Truth in the end times. Biblical Christians.

Biblical Christians. THE TRUTH FOR THE FOLLOWERS OF JESUS CHRIST "Ye shall know the truth, and the truth shall make you free."

Proponuję straszenie naszych bliskich.

Coraz częściej czytam, jak to nasze rodziny na Biblię reagują emocjami, niechęcią. Moja mama, co wspominałem, nawet potrafi wybuchnąć. Mogę mówić o Platonie, o astrologii, o pogodzie czy wrtóżeniu z fusów, ale jak chce zacytować Biblię, to włącza się agresor. Normalnie jak guzik na pilocie. Myk i mam kłótnie.

Może zróbmy tak: jeśli ktoś z naszej rodziny będzie się z nami kłócił, to powiemy “bo zacytuje Biblię”. Wtedy nasz rodzinny adwersarz spłynie niczym kajak z nurtem rzeki.

 

Biblia to taka magiczna księga. Wystarczy ją zacytować lub nawet tylko pokazać, a inni dostają alergii, trzęsą się, wpadają w szał.

Skoro jest dzieć tzw Prima a aprilis, to może zróbmy Bible November i straszmy Biblią.

Oczywiście to tak żartem w tym dziwnym świecie, w którym nam ciężko żyć.

Updated: 29 October 2015 — 21:08

28 Comments

Add a Comment
  1. To prawda

  2. Nie ma to jak nieco kontrowersyjnie brzmiący nagłówek 😉 ale faktycznie jest tak, że już samo wypowiedzenie słowa “Biblia” wpędza wielu w popłoch. Kto wie jednak, czy nie wezmę sobie tych słów dosłownie do serca….

    1. wiesz Jacek, skoro wielu z nas cierpi w wyniku odrzucenia spowodowanego Biblią, to chyba lepiej obrócić to w żart. Podejdź do mamy i powiedz: mamo, jeśli nie będziesz grzeczna to pokaże Ci biblię.
      Sorry, ale czasem z niemocy fiksuje…

      1. Amen. Widzę w tym logikę i sens, naprawdę.

      2. Taka frustracjA była udziałem wielu proroków biblijnych, więc nie łam się.

  3. W moim domu podobnie,moje kochanie dostaje szału kiedy słucham biblii na mp3.Ja się tym nie przejmuje jak mi ubliża,czy też wyśmiewa.Kiedyś wyłączałam,żeby go nie denerwowac teraz wieczorami razem z synem czytamy na głos.On ogląda durną tv a my czytamy w kuchni biblię.

  4. U mnie to nie biblia powoduje popłoch w domu, czy w pracy. Mogę mówić Bogu, Maryi itp, ale jak tylko zacznę mówić o Jezusie to już miny rzedną. Im Jezus tylko kojarzy się z przerywnikiem “Jezus Maria” o Jezu” itp.

    1. Tak też to zauważyłam,że ludzie na słowo Jezus reagują popłochem. Jak powiedziałam mojemu mężowi,że Jezus Chrystus zabrał ode mnie uzależnienie od nikotyny,to stwierdził daj spokój z tymi głupotami.Powtórzył słowo Jezus kilkakrotnie minę miał nie tęgą,potem zaczęły się wywodu,w stylu nwo.Mój mąż jest ślepy jak kret i tylko Jezus może mu pomóc,ale do niego to nie dochodzi.Zostaje nam modlitwa o niego i wiara,że Bóg kiedyś pociągnie go do siebie.

  5. Indoktrynacja kulturalna od małego robi swoje…Ludziom trudno jest odrzucić część własnego ja, gdyż wiąże się to z określeniem na nowo, na co duża część ludzi jest zbyt leniwa, bo woli żyć w kłamstwie, które im odpowiada.

    1. A może się boją prawdy lub co gorsza nie chcą jej przyjąć?

      1. Prawda to Jezus,to on nas wybiera a nie na odwrót.Ludziska nie chcą przyjąć prawdy,bo bardziej umiłowali świat i ciężko im zrezygnować ze świata.

        1. Wiesz idąc za Jezusem trzeba zaprzeć się samego siebie, ale dla nich to nie do przyjęcia, oni wolą się bawić, uciekać od problemów, wola żyć ułudą jakiej dostarcza im ten świat. Zaprzeć się siebie? przecież cały świat jest oparty na JA i moim ego! A mury rosną, rosną, rosną… i tylko Jezus nas może wydostać. Ciężka bitwa, ale Bóg z nami to któż przeciwko nam?

          1. Tak masz rację,że idąc za Jezusem trzeba się zaprzeć samego siebie.Czasami mam z tym problem pojawiają się takie momenty w życiu,że dostrzegam jak wiele mi jeszcze brakuje aby być uczniem i podążać wąską drogą.Nie chodzi tu wcale o ten świat,bo z tego łatwo było mi zrezygnować.Dostrzegam takie rzeczy w sobie jak cielesność z tym mam problem,ale wierzę w to bardzo,że Bóg mi pomoże

  6. Witam. Potwierdzam, to jest zjawisko powszechne, można to wyjaśnić na sposób ludzki aczkolwiek nie do końca…bo jest napisane na słowo Jezus demony uciekają i drżą, wiec tak jest. Trzeba także pamiętać że jeśli na początku coś zostaje wpojone to jest to najsilniejsze i potem ciężko to zmienić i choćby nawet było kłamstwem i były dowody to nic to nie zmieni, od małego jesteśmy programowani światem szczególnie religią katolicką, w przestrzeni publicznej o Jezusie się nie mówi, on jest tylko w niedzielę i to jeszcze w murach kościelnych z księdzem kojarzony poza tym nie jest osobą tylko jakimś opłatkiem…więc nie dziwmy się, że ludzie źle to znoszą bo to co dla chrześcijanina naturalne dla katolika nienormalne! i vice versa! Gdy się ożeniłem byłem normalny jak inni z czasem jednak to się zmieniło bo mówiłem że wiele na świecie zła i to idzie w złym kierunku i kto za tym stoi, ludzie wokoło zgadzali się z tym bo wszak każdy to widzi lecz nie zna przyczyny dlaczego tak się dzieje. Od stronki do stronki sięgłem po Biblie, żona ją schowała:) bo pomyślała że należę do sekty i ogólnie coś ze mną wg niej się działo. Naturalnie chcesz się dzielić czymś “nowym” co poznałeś co odkryłeś a tu nikt cię posłuchać nie chce i komentarze typu “zaś to samo”, “zajmij się robotą a nie głupotami”, napiszę jeszcze że moja teściowa przeszła samą siebie, zacząłem coś mówić o Jezusie i komentarz “daj ty mi spokój z tymi Jezusami” zamurowało mnie…Czasem też bywam u mamy długo Biblia leżała na półce a od jakiegoś czasu “znikła” i pytanie kto tu już zwariował….?Zatem jeśli chcecie się pozbyć kogoś z towarzystwa to na słowo Jezus bardzo szybko znika:)!

  7. Przecież Polacy mają alergię na książki, a Ty Piotrze chciałbyś żeby czytali taką “cegłę”?

    1. ja nie mówię o czytaniu. Wystarczy im pokazac Biblię lub powiedzieć “Jezus”.

      1. Piotr,czyli kamień, nie skała

        Odgrzeję temat, bo gdy tak czytam o alergii na imię “Jezus” to faktycznie coś w tym jest.
        Znam ludzi, którzy po powrocie z kościoła zamiast mówić “Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” mówią “Niech będzie pochwalony (koniec)” 🙂
        Widać też jak wizyta w kościele zbliża ich do Jezusa, że aż ciężko (albo wstyd) wymówić im Jego imię…

        1. Bo imię Jezus Chrystus stwarzało problem od samego początku, nawet sam zły nie może go wypowiedzieć.
          Czytałam świadectwo jak podczas zebrania u złego, jakiś nowy podwładny wymienił imię naszego Pana Jezusa,wtedy też ku zdziwieniu zgromadzonych d…. spadl ze swego stołka i przykazał,aby nigdy więcej nie wymieniać tego imienia.
          Alleluja

  8. Są dwie drogi: wysłana cierniami do raju wspaniałego, i druga różami do dołu kloacznego.

  9. Ludzie maja takie kotwice katolickie (silne skojarzenia), że w rozmowach trzeba się nieraz naprawdę natrudzić, aby nie używać słów kojarzonych z katolicyzmem, nawet takich jak “upadła natura”, “zło zniewala”, “wydawać owoce” itp. biblijne określenia.

    Często, jak tylko ktoś zacznie węszyć temat Biblii i utożsamianej z nią kościoła katolickiego, to tracimy taką osobę. W kontakcie z bliskimi, którzy już wiedzą, co uważamy na temat Chrystusa i religii katolickiej jesteśmy praktycznie skończeni, jeśli nie zadają pytań na te tematy, bo oni wiedzą swoje, my wiemy swoje, a oni wolą wiedzieć swoje.

    Z kolei z nowymi osobami trzeba by się nauczyć prawdy biblijne opowiadać na początku jakby nowymi/innymi słowami.

    U mnie w ramach wzbudzenia zainteresowania rozmówcy działają takie słowa, jak “prawa”, “zasady”, “cel” lub “sens życia”, “misja życiowa”, “prawdziwa miłość”, “prawdziwa wolność” – to są tematy, które wszyscy naturalnie pragniemy zgłębiać.

    Dobrze jest zainteresować rozmówcę tematami, które są dla niego ważne. Dla jednych to będzie udany związek, dla innych edukacja dzieci, dla innych zdrowe jedzenie, dla innych pieniądze.

    Można wtedy częściowo przemycać zasady z Biblii o priorytetach i nie przywiązywaniu się to nietrwałych spraw, o konsekwencjach podążania za tłumem, o gloryfikowaniu swojego ego itp.

    Można by dyskutować, czy nie powinno się na twardo ewangelizować i od razu mówić, że tylko Jezus Chrystus jest drogą, prawdą i życiem, ponieważ być może więcej tej osoby nie zobaczymy na oczy, jednak większość ludzi w naszej kulturze dobrze wie, że od śmierci może zbawić Jezus Chrystus, więc jak nie będzie chciała tego uznać w obliczu śmierci, to moje gadanie tym bardziej ją do tego nie przekona.

    Każdy sam musi podjąć decyzję i jak nie chce, to nikt go nie zmusi. To jest odpowiedzialność każdego człowieka czy jest z Bogiem czy przeciwko niemu a nie jest to wina Boga, który specjalnie kogoś zatwardził.

    Jezus Chrystus jest najczęściej totalnie kojarzony z katolicyzmem i powoduje albo nienawiść (ateiści) albo strach (katolicy).

    Dlatego temat Jezusa Chrystusa to już jest naprawdę dla osób, z którymi daleko zabrnęliśmy w rozmowie i w dodatku musiałbym wcześniej zaznaczać, uprzedzać i równolegle tłumaczyć, że gdy mówię “Jezus Chrystus” to nie mam na myśli tego trupa na krzyżu, którym nas straszą od dziecka i zdejmują go z krzyża raz w roku, że się nazywało, że zmartwychwstał, a tak, to cały rok tam wisi ani nie nie chodzi o tego brodatego blondyna z długimi włosami, ponieważ ten Jezus Chrystus z Biblii jest zupełnie inną osobą niż ten katolicki, który “po ludzku odniósł porażkę”, jak to jego rzekomy zastępca na ziemi powiedział.

    Niektóre, obce lub młode osoby jeszcze nie są tak zatwardziałe i wysłuchają wniosków z przypowieści czy innych ksiąg, może zaczną szukać więcej, a niektóre osoby (często te bardziej dojrzałe) mają już tak stwardniały umysł, że nie chcą do niego nic nowego wpuszczać i od razu wszystko negują, żeby im się zgadzało z ich poglądem.

    Nieraz byłem świadkiem rozmowy, jak wujkowie obgadywali, jaki to czyściec jest bez sensu albo jaka beatyfikacja jest bezsensowna tylko po to, aby utwierdzić się w przekonaniu, że kościół katolicki i nierozerwalna według nich z kościołem Biblia to stek bzdur.

    Z wcześniejszych rozmów wiem, że ich nie interesuje żadna prawda, bo według nich wszyscy kłamią i wszystko jest fałszem, taką mają filozofię.

    Tak tylko gadają, żeby się upewnić w przekonaniu, że mają rację i nie chcą, żeby im to ktoś burzył.

    To wtedy należy strzepnąć proch z sandałów i wrócić do tematów o pogodzie lub kiwać głową, jacy to oni są mądrzy albo, jak pozwolą dojść do głosu powiedzieć coś na luzie w ich tonie, np. “Tak, tak, słowa czyściec to nawet w Biblii nie ma :D”.

    Właściwie takie osoby nic nie sprawdzały i nie będą sprawdzać, więc pozostaje poczekać aż spotkanie rodzinne dobiegnie końca.

    Poniżej przełomowy dla mnie skecz Dave’a Allen’a, który pokazuje w jaki sposób jesteśmy programowani, aby nienawidzić Jezusa Chrystusa, Biblii, kościoła katolickiego oraz utożsamiać jedno z drugim:

    https://www.youtube.com/watch?v=W_rx1Ex2FqY

    Najgorsza w ludziach jest ta hipokryzja, że tak klną na ten kościół, ale dalej do niego chodzą. Kompletna bezmyślność i ignorancja.

    1. Ludzie są już tak zagubieni w tym satanistycznym świecie, iż przyjmą “pocieszyciela” (Antychrysta) z radością…

    2. Przykład odnośnie tej hipokryzji: mam 2 koleżanki, które wierzą w Boga (jakąś tam siłę wyższą), ale na Jezusa mają alergię. Obydwie zamierzają wysłać dzieci do komunii – bo dziadkom zależy, albo “a niech pójdzie tylko do komunii, potem niech robi co chce”.

  10. może to demony w nich tak reagują na słowo Jezus?

  11. Wg mnie to nic innego jak wojna światów-tych duchowych. I rzeczywiście imię Jezus wywołuje u mnie w domu rodzinnym strach,alergie, ale wszystko stało dla tego imienia. Każdy odłam religijny ma swojego boga,ale nie Jezusa, tylko dla nas jest on Zbawicielem i przez jego osobę i imię są zawsze kłopoty. Pan i tak zrobi z naszymi najbliższymi to co zaplanował już dawno a my swoim życiem, uczynkami możemy dać tylko świadectwo o Naszym Panu.

  12. a co jeszcze ciekawe kwestia modlitwy przed jedzeniem, przecież Jezus zawsze błogosławił przed, na amerykańskich filmach jesli rodzina modli się przed obiadem jest to akceptowane,ale jeśli ja już chcę się pomodlić w domu rodzinnym już jest zgrzyt i przecież jestem nie normalna:)

    1. Wygląda na to, że nazywanie nas nienormalnymi to chleb powszedni. Tak jak alergiczne reakcje na wiadome Imię, rzecz jasna. Napisałbym, że niektórzy uciekają przed Nim jak diabeł przed wodą święconą, ale z wiadomych przyczyn tego nie zrobię 🙂

      1. można się przyzwyczaić prawda:)?

  13. Tak można 🙂 I w gruncie rzeczy jest to chwalebne i utwierdza nas w przekonaniu że w dobrą stronę idziemy 🙂

Leave a Reply

Truth Detective, Good News and Revelation © 2015 Frontier Theme
en_USEnglish