieci. Publikacja jest już dostępna za darmo w internecie. Zawiera m.in. zdjęcia wykonane ukrytą kamerą w trakcie inwentaryzacji organów zabitych dzieci w placówce aborcyjnej oraz wypowiedzi badaczy i uczonych, którzy przekonują, że aborcja jest niezbędna dla rozwoju medycyny i „dobra ludzkości”.
Source:
stronazycia.pl/stop-aborcji/raport/