Kilka osób podesłało mi dzisiaj takie oto zarządzenia. Jedno z urzędu pracy w Katowicach a drugie z marketu:
Przecież to jest jawna dyskryminacja i to osób zdrowych. Dla systemu każdy jest potencjalnym chorym, czyli dajcie mi człowieka a ja znajdę na niego szczepionkę.
Może jakiś prawnik się wypowie?
Czyli jedni poddani eksperymentowi medycznemu, którego nie chcą ubezpieczać firmy ubezpieczeniowe i państwo ani firmy szczepionkowe nie biorą odpowiedzialności, a drudzy mają mieć zabierany tlen i być karmieni dwutlenkiem węgla aby na jesień podwyższać statystyki zachorowań na grypę.
Chyba celem szczepień było nabycie odporności, a więc zaszczepieni nie powinni się obawiać niezaszczepionych, a niezaszczepieni mają prawo do decydowania o własnym zdrowiu gdyż to zapewnia konstytucja. Zresztą więcej ludzi umiera w kolejce do lekarza niż choruje na c19.
Ten system jest skrajnie bezbożnym systemem i nie dowiecie się o tym od księży i od pastorów. Z małymi litle wyjątkami.
“Biada prawodawcom ustaw bezbożnych i tym, co ustanowili przepisy krzywdzące, 2 aby słabych odepchnąć od sprawiedliwości i wyzuć z prawa biednych mego ludu” Iz 10.
Tych wszystkich ludzi rozliczy kiedyś sam Bóg. Może nawet część jeszcze za życia.
Ciekawe, u mnie w firmie również od 5 lipca zarządzili maski z powodu powrotu do pracy stacjonarnej. Miał być podział na kłutych i niekłutych, ale prawnicy odradzili. Szef próbuje takim sabotażem zmusić do kłucia. Powiedziałam nie i zdaje się, że powoli tracę pracę po 9 latach 🙁