Uczmy się od Kamila Stocha ponieważ dużo nam brakuje do jego pokory czy pokory Adama Małysza. Człowiek, który coś osiągnął mówi o Bogu. Mógłby On mu być niepotrzebny. Nie musiał tego mówić.
Z drugiej strony nie zna teologii i czy w związku z tym ktoś mu zarzuci brak wiary?
Uczmy się od takich ludzi. Niebawem szerzej na ten temat.
Skromny, pozytywny człowiek. Ciężką pracą osiągnął spory sukces i nigdy nie zapomniał o Bogu.
Jakiś czas temu dziennikarz z Wyborczej zaatakował naszych skoczków, że manifestują swoją wiarę.
Tylko trzeba pamiętać, że dla wielu ludzi “Bóg” może oznaczać co innego niż dla nas. Taki szczegół.
Jeden raper z Ameryki w jednym wywiedzie zapytany o coś, odpowiadając rzekł ze wszytko co osiągnął to błogosławieństwo od Boga. Ogolnie ma jeden teledysk gdzie z jakimiś kolegami, gdzie w pewnym momencie rysuje pentagram na ziemi i wszyscy maja jakąś księge. Hm
Być może jest tak, że tacy artyści nawet, jeśli uwierzyli Bogu, to ich karierę muzyczną prowadzi ktoś, kto nie daje wyboru przy realizacji np. teledysków. Są wyjątki, chocby Michael Jackson, który na poczatku teledysku ,,Thriller” napisał wiadomość w tonie ,,ze wzgledu na moje osobiste przekonania chcę zaznaczyć, że nie mam nic wspólnego z okultyzmem”. Ale potem widzimy go w roli wilkołaka…
A Bogu niech będą dzięki za przykład pana Stocha, który się Stwórcy nie wstydzi! Zwłaszcza w mediach!
Dokładnie.Bo oni mówią o bogu ale tego świata.
Sam pisuje o fałszywych świadectwach ludzi sukcesu.
Przypadek Kamila jest jednak inny. Po pierwsze widać kolosalną pokorę.
Po drugie nie tkwi w czymś bezbożnym jak w przypadku hip hopowców. Sam hip hop jest demoniczny.
Owszem ma na sobie reklamę Atlasu i jakiś detalista mógłby się przczepić, ale choćby miał reklamę Red Bulla, to pamiętajmy, że taką wiedzę jaką mamy my w zakresie czy to odżywaiania czy okultyzmu, nie mają nawet zbory, co tak na marginesie nie czyni nas lepszymi…Jedynie pozwala odciąć się od tego co nieczyste.
Skoczkowie narciarscy są dla siebie nawzajem uprzejmi i gratuluja sobie sukcesów, dlatego lubię oglądać ten sport. Podoba mi sie postawa Noriaki Kasai, który stracił matkę i siostrę a mimo to walczy o medale i udziela pomocy innym skoczkom
Oby się trzymał, był zdrowym i szczęśliwym człowiekiem…no i oby sukcesy mu nie przewróciły nigdy w głowie…
Tak, uczmy się od niego. Młody, odnoszący sukcesy ,a jednak skromny, pokorny, głośno mówiący o Bogu. Aż miło słucha się tego co mówi i patrzy na to co robi. Wielki, młody człowiek. Wielkie gratulacje. Dobrze ,że są jeszcze tacy ludzie na tym świecie.
“Każdy skok oddaję Bogu”
“Każdy skok oddaję Jezusowi Chrystusowi”
Mała różnica w doborze słów, potężna różnica w treści.
Zauważyłem, że jeśli rozmawia się z ludźmi o Bogu wszystko jest w porządku, natomiast gdy pada imię Jezus zaczyna się walka duchowa. Przypadek? 🙂
Nie mówię, że Stoch robi źle, chwała Bogu, że ktoś w tych czasach publicznie mówi o Nim, jednak kluczem do wszystkiego jest… Jezus 😉
Widać to wyraźnie na przykładzie osób które chcą osiągnąć kontakt z Bogiem poprzez Maryję, świętych, transsubstancjację, itd. Kiedy tak naprawdę kluczem jest Jezus.
otóż to, jedno że kluczem jest Jezus, drugie to prawda o Nimi prawdziwa ewangelia. Jak ktos tu napisał większość osób przy okazji swoich sukcesów dziekuje Bogu, zdarzają się tacy, którzy wspomną o Jezusie, zwłaszcza przy okazji tzw świąt bożego narodzenia (celowo z małej). Jednak czy Kamil ma prawdziwy obraz Jezusa, czy ten katolicki, zakorzeniony na Podhalu. Z moich obserwacji wynika jednak, że żaden człowiek tzw “sukcesu” a więc świata nie jest biblijnie wierzącym chrześcijaninem. Czas pokarze, uwielbiam Tatry i Podhale jako dzieło Boże ale tylu kapliczek maryjnych w ogródkach co tam, to nigdzie indziej się nie znajdzie.
Owoce Ducha Świętego- …radość, pokój, dobroć ,łaskawość, cichość, skromność …. Nie oceniajmy pochopnie i nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Kapliczki są złe ale to Bóg jest sędzią.