Dzisiaj chciałem się zająć kwestią cytatu z Marka:
“(17) Kiedy wyruszał w drogę, przybiegł jakiś (człowiek) i rzuciwszy się na kolana pytał: – Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby zdobyć życie wieczne? (18) A Jezus mu powiedział: – Dlaczego nazywasz Mnie dobrym? Nikt poza Bogiem nie jest dobry. (19) Znasz przykazania: “nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij ojca i matkę”? (20) Powiedział Mu: – Nauczycielu, przestrzegałem tego wszystkiego od mojej młodości. (21) A Jezus spojrzał na niego z miłością i powiedział mu: – Jednego ci brak: Idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. A potem pójdź ze Mną. (22) On zaś słuścił oczy na te słowa i odszedł smutny, bo posiadał wielkie bogactwa. (23) A Jezus spojrzawszy wokół mówi swoim uczniom: – Jakże trudno bogatym wejść do królestwa Bożego! (24) Uczniowie dziwili się Jego słowom, a Jezus ponownie mówi do nich: – Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego! (25) Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, aniżeli bogatemu wejść do królestwa Bożego. (26) Oni nie mogli się temu nadziwić i mówili: – Któż więc może być zbawiony?”
Biblia Poznańska
Jest to bardzo kontrowersyjna część z Marka, ponieważ gdyby ją potraktować dosłownie, to wszyscy musielibyśmy sprzedać to co mamy. Jezus podczas swej drogi ziemskiej chciał pokazać poprzez swoje przeżycia oraz przeżycia apostołów, jak mają postępować przyszłe pokolenia. Tyczy się to wszystkiego: uzdrawiania, uwalniania, stosunku do rozwodu, do przykazań itd.
Przy czym Biblię należy odkodowywać poprzez zastosowane w niej środki stylistyczne o czym pisałem i umieszczałem filmik. Co więc chciał pokazać Jezus w tej rozmowie z bogatym młodzieńcem? Około pół roku temu sprzeczaliśmy się twórczo na forum co do stosunku do pieniędzy. Właściwie thanks to koleżance ElPalmer, z którą prowadziłem gorącą dyskusję (czasem warto się pospierać 🙂 ), znalazłem bardzo dobre rozumienie powyższych wersetów.
http://www.forum-chrzescijan.pl/index.php/forum/wiara-w-praktyce/1353-biblia-bog-pieniadze-i-powodzenie-finansowe?start=36
” Stale powracamy do tego samego. A mianowicie do bogactwa i ubóstwa. Tak naprawdę, chodzi tutaj o bogactwo i ubóstwo duchowe. Chodzi o wewnętrzne nastawienie serca. Prześledźmy wspólnie ten fragment i rozważmy go pod kątem naszego wnętrza.
Do Jezusa przyszedł człowiek, który pytał, jak może osiągnąć życie wieczne. Gdy Jezus odpowiedział, iż należy zachowywać przykazania, ten odrzekł, że zachowuje je od młodości. „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.” W tym wydarzeniu istotne są dwa momenty. Jezus spojrzał na tego mężczyznę z miłością, gdy usłyszał, że przestrzega przykazań. Drugi moment to reakcja mężczyzny na słowa Jezusa, by wszystko oddał, a poszedł za Jezusem.
Zastanówmy się nad swoją postawą. Należymy do tych, którzy starają się przestrzegać przykazań. Tak, jak ten człowiek pragniemy czegoś więcej. Widzimy, że to życie nie prowadzi nas zbytnio ku świętości. Czegoś nam brakuje. Zdajemy sobie sprawę, że można lepiej, więcej. Serca nasze czują, że to jeszcze nie jest takie życie, jakie chcielibyśmy wieść. W naszych duszach odzywa się to wołanie o bliskie relacje z Bogiem, o życie w zjednoczeniu. Mamy takie tęsknoty. Pragnęlibyśmy przybliżyć się do Boga, bardziej Go poznać. W nas jest ta tęsknota za swoim Stwórcą, za Nieskończonym, za Niepojętym. Bowiem stworzenie ma w sobie zakorzenioną tę tęsknotę za swoim Stwórcą. Ciągnie go do źródła. Bóg z resztą każdemu dając duszę, dał Siebie, ten pierwiastek Boski, który budzi w człowieku pragnienie Boga, pragnienie poznania Go, pragnienie transcendencji.
To pragnienie przedstawia również mężczyzna z fragmentu Ewangelii. On, wydawać by się mogło, już realizuje się, bo wypełnia przykazania. Jednak on też potrzebuje, pragnie Boga i bliższych relacji z Nim. Gdy usłyszał o Jezusie, poczuł sercem, że jest On tym, który może dać mu wskazówkę, który może mu podpowiedzieć, który wręcz może go zaprowadzić, nauczyć, pokierować nim. Czuł, iż Jezus nie jest zwykłym człowiekiem. Ma wiedzę przerastającą wiedzę ludzką, inteligencję, głębszą mądrość, znajomość Pism, a sama jego osoba, postawa, sposób bycia, mówienia, patrzenia świadczą tym bardziej o niezwykłości Jego postaci. Tak, jak my, czuł potrzebę życia z Bogiem w ściślejszych relacjach, w zjednoczeniu. Jego serce czuło ten niedosyt, pragnął zapełnić tę pustkę, jaką odczuwał w duszy. Był po prostu spragniony obecności Boga. Wierzył, że Jezus powie mu, jak to uczynić.
A Jezus spojrzał z miłością na niego. To zdanie jest też bardzo ważne. Jezus kocha każdego i dla każdego ma spojrzenie pełne miłości. A jednak jest jeszcze coś w spojrzeniu Jezusa, gdy pragnie pociągnąć duszę ku większej ze sobą zażyłości. Wtedy to spojrzenie jest szczególne. A miłość, jaka bije z tego spojrzenia pełna czułości i tkliwości. Jezus od razu poznał tę duszę spragnioną Boga. On specjalnie najpierw powiedział o przykazaniach, by podkreślić, że są podstawą dla każdego, są takim ramowym szkieletem, bez którego nie da się zupełnie żyć w wierze. Dopiero potem wskazał temu człowiekowi drogę życia z Bogiem w zjednoczeniu bardziej ścisłym. Uczynił to jednak z tak wielką miłością, miłością taką, jaką okazuje swoim wybranym w chwili ich powoływania. I powiedział: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Bóg kieruje dzisiaj te słowa do nas. Dzisiaj mówi do ciebie – duszo mała, duszo najmniejsza: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” Jezus dzisiaj powołuje ciebie do życia w bliskości Jego osoby. Przecież słowa te są wyraźnym zaproszeniem, by chodzić z Jezusem tak, jak czynili to Jego uczniowie. Człowiek z Ewangelii miał daną tak wspaniałą szansę: chodzić z Jezusem. Jezus sam go do tego zaprosił. Nie skorzystał z tego. Zdaje ci się to niepojęte? Jak można nie przyjąć takiego zaproszenia? Jednak można. Człowiek ten odszedł zasmucony, nie przyjął zaproszenia. Ty codziennie odrzucasz to zaproszenie i dlatego tak często zaznajesz smutku. Patrząc na mężczyznę odchodzącego ze spuszczoną głową, myślisz sobie: Jak on mógł zrezygnować z czegoś takiego? To niesamowite! Taka szansa! Ja bym od razu sprzedał cały majątek i poszedł za Jezusem! Czy na pewno? Tobie dzisiaj Jezus daje taką niesamowitą szansę. On ci ją daje codziennie. I tutaj nie chodzi o to, abyś wyzbywał się swoich dóbr. Abyś rozdawał majątek.
Tutaj nie chodzi bezpośrednio o stronę materialną wbrew pozorom. Tutaj rzecz ma się o przywiązaniach twojego serca. Można posiadać bardzo dużo, ale nie przywiązywać aż takiej wagi do posiadanych dóbr. Można też żyć niezmiernie skromnie, żeby nie powiedzieć – biednie, a w sercu pożądać wszystkiego. Serce potrafi przywiązywać się do różnych rzeczy i spraw, zarówno materialnych, jak i duchowych. Może to być tak silne, że na zaproszenie Jezusa odchodzimy zasmuceni, bowiem „mamy wiele posiadłości”. Bywa i tak, że z wielu z nich nie zdajemy sobie nawet sprawy. Lub też coś przeczuwamy, ale trudno nam zrezygnować z tego przywiązania. Tych przywiązań nasze serca mają wiele. Dotyczą tak przeróżnych spraw, zdarzeń, naszej osoby, naszych przyjemności, pragnień, dążeń, celów, miłości własnej, pychy, pozycji społecznej, relacji międzyludzkich, że nie sposób teraz wyliczyć ich wszystkich. Oddanie zaś, sprzedanie wszystkiego, co mamy, oznacza zaparcie się siebie, rezygnację z tego wszystkiego, co jest tym przywiązaniem. Oznacza zupełną przemianę życia, z uczynieniem Jezusa jego centrum. To spalanie się w miłości dla Jezusa, z ciągłym podejmowaniem próby zapominania o sobie. I to we wszystkich momentach dnia. Nawet wtedy, gdy poczucie sprawiedliwości ludzkiej bardzo podnosi swoją głowę w naszych sercach.
Pójście za Jezusem przez apostołów i Jego uczniów wiązało się u wielu z zupełną rezygnacją z dotychczasowego życia. Czyli zupełnie zamknęli za sobą drzwi, by rozpocząć wszystko od nowa. Również teraz, dzisiaj Jezus zaprasza każdą duszę do kroczenia za Nim. W sposób szczególny patrzy z miłością na dusze najmniejsze, dusze wybrane. Od nich oczekuje tego „sprzedania wszystkiego, co posiadają, i rozdania ubogim, a potem przyjścia do Niego i chodzenia za Nim”. Pomyśl, czy stać ciebie na to, czy zdobędziesz się na taki krok. Jezus wyróżnia ciebie takim zaproszeniem. On patrzy na ciebie z miłością i oczekuje odpowiedzi. Stań przed Nim dzisiaj na modlitwie, przeczytaj ten fragment jeszcze raz. Jednak na miejscu tego mężczyzny postaw siebie. Słuchaj uważnie odpowiedzi Jezusa. zatrzymaj się na wersecie 21 („Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!»”). Nie czytaj do końca tego fragmentu, tylko staraj się w swoim sercu rozważyć słowa Jezusa. Są skierowane do ciebie. A potem spróbuj odpowiedzieć szczerze. Spróbuj odpowiedzieć Jezusowi z głębi swego serca. Postaraj się wyznać Mu całą prawdę o sobie i tych „dobrach”, jakie zakorzeniły się w tobie i o tym, że trudno ci będzie je wszystkie tak od razu odrzucić, oddać, sprzedać. Stań przed Bogiem w prawdzie swojej małości i słabości. Nie udawaj, że potrafisz, jak apostołowie iść za Jezusem zostawiając całe dotychczasowe życie. Jednocześnie poproś o siły do tej rezygnacji, do tej zmiany swego życia, do tego pójścia w całości, a nie po części za Bogiem. A przede wszystkim wyznaj miłość. Ona niech kieruje twoją modlitwą, rozważaniem, twoim wyznaniem i decyzjami. Poproś Ducha Świętego, by pomógł ci zobaczyć w sobie jak najwięcej tych przywiązań. Poproś Jezusa, by pomógł ci te przywiązania oddać, ukrzyżować w sobie. Poproś Boga Ojca, by przyjął ciebie jako to nowe dziecko, które odkupione Krwią, narodziło się na nowo do życia w jedności z Nim. I poddaj się działaniu łaski. To ona uczyni ciebie zdolnym zrezygnować ze wszelkich swoich „dóbr”, by pozyskać Niebo.”
malenkadroga.pl/?id=3&j=58
Aż żałuję, że sam tak dobrego tekstu nie napisałem 🙂 i nie będę pisał że to moje myśli, a są na prawdę bardzo wartościowe. Kościół rzymski opierając się m.in. o te wersety wpoił nam, że bycie biednym to zaleta, kiedy sam żyje w luksusach. To szatan przyszedł żeby kraść, kłamać i niszczyć. My mamy prawo by żyć godnie.
Wracając do Marka 10. Jak widać samo spełnianie przykazań nie czyni Cię świętym. Trzeba jeszcze przyjąć zaproszenie Jezusa i iść za Nim.
Z greckiego NT ten ważny werset brzmi tak:
“Odejdź, ile masz sprzedaj i daj biednym i będziesz miał w niebie i chodź towarzysz mi“.
Czy Ty Szanowny Czytelniku towarzysz Jezusowi? czy tylko opierasz się na 10 przykazaniach i znajomości Biblii?
Odpowiedz sobie sami.
Na koniec napiszę coś co może nawet zbulwersuje co niektórych. Jezus powiedział:
“Jakże trudno bogatym wejść do królestwa Bożego!”
Otóż królestwo Boże jest już na Ziemi i jest to biblijne stwierdzenie. Kto jest dla Was bratem i siostrą? my tutaj na blogu, ludzie w zborach, oddani Jezusowi chrześcijanie. My już tworzymy Królestwo Boże na Ziemi a rządzić będziemy po ponownym przyjściu Jezusa.
Dlatego ludzie bogaci nie są w tym królestwie. Nie znam ani jednej osoby bogatej idącej za Jezusem, co nie oznacza, że biedni za nim idą. Pisząc “bogatej” mam na myśli kogoś zarabiającego powiedzmy powyżej 5-tys netto /mc. Taka osoba ma zbyt dużo rozrywek aby iść za Jezusem. Zapewne takie osoby gdzieś są, a ja o tym nie wiem.
Nowo narodzenie jest wejściem do Królestwa Boga.
Na potwierdzenie powyższego przypomnę Łukasza:
“0 Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; 21 i nie powiedzą: “Oto tu jest” albo: “Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest”
Ja swego czasu zarabialem wiecej ale znajdywalem czas na modlitwe, Biblie,pomoc innym…
chwilowo zylem w dostatku ale znam biede i potrafie pomoc innym w Jezusie i jak ktos dziekuje mowie dziekuj Jezusowi nie mnie
No własnie !
A to prawda sportowcu co napisales, sam wiem po sobie, ze duzo latwiej bylo mi oddawac 50-100zl jak dorabialem niz dzisiaj 350-400zl co miesiac, ale jednak to jest obrzezanie serca, co miesiac wygrywam walke ze soba, przynajmniej w tym aspekcie! Nie pieniadze tylko Jezusa i Jego Ojca kocham, chociaz mocno zawodze 🙁 , swoja dzeisiecina chce go czcić i okazywac polsuszenstwo.
Hello,
Nie mogę się z Tobą zgodzić w kwesti “bogatych” w kościołach, zborach itd. Osobiście znam wiele osób, które spełniają Twoje kryterium 5 tys/mc a mimo to idą za Panem i Pan jest ich drogowskazem. Nie interesuje ich swiatowe zycie. To zależy od dojrzałości duchowej, wiem, że gdybym miał milion na mc to i tak bym szedł za Panem, bo wszystko co mam mam od Niego. Nie służe mamonie tylko Bogu. A co ciekawe ci ludzie od tych dużych pieniędzy płacą dziesiecinę i nie mają tym problemu. Wydaje mi się, że to stosunek danej osoby do dziesięciny może pokazywać jak dojrzała jest. Co łatwiej oddać np 250 pln czy 1000 pln ? Oczywiście to kwestia indywidualna, osobiście myśle, że biedny ma mniej pokus ze świata niż bogaty i dlatego bogatemu jest trudniej wejsc do Krolestwa.
Pozdrawim
“Osobiście znam wiele osób, które spełniają Twoje kryterium 5 tys/mc a mimo to idą za Panem i Pan jest ich drogowskazem. ”
dlatego napisałem, że nie znam a zapewne są gdzieś
Myślę że tekst ten za daleko wychodzi, w wspomnianym wersecie dobitnie wypływa przesłanie jakie Chrystus nam daje :
– nie ma doskonałego człowieka
– są rzeczy w naszym życiu, które są nie do pokonania na drodze do doskonałości jaką prezentował Isus
– wszelkie bogactwo przeszkadza w zbawieniu
Zapewne Chrystus zobaczył w oczach tego młodzieńca że ma wiele jeszcze do zrobienia, dlatego się uśmiechnął. Każdy werset Ewangelii jest tak zapisany mocą Ducha świętego, by nieść maksymalne zrozumienie i naukę.
Młodzieniec przechwalał się poprostu swoimi uczynkami, których zapewne do końca nie czynił. Dlatego Chrystus dał mu ważną naukę, wiedział bowiem że nie ma nikogo zdolnego zaprzeć się samego siebie. Zauważcie że był to młody człowiek ,młodzieńcy lubią się przechwalać, nie chodzi o to że młodemu tak niewiele by stać się idealnym w oczach Boga. Raczej był to kubeł zimnej wody dla niego.
Raczej miał Boga w sercu i chciał czegoś więc, chciał mu się podobać, ale wyszło, że nie mógł sprostać oczekiwaniom Boga. Np. tak jak było z Piotrem “Panie życie swoje oddam za ciebie” “Zycie oddasz ? Nim kur zapieje 3 razy się mnie wyprzesz”
tak,shay to zwięźle uchwycił. To jest cała esencja tego. Jak przyszło coś do czego, to Piotr się wyparł. Choć nam daleko zapewne do Piotra, to mamy z tego naukę.
Scena z Piotrem również była symboliczna. Ile osób z nas wstydzi się Jezusa, nie idzie za nim….
Fajnie znać Biblię, ale iść a Jezusem to już trochę ciężko. Trzeba zrezygnować przede wszystkim z tego świata. Pokazać innym że Jezus to nasza droga.
Chrystus po prostu pokazał, że tym co oddziele tego młodzieńca od Boga jest jego bogactwo. Już na samym początku przejrzał jego serce i powiedział “Dlaczego nazywasz Mnie dobrym? Nikt poza Bogiem nie jest dobry”. Od razu wiedział, że ten człowiek nie uważa go za Syna Bożego. Swoją nadzieję pokładał w majątku, który stał się dla niego bożkiem i dlatego młodzieniec ów się zasmucił. Tego jednego mu brakowało, aby zrezygnował z bogactwa i w pełni zaufał Bogu. I tak jest z każdym bogaczem, który jest przywiązany do swoich majętności. To związuje człowieka z tym światem i zatwardza serce. Dlatego tak ciężko jest wejść bogaczowi do Królestwa Bożego, nie jest to niemożliwe, ale bardzo trudne. Nie chodzi tutaj o to, że każdy ma rozdać to co posiada. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Do jakiego absurdu by doszło. Myślę, że Chrystus naucza tutaj, aby nie kochać rzeczy z tego świata. Mam nadzieję, że zbytnie nie zagmatwałem
With the Lord God.
Bardzo dobry tekst.
ostatni przykład z hip hopem. Wrócę na chwilę do tego. Gro osób było zasmuconych, że wskazałem na tą muzę iż jest tworem szatana. Oni to kochają, słuchają codziennie, pewnie często po kilka godzin. Ktoś “odbił w złości piłeczkę” pisząc, że ja umieszczałem kilka kawałków innych zespołów, z innego gatunku. Różnica jest taka, że ja odkąd się na nowo narodziłem prawie wcale nie słucham muzy, kiedy dla wielu poszczególne gatunki są bogami. Tutaj w Marku był bogacz. Za bogactwo możemy podmienić kinomaniactwo, dyskoteki itd.
Jak się obudziłem wielu rzeczy mi było szkoda porzucić. Na przykład około 50 książek z astrologii i numerologii. Co jakiś czas zerkałem na nie. Chciałem znać człowieka na podstawie daty ur.
Ciężko mi było z muzyką. Miałem kilkaset kaset. Lubiłem chodzic na dyskoteki, Uprawiałem sztuki walki. Do dziś mile wspominam pot zrzucony na treningach.
ooo i teraz mi się przypomnialo…
takie pytanie z czystej ciekawosci
czy treningi czy to sportow walki czy silowe czynione wylacznie dla przyjemnosci nie dla laurow czy by bic innych podobaja sie Bogu?
Pawel pisal ze cwiczenie fizyczne nie przynosi korzysci? chodzilo mu o b iczowanie????
(8) Albowiem ćwiczenie ciała nie na wiele się przydaje, pobożność zaś mająca obietnicę życia teraźniejszego i przyszłego zawsze ma wielką wartość.”
Wcześniej było napisane:
(6) Przedstawiając to braciom, staniesz się dobrym sługą Chrystusa Jezusa, karmionym słowami wiary i dobrej nauki, za którą poszedłeś. (7) Zwalczaj bezbożne i niedorzeczne bajki. Zachęta do pobożności Ćwicz się w pobożności.
Ćwicz się w pobożności.
ćwiczenie ciała nie na wiele się przydaje
Konkluzja jakoby ćwiczenia były złe jest nie trafna. Tutaj mamy raczej przykład wartościowania. Ja to widze tak: lepiej ci ćwiczyć się w pobozności bo jeśli nei będziesz pobożny to ćwiczenia fizyczne na nic ci się nie zdadzą. Chodzilem ok roku, póltora na silownie i z przykrością musze przyznać, że ludzie tam byli: ordynarni, typy adonisa, czyli: http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/kompleks-adonisa/40kkr
Jak wspomniałem miałem kolegę instruktora. Postawny, rzeźba, siła. Nie okazał się męski wobec swej rodziny. 2 lata nie pracował licząc na żonę, która utrzymywała jego i 2 dzieci. Bardzo słaby charakter miał. Właściwie to uratowałem mu życie bo stworzylem specjalnie dla niego stanowisko pracy, dzięki czemu później sie odbbił, uwierzył w siebie.
Czy człowiek silny może być słaby duchem? wg mnie tak.
Tak więc Paweł miał rację.
Zgadzam sie Adminie.
Wielu ludzi trenuje cale zycie mozna powiedziec, bo to kochaja wiaza swoja przyszlosc z tym oczywiscie tak jak ja, a wielu ludzi z roznych powodow trenuja by byc koksem by laski lecialy by tylko sie podobac zeby podniesc sobie samoocene.
Kazdy z nas ma zalamki i gorsze dni trudne sytuacje, ale sporo kulturystow to po prostu ludzie z kompleksami!
znam to srodowisko od srodka
Młodym kobietą imponują muskularni mężczyzni.Zupełnie niepotrzebnie zakładają maski,Zamiast mięśni nalży rozwijać swoje talenty,wówczas mężczyzna dowartościuje się a i kobiecie zaiponuje.
ja uwaza ze mezczyzna powinien wygladac jak mezczyzna jednak byc kawal chlopa i miec mocna glowe tzn psychike i byc twardy duchem w Jezusie
Skoro maz ma panowac nad zona to nie moze to byc zdechlak 50kg w rurkach
takie moje przemyslenie
Przyjacielu, może chciałbyś abyśmy pomodlili się o Twoją mame?
Super tekst. Ja znam jedną taką osobę bardzo bogatą. Ona wręcz zaraża prawdą, od dawna żyje według zasad jak w tekście. Gdy się z nią rozmawia to dosłownie czuć Łaskę jaką posiada. To właśnie ta osoba otworzyła mi oczy na Prawdę i już od dłuższego czasu nie praktykuję w KrK a ona zawsze służy mi pomocą gdy mam jakieś wątpliwości .Ona przypomina mi Hioba który jest przykładem postawy według bogactwa.
Czy możesz napisać coś więcej o tej osobie oczywiście nie zdradzając personaliów?
sportowiec-poprzez bogactwo i cechy o których piszesz przyciągasz złych ludzi do siebie.Zona powinna kochać mężczyzne nie za wygląd lecz za wnętrze które posiada.Młodzi ludzie okaleczają swe ciała twierdząc -aby zapomnieć o cierpieniu duszy należy zadać sobie cierpienie fizyczne ,świeci biczowali swe ciało aby zapomnieć o pożądliwościach.
Cytat
Dlatego ludzie bogaci nie są w tym królestwie. Nie znam ani jednej osoby bogatej idącej za Jezusem, co nie oznacza, że biedni za nim idą.
Czasami mam wrażenie iż ludzie biedni ,ponoszą jakąś kare .
Sam do nich należę .
Jak to możliwe aby od kilku pokoleń jednym powodziło się dobrze natomiast innym źle.
Są bogaci i bogaci. Ostatnio dowiedzialem się o pewnym starszym zboru ktory ma wielja całą Polskę firmę.
Polska to niepodatny grunt do rozumienia pieniądza. Owszem mam koncepcje opartą na obserwacjach jak nalezy postępować aby wyjsc z biedy ale nie odwaze się tu umieścić. To nie ten kraj.