Jeden z czytelników przysłał mi mail z informacją o tzw Bibliomancji kulturalnie ostrzegając przed nią. Napisał o tym ponieważ wspomniałem nie tak dawno o moim losowym wybieraniu wersetów w Biblii podczas Szabatu.
Pierwszy raz się spotykam z tym terminem.
“Bibliomancja – sztuka wróżenia przy użyciu świętych ksiąg (w kulturze europejskiej zwykle Biblii, uznawana za wariant stychomancji. Polega na otworzeniu księgi na losowej stronie (na przykład poprzez postawienie jej na grzebiecie) oraz wskazaniu wersu bądź fragmentu tekstu z zamkniętymi oczami. Odnaleziony fragment ma odpowiadać na nurtujące praktykującego bibliomancję pytania, zawierać porady lub przepowiadać przyszłość. Praktyka ta była również wykorzystywana podczas procesów o czary.” wikipedia
Może coś w tym jest, ale nie sądzę aby demony chciały żebyśmy czytali Biblię choćby losowo. Fakt faktem, że można czytać Biblię i źle czynić a nastawienie się na TYLKO I WYŁĄCZNIE losowe czytanie Biblii można w zasadzie uznać za wróżenie niczym losowanie karteczek przez papugę z jakąś tam wróżbą.
Jest tu taka cienka granica między zdrowym rozsądkiem a poniesieniem w kierunku wróżb. Jesli ktoś w sercu zapragnie otrzymania odpowiedzi na każde pytanie to faktycznie może to być już wróżbiarstwo. Do otrzymania odpowiedzi na trapiące problemy potrzebna jest modlitwa i ewentualnie prośba o pokierowanie przez Ducha Świętego. Wtedy Duch Święty jeśli zechce może niby przypadkiem wskazać jakis werset ale może i przedstawić jakąś sytuację lub wyjątkowo sen. Ostatnio pojawił się u nas wątek tłumaczenia snów i sprawa jest podobna. Notoryczne koncentrowanie się na snach i ich interpretowaniu nie pochodzi od Boga, ale jednorazowe zdarzenie może być wskazówką od Ducha Świętego. Kolega z forum-chrzescijan.pl napisał że jest pewien demon o nazwie “malarz snów”.
Jaka jest więc różnica między tym co ja robiłem podczas szabatu a definicją bibliomancji? Ja nie otwierałem losowo Biblii z zamiarem otrzymania odpowiedzi. Po prostu z braku czasu to czynię. Po tygodniu jestem wyczerpany i rano nic mi się nie chce. Natomiast jeśli “przypadkiem” otrzymam jakąś podpowiedź na nurtujące mnie zagadnienia to jest to zdrowe. Głównym czynnikiem pozwalającym rozróżnić czy to jest bibliomancja czy nie jest celowość i nastawienie się na wróżenie.
Dlatego podałem przykład o tym jak natrafiłem na werset chwalący mą żonę, gdzie za pierwszym razem pominąłem go aby jej nie chwalić. Jestem przekonany że to było od Ducha Świętego, gdyż wcale o to nie prosiłem.
W zasadzie dobrze, że Kolega Maciej do mnie napisał o bibliomancji ponieważ ktoś mógłby nieopatrznie stosować losowość czytania Biblii stale a ja nieświadomie przyczyniłbym się do jego zguby. Wróg stosuje mnóstwo pułapek, także dla czytających Biblię. Kiedyś napisałem, że pierwszym grzechem nownarodzonych jest pycha, co dominuje u protestantów. W zasadzie jest to dobra okazja do przypomnienia o pewnym niezwykle edukacyjnym przedstawieniu teatralnym co będzie w następnym wpisie.
Bardzo ciekawy wpis, wogóle pierwszy raz spotkałem się z terminem bibliomancja. Będę musiał uważać i bardziej świadomie podchodzić do czytania biblii. Do tej faktycznie byle problem czy pytanie bez odpowiedzi i losowałem sobie cytat z biblii, który zresztą często trafnie odnosił się do moich aktualnych problemów.
Ale przypuszczam że terminem tym nie można nazwać przypadkowego czytania na zasadzie otwieram i czytam gdzie się otworzyło.
problem jest wtedy kiedy traktujesz z Biblię jak książeczke do wróżb: pytam i otrzymuje odpowiedź.
Ja nie pytam i czasem otrzymuje odpowiedź.