Truth in the end times. Biblical Christians.

Biblical Christians. THE TRUTH FOR THE FOLLOWERS OF JESUS CHRIST "Ye shall know the truth, and the truth shall make you free."

Szczere świadectwo Magduli.

Wczoraj swoje świadectwo nawrócenia przesłała mi Magdula. Dziś je publikuje ku pokrzepieniu serc. Magdula jest z nami od kilku lat na tym blogu.

 

Chwała Panu! Witam Was kochani. Mniej więcej półtora tygodnia temu poczułam taki impuls aby w końcu napisać świadectwo mojego nawrócenia. Zastanawiałam się od tamtego dnia, czy przesłać je Piotrkowi “Detektywowi” aby zamieścił na swoim blogu . Wahałam się ale po przeczytaniu wczoraj  na blogu wzruszającego świadectwa Piotra podjęłam decyzję aby sie również moją historią z Wami podzielić. Nie wiem czy świadectwo to nie jest zbyt długie i  nudne ale zaryzykuję 🙂

 

Gdy w ubiegły poniedziałek zasiadłam do komputera aby w końcu zebrać moją historię w jedną całość zastanawiałam się od czego właściwie zacząć. Wtem przyszło mi do głowy takie pytanie, które w zasadzie sobie zadałam. Ono brzmiało tak:

Czy potrafię wskazać dokładnie datę tudzież chwilę kiedy narodziłam się na nowo, kiedy stałam się nową Magdaleną już nie martwą duchowo?

Moja odpowiedź natomiast była taka: Chyba nie do końca gdyż, wierzę, że Pan dotykał mnie -inaczej -pociągał mnie do Siebie właściwie od dawna choć przełomowy moment, o którym wiedział tylko Pan, kiedy byłam już gotowa na Jego przyjęcie do mojego serca nastąpił ok 3 lata temu (było to jesienią 2013 roku).

 

Do mniej więcej 27-ego roku życia (ok 15-cie lat temu) uchodziłam za dość poukładaną osobę i też moje życie było dość “ustabilizowane” bez buntowania się itd. (w skrócie: szkoła, potem praca, studia, dom, znajomi itp. – w zasadzie byłam  raczej dość zamknięta w sobie i miałam trudności z nawiązywaniem nowych kontaktów. Od kiedy tylko pamiętam nigdy nie czułam się dobrze w tym świecie, nigdy nie byłam tak naprawdę w nim szczęśliwa- tak jakbym do niego nie pasowała a jednocześnie czułam wewnętrznie, że nie pojawiłam się  na nim przez przypadek chociaż nie rozumiałam skąd biorą się te odczucia. Nawet to, że zostałam odrzucona przez moją biologiczną mamę (do której żalu tak naprawdę nigdy w sercu nie czułam – raczej była ona dla mnie kimś obojętnym) , następnie adoptowana gdy byłam jeszcze malutką dziewczynką (miałam wówczas ok. roczku) nie było przypadkowe. Jako, że wzrastałam będąc jedynaczką od zawsze odczuwałam brak rodzeństwa mimo, że dopiero w dorosłym życiu zostałam utwierdzona w fakcie, że mama oraz tata, którzy mnie wychowali nie są moimi biologicznymi rodzicami. Może ten odwieczny brak wynikał z tego faktu, że gdzieś tam w świecie, może nawet całkiem blisko żyje moje rodzeństwo. Był taki czas nawet , że próbowałam je odnaleźć ale bezskutecznie. No cóż.. Świat ten oddzielony od Boga odebrał mi rodzeństwo biologiczne ale za to Bóg dał mi nowe rodzeństwo- Boże 🙂 Zresztą moich adopcyjnych rodziców i tak zawsze traktowałam jak biologicznych. Nigdy mój stosunek do nich się nie zmienił a uczucia do nich pozostały na zawsze takie same.

 

Wychowana byłam w rodzinie niezbyt religijnej (chociaż rodzice adopcyjni ochrzcili mnie tuż po adopcji w KRK) – w rodzinie, w której również nigdy nie kładło się nacisku na wiarę w Boga (jeżeli już to na wiarę we własne siły) ale przynajmniej ominęła mnie “religijna” indoktrynacja.

 

Czy zanim narodziłam się na nowo wierzyłam w Boga? Tak . na swój sposób tak. Jednak to nie była “żywa” wiara. Miałam swoją własną wizję Boga, która odpowiadała mojemu osobistemu wyobrażeniu Bożej istoty. Nawet wierzyłam w to co teraz tak mocno podkreśla się wpajając ludziom na świecie oraz jest główną doktryną w tak zwanym ekumeniźmie – mianowicie , że jeżeli Bóg jest Jeden to z pewnością wyznawca każdej religii oddaje cześć temu samemu bogu a zatem należałoby skupiać się na tym co łączy wszystkie religie a nie na tym co je dzieli. Jakże wzniosła idea.. No cóż – wówczas jeszcze nie wiedziałam, że nie taka jest prawda o prawdziwym Bogu -Stwórcy wszystkiego.

 

Nigdy nie odczuwałam pragnienia chodzenia do kościoła na msze katolickie ani na lekcje religii w okresie szkolnym. Jednak czasem zwracałam się  do Boga i to często własnymi słowami  (ale również, “wykutymi” na pamięć z czasów dzieciństwa modlitwami do “Maryji” lub modlitwą Pańską itp) – do Boga, którego tak naprawdę nigdy nie znałam, nie rozumiałam Go, gdyż po prostu nie znałam Jego Słowa a zatem nie było też w moim sercu tak bardzo ważnej Bożej bojaźni.. Pamiętam jak też modliłam się czasem do obrazka z wizerunkiem rzekomego Pana Jezusa- obrazka będącego “pamiątka pierwszej komunii św.” w kościele katolickim. Chociaż tak naprawdę chyba zawsze gdzieś w głębi serca wydawało mi się jakieś dziwne modlenie do obrazów abo figurek (katolik powie oczywiście, że nie modli sie do ale “przed” obrazem). Obrazek ten tuż po moim przebudzeniu wyrzuciłam do śmieci wraz z innymi przedmiotami kultu rzymsko katolickiego (krzyżyki, medaliki, obrazki, figurki przedstawiające aniołki itp) ale także niektóre inne przedmioty ze starego życia niszcząc je tak aby już nikt nie mógł z nich korzystać (np. ksiązki o tematyce grozy-horrory), które mogły w jakiś sposób odciągać mnie od Boga.

Skąd mogłam wiedzieć nie znając Boga czego On ode mnie oczekuje albo o co i jak mam się modlić? Bóg za to od zawsze znał mnie i mimo, że nie słuchałam Go , mimo, że odrzucałam Jego Głos przez co odtrącałam Jego prowadzenie, Jego ostrzeżenia, wyciągnętą Jego dłoń dzień przed fatalnym wyjazdem do Niemiec (był to rok 2006, ta decyzja wiele mnie kosztowała) to On (teraz to wiem) zawsze miał wszystko pod kontrolą jednocześnie pozwalając mi na chodzenie własnymi ścieżkami do czasu kiedy nastąpił odpowiedni moment na “wyrwanie” mnie ze świata ciemności. Myślę, że najczęściej  sami zagłuszamy w sobie Głos Boga świadomie lub nie nawet jeszcze przez jakiś czas po nawróceniu i pokucie a tym bardziej przed nawróceniem, gdy jeszcze nie wyznane i nie przebaczone grzechy dzielą nas od Niego.

 

Jak już wspomniałam mniej więcej do czasu gdy skończyłam 27 lat  życie moje było dość (w moim ludzkim rozumieniu oczywiście) “poukładane”. W tym wieku pierwsza “miłość” do tego niespełniona  i związane z nią załamanie, póżniej zaczął się bunt w moim sercu skierowany głównie do moich rodziców, do tego usilna chęć dostosowania się do ludzi tego świata, którego tak naprawdę częścią nigdy nie byłam chociaż w tamtym czasie nie zdawałam sobie jeszcze z tego sprawy; stresy , lęki, depresja , permanentna bezsenność, ustawiczne bóle głowy i całego ciała itp. To nie zaczęło się tak bez powodu. Teraz wiem, że demony posługiwały się między innymi najbliższymi mi osobami (głównie rozdzicami niestety) w zasadzie już od mojego najwcześniejszego dzieciństwa aby pchnąć mnie do najgorszych decyzji w moim życiu .. decyzji,które miałyby mnie ściągnąć na samo dno, na zawsze oddzielić  od Pana a nawet zabić (były po drodze 3 próby samobójcze udaremnione dzięki naszemu wspaniałemu Ojcu Niebiańskiemu bo dzięki Niemu tylko teraz żyję). Poza tym były także wieloletnie tak zwane paraliże senne i różne decyzje i czyny z powodu, których nawet już w tamtym czasie miałam wyrzuty sumienia choć wtedy je jeszcze uciszałam usprawiedliwianiem swojego postępowania tym, że inne osoby mnie do tego popchnęły co po części było prawdą choć po czasie dotarło do mnie, że te osoby były po prostu narzędziem w rękach złego a dla mnie nie może to być przecież tak naprawdę żadnym usprawiedliwieniem. W tamtym czasie nie tylko raniłam osoby mi bliskie ale również i siebie.

 

Cóż – ten okres buntu w moim życiu obfitował w tyle wydarzeń, że mogłabym o tym chyba napisać grubą książkę a moje świadectwo i tak już jest przecież dość długie -)

 

Uwikłałam się również w tamtym okresie w związek z pewnym meżczyzną (był to Turek, czyli muzułmanin raczej nie do końca świadomy tego, czego uczy jego religia tak naprawdę) -w związek, który od samego początku i tak  już był skazany na porażkę, chociaż myślę, że jego uczucia do mnie były od początku szczere. Ale nie taki był Boży Plan. Teraz już dobrze wiem dlaczego. Chwała Panu i wielkie dzięki! Po drodze też zostałam nie raz zraniona przez pewne osoby ale dzięki Bogu przebaczenie w moim sercu przyszło dość szybko. Bóg pokazał mi jak ważne jest przebaczanie i jak ono oczyszcza serce – tak jakby ciężki kamień spadł z niego 🙂 Na pewno kochani wiecie jak to jest  🙂

 

Przyznam się Wam, że nie mam jeszcze wystarczającej odwagi aby mówić o pewnych sprawach, wydarzeniach o których w dalszym ciągu oprócz mnie wie tylko nasz Pan. W każdym razie ostatecznie Pan wyrwał mnie z niewoli demonicznych zwierzchności ratując przed zatracaniem mojej duszy. Wielkie dzięki i chwała Panu naszemu za Jego łaskę.

 

Może jeszcze w takim skrócie  opowiem o tych wieloletnich tak zwanych paraliżach sennych , które nie pamiętam dokładnie, w jakim momencie mojego życia się rozpoczęły ale na pewno na długo przed moim nowo narodzeniem. Powtarzały sie one w różnych odstępach czasowych. Mimo, że nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim jak “paraliż senny” to po prostu wiedziałam, że to nie może być raczej tylko wytwór mojej wyobraźni. Pamiętam jak raz gdy ta istota mnie nawiedziła -byłam w stanie paraliżu , nie mogąc nawet wykrztusić z siebie ani jednego słowa na głos -w myślach zmówiłam modlitwę Pańską trzymając w dłoni mały srebrny krzyżyk (wyrzuciłam go do śmieci w późniejszym czasie)- krzyżyk, który przed nowo narodzeniem nosiłam przez kilka lat na łańcuszku na szyi. Skutek tego był taki, że to nic nie dało a w głowie słyszałam demoniczny śmiech jakby kilku istot w tle.Wtedy jeszcze nie rozumiałam, dlaczego to nic pomogło.

W poźniejszym okresie gdy mieszkałam przez kilka lat za granicą Polski (był to bardzo zły czas dla mnie) powtarzały się te nawiedzenia a im bardziej zbliżał się czas definitywnej interwencji naszego mądrego Stwórcy  intensywność nawiedzeń była coraz silniejsza. Jednej nocy ujrzałam twarz tej istoty i jej sylwetkę w odległości ode mnie mniej więcej 30 cm. W chwili gdy znalazłam się z nią “twarzą w twarz” całkiem się przebudziłam i “wizja” została przerwana.

 

Tamto zdarzenie miało miejsce w 2010 roku, czyli 3 lata przed pełnym moim nawróceniem. Co ciekawe te “dręczenia” trwały już tyle lat, że po pewnym czasie po prostu przestałam się jej (tej istoty) już bać. Wierzę teraz. że Bóg  osobiście interweniował uwalniając mnie od niej i od chwili tamtego jej finalnego ujawnienia się (lub od późniejszego momentu ponownego narodzenia z Ducha Świętego) demon  ten nie ma już do mnie dostępu. Dziękuję Ci Boże.

 

Co więcej jestem nawet wdzięczna Panu za to, że wracając po 6-cio letniej “tułaczce” i pracy (prowadziłam między innymi własną działalność gospodarczą -takie sobie nie duże bistro) w Niemczech do Polski wróciłam po prostu z niczym tracąc wszystkie pieniądze, które tam na miejscu zarobiłam i oszczędziłam,  a nawet straciłam większość dóbr materialnych , które zakupiłam za pieniądze zarobione na obczyźnie.

Dlaczego dziękuję teraz Bogu za to, że tak się stało? Może kiedyś opowiem o tym…

 

Kontynuuję moją opowieść.. 🙂

Mniej więcej 3 lata temu o czym już wspomniałam Bóg złamał moje serce, pociągnął mnie do siebie tak mocno , że poczułam ogromną bezsilność spowodowaną między innymi dręczącymi wyrzutami sumienia , które potęgowały się w moim sercu miesiącami. Padłam dosłownie na kolana przed Bogiem zalana łzami. Zaznaczę w tym miejscu, że jeszcze wówczas nie miałam ani razu PŚ w dłoniach -nie wiedziałam nic, zupełnie nic o Bogu -nie znałam w ogóle Jego Słowa a mimo to, wiedziałam w sercu , że powinnam ukorzyć się przed Nim i błagać  w bezsilności o przebaczenie grzechów moich, prosić o pomoc..o wskazanie drogi itd. ..Prosiłam także o to był dał mi jakiś znak, że i czy w ogóle mi przebaczył.

 

Skąd mogłam wiedzieć, że tak właśnie Bóg łamie serca ludzkie, że tak należy postąpić aby stać się dzieckiem Boga? Niesamowite jest to, że On mi odpowiedział i na Jego odpowiedź nie musiałam długo czekać.. wskazał mi drogę. Gdy pytałam Go jaką drogą pójść.. ? Czego Bóg ode mnie oczekuje..? Co mam uczynić..? (padały też takie pytania jak :czy może powinnam iść do KRK i wyspowiadać się katolickiemu księdzu .?) Pan dość szybko wskazał mi drogę stopniowo dając poznanie.  Na samym początku posłużył się panią od ŚJ przyprowadzając ją do miejsca, w którym do tej pory  pracuję ( tu pozwolę sobie nadmienić, że pracę tę otrzymałam od Boga w 2012 czyli ok 1-go roku od powrotu już na stałe do Polski z Niemiec).

 

Tak -o dziwo właśnie od Świadków Jehowy zaczęło sie  u mnie poznawanie Bożego Słowa oraz prawdy o świecie , klamstwach KRK, o fałszywych religiach itp. W tym czasie już rozumiałam jaki błąd popełniłabym gdybym poszła wyspowiadać się księdzu. Przecież tak naprawdę moja spowiedź przed Bogiem Ojcem już miała miejsce a On w Swojej łasce mi już przebaczył i nie potrzebował do tego jeszcze dodatkowych “pośredników” :-). Tym Jedynym Pośrednikiem jest przecież Sam Pan Jezus Chrystus.

 

Pytałam Boga czy oczekuje ode mnie abym wstąpiła do tej organizacji (ŚJ) ? Jednak on w Swojej nieskończonej Mądrości posłużył się (co mi szybko pokazał) tą panią tylko na początku drogi, na etapie początkowego poznania. Wskazał mi też pierwszy naistotniejszy błąd w nauczaniach ŚJ – to, że uważają, iż Jezus Chrystus nie jest Bogiem. I tak podziękowałam tej pani za spotkania i rozmowy. Więcej już się z nią nie widziałam. Oby Pan nasz poprowadził ją tą prawidłową drogą i miał ją w Swojej opiece.

 

Następnie za pomocą internetu oraz doświadczeń w życiu codziennym Pan zapoznawał mnie ze Swoim Słowem.

 

I tak zrodziło się w moim sercu wielkie pragnienie codziennego karmienia się Żywym Słowem Boga. Rozpoczęłam czytać Biblię (początkowo był to przekład Nowego Świata, który otrzymałam od tamtej pani od ŚJ -jednak w między czasie przekonałam się jakie błędy zawiera ten przekład), później Biblia Warszawska. Teraz lubię zaglądać do różnych przekładów porównując je ze sobą.

 

Zrozumiałam już gdzieś na samym początku poznania, że Pan Jezus nie przyszedł na ziemię po to aby założyć jakąś  religię . Nie -On przyszedł aby dać nam Słowo od Ojca. Ewangelię Bożą czyli Dobrą Nowinę i aby wyzwolić nas grzeszników od kajdan grzechu -grzechu, który dzieli nas od Boga ale nie tylko , bo również po to aby dać nam wzór do naśladowania. Chwała Mu za to! Dziękuję również Tobie Panie, że Twój Duch  uchronił mnie od samego początku od różnych dziwnych sekt, zgromadzeń, w których panuje ogromne zwiedzenie.

 

To dzięki temu , że Pan posłużył się internetem oraz jednym z blogerów, służących pracą dla Niego (i w tym miejscu pragnę podziękować Ojcu Niebiańskiemu za Piotrka i jego pracę blogową) poznałam wielu wspaniałych ludzi również nowo narodzonych- naśladowców Chrystusa oraz kilku braci i kilka sióstr z Poznania. Teraz tworzymy w Poznaniu taką małą wspólnotę Chrystusową. W tym roku w czerwcu zostałam ochrzczona wraz z jedną z sióstr (Aldoną) na wzór biblijny przez jednego z braci w Chrystusie  w Imię naszego Pana Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Od tamtego dnia mogę z czystym sumieniem powiedzieć , że należę do Pana Jezusa Chrystusa 🙂

 

Właściwie tuż po tym gdy Bóg Ojciec pociągnął mnie do Siebie przekazując mnie Jego Synowi uwolnil mnie jakby na “pstryknięcie palcami” od nałogu papierosowego -o to akurat się nie modliłam- (pamiętam datę – stało się to dokładnie 1 listopada 2013) -od nałogu, z którym zmagałam się mniej więcej przez 10 lat próbując później na różne sposoby własnymi siłami rzucić palenie oczywiście bezskutecznie.

 

Czuję jak Pan zmienia moje nastawienie do problemów dnia codziennego i w ogóle do życia ale i do śmierci. W ubiegłym roku zmarł -dokladnie 11 grudnia mój tata i wiem jedno – gdyby nie Pan nasz Jezus Chrystus to znając mnie -tą Magdalenę przed nowo narodzeniem – nie wiem jak bym sobie z tym poradziła. On mnie wysłuchał tej pierwszej całej nieprzespanej nocy tuż po smierci taty. Uwolnił mnie od cierpienia a nawet dręczących wyrzutów sumienia i to On daje mi cały czas siły abym mogła dalej wspierać w tej stracie moją mamę, o której nawrócenie i zdrowie proszę Pana codziennie – aby również poruszył jej serce 🙂 Wspaniały jest nasz Pan !

 

Po drodze uwolnił mnie też od innych uzależnień, z których wcześniej nie zdawałam sobie chyba nawet sprawy. I tak cały czas łamie mnie ucząc pokory, doświadcza.. buduje, wzmacnia wiarę, daje poznanie,.. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga i wiele jeszcze jest pracy nade mną (w tym zapieranie się siebie samej -mojego własnego , starego”ja”)  ale wiem też , że jak długo bedę trwać w Nim w gorliwości tak długo On mnie nie opuści ( i Was kochani ) a miłość do Niego w moim sercu rośnie.. Pragnę miłości oraz odwagi pochodzącej wprost od Niego oraz coraz większej pokory i pokoju w sercu -tego Chrystusowego pokoju.

 

Pan sprawił też, że jestem pogodzona z tym, że tak się potoczyło moje życie, iż nie założyłam własnej rodziny. Może właśnie moim powołaniem od zawsze było pozostanie niezamężną będąc w Panu Jezusie Chrystusie.. To wie tylko wszechwiedzący Bóg. Niech i tak dzieje się Jego Wola a nie moja.

 

Dziękuję także Panu naszemu za to, że naprowadził mnie jakiś czas temu na kazania brata Mariana na kanale youtube “Słowo Pana trwa na wieki..” jak również za jego pracę w służbie dla Pana. I tak dał mi  możliwość poznania nowych “cząstek” Duchowego Ciała Chrystusowego w zborze w Gdańsku. Zrozumiałam jak ważne są regularne żywe spotkania w społeczności Chrystusowej wielbiącej Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz regularne posilanie się Słowem od Boga.

 

Niech Pan nasz napełnia Swoim Duchem Oblubienicę Swoją obficie i strzeże ją przed złem . Amen

 

Niech Was Ojciec nasz i Syn błogosławi.

 

🙂

 

Updated: 18 August 2016 — 11:35

25 Comments

Add a Comment
  1. Dziękuję Madziu, że podzieliłaś się swoją historią 🙂 Niech Cię Pan Bóg błogosławi i prowadzi dalej przez życie 🙂 Wszystkiego dobrego Ci życzę 🙂

    1. Dziękuję w Imieniu naszego Pana umiłowanego 🙂
      Agnieszko niech Pan Cię również prowadzi i błogosławi 🙂

  2. Praise God!
    Dzięki Magdula za twoje świadectwo (? w końcu).Już się martwiłam,że coś się stało,bo zniknęłaś na jakiś czas.Chwała Panu Jezusowi,że jesteś już z nami.❤

    1. Dziękuję Lenko 🙂
      Jestem z Wami cały czas tak naprawdę 🙂

  3. Mógłbym napisać to samo, co wczoraj pod historią Pionia – wspaniałe świadectwo! A zwłaszcza Twoje Madziu spostrzeżenie, że pogodziłaś się z tym, jak potoczyło się Twoje życie i że nie mając własnej rodziny czujesz się spełniona w Panu Jezusie Chrystusie. Bo On wystarczy. Jemu i tylko Jemu cześć i chwała, moc i majestat na wieki wieków.

    1. “Jemu i tylko Jemu cześć i chwała, moc i majestat na wieki wieków. ”

      Amen.

  4. Przy okazji… Lena napisała: “Już się martwiłam,że coś się stało, bo zniknęłaś na jakiś czas”, a ja od razu pomyślałem o Łukaszu Thunderze… Poznałem tego przesympatycznego brata na zjeździe w Łomży, z którym w nocy odbyłem ważną i owocną rozmowę o marihuanie, złodziejstwie, mojej krnąbrności… Jego zamilknięcie, które trochę już trwa jest mocno niepokojące 🙁 Ostatnio nie chce mi się wchodzić na facebooka, ale zdaje się, że i tam nie odpisał nawet na życzenia z okazji urodzin. A było to już jakiś czas temu. Miejmy go więc w swoich modlitwach, by łaska Pańska była z nim, cokolwiek się by teraz w jego życiu nie działo…

    1. oj dobrze Jacku, że przypomniałeś mi. Ostatnio z Robertem w Kielcach chcielismy do niego iść.

      1. A, to wiecie, gdzie mieszka. Tak, często zdarza mi się o nim myśleć – chyba Duch podsuwa tę myśl, by mieć go w modlitwie i skoro to napisałem, to tym bardziej warto by było, jakbyście w wolnej chwili skierowali kroku do jego domu. Oby się wszystko wyjaśniło. Kochani jesteście ❤

  5. Piękne świadectwo, dziękuję, nie wiem co napisać, może tylko to, że bez Boga życie jest pasmem cierpień. Drogą jest nasz Pan Jezus Chrystus, inne ścieżki to błądzenie we mgle, które prowadzą do przepaści, czeluści.

  6. Chwała Panu! Kroczek odwagi wykonany. :)Dziękuję w Imieniu Jezusa Chrystusa za świadectwo.

  7. Dziękuję Ci siostrzyczko za piękne świadectwo. 🙂
    Niech PAN nadal Cię prowadzi, uczy i strzeże 😀 i do zobaczenia (mam nadzieję…kiedyś…) 😀

    Pozdrawiam i ściskam mocno Was wszystkich. Ostatnio mam niewiele wolnego czasu, ale blog staram się czytać regularnie, więc jestem z Wami na bieżąco. 😀

    1. “kiedyś..?.”
      Do zobaczenia na pewno 🙂
      Niech Pan Cię Błogosławi i Strzeże 🙂

  8. Różne są ścieżki życia, ile ludzi, tyle ścieżek, najważniejsze aby prowadziły nas we właściwym kierunku do Pana Jezusa Chrystusa. Piękne świadectwo.

    1. To prawda, najważniejsze aby kierunek był właściwy. Niech Pan Jezus Chrystus nas prowadzi i chroni od zła.

  9. Wspólnym mianownikiem większości świadectw jest to, że każdy z nas musi mniej lub bardziej tak nisko upaść, żeby później to co dostaliśmy z łaski Bożej nigdy nie wypuścić. Chwała Panu.

    Czy na najbliższym spotkaniu będzie zanurzenie w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa? Coraz mocniej czuje że jest mi ono potrzebne.

    1. Na każdym zjeździe jest chrzest 🙂

  10. Piszę już drugi raz, ale jeszcze raz napiszę 🙂
    Dziękuje za świadectwo w imieniu Pana Jezusa Chrystusa.
    Czytając Magdy świadectwo, dotykało to moje serce.

  11. Miło było Cię poznać i porozmawiać 😀

  12. Dziękuję za świadectwo Magdula – w kilku punktach zbieżne do mojego ( ” przygoda” ze śj czy natychmiastowe uwolnienie od nałogu). ” Zrozumiałam jak ważne są regularne żywe spotkania w społeczności Chrystusowej ” – pod tym też się podpisuję. Módlcie się aby Duch Święty zaprowadził Was do odpowiedniego dla Was zboru, a na pewno tak się stanie.

    1. Monika przy pierwszym poznaniu Ciebie wiedziałem już że masz coś wspólnego z Magdulą 🙂

Leave a Reply

Truth Detective, Good News and Revelation © 2015 Frontier Theme
en_USEnglish