“Jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że również żyć z Nim będziemy. (9) Wiemy, że zmartwychwstały Chrystus nie umiera już więcej i śmierć nie ma już nad Nim żadnej władzy. (10) To bowiem, co umarło, raz na zawsze umarło dla grzechu; to zaś, co żyje, żyje dla Boga. (11) Tak również i wy uważajcie się za takich, którzy umarli dla grzechu, a żyją dla Boga w zjednoczeniu z Chrystusem Jezusem.”
Jak można umrzeć z Chrystusem?
Trzeba odsunąć się od grzechu, ale i od świata. Świat i jego złudne owoce. Pęd za sukcesem, muzyka, film, imprezy itd itd.
Umrzeć z Chrystusem to “utopić” swoje ciało chrztem wodnym, po to by wyszedł nowy człowiek.
“To bowiem, co umarło, raz na zawsze umarło dla grzechu; to zaś, co żyje, żyje dla Boga”
Zanurzenie jest utopieniem starego JA. Od tej pory każdy kto wziął chrzest powinien być skierowany na TY.
Nie użalamy się nad sobą, nie potrzebujemy karmić się koncentracją innych na naszej osobie.
Nie wiem, czy czasem nie jest tak, że słowa: “Nie użalamy się nad sobą, nie potrzebujemy karmić się koncentracją innych na naszej osobie” nie są dla nowoochrzczonych i raczkujących w wierze szczególnie istotne. Szczególnie, że wielu przychodzi do Jezusa z duchem przygnębienia i nie może opanować tego potoku myśli o treściach potępiających. Albo ogólnie myśli typu jak to mu jest źle. Nie można się temu poddawać i się tak przesadnie rozczulać nad sobą. Inni mieli dużo gorzej, np. za czasów watykańskiej inkwizycji i z pewnością zawiedliby Jezusa, gdyby koncentrowali się na swoim strachu, smutku, a nie na Nim. Tym bardziej więc nie można tego robić teraz.
O koncentracji innych na nas nie ma co pisać. Zauważyłem, że łatwiej nie brać pod uwagę uragania ze strony zwiedzionych członków rodziny, niż własnych negatywnych emocji.
Dobry tekst.
😉
Paweł pisze, że dla niego “śmierć jest zyskiem” nie tylko mówiąc o śmierci fizycznej za wiarę w PANA Jezusa, ale też o tym, że wraz z chrztem i narodzeniem się na nowo zyskuje udział w królestwie Bożym.