“”Niezależnie od Waszej interpretacji, mam dość. Po latach uczciwego płacenia podatków, ZUS-ów, składek na Wasze gwarantowane świadczenia, po latach słuchania, że nie mogę odliczyć VAT-u od paliwa, że okulary są kosztem dla firmy jeśli kupował je pracownik, ale cudownie przestają nim być, gdy to właściciel firmy ma w oczach -2,5; mam dość. Dziękuję i podziwiam tych wszystkich, którzy z pozytywistycznym zapałem jeszcze tu tkwią. Ja się powoli z Polski wypisuję”.
Mam dość. Dość tego kraju, jego polityki gospodarczej, publicystyki w roku przedwyborczym i prowadzenia tu firmy. Frankowiczów, opłat za paliwo, ZUS-u, związków zawodowych, pracowników sądu rejestrowego i leczenia w NFZ.”
Może zatem po kolei. Począwszy od kredytu – od 2012 roku spłacam 60 metrowe mieszkanie w starej kamienicy w centrum Poznania. Kredyt wzięłam w kryzysie, w złotówkach, wykazując 10% wkładu własnego. Czy było mi łatwo? Nie, musiałam ostro zapieprzać na to cały rok. Owszem, w 2008 roku pan doradca twierdził, że stać mnie na mieszkanie za 650 tysięcy, bez żadnych wpłat własnych czy dodatkowych poręczeń, moją zdolność kredytową licząc oczywiście we frankach.
więcej tutaj:
http://natemat.pl/131535,mam-dosc-tego-kraju-ja-sie-z-polski-wypisuje-list-czytelniczki