W związku że duże grono osób zamieściło swoje świadectwa postanowiłem i ja podzielić się z wami moimi doświadczeniami. Może nie będzie tak budujące jak wcześniejsze ale poczułem taką potrzebę 🙂
Moja historia z Bogiem zaczęła się we wczesnym dzieciństwie. W wieku ok 5-6 lat rozeszli się moi rodzice. Bardzo ubolewałem nad ich rozstaniem i pytałem się Boga dlaczego tak się stało.. Zawsze gdy pogrążałem się w płaczu w pewnych momentach czułem opiekę oraz doznawałem ukojenia jakim otaczał mnie Pan…Nie wiem skąd wiedziałem że to on.. po prostu to czułem… Pierwsze rozczarowanie nauką katolicką nadeszło w przedszkolu. Pamiętam pierwsze katechezy w których to dowiedziałem się dlaczego chrzci się dzieci. Katechetka uświadomiła mnie że ludzie jak i dzieci nie ochrzczone idą do piekła.. Przez parę nocy prosiłem Boga o wybaczenie dla nich z prośba o zamianę miejsca z którymś z tych malutkich istot. Od tamtej pory zawsze uwielbiałem i kochałem małe dzieci. Mając takie doświadczenia w wieku podstawowym ( brałem komunię a miałem jakiś wybór ? ) przestałem chodzić do kościoła, czas ten zamienialiśmy z kolegą na granie w piłkę, nieco dalej na picie piwa. Przez czas podstawówki zaczynałem coraz bardziej pogrążać się w świecie blokowisk tzn kumple z osiedla. Rozpoczęło się picie, imprezy, narkotyki, złodziejstwa.. Bierzmowania nie przyjąłem. Gdy wszedłem na 1-wsze spotkanie tgz przygotowanie do bierzmowania, ksiądz kazał mi przeprosić za moje opużnienie i kleknąć i pomodlić się do krzyża. Wspomniałem że tylko i wyłącznie kłaniam się przed Bogiem i tyle mnie widzieli. Czas upływał a ja coraz bardziej pogrążałem się w tym świecie ale tym samym coraz bardziej myślałem nad tym gdzie jest prawda i gdzie w tym świecie jest Bóg… Zmiana nastąpiła w okresie technikum. Pewnego dnia kolega zaczął mi opowiadać o Biblii, bardzo mnie to zainteresowało. Postanowiłem szukać odpowiedzi osobiście w owej cennej księdze. Gdy rozpytywałem go o tematy biblijne okazało się że zaczął uczęszczać na spotkania ś.j. . I tak powoli zatapiałem się razem z nim w biblię. Trwało to ok 1,5 roku. Z czasem gdy trochę bardziej byłem obeznany z nauką i zrozumieniem słowa Bożego docierały do mnie pewne nieścisłości które są mi wpajane na owych spotkaniach. Zaczynając od struktury ich działania nie zgadzałem się ich ,, natchnionym ciałem kierowniczym” to wnikałem i szukałem informacji odnośnie ich założycieli ale to temat na osobny artykuł. Nurtowała mnie wiadomość że chrześcijanie nie zginęli po czasach Jezusa aby odrodzić się pod koniec 19 w. Bóg by na to nie pozwolił.Oczywiście były też inne powody Rozmyślałem czy niektórzy nie żyją tak jak dawniejsi ludzie w odosobnieniu od świata ale z Bogiem. Któregoś dnia postanowiłem żyć jak oni i odejść. W tym okresie miało miejsce dziwne wydarzenie. Obudziłem się ok 3 h w nocy. Byłem bardzo nie spokojny, czułem w pokoju czyjąś obecność i nie było to przyjemne uczucie. Nagle poczułem że to coś mnie otacza i przytłacza. Zrobiło się nagle bardzo ciemno, straciłem możliwość poruszania się, Powietrze zaczęło się robić bardzo ciężkie jak ołowiane. Nagle straciłem dech i możliwość oddychania ( wiedziałem dobrze kto przyszedł do mnie tej nocy ) Trwało to 2-3 minuty byłem przerażony ( Proszę nie pisać komentarzy w stylu może to był sen. Każdy dobrze wie kiedy się dusi i kiedy powoli umiera ) Wtedy przypomniałem sobie słowa z biblii że każdy kto woła imienia Pana będzie uwolniony. Wiec zacząłem błagać i prosić. W końcu pomyślałem że stanie się tak jak zechce Bóg i podziękowałem za wszystko w moim życiu. Wtedy nagle wszystko odeszło, poczułem pomoc i moc Boga. To było niesamowite pamiętam jak płakałem ze szczęścia i dziękowałem naszemu Stwórcy. Przestałem uczęszczać na owe spotkania. Prosiłem o mądrą żonę. Oczywiście spotkałem i mądrą i piękna. Tak mi minęło parę latek. Gdy pewnego dnia szukałem informacji na temat wieży babel i miejsca jej powstania na dzisiejszych mapach natrafiłem przypadkiem na stronęzbawienie.com… Byłem bardzo szczęśliwy że natrafiłem na grono ludzi którzy w podobny sposób zapatrują się na słowo boże… Przewertowałem wszystkie tematy gdy nagle natrafiłem na artykułu odnośnie Pawła…coś nawet o Łukasz było. I bardzo się zasmuciłem z tego faktu. Znam się co nieco na apokryfach i swoją drogą bardzo lubię Pawła jest mi bliski poprzez inne doświadczenia mojego życia. Przestałem czytać i wchodzić na tą stronę. Po paru dniach coś mnie ruszyło i zacząłem szukać osób które nie popierają odrzucenia owych braci. Tak trafiłem na nazwisko i imię naszego administratora… oczywiście dobrze zbadałem kim jest kim był itp 🙂 Potem już nie miałem problemów szybko odnalazłem DetektywaPrawdy i w ten sposób się tu znalazłem 🙂 Wspomnę tylko że bardzo mu jestem wdzięczny i wam też że nakłoniliście mnie do chrztu. Czy coś się zmieniło? Jasne że tak. Brak załamań wiary, inaczej podchodzę do ludzi, zmieniło się trochę moje zrozumienie świata i słowa Bożego. W sumie to chyba wszystko tak w skrócie… Mam nadzieję że Bóg zagości w waszych sercach na stałe. Greetings was drodzy czytelnicy i was bracia i siostry. Modlę się za was Kochani 🙂
31 Comments
Add a CommentLeave a Reply
You must be logged in to post a comment.
Na początku pomyślałem, że to będzie świadectwo detektywa, zmylilo mnie brak cudzyslowia. A szkoda…
swoje opowiadam na zjazdach 🙂
Szkoda,że tylko na zjazdach.Ja nie mam możliwości przyjazdu do kraju,ale jestem z wami duchowo.I tak bardzo się cieszę,że się spotykacie razem aby wychwalać Boga.
Ty Madzia jestes w UK czy IR?
Ja jestem w Irlandii
Jacek pewien mnie zapraszał i jak dobrze pójdzie to przylecę do IR
Świetnie by było się spotkać.Wszystko w rękach Boga i niech On nas prowadzi.
pozdrawiam z Cork, jesli bywasz w tych rejonach, to zapraszam na kawe 🙂
Mam 3 godziny drogi do ciebie,ale może kiedyś przy okazji.
A może zróbmy zjazd w UK, osób które tutaj mieszkają. Moze i Tobie Magda udałoby się przyjechać? Zastanawiam się ilu nas jest w Wysp, którzy czytują Detektywa.
Narazie jestem uziemiona,paszport mi się skończył i tak się zbieram z wizytą w konsulacie.Zawsze coś wyskoczy ważniejszego.Ale jeśli Bóg pozwoli to może wszystko ułoży się pomyślnie.Cieszymy się,że mamy takie miejsce i możemy się wspierać.Z Bogiem kochani.
Pewnie bym się pisał Reniu. Email mój już masz 🙂
Warto wiedzieć 😉 Póki co jednak ekipa jest mało różnorodna, niestety… Nie no nastoletni to mają problem z przyjazdem na zjazd (rodzice, pieniądze). Nie mówię o przedszkolu czy podstawówce, 1-6. Może w następnym roku więcej osób przyjedzie.
Najbardziej pamiętam czuwania w Katolicyzmie, ten magiczny klimat aczkolwiek zwodniczy. Taki trans normalnie.. Podobniez z opłatkiem, spowiedzia. Pozór głębokiej duchowości na zewnątrz i chwilowe zmiany we wnętrzu, ale tak naprawdę pustka i brak realnych zmian. Kiedyś mógłbym powiedzieć, to jest to. Przyglądając się jednak do wnętrza wyszła prawdziwa rzeczywistość. Pozór pobożności, takie udawanie. Wcześniej można było pomyśleć, że tu każdy taki wierzący głęboko, święta, rekolekcje, czuwania, nabozenstwa. Byłem kiedyś ministrantem, pamiętam jak odeszłem z powodów podanych wyżej i nawet samych księży. Czar prysl.
Duszenie nocne! Potwierdzam dokładny opis Thundera, mnie też to spotkało, akurat w czasie wielkiego życiowego brodzenia w bagnie grzechu, smutku i beznadziei. Obudzenie w środku nocy i jakby czarne “psisko” siedzące na klatce piersiowej, niesamowicie ciężkie. I niemożliwość złapania oddechu. Ciężko to opisać, ale to coś jednocześnie widać i nie widać. Byłam w stanie niesamowitego przerażenia, pewna, że zaraz umrę. I mimo, że wtedy byłam daleko od Boga to odruchowo zaczęłam mówić/myśleć modlitwę “Ojcze nasz”. Czułam jak ucieka gdzie pieprz rośnie. Od tamtej pory nie zwątpiłam w świat duchowy, aczkolwiek droga do Pana trwała jeszcze wiele lat.
Nawet malarze to uwieczniają.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pora%C5%BCenie_przysenne#/media/File:John_Henry_Fuseli_-_The_Nightmare.JPG
Dokładnie tak jest jak piszesz Anno, ja lata przeżyłam w “towarzystwie” demonów. Nieustanny lęk… Teraz to mam wrażenia jakby Pan dał mi skrzydła, a radość i miłość które wypełniają serce, jest stanem, który nie zamieniłabym na żadne skarby świata.
Miałem ten obraz ostatnio na polskim, humanistyce. Oczywiście nie tak dokładnie przeanalizowane przez nauczycielkę. Przecież nie możnaby wtrącać “religii” do “nauki”. Ale jak zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie. A lekarz cóż by poradził. Tylko ciekawe co by było gdyby nie wezwać pomocy Boga. Szatan by dusil, aż zadusil? Czy podusil by nie aż tak by człowiek umarł i odszedłby. Bo w tym świadectwie pisze, że wczesniej też tak dusil. Ale wcześniej było tak samo intensywnie, czy tylko w momencie wzywania pomocy od Boga? Zastanawia mnie to, z góry dziękuję za odpowiedź osoby, która to przeżyła wielokrotnie. Pytanie może głupie, ale jakąś wartość ma.
Tzn. Mam na myśli duszenia wcześniejsze i to kiedy się wzywało Boga. Kiedy się wzywało Boga, było aż tak źle w porównaniu z innymi przypadkami?
Poznanie Prawdy nie ma głupich pytań 🙂
Dotykały mnie wielokrotnie paraliże senne. Bez pomocy Boga jest dużo gorzej, tzn. czułam się sparaliżowana i otoczona czymś mrocznym przez dłuższą chwilę (wydawało mi się to długo, ale prawdopodobnie nie było to dłużej niż kilka min.), ale w końcu znikało to uczucie i tylko strach zostawał. Potem jak przyjęłam Pana Jezusa to Jego prosiłam o pomoc, jak już się zdarzała taka sytuacja i dosyć szybko znikało. Ale teraz już jestem przetrenowana i jak jeszcze przydarzają się ataki złego to po pierwsze czuje się chroniona przez Bożą obecność, po drugie jak zły mnie budzi to już bez paraliżu (mogę się ruszać, tylko odczucia niepokoju i widzialne rzeczy w półśnie pozostają), po trzecie nie cackam się i od razu nakazuję duchom wynosić się przez imię i krew Jezusa, i już ich nie ma. Wczoraj to już naprawdę się wkurzyłam bo budziły mnie co chwilę w nocy :-/
Ja to przeżyłam wielokrotnie.. Trwało to w sumie może z 10 lat ( nie jestem pewna) z przerwami. Kończyło się zaraz po pełnym przebudzeniu tak jakby Ktoś wyrywał mnie z tego stanu.. Raz nawet zmówiłam Ojcze nasz trzymając mocno krzyżyk w dłoni który wówczas jeszcze nosiłam na łańcuszku na szyi. Dziwne, gdyż w odpowiedzi usłyszałam tylko jakby śmiech ale nie tylko jednej istoty. Przerwało się jak zazwyczaj poprzez wybudzenie. Ok 4 lat temu tylko raz ujrzałam “twarz” tej istoty we śnie.. Od tamtej pory mam spokój. A działo się to jeszcze przed moim narodzeniem na nowo.
Dodam, że to było przerażające uczucie. Dziękuję Bogu, że mnie od tej istoty uwolnił.
Też to przeżyłam. Nie byłam wtedy jeszcze nawet przebudzona. Zaczęło się od tego, że usłyszałam dźwięk poruszanych na stole kluczy, przez co się obudziłam i próbowałam zobaczyć, kto jest w pokoju. Wtedy poczułam, że coś bardzo mocno mnie przygniata i dusi. Niestety, nie wolałam o pomoc Pana, ale rodzinę. Trwało to parę chwil i zakończyło się albo uśnięciem, albo utratą przytomności, ponieważ nie pamiętam nic poza tym, że byłam w tym stanie i nie mogłam wydsić z siebie słowa. Krzyczałam bezgłośnie a później nic. Pewnie właśnie do tego momentu demon będzie to powodował, aż nie straci się przytomności.
Przebudowa oczywiście w sensie duchowym 😉
Pan mnie strzeże… 🙂
“Nie boję się,
wchodzę w noc ciemną bez lęku.
Dobrze to wiem,
Ty jesteś ze mną!”
https://youtu.be/GtuWCokqUSg
Dodam jeszcze, że “naukowcy” wiążą to z paraliżem sennym. Ale to bzdura. Miałam okazję rozmawiać z człowiekiem, który doświadczył paraliżu i w tym wypadku przerażenie wynika z tego, że umysł się budzi, a ciało jeszcze nie i nie można ruszyć nawet palcem. Nikt mi nie wmówi, że to to samo.
PoznaniePrawdy- ja nie pomogę w Twoim pytaniu, bo od dziecka dziadek mi wpajał, że jak demon przychodzi to trzeba mówić “Idź precz pod nogi Pana Jezusa, niech on cię zadepcze”, albo modlić się prosto do Boga. Co prawda nie przeszkadzało to dziadkom pozwalać bioenergoterapeucie nakładać na mnie i brata ręce i tym samym te demony zapraszać 🙁
Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam (chwała Bogu), ale jako “gówniarz” usłyszałam jak rodzice że sobą rozmawiają i mówią o moim wujku, któremu właśnie coś takiego się przydarzyło. I on doskonale wiedział w tym momencie duszenia, że to ten zły. Zastanawia mnie jedno: na ile trzeba przygotować grunt pod demony, ile i jakie granice trzeba przekroczyć, żeby te tak “namacalnie” mogły nas dotknąć.. Bo wierze, że od tak Bóg złego ducha do nas NIE DOPUŚCI.
Kto uwierzy będzie zbawiony, a kto nie uwierzy będzie potępiony. Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa z wami wszystkimi. Niech tak się stanie.
Dzieki bracie za twoje świadectwo.Niestety,ale ja też przeżyłam nocne duszenie.Ból niesamowity i strasznie realny.Nie mogłam nic zrobić tylko ostatkiem sił zawołałam Boże pomóż.Bardzo szybko jakąś dziwna postać rozpłynęła się a ja przez dobrych kilka chwil nie mogłam dojść do siebie.Z jednej strony bałam się ponownie położyć spać a z drugiej wierzyłam,że Jezus mi pomoże.U mnie duszenie nastąpiło po nowonarodzeniu nie wiem dlaczego?Ale to nie jest za bardzo istotne kiedy.Kilka razy miałam nawiedzenia senne księży i odgłosy dzwonków kościelnych w domu.Pozdrawiam was wszystkich i niech Bóg ma nas w swojej opiece
Ja rowniez Piotrze zapraszam do UK, super gdyby byl zjazd, zapraszam!
Natalio, gdzie Ty mieszkasz, może mały zjazd osób z UK by zorganizować? Moze my, na obczyźnie jakoś się zjednoczymy, spotkamy ? Byłabyś 3 osobą.
Mój mail : [email protected]
Witajcie, ja może tylko z tego powodu, że jestem młody, pierwszą(chyba) noc po poznaniu tego wszystkiego przeżyłem tak, że nie mogłem spać, budziłem się około 2-3 razy, ostatnim razem o 3 nad ranem i nie mogłem zasnąć przez godzinę. Było to w Halloween 2015r., może to miało z tym jakiś związek.
myślę że tak. Brak snu, zakłócony jest typowym objawem ataku.