Prawda w czasach ostatecznych. Chrześcijanie biblijni.

Chrześcijanie biblijni. Prawda dla NAŚLADOWCÓW JEZUSA CHRYSTUSA "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli"

2 powody, przez które możesz nie widzieć owoców w swoim życiu.

przycinaniegalezi

Każdy potrzebuje trochę duchowego przycinania co jakiś czas.

Zostaliśmy przeznaczeni do wydawania owoców w naszym życiu, ujawniając drogi Boga, przez które zmienia nasze życie i relacje. Jednak nic nie zniechęca tak, jak uczucie, że twoje życie nie wydaje owoców.

Jeśli jesteśmy szczerzy to wiele oskarżeń i potępienia może obciążyć umysł, sprawiając, że zastanawiamy się czy nasze życie sprawia różnicę.

Chociaż nigdy nie staram się odpowiedzieć na pytanie wyuczoną odpowiedzią, myślę, że są dwie najważniejsze rzeczy, o których trzeba pamiętać, jeśli naprawdę czujesz, że nie widzisz owoców, które wierzyć, że Bóg może objawić w twoim życiu.

1. Twoja inwestycja potrzebuje więcej czasu. W naturze, wszyscy rozumiemy, że kiedy zasadzić nasiono w ziemi, głupotą jest oczekiwanie, że następnego dnia wyda owoc. Ale zazwyczaj uważamy, że nasze duchowe życie powinno od razu wydać owoc.

Nie działa to tak ani w naturze, ani w życiu duchowym. Nasiono musi rozwinąć się w roślinę. Wtedy roślina potrzebuje czasu na rozkwitnięcie i wyprodukowanie owocu. Dużo czasu i opieki zajmuje cały proces.

Są sezony uprawy żniwa i musisz wiedzieć w jakim sezonie życia się znajdujesz. Jeśli jesteś zwycięskim wierzącym wszędzie zasadzasz nasiona. Nigdy nie zasadziłbyś nasiona w ziemi i oczekiwał, że następnego dnia wyda owoc. Ale zazwyczaj oczekujemy, że nasze duchowe życie to zrobi.

Dzisiejsze nastawienie na szybki skutek nie pasuje w Królestwie Boga. Największe zmiany najczęściej powstają podczas inwestycji na całe życie. Nawet większe zmiany mogą często trwać kilka pokoleń. Musimy się ciągle widzieć większy obraz tego, o co walczymy.

Musimy się również dowiedzieć kim jesteśmy w planie tego co robi Bóg. Jeśli skutecznie złączymy się ze swoimi rolami to ogólna praca, którą Bóg czyni, stanie się efektowniejsza.

Nie ma natychmiastowego sukcesu, bez względu na to, co ludzie mogą myśleć. Ci, którzy sprawiają wrażenie jakby sukces nastąpił natychmiast, mają wiele lat inwestycji i wierności, które wydały owoc. Innym wydaje się, że owoc pojawił się natychmiast. Jednak za sceną było dużo modlitwy, walki, rozczarowania i wytrwałego zaangażowania.

Wydawanie owoców to stała wytrwałość, trwanie, gdy wszyscy inni rezygnują. Wymaga to odporności i umiejętności odbicia się po upadku czy zranieniu.

Najbardziej owocni ludzie uczą się jak żyć jako zwycięscy. Nie pozwalają, aby życie powstrzymało ich od ich potencjału. Oni widzą większy obraz i codziennie inwestują w tę większą wizję.

Mam przeczucie, że po prostu musisz trwać i nie zrezygnować. Wielu zaczyna jako silni, ale nikła ilość ludzi zostaje do końca.

2. Jesteś przycinany. Tak samo jak przycinanie drzew pomaga w naturze, tak samo w życiu duchowym. Nasz Ojciec w niebie jest winogrodnikiem, który kocha nas głęboko. On tak bardzo się o nas troszczy, że przycina obszary, które nie były przeznaczony by się w nas znajdować. Przycina również obszary, które mogą stanowić przeszkody w produkcji jak największej ilości owoców w dłuższej perspektywie.

Większość wierzących nienawidzi przycinania, jednak nie musi to być przerażający proces. Powodem, przez który proces przycinania jest tak bolesny, jest to, że obszary, które Bóg wycina, stały się tak dużą częścią naszego życie, że życie bez nich jest bolesne.

Ciężko jest, kiedy Bóg sprawia, że musimy zmierzyć się z naszymi lękami, zamiast od nich uciec. Zostajemy przycięci, kiedy Bóg chce, żebyśmy przestali obwiniać innych i dojrzeli.

Przycinanie staje się ciężkie, kiedy musimy porzucić nasze nałogi jako udogodnienia w naszym życiu. Gniew musi odejść. Fałszywe radzenie sobie musi odejść. Użalanie się nad sobą musi odejść.

Bóg jest kochający. On wie dokładnie jak nas przycinać, ponieważ jest On doskonałych winogrodnikiem. On nas nie potępia, używa winy czy oskarża aż się dostosujemy. On wie w pięknie miłości jak radzić sobie z obszarami naszego życia, które na dłuższą metą nas zranią.

Ale większość unika tego procesu na wszelkie sposoby.

Wiele naszych sposobów radzenia sobie i ludzi zaufania staje się naszymi idolami. Koncentrujemy się na nich tak bardzo, że nie widzimy Boga w naszej sytuacji. Wspieramy się na nich, ale oni na dłuższą metę nas zabijają. Nasz wstręt do nas samych, strachy, niegodność i nałogi, aby wymienić kilka, wydają się nam pomagać, ale niszczą nasze owoce.

Przycinanie działa tylko wtedy, gdy można się dostać do samego korzenia danej gałęzi. Inaczej odrośnie. Wielu straciło tyle czasu przycinając tylko końcówki gałęzi, kiedy Bóg musi dostać się do systemu korzeniowego. Kiedy uderzymy w system korzeniowy, będziemy mogli się zająć obszarami, które docierają do sedna. To ujawni jak żyć przez radzenie, leczenie i funkcjonowanie. Nasz Ojciec chce byśmy byli mocno zakorzenieni w Chrystusie i w pewnej relacji miłości, którą ma dla nas jako idealny Tata. Wszystko inne jest tanią imitacją.

Bóg nie stworzył nas z potrzebą, by wszystko w końcu umarło i zostało spalone. Jako roślinka Boga, musimy wiedzieć, które obszary naszego życia nie są w zgodzie z tym, kim Bóg nas stworzył. Przycinanie się tym zajmuje.

Podczas sezonu przycinania, rzeczy wydają się wolne, a owoce nie pojawiają się wszędzie. Ale po prostu czekaj. Jeśli pozwolisz by proces transformacji nabrał efektów, będziesz mieć więcej owoców niż będziesz co z nimi zrobić!

Wiele ludzi stara się uniknąć lub podać leki by uniknąć przycinania, zamiast pozwolić kochającemu Ojcu nauczyć ich aż do kolejnego etapu przełomu. Wędrujemy po górach w kółko.

Czemu tego unikać, kiedy wspaniałe owocowanie znajduje się za rogiem?

 

 

Tłumaczyła Juleczka. Dziękuje w imie Jezusa Chrystusa.

Zaktualizowane: 10 lutego 2016 - 08:27

35 komentarze

Dodaj komentarz
  1. Bardzo dobry, pouczaajcy tekst zwlaszcza dla poczatkujacych, budzacych sie do poznania calej prawdy, czyli dla mnie 🙂

  2. Inwestorzy panikują, akcje Deutsche Bank sporo tracą na wartości. Nadciąga nowy kryzys?
    Coś mam takie czucie że ten prawdziwy kryzys zawita już niebawem do drzwi Europy . Szybciej niż niejednemu się wydaje .
    http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/akcje-deutsche-banku-traca,617898.html

  3. Dziękuję za ten tekst. Bardzo.
    Kto jest autorem?

  4. od przycinania specjalistami są islamisci…

  5. Dziekuje Julce i Adminowi za ten pouczajacy i wartosciowy tekst. Wiele osob jest niecierpliwych i poklada ufnosc w sobie zamiast w Naszym Panu. Z Bogiem.

  6. Przyłączam się do podziękowań Julce za tłumaczenie i Piotrowi za wszystko co dla nas robi,aby nasz Bóg był uwielbiony i wywyższony.
    Kapitalny tekst,który potrzebny jest nam wszystkim,żebyśmy nie popadli w samo uwielbienie.Tylko zaczęli dostrzegać to co musimy poprawić w sobie,aby przynosić Chwałę Bogu.
    Przycinanie boli,ale to nic w porównaniu z tym co nasz Bóg Jezus Chrystus wziął na siebie.

    1. Dziękuję i ja. Swoją drogą teraz rozumiem chyba, w jaki sposób Boża natura odzwierciedla się w Jego stworzeniu. Chyba wszystko (w sensie, że każdą prawidłowość) da się zilustrować analogiami do świata przyrody, albo mechanizmu działania ludzkiego ciała. I dlatego, jak mówi Pismo, ci, którzy mimo tego nie uwierzyli nie mają nic na swoje usprawiedliwienie.

  7. W tych czasach powszechnej dekadencji i niewiary odważne głoszenie Chrystusa to wyraz najwyższej odwagi i męstwa. Obyśmy tacy byli.

  8. Najgorzej jest wtedy gdy we wzrastaniu nam przeszkadzają różni ludzie będący pod wpływem demonów albo wręcz diablaki…Ale to trzeba wliczyć w koszty własne zbawienia.

  9. Dużo ludzi ma postawę niewiernego Tomasza “jak nie dotknę to nie uwierzę”. Oni chcą namacalnego dowodu na obecność Boga w naszym życiu. Jak ich nawrócić, w jaki sposób?

    1. detmold my możemy zachęcać ludzi do tego,aby odwrócili się od życia tym światem.Głosimy ewangelię,ale jak ktoś nie chce,słuchać to na siłę nic nie wskóramy.Jeśli Ojciec nie pociągnie do siebie danej osoby,to nic nie jest w stanie nakłonić jej do odwrócenia się od grzechu.
      Swoim życiem i postępowaniem,także możemy zachęcić kogoś do pójścia za Jezusem.
      Najważniejsze jest to,abyśmy zawsze zaczynali zmianę od siebie a potem możemy pomagać innym.
      Jeśli my mamy w sobie miłość,pokój Jezusa Chrystusa, to przeniesiemy owoce i przyprowadzimy ludzi do Chrystusa.
      Jeśli ktoś szuka całym sercem i duszą Boga wtedy doświadcza i chodzi z Bogiem.
      Ważne jest aby pełnić wolę Boga i słuchać jego głosu,wtedy wiemy jak postępować

  10. Dla wielu rzeczy materialne to Bóg, a nie Jezus, a w końcu im odbija z braku sensu w życiu albo pogrążają się w czymkolwiek ( pracy, pijaństwie, seksie, zakupach, grach komputerowych itd. ), by wypełnić duchową pustkę…

  11. Ale fajny tekst 🙂 Dziękuję
    trzeba ufać tak samo jak się ufało na samym początku po nawróceniu
    starać się nie polegać na własnym rozumie, tylko ufać z całego serca Bogu, a On wszystko dobrze uczyni, On nie zapomina o swoich dzieciach
    Bóg jest mądrzejszy jednak od nas, nam się może wydawać, że wszystko jest źle i sami byśmy lepiej wszystko urządzili w życiu, ale nie mamy pojęcia ile rzeczy nie wiemy o nas samych i tym co dla nas dobre

  12. Dezerter-Kolaboracja III https://youtu.be/W4Xt8sstMCg. Ballada bez śpiewania na uspokojenie skołatanych nerwów.

  13. W “Listach starego diabła do młodego” C.S. Lewis pisał, że Bóg liczy bardziej na duchowe “doliny” niż “wyżyny”, bo wtedy może bardziej dotrzeć do nas, liczy, że trudne okoliczności mocniej utwierdzą chrześcijanina w Nim.
    Ktoś mówił

    Nie widzisz Bożego działania w swoim życiu? Może właśnie jesteś w samym jego centrum.

    I prawo działania Boga, Ducha Świętego, jak ktoś pisał, nigdy nie działa tak Duch Święty że najpierw objawi człowiekowi, żeby zrozumiał w umyśle daną prawdę by mógł ją stosować, jak chce czasem chrześcijanin zrozumieć aby uwierzyć. To idzie odwrotnie, najpierw Bóg pozwala komuś przejść przez daną sytuację, właśnie może takie przycinanie, najpierw chrześcijanin doświadcza czegoś czego nie rozumie, potem Bóg mu ujawnia co właśnie mu uczynił w nim i daje mu zrozumienie.

  14. Abstrahując. Na całym świecie wre walka duchowa. Wszyscy leją się ze wszystkimi, nie o to co jest prawdą tylko o to kto ma rację…

    1. Tzn. moja racja jest racja najmojsza i ch.. A, że prawda nie jest czyimś widzimisię i nie może być np. wyrazem woli większości czy czego innego ( dyktatora itd. ) to już nas nie interesuje…

      1. Naszą prawdą jest Chrystus Jezus.

  15. Moje zwierzenia są związane, wbrew pozorom, z powyższym tekstem.

    Nie bardzo rozumiem, co się wydarzyło ostatnio w moim życiu…
    Jestem nauczycielem. Mamy teraz ogromny problem z grupą uczniów, którzy nie uczą się, lekceważą szkołę do granic przyzwoitości, a do tego tłamszą i negują tych, którzy chcą pracować. Cierpię z bezsilności.
    Od lat mam zainstalowanego w sercu i umyśle Boga i zawsze staram się zaszczepiać w młodzieży podstawowe wartości, jak choćby szacunek do drugiego człowieka, pracowitość, wytrwałość. A tutaj – nie wychodzi… Wykonuję syzyfową pracę mimo tego, że inwestuję w nią mnóstwo energii.
    Rzadko zabieram głos publicznie, ponieważ nie mam żadnej siły przebicia. A teraz zabrałam – kilka dni temu, na zebraniu rodziców. Chciałam porozmawiać z rodzicami jako matka, zatroskana o to, że dzieci nas nie szanują, lekceważą, że bałabym się posłać własne dziecko do podobnej klasy… Całe serce w to włożyłam.
    I okazało się, że zrobiłam to tak emocjonalnie i zbyt “mocno”, że zostałam potem zlinczowana w szkole przez innych nauczycieli, świadków wydarzenia. Pojawiły się także telefony od kilku rodziców do wychowawcy, sugerujące, że “nauczyciel, który nie potrafi powstrzymać emocji, nie powinien być nauczycielem”…

    Pewnie przedobrzyłam, wyszłam przed szereg. Prosiłam przed zebraniem Boga o wsparcie i najwyraźniej wszystko zepsułam. Naprawdę chciałam dobrze. Bardzo mi zależy na tych młodych ludziach.
    Nie poradziłam sobie z wyzwaniem, nie potrafiłam opanować emocji, a dodam, że na co dzień na lekcjach jestem oazą spokoju i cierpliwości i trzymam nerwy na wodzy. Ale byłam szczera w tym, co robiłam. Po prostu wiem, że piękne, okrągłe słowa nie docierają do adresata. Chciałam, aby rodzice się przebudzili…

    Wewnętrznie czuję, że zrobiłam dobrze. Ale czy to nie jest tylko moja autosugestia? Zaszkodziłam sobie i szkole. Przedobrzyłam. Może chciałam wziąć ten ciężar na swoje barki, nie zważając na wolę Pana?

    Najgorsze jest to, że prawdopodobnie nigdy już nie zabiorę głosu w sprawach, które są wg mnie istotne.
    W szkole nie dzieje się dobrze, a społeczność nauczycieli nie zawsze widzi, że swoją postawą także stwarza odpowiedni grunt dla rozwoju “bylejakości” młodych. Tak naprawdę ta moja szkoła jest miejscem, gdzie od wielu lat walczę o zachowanie w sercu wartości, które wyznaję, gdyż wciąż się zderzają ze ścianą.
    Wydusiłam to z siebie w czasie linczu na mnie – i to być może jedyny plus całego wydarzenia, lecz grono nie było duże… Plus, bo powiedziałam głośno i wyraźnie, że ta szkoła ma wiele na sumieniu. Powiedzcie mi Kochani, jak można np. wymagać od ucznia punktualności, kiedy większość nauczycieli trafia z pokoju nauczycielskiego na lekcję po 10-15 minutach od dzwonka, i dzieje się to non stop, każdego dnia, latami? I nie ma żadnego ważnego powodu do takich zachowań?

    Proszę o wsparcie…
    Jak mogę zrozumieć tę sytuację w moim życiu?

    1. wydaje mi się że reakcja szkoły-systemu świadczy o tym że dobrze zrobiłaś.chory system sie broni.czy prorocy ,którzy mówili prawdę byli kochani?
      z Panem Bogiem

    2. Anno, z zainteresowaniem przeczytalam opis zdarzen. Uważam, że skoro, tak jak napisalas, prosilas Boga o wsparcie to Bóg zadzialal. Wyznalas, że nie jesteś osoba, ktora zabiera glos. Tym razem jednak to uczynilas. Mysle, ze Bóg skorzystal z twego zaproszenia i ‘uzyl Ciebie jako narzedzia’. Problem zostal naglosniony. Teraz trzeba poczekać na owoce. Ci, ktorzy staneli w opozycji do ciebie to ludzie tego swiata. Ty nalezysz do Pana i jego wole wypelniasz. Na pewno jest Ci ciezko zyc i pracowac w takim otoczeniu, ale Bóg nas proboje. Dlatego też Jemu musisz zaufac. “PANIE, SWOICH SCIEZEK NAS NAUCZAJ, SWOIMI SCIEZKAMI NAS PROWADZ “. Niech tak sie stanie.

    3. Witaj Anno,
      Rozumiem ciebie doskonale tylko z tym,że ja jestem uczniem w wieku gimnazjalnym,ty zaś już nauczycielką.Jestem świadom,iż masz wielką odpowiedzialność i to ty kształtujesz niektóre wartości w sercach tych młodych ludzi.Wiem co się dzieję.Widzę to po moich rówieśnikach.
      Jeśli wewnętrznie czujesz że dobrze zrobiłaś ale nie jesteś pewna,to przedstaw to Panu a On rozwieję twoje wątpliwości.Powinniśmy zwłaszcza my codziennie się modlić o wytrwałość w szkole,bo prawda jest taka że to jest pole bitwy dla chrześcijanina gdzie z każdej strony lecą kule armatnie.Jeden błąd i obrywasz.Ale Pan tak nas umiłował że niezależnie jak bardzo popełnimy błędy,to On to rozumie i próbuję nas zmieniać.Przedstaw to wszystko Panu i ufam Jemu,że wszystko zostanie naprawione 🙂

    4. Anno, pozwól że Ci odpowiem. Najpierw się przedstawię: jestem matką ucznia podstawówki i studenta. Jestem też “celnikiem” – czyli pracuję dla tego światowego systemu. Domyślam się, ze jesteś młodą nauczycielką pełną ideałów. Uważam, że powinnaś wziąć pod uwagę następujące FAKTY: zdecydowana większość Twoich uczniów w rodzinnych domach nie usłyszała nigdy pozytywnego słowa o nauczycielach. (Pocieszę Cię, że o sędziach, lekarzach, urzędnikach itd. również :-)) Stale wpajane są im natomiast takie “życiowe prawdy” jak m. in.: za pieniądze kupisz wszystko, każdego można przekupić, wszyscy nauczyciele to debile, lekarze to łapówkarze, księża pedofile, urzędnicy złodzieje itd. Generalnie podważanie wszelkich autorytetów włącznie z autorytetem rodzica, który woli być kumplem do zabawy niż wychowawcą dla swojego dziecka. NIE JESTEś W ŻADEN SPOSÓB ODPOWIEDZIALNA ZA TEN STAN RZECZY!! Oczywistym jest, ze rodzice się wkurzyli jak usłyszeli PRAWDĘ: że źle wychowali swoje dzieci (mimo, że nie sformułowałaś tego wprost), oczywistym jest też to, że Twoi koledzy wkurzyli się jak usłyszeli prawdę: że są złymi nauczycielami. Tak działa cały ten system, nie tylko środowisko w którym się obracasz. Już jesteś ich wrogiem! Jeśli uwierzą, że jesteś nieszkodliwą, nawiedzoną wariatką – przetrwasz i małymi kroczkami będziesz mogła robić swoje (tylko więcej ich nie prowokuj), jeśli stwierdzą, ze możesz im zaszkodzić (bo im jest tak wygodnie – nauczyciele udają, że uczą i wychowują, tylko ciepła posadka jest realna) to Cię po prostu wyeliminują ze swojego grona. Bądź zatem nieszkodliwą wariatką i nigdy więcej nie mów głupcom i leniom, ze są głupi i leniwi. Tylko własny przykład cierpliwości, sprawiedliwości może przynieść efekt. Myślę, że właśnie sprawiedliwość w postępowaniu z młodzieżą jest ważna, tzn. oni są bardzo wyczuleni na faworyzowanie niektórych przez nauczycieli i niesprawiedliwe ocenianie. Jeśli w danej klasie “wychowasz” ze dwie osoby to będzie wielki sukces. Warto też pokazać, że Ci na nich zależy poświęcając prywatny czas na jakieś wspólne wycieczki, ogniska itp. Ja w swojej pracy wycierpiałam wiele gdyż postanowiłam być uczciwa i kulturalna. Uwież mi, ze nieuczciwi i niekulturalni nie mogli tego ścierpieć. Tak działa SYSTEM – kto nie jest z nami ten przeciw nam! To było jeszcze przed przyjęciem Chrystusa. Wiem co to mobbing. Wytrwałam i teraz wiem, że ta lekcja miała sens. Modlę się za Ciebie Anno. Z Bogiem.

  16. Aniu, teraz jest burza w szkole,lecz to nie oznacza że postąpiłaś źle. Myślę, że zasiałaś ziarno i w niektórych osobach może ono za jakiś czas wykiełkować. Ludzie doznają szoku, gdy usłyszą wprost prawdę. Minie jakiś czas i to co powiedziałaś będzie im się błąkać po głowach, i w duchu docenią Twoją troskę chociaż może nie powiedzą tego głośno. Taką mam nadzieję. Warto się o to pomodlić :)Ja nie raz byłam wyśmiewana wśród najbliższej rodziny, ale po czasie widzę że powolutku zaczynają rozumieć że miałam rację i mówiłam prawdę. Potrzeba czasu.

    1. Prawda w pigułce. Warto to dbać na pierwszą stronę.

  17. Aniu módl się do Pana, aby dał Ci usta do mówienia w Jego imieniu, a Pan Jezus Cię poprowadzi. Nie zamartwiaj się 🙂

  18. NASA uznała, że głoszenie o spotkaniu członków klubu pod tytułem “Jezus jest naszym życiem” jest fanatyczne i wyznaniowe. Cieszmy się, że mamy tę stronę gdzie “fanatycznie” możemy porozmawiać o Jezusie.

    http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=17400&Itemid=46

  19. Głuchy Dziadek

    nie myślałem, że przeczytam kiedyś takie słowa z ust nauczyciela 🙂
    Powiem Ci tak, ciesz się albowiem królestwo Niebieskie przybliżyło Ci się 🙂
    Będą Cie prześladować i nękać z powodu Imienia Jezusa Chrystusa. A w to trza wliczyć wszystko co z Nim związane.

  20. Mam takie pytanie.Kogo symbolizuje rodząca kobieta z Objawienia 12? Ma koronę z 12 gwiazd chodzi o 12 pokoleń Izraela? To dziecko, które urodziła to kto?

    1. Kobieta symbolizuje zawsze kościół, akurat tutaj mamy Kościół Boży, księżyc to symbol Prawa Bożego (Bóg kiedy nadał Prawo kazał mierzyć czasy za pomocą księżyca ), słońce to chwała Boża, którą odbija, stoi więc obleczona w chwałę Bożą i swoje oparcie ma na Prawie Bożym – księżyc, chłopczyk to Jezus Chrystus. 12 gwiazd to Boża liczba pełni i tutaj może być symbolem właśnie 12 pokoleń lub 12 apostołów w erze chrześcijańskiej.

      1. Niewiasta zbiega na pustynie na 1260 lat, jest to czas panowania małego Rogu czyli średniowiecznych prześladowań, żyła na pustyni czyli w ukryciu i odosobnieniu, ale smok wypuścił za nią wody na pustynie czyli ludzi, którzy ją prześladują. Ziemia to przeciwieństwo wody, dlatego gdy ziemia otwiera gardziel to znaczy, że te wody(ludzie) musieli się rozproszyć po niezamieszkałej ziemi, a w tamtym czasie była to Ameryka Płn. i Płd. gdzie przeniósł się cały ruch reformatorski przed prześladowaniami inkwizycji, która ustała dopiero po 1260 latach, kiedy głowa Bestii została śmiertelnie raniona w 1789, ale w obecnych naszych czasach znowu się ta głowa odrodziła.

  21. Tak bardzo Wam dziękuję… Każde Wasze zdanie przeczytałam z ogromną uwagą, chłonąc całą sobą.

    Tak jak pisałam, mam od lat zainstalowanego Boga w sercu i umyśle, ale dopiero od 1,5 miesiąca mogę siebie nazwać obudzonym chrześcijaninem (m.in. dzięki Wam i temu portalowi). Zrzuciłam z siebie poczucie winy, że omijam kościół szerokim łukiem, widząc wiele nieprawidłowości i fałszu. Odczułam niewyobrażalną ulgę po kilkudniowym szoku spowodowanym poznawaniem prawdy o Watykanie, Franciszku, NWO…
    I każdy dzień z owego dynamicznego miesiąca był schodkiem prowadzącym mnie coraz bliżej Boga. Zachłystywałam się tą sytuacją. I przyszedł moment, kiedy powiedziałam Bogu, że oddaję mu swoje życie i jestem do Jego dyspozycji…

    A zaraz potem wyszła ta cała afera z zebraniem rodziców. Miałam wrażenie, że szatan namieszał w moim życiu, właśnie wtedy, kiedy zbliżyłam się do Pana.
    Wiele włożyłam wysiłku, aby wyjść na forum i stanąć przed rodzicami. Nie rozumiałam, dlaczego to zepsułam – miałam absolutnie dobre zamiary! Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Poznałam też brutalną prawdę o sobie, że nie radzę sobie z emocjami.

    Po przeczytaniu powyższego artykułu pomyślałam po prostu, że może za mało prosiłam o Boskie wsparcie? Wykazałam się samowolą?

    Dzięki Wam inaczej na wszystko spojrzałam…

    Tak mi się teraz wydaje, że Bóg powstrzymałby mnie przed wystąpieniem, gdybym faktycznie coś mogła zniszczyć, lub kogoś skrzywdzić.

    Jestem wdzięczna Bogu i Wam za każde dobre, mądre słowo.:)

    Dziękuję 🙂

  22. Anno zasiałaś ziarno,teraz trzeba je podlewać i karmić,aby wzrosło na roślinkę.
    Nie zadręczaj się oskarżeniami,bo to od Boga nie pochodzi.Zdaje mi się bardziej,że zły chce Cię zniechęcić,żebyś nie niosła prawdy.
    Ufaj całym sercem Jezusowi a Duch Święty poprowadzi Cię.
    Żyjemy w takich czasach,kiedy ludziska nie mogą przyjąć zdrowej nauki,bardziej interesuje ich,to co łechce ucho.
    Dlatego tak ważne jest,to aby powierzyć wszystko w ręce Boga.
    A nasz Stwórca ma dla nas odpowiedni cel i plan do wykonania,aby budować królestwo Boże na ziemi.
    Niech Cię Bóg błogosławi, prowadzi i pokój zamieszka w Twoim sercu

  23. Aniu, ja widzę od razu dwie dobre strony Twojej sytuacji:
    1. Postąpiłaś zgodnie z sumieniem. Bardziej żałowałabyś, gdybyś podszła na kompromis.
    2. Znasz już swoją słabą stronę (emocje), czyli wiesz, od której strony potrzebujesz ochrony.

    Inne pozytywne efekty na pewno wyjdą po jakimś czasie :-).

Skomentuj detmold Anuluj pisanie odpowiedzi

Detektyw Prawdy, Dobra Nowina i Apokalipsa © 2015 Frontier Theme
pl_PLPolish