Idąc tropem antychrześcijańskiego wpływu MLM na ludzi, Jacek postanowił przetłumaczyć kolejny tekst:
Building His House.org
Zeszłego wieczoru kobieta, którą znamy zadzwoniła do mojej żony i zapytała, czy mogła by przyjść do nas do domu i uzyskać opinię żony na temat projektu, nad którym pracowała. Moja żona zgodziła się i tuż przed tym, jak owa kobieta przybyła, ja udałem się na przejażdżkę rowerową. Wróciłem 20 minut później i zobaczyłem tę kobietę siedzącą na naszej kanapie a także inną kobietę siedzącą na drugiej kanapie obok mojej żony, przed którą leżały porozkładane materiały. Owa nieznajoma zaprosiła mnie, bym dosiadł się i przysłuchiwał rozmowie, co było jej pierwszym naprawdę dużym błędem. Zgodziłem się.
Od razu rozpoznałem jej materiały i to powiedziałem. Zapytała, czy może podzielić się ze mną tym, czym dzieliła się z moją żoną przez ostatnie 20 minut (biedna Tanya). Uprzejmie, acz stanowczo odparłem, że nie jesteśmy zainteresowani. Moja bezpośredniość ją zaszokowała, ale zebrała się w sobie i spróbowała raz jeszcze, prawie jak gdyby mnie nie słyszała. Widzicie, ta kobieta była tam, by podzielić się z nami inną ewangelią. Jednakże o ile była zdeterminowana, by powiedzieć swoją kwestię, o tyle nie udało jej się zorientować, że już miałem doświadczenia z pierwszej ręki jeśli chodzi o zwiedzenie fałszywej ewangelii, którą miała tam głosić, a ja nie zamierzałem tego wysłuchiwać.
Odpowiadałem na jej wyuczone na pamięć pytania pytaniami, które nią wstrząsnęły, sprawiły, że zaczęła się zacinać, potykać i odzyskiwać opanowanie zanim na nie odpowiedziała. Powiedziałem jej po raz drugi, że nie jesteśmy zainteresowani. Nie starałem się podawać powodów, debatować lub dzielić się z nią naszą wiarą. Nie, wróg przywiódł tę panią do naszego domu wystarczająco długo usiłując pojmać nas, by mogła wypluwać z siebie swoją fałszywą ewangelię. Owa kobieta była zwiedziona i nie szukała prawdy, ale konwertytów, więc nie była to bitwa mająca pokazać, kto kogo może przekonać. Była to walka o to, jaki duch zdominuje konwersację i atmosferę. I jej duch nie wystarczył, by stłumić Ducha Chrystusa w naszym domu.
Ta kobieta przywiodła ewangelię, która była bardzo mi znajoma; ewangelię, którą w istocie kiedyś przyjąłem. Jej zbawiciel obiecuje lepsze życie, wolność, by robić rzeczy, które naprawdę chcą robić, więcej czasu wolnego, bezpieczną przyszłość dla ciebie i twojej rodziny i oczywiście jest to uzupełnione poprzez społeczność ludzi, którzy są po prostu po to, by pomóc ci osiągnąć cele. Ludzie ci obiecują radość, satysfakcję, wolność finansową i celowość. Spotykają się regularnie w hotelach i salach obrad, by celebrować swego zbawiciela i dodawać sobie zachęty w podróży do swojej ziemi obiecanej. Czy zaczynacie domyślać się, z jaką to ewangelią przyszła? Zgadliście. Przyszła z fałszywą ewangelią MLM – marketingu wielopoziomowego.
W swojej frustracji wywołanej koniecznością rozmowy ze mną, owa kobieta w końcu się poddała. Zebrała siebie oraz swoje materiały, raz jeszcze zabłagała, abyśmy wzięli udział w jej poniedziałkowym spotkaniu ze względu na przyszłość naszej rodziny, po czym wstała i odeszła „lizać rany”.
Była to tylko jedna mała bitwa o czas i atmosferę w naszym domu, ale wojna, którą pochłania życia wielu chrześcijan wciąż się toczy. Fałszywa ewangelia, która obiecuje wolność finansową, bezpieczeństwo, spełnienie, celowość lub radość w tym, co robi się ze swoim czasem nadal zwodzi wielu znających imię Jezusa Chrystusa. Istotnie „przypadkowo” usłyszałem dziś w chrześcijańskiej stacji radiowej reklamę „chrześcijańskiego” programu MLM. Reklama ta stwierdzała co następuje: „Wielu [chrześcijan] już teraz zarabia pieniądze zapewniające wygodne życie i o wiele bardziej się nim cieszy”. Chrześcijanie zachwalają teraz tę fałszywą ewangelię w radiu chrześcijańskim. Ciało nie ma rozsądku, a diabeł sumienia.
Zeszłego wieczoru widziałem kobietę spętaną łańcuchami i kajdanami, która próbowała opowiedzieć mi o drodze do wolności. W MLM nie można znaleźć wolności finansowej. Jedyną wolnością finansową jest wolność bycia podporządkowanym/ą woli Chrystusa we wszystkich obszarach życia. Tak jak Jezus powiedział, że ten, który jest wierny w sprawach małych (pieniądze), jest wierny w tym, co największe (prawdziwe bogactwa Królestwa), tak więc jesteś tak posłuszny/a Jego woli, jak jesteś zobligowany/a do tego, by wydawać oraz zarabiać jedynie tyle, ile On pragnie. Nie, wolności finansowej nie ma w możliwości wydawania ile chcesz na co chcesz, gdyż jest to tylko zniewolenie własnymi zachciankami. Wolność wynika z bycia uwolnionym/ą od chciwości i niezadowolenia oraz z radości bycia posłusznym/ą swojemu Uwielbionemu na każdym obszarze twojego życia, w tym w twoich zakupach jak również w zawodzie.
Ewangelia, którą ona głosi obiecuje bezpieczeństwo tobie i twojej rodzinie. Tylko szpetny diabeł może wymiotować tak wstrętnym kłamstwem o bezpieczeństwie w czymkolwiek innym niż w świętym przybytku Boga Najwyższego. Nigdzie i w niczym innym nie ma bezpieczeństwa, jak tylko w Jezusie Chrystusie Skale, a ty musisz bezpiecznie skryć się w jego ranach, gdzie pęknięty jest głaz, blisko Jego serca. Nie wierz w to wierutne kłamstwo, że MLM jest środkiem, za pomocą którego Bóg chce doprowadzić do wolności finansowej i bezpieczeństwa. Wszystko, co może zostać wstrząśnięte będzie wstrząśnięte, w tym domek z kart, jaki gospodarka zbudowała na wnikliwości i papierze. Gwarantuję, że nie ma żadnego bezpieczeństwa w ewangelii finansowej zbudowanej na zasadach MLM.
Zasady marketingu wielopoziomowego, które stoją w sprzeczności z prawem Bożym, są następujące:
1. – Chciwość,
2. – Pragnienie, by zarabiać i gromadzić majętność szybko lub łatwo,
3. – System, który generuje dochód zasadniczo poprzez sprzedaż systemu, a w drugiej kolejności przez sprzedaż towarów bądź usług. Podstawową siłą napędową tego systemu nie jest produkt czy usługa, ale zachłanność,
4. – Nastawienie, które wymaga, a przynajmniej powoduje, że jego zwolennicy postrzegają każdego znajomego albo członka rodziny jako potencjalnego kontrahenta, a nie istotę ludzką,
5. – Dążenie do poczucia spełnienia, celowości, wolności albo radości w kimś innym niż Jezus Chrystus.
Zasady te powinny być oczywiste dla każdego chrześcijanina. Często jednak takie nie są, ponieważ wielopoziomowość zazwyczaj jawi się jako środek, którym Pan może posłużyć się, by zatroszczyć się o swoje dzieci, które znajdują się w kłopotach finansowych. Nie wierzcie w to kłamstwo. Nie będę dogmatycznie stwierdzać, że Bóg nigdy nie pokierowałby żadnego ze swoich dzieci tak, by stało się ono częścią programu marketingu wielopoziomowego. Podam wam jednak Boże zasady tak, jak odnoszą się do zasad MLM wymienionych powyżej i będziecie musieli sami określić, jaka jest Boża wola dla was.
Pierwszą zasadą MLM jest chciwość. Ewangelista MLM nigdy nie będzie w sposób bezpośredni próbować sprzedać ci towary bądź usługi. Ich głównym narzędziem mającym cię nawrócić jest to, które podziałało u nich – twoja własna zachłanność. Zaczną od zadawania pytań typu: „Czy nie chciał(a)byś mieć możliwości kupna tego nowego samochodu, albo zakupu nowego pięknego domu, a może pojechania na urlop gdzie tylko chcesz?”. Zadają pytania takie jak: „Czy lubisz podróże?”. Widzicie, choć koniec końców zawsze przechodzą do programu samego w sobie, produktów itp., to zawsze zaczynają od sprawienia, iż zaczynasz myśleć o tym, co mógłbyś/mogłabyś mieć, a czego nie masz. Siłą napędową czaru MLM jest zwykła zachłanność, lub w przypadku chrześcijan częściej jest to pragnienie, by wyzwolić się spod ciężaru presji finansowej, w której znaleźli się zwykle w wyniku naruszenia jednej lub większej liczby Bożych zasad finansowych.
„Pożądacie, a nie macie, zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć. Toczycie wojny i walki, a nie macie, bo nie prosicie. Prosicie, a nie otrzymujecie, dlatego, że źle prosicie, chcąc tym zaspokoić wasze żądze. Cudzołożnicy i cudzołożnice, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeśli więc ktoś chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (List Jakuba 4:2-4, UBG).
Jezus rzekł: „Uważajcie i strzeżcie się chciwości, gdyż nie od tego, że ktoś ma obfitość dóbr, zależy jego życie” (Łukasza 12:15, UBG). Paweł poucza nas, by nawet nie jeść z kimś, kto mieni się bratem, a jednak jest chciwy (1 Kor 5:11). Napisał on również, że człowiek zachłanny jest bałwochwalcą i że żaden bałwochwalca nie będzie miał jakiegokolwiek udziału w Królestwie Chrystusa (Efezjan 5:5). Słowo „chciwy” oznacza „pragnący więcej, albo skory do zysku”.
Drugą zasadą stojącą za MLM jest pragnienie zdobycia czy zgromadzenia majątku szybko albo w łatwy sposób. Ewangelista MLM powie ci, jak możesz zarobić 6 tysięcy dolarów miesięcznie pracując jedynie w czasie wolnym. Ewangelistka, która zeszłego wieczoru przyszła do naszego domu twierdziła – jąkając się, zacinając i odwracając wzrok – że zarabia dwa i pół tysiąca dolarów na rękę pracując przez około 10 godzin tygodniowo. W istocie, 10 godzin na tydzień! Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w towarzystwie osoby związanej z MLM, to wiesz, że głoszą one ową ewangelię 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Utrzymują nawet, iż są w ich organizacjach i tacy, którzy zarobili milion dolarów w kilka lat. Która legalna branża może obiecywać takie zyski? Żadna! Jeśli jakakolwiek branża twierdzi, że możesz zarobić milion dolarów w parę lat nie posiadając żadnych szczególnych uzdolnień czy umiejętności, to taka branża może być zbudowana jedynie na grzechu, niezależnie od tego, czy grzechem tym jest hazard, pornografia, produkcja narkotyków czy chciwość. Branża ta wykorzysta tych, którym obiecuje pomoc. Ilu poznałeś/aś ludzi, którzy skończyli w długach, pozbawieni złudzeń i są w jeszcze gorszych tarapatach finansowych będąc wykorzystanymi przez sztuczki MLM? Ja kilku znam.
Pragnienie szybkiego zysku napędza MLM, ale Pismo Święte obiecuje: „Wierny człowiek będzie opływał w błogosławieństwa, a kto chce się szybko wzbogacić, nie będzie bez winy” (Przysłów 28:20, UBG).
Trzecią zasadą, na której opiera się MLM jest ta, wedle której jest to system który generuje dochód przede wszystkim poprzez sprzedaż systemu, a w drugiej kolejności przez sprzedaż towarów i usług. MLM nie istniałoby, gdyby nie zachłanność i pragnienie szybkiego zysku. Powodem jest to, iż nie jest to środek do dostarczania towarów lub usług. Jest to raczej środek, który wykorzystuje proste pragnienie człowieka, by zarabiać pieniądze celem stworzenia potencjału wielkiego dochodu dla ludzi na wyższych szczeblach. Marketing wielopoziomowy nie sprzedaje głównie towarów czy usług, które są pożyteczne dla klienta, lecz raczej sprzedaje samo MLM i jego potencjał do wypracowania zysków. Widzicie, towary i usługi nie są tym, co jest sprzedawane. Środki do wzbogacenia się – to jest sprzedawane, a to po prostu nie jest Bożą zasadą osiągania zysków.
Pismo mówi: „Leniwa ręka prowadzi do nędzy, a ręka pracowita ubogaca” (Przysłów 10:4, UBG). Ręka pracowitego mówi o twórczej ręce człowieka stworzonej na obraz Stwórcy. Ręka pracowitego to ręka, która dzięki darowi Bożemu przynosi coś pięknego, wartościowego, czy użytecznego tak, by można było błogosławić innym i uwielbiać Boga. Gospodarka Boga zbudowana jest na relacjach, a rzeczy, które tworzą Jego dzieci mają prawdziwą wartość; mają wartość zarówno wieczną jak i gospodarczą z uwagi na sposób, w jaki odnoszą się i służą człowiekowi. Bóg błogosławi człowieka poprzez pracę jego rąk. Bóg błogosławi finansowo rękę pracowitą. To jest prawo, to droga Boża. Nie błogosławi On bogactwami swego Królestwa tego, co tworzy człowiek, by mu nie błogosławić, a po prostu umożliwić mu osiągnięcie bogactwa. MLM nie istnieje po to, aby błogosławić człowieka wartościowymi towarami i usługami, ale by używać towarów w celu osiągnięcia jedynego celu swej egzystencji: „tworzenia” bogactwa. Oczywiście tak naprawdę nie tworzy on bogactwa, a po prostu przenosi je od wykorzystywanych do wykorzystujących. Wykorzystujący są tymi, którzy widzą innych nie jako istoty ludzkie, ale jako obiekty, których można użyć, by zbudować swoją „podstawę”.
Nie łudźcie się. Marketing wielopoziomowy nie sprzedaje usługi. Sprzedaje możliwość szybkiego wzbogacenia się. Sprzedaje styl życia. Głosi ewangelię finansowej wolności, bezpieczeństwa, bogactw i celowości. Dobrym produktom MLM nie potrzeba. Zachłanni mężczyźni i kobiety potrzebują MLM.
Kolejną zasadą kryjącą się za MLM, zwłaszcza w odniesieniu do chrześcijan, jest pragnienie „wolności finansowej”. Dla zagubionych, czy powracających do starych grzechów oznaczać to może wolność, by robić rzeczy, których teraz nie mogą czynić z powodu braku funduszy. Wiele razy brak funduszy jest Bożą łaską pohamowującą osobę buntowniczą, powstrzymującą ją przed podążaniem za bożkami. Dla niektórych jednak „wolność finansowa” oznacza jedynie wolność od stałej presji problemów finansowych. Oznacza wolność pozwalającą odebrać telefon bez strachu, że dzwoni komornik. Oznacza wolność od zniechęcenia wywołanego płaceniem rachunków i brakiem jakichkolwiek pieniędzy, jakie pozostałyby na dalsze życie. Oznacza „odbicie się od dna”. Wielu chrześcijan postrzegać będzie MLM jako możliwości zesłane od Boga, jako Jego sposób troszczenia się o nich, jako Jego odpowiedź na ich krzyk o pomoc.
Ci umiłowani są zwykle najbardziej niszczeni przez MLM. Presja finansowa zazwyczaj pojawia się wskutek naruszenia jednej lub większej ilości praw Bożych. Kiedy jesteśmy wypróbowywani w wymiarze finansowym, wszystko, czego chcemy to „odbić się od dna”, jednak wszystkim, czego pragnie Bóg jest wypracowanie w nas prawości. Używa On presji, abyśmy stawiali czoła problemom w nas samych, które nigdy nie zostałyby odkryte w normalnych okolicznościach, czy w czasie dostatku.
Obiecuję ci, że jeśli cierpisz z powodu presji finansowych, gdyż złamałeś/Aś jedno lub więcej Bożych praw w tym zakresie, to Bóg nie posłuży się MLM, by cię spod tej presji wyzwolić. Tak naprawdę pobiegnięcie do MLM celem ich uniknięcia stanowi ponowne naruszenie Bożych praw finansowych i z pewnością odczujesz porażkę z tego powodu.
Bóg ma odpowiedź na twoje problemy finansowe. Wiem, że w naszym przypadku oznacza to proste kroki posłuszeństwa i wierności, jako że z czasem wykaraskaliśmy się z kłopotów finansowych. Bóg był tak łaskawy. Oczekiwałem od Boga niespodziewanie uzyskanej, wielkiej sumy pieniędzy, która zmiotła by nasze problemy finansowe, ale gdyby Bóg rzucił mi z nieba milion dolarów, to nie zobaczylibyśmy cudownego miłosierdzia i wierności, jaką zbiegiem czasu ukazał nam Jezus i po prostu pracowaliśmy rękami pracowitymi, ufając Mu i będąc Mu posłusznymi. On jest taki cudowny. Jestem tak wdzięczny, że nie szukaliśmy drogi ucieczki, ale że szukaliśmy Jego. Wszystko, czego potrzebujemy odnaleźliśmy w Nim. On jest taki wspaniały. Odnalazłem wolność finansową, a znajduje się ona w byciu związanym dla Boga sznurami miłości. Znalazłem spełnienie w pracy, której tak naprawdę nie lubię, ponieważ moje spełnienie leży w byciu Mu posłusznym i param się tą pracą z uwagi na posłuszeństwo Jemu, a On ogromnie błogosławi.
Wiem, że tekst ten nie jest dla was, sług pańszczyźnianych, gdyż dobrze już znacie prawdy, które próbowałem wyrazić. Są jednak wśród was tacy, których kusić może fałszywa ewangelia zwana MLM i mam nadzieję, że odrzucicie ją równie stanowczo, jak ja zeszłego wieczora, gdy diabeł przyszedł, by obrzygać mój dom swoim obrzydliwym przesłaniem.
Wiem również, że są między wami i tacy, którzy wciąż odczuwają zniewagę wskutek swoich doświadczeń z MLM. Biegnijcie do Jezusa po przebaczenie. Nie popełniliście grzechu nie do przebaczenia. Tak, może i trwoniliście czas i zasoby, które nie należały do was, ale patrzcie na nie po prostu jako na czas i pieniądze zainwestowane w edukację w szkole, w której dostaliście wiele gorzkich lekcji i batów. Pokutujcie i idźcie do przodu. On wciąż was kocha.
Jeśli znajdujesz się pod presją finansową, pędź do Jezusa. On ma odpowiedź, a nie będzie nią szybka ucieczka przed tą presją. Będzie nią zajęcie się sprawami, które na przestrzeni czasu stanowiły problem. Nie popadłeś/aś w ten problem z dnia na dzień i z dnia na dzień z niego nie wyjdziesz. Jeśli jednak zechcesz pobiec do Niego i być Mu posłuszny/a, to odkryjesz, że jest On wierny i odnajdziesz skałę schronienia przed zbliżającą się burzą, która zmiecie każdą istniejącą dzisiaj firmę MLM.
Tekst przetłumaczył jak zwykle Jacuś. Dziękuję w imię Jezusa.
Czy Joyce Meyer też zwodzi?? Uczy o ewangelii sukcesu?? W sumie to chyba od niej się zaczęło moje poszukiwanie prawdy poszukiwanie Boga takie pragnienie poznania Go w osobistej relacji…
Bóg wykorzystuje wszystko byśmy zwrócili swój wzrok na Niego 😉
Natomiast słyszałam o J. Meyer i faktycznie związana jest z ewangelią sukcesu. Niemniej jednak jej książka “Bitwa o umysł” uzmysłowiła mi wiele na temat podszeptów i niechcianych myśli 😉
Detektywie jaki jest do Ciebie mail?
admin @ detectiveprawdy.pl
without spaces
Ok dziękuję napiszę jak dzieci pójdą spać bo wtedy mogę spokojnie zebrać myśli 🙂
Zgniłe okultystyczne nauki…
Ludzie pragną sukcesu/dostatku wszelakiego rodzaju za wszelką cenę i tak to się kończy…
Najgorsze są te wszystkie odrealnione seriale telewizyjne/portale plotkarskie/kanały yt itd. , które pokazują życie lekkie, łatwe i przyjemne bez żadnych większych trosk, problemów i zmartwień, mające się nijak do rzeczywistego życia. Tylko mieszają ludziom w głowach…
Coś o tych czasach https://youtu.be/F7kTO5dbsLM. Ps. Pomódlmy się za pana Bohdana.
Sztuka wciskania kitu wczoraj 😉
https://youtu.be/liWrh3vZkxQ
Tak to wygląda dzisiaj…
https://youtu.be/q6SkYu13G6Y
Na marginesie. Jak zwykłemu, porządnemu człowiekowi coś się stanie to z niczym/żałosną jałmużnom odprawią, a kombinatorom i cfaniakom sporo dadzą. Gdzie tu sprawiedliwość?
Bardzo wartościowy tekst, kolejny do zapisania na dysku 😉 Dziękuję ci Jacku za przetłumaczenie w imię Jesusa Chrystusa.
Bóg znów daje mi do myślenia. Wczoraj po rozmowie z Magdaleną, dziś ten tekst 😉 I o dziwo strasznie się cieszę z tego 😀
Szczególnie ten fragment: ” Znalazłem spełnienie w pracy, której tak naprawdę nie lubię, ponieważ moje spełnienie leży w byciu Mu posłusznym i param się tą pracą z uwagi na posłuszeństwo Jemu, a On ogromnie błogosławi.”
Zaczęłam się zastanawiać i doszło do mnie, że mój brak pracy wynika z mojej winy. Za mało się staram, jak mi to uzmysłowiła doradczyni w UP, ale również fakt, że szukam “idealnej pracy”, a takowa nie istnieje [buahaha] 😉
Musze się również przyznać, że mam za sobą taki flirt z tym systemem. Na całe szczęście mi nie wyszło, a ja nawet jako telemarketer nie miałam sumienia dalej pracować 😀 Wytrzymałam 1,5 tygodnia 😉 Dziś “niedobrze mi” jak słyszę te gadki-szmatki o sukcesie, wolności finansowej etc.
Proszę bardzo i polecam się na przyszłość 😀 i tak, mnie też ten fragment o pracy jako osobie za moment poszukującej zatrudnienia dał do myślenia…
Ewangelia wielopoziomowa zapewniająca szybkie bogactwo.Czyli kolejna głowa hydry zwanej ewangelią sukcesu.Niestety w USA jest bardzo popularna, co może dziwić, bo przecież bogactwo Stanów pochodzi od ciężko pracujących biblijnych chrześcijan, ale jeżeli są co raz bardziej spychany na margines życia społecznego a ich etos pracy jest zastępowany taką właśnie ewangelią wielopoziomową, to nie ma co się dziwić, że ten kraj upada.