Lately, I've been watching movies with this 60s-80s comedian a lot. Who said Christians are supposed to be sad? 🙂
Ale niedawno dowiedziałem się o kilku jego aspektach życia. Otóż po pierwsze, kariera słynnego Loui rozpoczęła się dopiero kiedy skończył pięćdziesiąt lat.
Po drugie, bardzo często żył z miesiąca na miesiąc ledwo mając na opłaty.
Po trzecie, bardzo interesował się także hierarchiczną strukturą społeczeństwa owadów…
W końcu po czwarte był bardzo wierzącym człowiekiem jak na Francję, co nie przeszkadzało mu pokazać w powyższej scenie zła w kościele ale i …skąpstwa.
W wywiadzie telewizyjnym z roku 1981 odpowiadał:
Jest Pan wierzący?
– Oczywiście, oczywiście.
– Od dawna?
Od zawsze… Jezus był wpływowym towarzyszem mojego dzieciństwa, jest wpływowym towarzyszem mojego życia zawodowego i mego życia w ogóle.
– Czy pomaga Panu w życiu zawodowym?
-Nieustannie. Byłem bardzo szczęśliwy i to z pewnością dzięki niemu.
– Jakie ma Pan wyobrażenie o Jezusie?
Na obrazkach mego katechizmu był zawsze kimś bardzo delikatnym, jasnowłosym i czuło się, że każdy poryw wiatru może go unieść… Choć był on synem cieśli. Uwierz mi, że był facetem, który miał metr dziewięćdziesiąt, niezwykłą siłę i że miał takie bicepsy! Kiedy wyrzucał kupców za drzwi świątyni brał ich po trzech… i hop! Mówił donośnym głosem, czynił cuda… Przewodził ludziom i mnie również, widzę go śmiejącego się.
(Fragment książki Eric Léguebe’a pt. “Louis de Funès, Roi du Rire” będący zapisem wywiadu telewizyjnego udzielonego Guy’owi Béartowi w Wigilię B.N. 1981 roku)
Co jeszcze przykuło moją uwagę, to jego świadomość otrzymania daru.Powiedział on “komizm jest darem”.Nie wypracowania go sobie, choć pracował na niego bardzo długo jak na wstępie napisałem, ale posiadania daru co zapewne wiązał z Bogiem jako człowiek wierzący.
Oczywiście i niestety był katolikiem, ale i dzisiejsi nasi katolicy prześcigają owocami Ducha wielu pyszałkowatych protestantów, a w tamtych czasach musimy pamiętać, nie było takiego dostępu do wiedzy jak obecnie.
Loui De Funes grał zazwyczaj złośliwców, skąpców, despotów. Jego role były celowo przerysowane, aby pokazać społeczeństwu że się tak wyrażę grzecho-wady.
Pomimo wielkiego sukcesu komercyjnego jaki odniósł dopiero w latach (ur.1914) sześćdziesiątych, nie prowadził bujnego życia towarzyskiego. Wprost przeciwnie, po pracy zaszywał się w swojej posiadłości uprawiając ogród z różami co było jego pasją, dbał o pasiekę i wędkował. Prywatnie był wbrew pozorom nieśmiałym człowiekiem i zagubionym.
Tak więc sukces go wcale nie zepsuł.
Wierzę, jak to kiedyś napisałem, że mała część katolików będzie zbawiona i w tym sympatyczny Loui De Funes.
“kapuśniaczek” też super film tak jakby oczekiwanie na lepsze po trudach tu na ziemi gdy statkiem kosmicznym polecieli poza ziemie zabierając to co dla nich najcenniejsze (kawałek ziemi,domek,kota chyba z tego co pamietam itd)
A wczoraj sobie wspominałam jak jechał z zakonnicą samochodem ?
🙂
Oooo…ile ja o nim nie wiedziałam 😮
a zalinkowany fragment bardzo zabawny 😀