Prawda w czasach ostatecznych. Chrześcijanie biblijni.

Chrześcijanie biblijni. Prawda dla NAŚLADOWCÓW JEZUSA CHRYSTUSA "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli"

W niewoli demona pokemona.

demonPokemon

Zaktualizowane: 27 lipca 2016 - 14:10

31 komentarze

Dodaj komentarz
  1. Niestety niewolnicy tej aplikacji wcale nie czują się zniewoleni. Czują się za to przez nas napastowani. Przecież ani nie wpadli do rowu ani nie rozbili się o drzewo. Poza tym zwrócą uwagę na to, że zwykła, fabrycznie zainstalowana aplikacja Google w trzymanym przez nas smartfonie jest w gruncie rzeczy takim samym narzędziem inwigilacji, co Pokemon GO.

    1. Jacku, ja mam do Ciebie pytanie, jako że bardzo dobrze znasz angielski, może mógłbyś mi poradzić jak najlepiej się go uczyć? Wbijać słówka na pamięć, czy może próbować czytać książki z translatorem, jakieś filmy, pisać z obcokrajowcami? Nie zaczynam od zera, podstawy znam i chociaż próbuję czytać po angielsku i rozmawiać z innymi to czuję, że cały czas stoję w miejscu

      1. Paweł Misiaszek

        Przepraszam, że się wtrącam… Moim zdaniem słowo-klucz, to MOTYWACJA, albo łączenie przyjemnego z pożytecznym, zresztą tak jak ze wszystkim. Mam np. znajomego, który teraz zdawał maturę. Nie był wybitnym uczniem, nigdy nie brał dodatkowych lekcji itp., ale od dłuższego czasu wiedział, że chce wyjechać do USA. Maturę z ang. zdał z oceną 100/100 i w czerwcu wyjechał do rodziny, która jest za oceanem od ok. 3-4 lat. Amerykański pracodawca, który zna w sumie 5ciu Polaków mieszkających w stanach, stwierdził, że chłopak zna język najlepiej z nich… Oczywiście jest coś takiego jak talent do języków, śmiałość i brak skrępowania również pomagają, ale bez motywacji nauka zawsze będzie trudniejsza. Z tego co pamiętam, to Jacek ma chyba w bliskiej rodzinie jakiegoś anglojęzycznego obieżyświata 🙂 i Jego proces nauki (prawdopodobnie) przebiegał naturalnie i bezboleśnie 🙂 .
        Ciekawa jest również nauka poprzez sprawdzanie i porównywanie angielskich tłumaczeń Pisma… No i jeżeli Masz możliwość, to jak najwięcej “pisać/ rozmawiać z obcokrajowcami”. Ja od ok. 2 lat mam indywidualne zajęcia przy użyciu metody “Direct” i jestem zadowolony, tzn. łatwiej przyswajam materiał i lepiej czuję się w bezpośredniej rozmowie. Zaznaczam, że doradzam jako średnio zaawansowany, nieśmiały w wysławianiu się w obcym języku i marny humanista 🙂

        1. Nie powinnam tak doradzać jako filolog, marny zresztą 😉 ale gramatyka na końcu 😛 Jak sie zakręcisz w gramatykę i będziesz próbować mówić bardzo poprawnie to potem będzie się ciężko wysłowić. Lepiej się uczyć całych zdań niż pojedynczych słówek. Filmy z angielskimi napisami są dobre do nauki. Jakieś newsy na anglojęzycznych stronach. To tak z mojego doświadczenia, może Jacek ma inne zdanie.

          1. Nie Emila, zgadzam się z Tobą 🙂 A Ty po jakiej filologii? Angielskiej jak ja?

            Paweł – pisałem kiedyś, że moi dziadkowie mieszkali w Nowym Jorku, ale dawno temu, ja byłem tam tylko raz jako dwulatek, więc to się raczej nie liczy 😉

            FE (Forced Existence, tak 😉 ? ) – to zdecydowanie jest temat-rzeka i szczerze pisząc, to liczyłem że nikt o to nie zapyta… Bo raczej nic odkrywczego nie powiem 😀

            Udzielając korków tylko tak dorabiam, nie uważam się za żadnego nauczyciela, bo jestem tłumaczem i do tego mnie Pan stworzył 🙂

            W każdym razie słowa-klucze to na pewno: samozaparcie, determinacja, zawzięcie.
            Proces poznawania języka jest bardzo żmudny i wieloletni, a jego biegłe opanowanie w mowie jest bardzo, bardzo trudnym zadaniem. Dla wielu będzie to nieosiągalne, ale spoko, wystarczy znajomość komunikatywna. Niewątpliwie Pan Jezus daje niektórym specjalne uzdolnienia i jednym z nim jest dar rozumienia i wykładania języka, który otrzymałem,co zrozumiałem czytając Wasze podziękowania za mój wkład w zawartość bloga 🙂

            W moim przypadku w przeciwieństwie do wszystkich innych przedmiotów szkolnych jęz. angielski lubiłem, widziałem sens jego nauki (praktyczne zastosowanie) i nigdy się specjalnie się go nie uczyłem. Nie była to jakaś wielka pasja. Poza nauką w szkole państwowej na śmiesznie niskim poziomie tylko rok przed maturą na kurs grupowy przygotowujący do anglistyki chodziłem i gdyby nie hasło “specjalne uzdolnienie”, to w zasadzie nie umiałbym powiedzieć jak to się stało, że opanowałem go w stopniu zbliżonym do rodzimego użytkownika. Jak tak myślę o tym, to z pewnością cały czas miałem z nim kontakt poprzez gry konsolowe. Nic innego poza grami mnie w młodości nie interesowało, a kiedyś nie były one po polsku.

            Dopowiem tylko jedno – najlepiej uczyć się indywidualnie. Ty i lektor, niekoniecznie rodzimy użytkownik. I słuchać, słuchać, jak najwięcej słuchać. No i mówić. Pisanie i gramatyka na drugi plan.

            1. Tak, ale mam tylko BA. Słomiany zapał..

              1. Nieźle. Brzmi bardzo znajomo. Ja magisterkę pisałem ponad rok i byłem bardzo bliski odpuszczenia…

      2. Jak już zostałem wywołany do tablicy, to rzucę jeszcze kilka spostrzeżeń na zasadzie luźnego strumienia świadomości 😉 Uczynię to tym chętniej, że jest to dobra wymówka wobec chaosu, który niechybnie wkradnie się w niniejszą wypowiedź 😀

        A zatem opanowanie języka angielskiego na poziomie A2 czy nawet B1 (średnio zaawansowany) faktycznie przekładające się na relatywnie płynną komunikację to już rzecz godna podziwu. Bez przesady. To są setki godzin, testów, tekstów itp. Trzeba w sposób wyrachowany przeliczyć koszt takiej inwestycji.

        Problem w przypadku angielskiego polega również na tym, że ten język ma duuuużo większy leksykon, np. polskie słowo “wspaniały” ma kilkanaście ang. odpowiedników, pomiędzy którymi trudno nakreślić wyraźną różnicę, co nierzadko mocno utrudnia mi kodowanie tekstu źródłowego w języku docelowym w procesie przekładu.

        Inna jest jego melodia, akcent, niektóre dźwięki. To prawdziwie obcy język, albowiem mało jest podobieństw do polskiego, co zadania raczej nie ułatwia. Mowa (zwłaszcza akcent brytyjski) również jest niełatwa do zrozumienia, a Ci, którzy twierdzą inaczej w mojej opinii spłycają temat.

        Jego opanowanie w stopniu biegłym (C2) uważam za wielki, wielki wyczyn i jak napisałem wyżej – bez wybitnego talentu uważam to wręcz za niemożliwość. Tyle, że mało komu jest taki stopień znajomości potrzebny. Mnie tak, bo na tym zarabiam, ale większość ludzi albo robi to hobbistycznie, albo po to, żeby dostać się z lotniska do hotelu i zamówić taxi. I o to chodzi, bo to tylko narzędzie. Do komunikacji, czy zarobkowe – mniejsza o to. Pytanie brzmi: jakie praktyczne korzyści będę z tego mieć?

        Wiele się mówi o inteligencji lingwistycznej/werbalne/językowej i zdecydowanie coś może w tym być. Świat nauki akademickiej tak określa uzdolnienie od Pana, ale wiecie o co chodzi.
        Ja ogólnie wcześnie zacząłem mówić, czytać i pisać. Aha, mój tata zna biegle niemiecki, czeski, rosyjski i nieźle angielski, więc myślę, że takie uzdolnienia są dziedziczne. Też szybko się ich uczył i nigdy bezmyślnie nie rył. Nie wyobrażam sobie wkuwania słownictwa – może za wyjątkiem form nieregularnych 😉

        A czy nie lepiej wybrać jakiś język słowiański? 😀 Będzie chyba i łatwiej i szybciej 😀 Bo wiecie, ja się angielskiego już dobre 18 lat uczę i widzę, że im dalej w las, tym więcej drzew. To jest studia bez dna – ogrom frazeologii, idiomatyki. Do tego skomplikowana gramatyka i problem nr 1 – polisemia, czyli wieloznaczność słownictwa. O rejestrze nieformalnym, slangu/argotach i dialektach nie wspominam.

        Nie było moim celem zniechęcenie nikogo do nauki, gdyż jest to rzecz przydatna… ale patrząc realnie, to osiągnięcie zupełnej płynności w mowie i w piśmie (co było przynajmniej moim celem) w tym konkretnym języku to zadanie o stopniu trudności porównywalnym do samodzielnego przekładu całej Biblii lub nauczenia się jej na pamięć. Technicznie realne, ale praktycznie nieliczni są w stanie tego dokonać.

        I nie, nie piszę tego w fałszywej skromności. Większość ludzi potrzebuje tego narzędzia do prozaicznych celów i to nic złego, a wprost przeciwnie. Tłumacze i lingwiści to po prostu osobna para kaloszy; czasem trochę odpływamy od rzeczywistości, gdzie w gruncie rzeczy wystarczy rozmowa o pogodzie i słownictwo pozwalające żyć samodzielnie w obcym kraju 😉

        Uczyłem się jeszcze niemieckiego 3 lata w ogólniaku, ale przymusowo i nic już niemal nie pamiętam. Był też hiszpański w ramach lektoratu na studiach, ale położyłem na tym lachę, bo brak mi czasu i… motywacji, chęci. Czyli wracamy do punktu wyjścia.

        A o metodach nic nie napiszę, bo się na tym nie znam! Ha. Korki prowadzę “na czuja” (co chyba się sprawdza, bo mam wieloletnich podopiecznych 😉 ), a kurs metodyczny dający wiedzę i uprawienia nauczycielskie zignorowałem, gdyż wolałem grać w tym czasie na konsoli i delektować się konopiami indyjskimi 😀

        No dobra, powtórzę się na koniec – Zapisz się na kurs indywidualny. To chyba najlepsza opcja. Powodzenia. Czy jak mawiają Anglosasi: Good luck, you’ll need it. Tudzież: More power to your elbow! 😀

  2. Trochę zestresowany idę dzisiaj na środowe nabożeństwo.

    1. Jaki zbór? Koniecznie daj znać na blogu jak było 🙂 Z Panem Bogiem.

    2. Niech Duch Chrystusowy będzie z Tobą Zdzisiu.

    3. Z Bogiem przyjacielu 🙂 Też dzisiaj chciałem iść na nabożeństwo (pierwszy raz) , lecz w moim przypadku niestety stres zrobił swoje , ale wierzę że Jezus przełamie we mnie tą słabość i w końcu pójdę.

    4. Sprawa wygląda tak. Byłem i czekałem ale wszystko po zamykane. Okazało się że dopiero od sierpnia te środowe nabożeństwa a na stronie nie ma wzmianki o tym że od sierpnia. Jestem trochę rozczarowany. Liczyłem na spotkanie a tu nic.
      Kolejne moje podejście w niedzielę na 10 tym razem napewno będzie bo się pytałem telefonicznie i rozmówca potwierdził. Nie myślałem że tak będzie.
      Zbór zielonoświątkowy.

      1. Może Bóg chce Cie skierować do innego zboru…

          1. U nas też środowe spotkania są odwołane w wakacje, ale jest info na stronie. Równie dobrze może chcieć go zły zniechęcić do zborów w ogóle. Zawsze możesz iść w niedzielę i wybadać, ale to już do Ciebie należy decyzja.

            1. Chcę iść w niedzielę zobaczyć tam 🙂
              Jeszcze chcę odwiedzić Jacka i Dianę w Łodzi w ich zborze 🙂

      2. Albo żebyś w ogóle do zboru nie szedł.

          1. Ewentualnie chce Cię przygotować na spotkanie w niedzielę.

          2. Wpadnij do nas Zdzisiu 🙂

  3. Hej witam wszystkim , kurcze dzis jak sie opalalem sobie , to z chmur ulozyl sie dziwny ksztalt z chmur , grzyb atomowy , wielki i obok twarz obamy i mapa syrii i iranu a potem anglii chyba , ale to bylo tak wyrazne a na koniec swiatlo ktore bylo za chmurami wciagnelo te chmury jakby ze Bog to bylo slonce i rozmylo te obrazy ,nigdy czegos takiego nie widzialem , chociaz Bog mowil zeby nie ufac rzadnym znakom na niebie wiec nie wiem jak to odbierac , ale to bylo oczywiste naprawde jak grafika , komputerowa jak odrysowane z kartki .

    1. Priest, nie pamiętam jak masz na imię. Módl się o uwolnienie mod strachu. Prosze innych aby się o Priesta czasem modlili.

    2. Chyba się trochę za dużo Groxta naoglądałeś i stąd miałeś takie skojarzenia. On ma takie przemyślenia w tym stylu. 🙂

      1. Oczywiście pomodlę się o pokój dla Twojego ducha Priest.

  4. Maciej . dziekuje za modlitwy przydadza sie .

  5. Moje serce się raduję z braćmi i siostrami królestwo buduję.
    Mamy tu bloga fajnego i Ducha Świętego
    Serce mi się rozradowało i spotkać mi się z wami zachciało
    Idę szykować się na kolejny zjazd i wypolerować swój pojazd
    Doczekać się nie mogę i chyba powstrzymam swoją nogę
    Pozdrawiam serdecznie będzie bajecznie 🙂

Skomentuj NNrozumiem Anuluj pisanie odpowiedzi

Detektyw Prawdy, Dobra Nowina i Apokalipsa © 2015 Frontier Theme
pl_PLPolish