Poniżej przedstawiam fachową analizę przyczyn bogactwa protestantów:
Protestanci są bogatsi od katolików nie dlatego, że są bardziej pracowici, jak często się uważa, ale dlatego, że są mniej tolerancyjni dla oszustw podatkowych i bardziej cenią instytucje takie jak np. wymiar sprawiedliwości.Benito Arrunad z Pompeu Fabra University w pracy „Protestants and Catholics: Similar Work Ethic, Different Social Ethic” (Protestanci i Katolicy: Podobna etyka pracy, odmienna społeczna etyka) pisze, że nie potwierdza się słynna teza Maxa Webbera z 1904 r. Webber zauważył, że w Prusach na przełomie XIX w. i w XX w. powiaty z większością katolików były biedniejsze od tych z większością protestantów i Webber uznał, że to zasługa protestanckiej „etyki pracy”. >>więcej
Arrunad poddał analizie dane z religijnej części tzw. International Social Survey Programme, czyli międzynarodowej ankiety badającej m.in. różnice między wyznawanymi wartościami pomiędzy obywatelami różnych krajów. Ankiety przeprowadzono w 1998 r. i 1999 r. w 32 krajach. Część religijna kwestionariusza zawiera 72 szczegółowych pytań dotyczących m.in. zaufania do innych osób i instytucji, uczestnictwa w praktykach religijnych, udzielania się w organizacjach społecznych, opinii o zadaniach rządu. Zdaniem autora umożliwia to wyodrębnienie osób, które faktycznie wyznają daną religię i kierują się jej wskazaniami w codziennym życiu.
Z pobieżnej analizy danych wynika, iż protestanci pracują średnio o 8,5 proc. dłużej, niż katolicy. Jednak po uwzględnieniu różnic demograficznych między krajami ta różnica znika (inaczej mówiąc: gdy struktura demograficzna jest taka sama to nie ma różnic w pracowitości między wyznaniami). Jednak katolicy wyraźnie rzadziej zgłaszają się do pracy ochotniczej. Co więcej, wśród katolików wraz ze zwiększaniem się wiary chęć do pracy „dla wspólnego dobra” rośnie o ponad połowę mniej, niż u protestantów.
Co ciekawe, bardziej wykształceni protestanci bardziej ufają swoim kościołom i organizacjom religijnym, podczas gdy lepiej wykształceni katolicy ufają swoim mniej. Autor konkluduje, że te wyniki oznaczają iż wśród protestantów wykształcenie uzupełnia religię podczas gdy u katolików jest jej substytutem.
Katolicy, nawet ci najbardziej wierzący, są zdecydowanie bardziej tolerancyjni w stosunku do oszustów podatkowych, niż protestanci. Zdaniem autora to oznacza, że wartości Kościoła Katolickiego mniej wspierają polityczne instytucje finansowane z podatków.
Katolicy są także bardziej skłonni kłamać policji, by uchronić znajomego przed konsekwencjami złamania prawa. To sugeruje, że dla katolików większą wartość ma krąg znajomych, niż działanie prawnych instytucji stworzonych przez ogół obywateli.
Autor konkluduje, że to nie etyka pracy jest przewagą protestantów w bogaceniu się, ale tzw. etyka społeczna. To ufanie wspólnie stworzonym instytucjom, przestrzeganie ustanowionych przez nie zasad i poświęcanie własnego czasu, by pilnować czy inni tych zasad przestrzegają (w Szwajcarii często zdarza się, że obywatele dzwonią na policję z donosem, że ktoś źle zaparkował auto).
Z kolei Luca Nunziata i Lorenzo Rocco z University of Padua w pracy Luca „A Tale of Minorities: Evidence on Religious Ethics and Entrepreneurship from Swiss Census Data” (Opowieść o mniejszościach: Dowody na etykę religijną i przedsiębiorczość z danych ze szwajcarskiego spisu powszechnego) twierdzą, że Max Weber częściowo jednak miał rację.
Autorzy postanowili sprawdzić jak wyznawana religia wypływa na przedsiębiorczość. Jednak większość ludzi podaje wyznanie, w którym byli wychowani bez względu na to jakie zasady religijne są dla nich ważne obecne. Dlatego deklarowane wyznanie słabo odzwierciedla to, jakimi zasadami większość ludzi się kieruje przy codziennych wyborach (na przykład tylko 20 proc. obywateli Zachodniej Europy wierzy w „życie po śmierci”, choć 70 proc. deklaruje, że jest chrześcijanami).
Naukowcy postanowili „wziąć pod lupę” mniejszości religijne. Z badań bowiem wynika iż dla takich osób zasady religijne częściej stanowią istotną część życia – na tyle ważną, że postanowili się oprzeć się wpływowi większości i pozostać przy swoim wyznaniu. Do tego w wyznaniach, które są w mniejszości przywódcy duchowni muszą znacznie ciężej pracować, by utrzymać wiernych. Autorzy postanowili wykorzystać dane odnośnie protestanckich i katolickich mniejszości ze Szwajcarii zakładając, że osoby żyjące w jednym kraju będą do siebie podobne odnośnie większości spraw (oczywiście poza wyznaniem) relatywnie łatwo więc będzie wyodrębnić wpływ religii na ich zachowanie.
Analizie poddano dane z losowych prób z czterech spisów powszechnych z lat 1970 – 2000. Zawierały one 1,3 mln obserwacji. Średnio 89 proc. Szwajcarów deklarowało bycie chrześcijaninem, 6 proc. ateistą, 2 proc. muzułmaninem. Z pośród chrześcijan 52 proc. to katolicy a 45 proc. protestanci. Odsetek chrześcijan spadł z 98 proc. w 1970 r. do 79 proc. w 2000 r. W tym samym okresie odsetek ateistów wzrósł z 1 proc. do 11 proc. a muzułmanów z 1 proc. do 10 proc. (głównie wskutek imigracji).
Okazało się, że wyznawana religia faktycznie istotnie wpływa na postępowanie. Trzymanie się protestanckich zasad sprawia, że prawdopodobieństwo bycia przedsiębiorcą rośnie od 2,3 proc. do 4,4 proc. w stosunku do wyznawców Kościoła Katolickiego (i to już po uwzględnieniu szeregu innych czynników takich jak m.in. wykształcenie).
Co ciekawe, ten efekt udało się wykryć dopiero przy analizie zachowania mniejszości wyznaniowych. Gdyby porównywać tylko odsetek przedsiębiorców w całej populacji katolików i protestantów w Szwajcarii nie ma między nimi pod względem przedsiębiorczości istotnych różnic. Autorzy podsumowują, że wyniki badań potwierdzają tezę Maksa Webbera o tym, że etyka protestancka może wpływać na zachowanie osób w „sferze ekonomicznej”.
Jeszcze inne podejście do tezy Webbera zastosowali Sascha O. Becker i Ludger Wößmann z University of Munich w pracy „Was Weber Wrong? A Human Capital Theory of Protestant Economic History„ (Czy Webber się mylił? Teoria kapitału ludzkiego w protestanckiej historii ekonomicznej). Wykorzystali dane ze spisu powszechnego w Prusach z 1871 r. Wówczas mniej więcej dwie trzecie obywateli Prus deklarowało, że jest protestantami a jedna trzecia katolikami.
Okazuje się, że faktycznie powiaty z większością protestantów radziły sobie ekonomicznie lepiej, niż te z większością katolików, co potwierdza obserwacje Webbera. Autorzy zauważyli jednak, że istniej również silna zależności między wyznawaną religią a umiejętnością pisania i czytania. Kiedy w modelu uwzględni się ten czynnik można nim prawie w całości wytłumaczyć różnice w zamożności. Zdaniem autorów oznacza to, że nie same wartości protestanckie wpływają na bogactwo, ale wynikający z tych wartości pęd do uczenia wszystkich czytania i pisania (po to by mogli sami czytać Biblię) i do edukacji w ogóle.
Co interesujące, ten sam efekt utrzymuje się w Niemczech aż do dzisiaj. W danych z końca lat 90. XX w. wynika, że przeciętnie protestanci ciągle zarabiają za Odrą więcej, niż katolicy, ale zdaniem autorów dzisiaj, tak jak prawie 150 lat temu, wynika to z różnic w poziomie wykształcenia.
http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/sekret-bogactwa-protestantow/
Czyli z tego wynika, że Protestanci są propaństwowi, a katolicy anty państwowi? Za to katolicy zacofani, a protestanci z natury rzeczy postępowi (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). To też zależy od rodzaju protestantyzmu, bo dla mnie anglikanizm jest to po prostu inna nazwa katolicyzmu.
pro państwowi, ale jak wygląda państwo w modelowym kraju protestanckim jak Nowa Zelandia, Australia, czy choćby Norwegia. Nie ma co porównywać nawet z tzw Polską. Jak widać w krajach katolickich ludzie są niezadowoleni z państwa, poniewaz to KRK współrządzi w tych krajach. Efekt jaki jest wszyscy widzimy
Taaaa, jak mam żyć w takiej Norwegii to wolę jednak w Polsce. Na każdym rogu muslim z bronią, aborcja, homoseksualizm, zboczenia, parady równości, edukacja seksualna w przedszkolach, GMO, najgorszy syf do żarcia, makdonaldy. I to ma być ta lepszość?!?!